17 lut 2021

Dzień Kota

 

Coś przedziwnego, że nie mając kota w domu, wzięłam się za notkę o kotach...

Chociaż nie... kiedyś były w domu dwa koty jednocześnie- dachowce i znajdy, bo jak by inaczej?... Trafiły się niejako z przypadku i z konieczności, ale nigdy nie żałowałam, że u nas znalazły swój dom.

Bardzo je lubiłam, choć przed kocicą czułam pewien respekt- była dumna i niezależna a pozwalała na czułości tylko wtedy, gdy sama miała na nie ochotę.

Mały ciemny kociak, wychowany od małego, był inny: chodzący przytulas, zawsze gotów do miziania... Uwielbiałam chwile, gdy siadałam na fotelu a kocica układała mi się na nogach, tymczasem kociak wskakiwał na ramię i tam się układał. 

To były wolne, szczęśliwe koty. Całymi dniami buszowały po dworze, ale nie zdarzyło się, by nie pojawiły się na moje wołanie. Zawsze wracały do domu. Zawsze...

Któregoś razu nie wróciły. Dzień po dniu.

Nie pomogło szukanie, ogłoszenia...

Chodziła fama, że była u nas akcja wyłapywania kotów- rzekomo ktoś na tym zarabiał. Nie wiem, ile w tej plotce było prawdy, ale koty więcej się u nas nie pojawiły.

Czasem o nich myślę i... tęsknię do tej puchatej miłości...


 

 

Miłego kociego świętowania! ;)

32 komentarze:

  1. Ja psiara jestem! Bez psa! Za to u Wnuczek do wyboru. Starsza ma kota Sickersa, a Młodsza dwie świnki morskie: Luśce założyła nawet konto na fejsie!
    Pozdrawianki z nad zaśnieżonej wsi nad jeziorem! Pada od wczoraj wieczora mokry śnieg i końca nie widać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psy są piękne i mądre, i wierne. Można o nich całe poematy układać a przecież to z kotami byłam bardziej związana...
      U nas też coś mokrego z nieba leci!

      Usuń
  2. Miecka jest moim pierwszym kotem, a wlasciwie spadkiem po corce, ktorej zabraklo czasu na opieke, bo ja kota nie planowalam, od poczatku jestem, a wlasciwie bylam psiara. Ona nauczyla mnie pokory i zaslugiwania sobie na kocia milosc, bo kot to nie pies, ktory kocha bezwarunkowo, tu trzeba sie postarac, ale na kocich warunkach. Bulka jest juz calkiem inna, bardziej psia, mizia sie z kazdym, kocha wszystkich i przylatuje na zawolanie i nawet z Toyka lepiej sie rozumie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, o czym mówisz. Koty - w pewnym sensie- uczą nas odkrywać i poznawać siebie.
      Fajnie piszesz o swoich zwierzętach. Widać, jak bardzo są dla Ciebie ważne.

      Usuń
  3. Trzeba było trzymać na sznurku - Samych Swoich nie oglądałaś ?
    ps. Nie mam kota ale jestem kociarz bo kot ma w sobie gen niezależności i jeszcze coś pies to ....... pies.

    OdpowiedzUsuń
  4. Otóż to! Najbardziej imponujący jest ten gen niezależności...

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak czekałam, kto napisze o kotach?
    Moja mam zawsze miała w domu psy, ale zbierała wszystko, co miało cokolwiek wspólnego z kotami!
    Moja bratanica ma kota i psa, ale kotka Frania rządzi wszystkimi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo koty są jedyne w swoim rodzaju! Ktoś powiedział, że to kot ma człowieka a nie człowiek kota!;) Kota nie można mieć, można się z nim jedynie zaprzyjaźnić. :))

      Usuń
  6. Biedne kotki twoje... Biedne wszystkie zwierzaki, których los nie oszczedza. Życzę kotkom, żeby Dzień Kota był codziennie. I Dzień pieska też :) Całuski Matyldo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Los bywa okrutny dla zwierzaków. I ludzie bywają okrutni. Szczęśliwie to się zmienia. Powoli, bo powoli, ale jednak...
      Jestem za rozszerzeniem święta na wszystkie zwierzaki i cały rok! Buziaki!:)

      Usuń
  7. I u mnie była jeszcze niedawno Melka, kotka ze schroniska, po dwóch latach dostałam alergii i poszła do syna na wieś. Uważam że tam ma lepiej, u nas siedziała tylko w mieszkaniu na 7 pietrze, latem na balkon wychodziła, tam gania po podwórzu, kuwety jej nie trzeba i nawet myszy łapie, zew natury .Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie masz rację- tam kot ma więcej swobody a to bardzo ważne. Kiedyś w Warszawie widziałam kota prowadzonego na smyczy. Żałosny widok. Pewnie właściciel chciał dobrze, ale wątpię, żeby kotu podobała się taka sytuacja...
      Dobrze zrobiłaś, że oddałaś kota na wieś.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  8. UWAGA! UWAGA! UWAGA!

    KTO MA DOSTĘP DO BLOGA OLD LADY, POWIEDZCIE JEJ, ŻE NIE MAM DOSTĘPU DO JEJ BLOGA. CHĘTNIE JEJ TO WYJAŚNIĘ, JEŚLI PODA MI SWOJEGO E-MAILA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dostęp do tego bloga :) e.urlik@vp.pl

      Usuń
    2. Dzięki, że się odezwałaś. Dzięki za adres. Jutro napiszę do Ciebie długaśny list. Ogromną ilością Ciepłego i Puchatego Cię otulam.😘🤗😘

      Usuń
  9. Całe swe życie uważałem i jeszcze 3 dni po smierci będę głosił.
    Każde sprowadzone do domu zwierze Czy to pies czy kot czy ptak staje się "z automatu"członkiem rodziny.I jako takiemu należy się tak samo a może jeszcze bardziej co każdemu z członków tej rodziny.
    Nie licząc się z kosztami,czasem i zajęciami.Przygarnąłeś "świadom obowiązków" to je spełniaj.
    I dla tego tego sk co 10 szczeniaczków 2 tygodniowych wywalił na mróz lepiej nie oddawajcie w moje ręce.
    Tak jak nie oddałbym zwierzęcia, które znalazło sobie u mnie dom, bom nagle stwierdził"mam uczulenie"łykałbym jakie anty a nie oddałbym.Bo zwierze kocha czuje i myśli.
    To jedno
    A drugie
    Mam przekonanie, co tam pewność, iż zwierze szczególnie psy, nabierają cech osobowych swoich właścicieli.
    Jeśli właściciel dla ludzi jest sk. Za grosz nie ma w sobie empatii tak i sobie psa "wychowa"
    I nie jest to wina zwierzęcia.Sprawdzone w dziesiątkach przypadków a resocjalizacja takowego zwierzęcia, by uwierzyło zawierzyło było ufne, długotrwała i żmudna jest.A po, nie masz lepszego kumpla i przyjaciela.
    A kotki są śliczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mylisz się. To właściciele psów przejmują ich cechy, hihihi.

      Usuń
    2. Wieśku! Nie oceniaj, aby nie być ocenianym. Każda sytuacja jest inna i trzeba być bardzo empatycznym , aby wczuć się w sytuację drugiego człowieka. Mam nadzieję, że zrozumiałeś... i nie próbuj podejmować dyskusji, bo lojalnie uprzedzam, że wykasuję.

      Usuń
  10. Old Lady:
    No, nie mów! Fizyczne czy mentalne?...;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak i tak. Q. łatwo sie wkurza, lubi spać i jeść, dokładnie tak jak ja. Bolą go stare kolanka i czasem kuleje. Oboje siwiejemy, nie chodzimy do fryzjera i mamy tego samego pana i władcę, hihihi.

      Usuń
    2. No, proszę! Ile podobieństw! :)))

      Usuń
  11. Uwielbiam koty platonicznie (tzn. nie mam aktualnie). Bardziej od psów (też platonicznie).

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedyś panicznie bałam się psów. Dzięki naszym psim przyjaciołom lęk mi minął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed psami nadal czuję respekt, ale nie boję się ich tak jak kiedyś.

      Usuń
  13. Pies jest od czego innego, a kot od czego innego :))) Ale tak samo godne miłości, bo same w sobie jej mnóstwo mają. Tylko oczywiście inaczej okazują i to trzeba umieć dostrzec i docenić. Teraz - psiaki śpią po spacerze (ja zjechałam na... spodniach z górki, bo tak ślisko i nasypało do kolan), Franuś przyszedł skoro świt i też śpi. Najchętniej i ja bym się przytuliła do podusi, ale nie, nie poddam się i zrobię smarowidełko do chleba. Buziaki Matyldo kochana!

    OdpowiedzUsuń
  14. Pozwól sobie Aniu na odpoczynek, na podusię. Smarowidło nie ucieknie a lepiej będzie smakowało, jak na nie poczekają! Buziaki! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam, nie pospałam, ciśnienie chyba wariuje, pogoda się zmienia i dlatego jestem taka nieżywa :) Ale kawka mnie podniesie. Buziaki!

      Usuń
  15. Zanim się nabawiłam alergii na sierść, miałam kota; był cudny, półkrwi syberyjski, z pięknym, puchatym ogonem i półdziką naturą:) przejawiało się to niezależnością i pewną chimerycznością. Potrafił przez dwa dni nie wychodzić z szafy, na przykład, lubił, wręcz uwielbiał siedzieć na wąskim parapecie (zaokiennym), z którego raz spadł na ulicę. Jadał najchętniej jajka, jak się je gotowało, to zawsze jedno ekstra dla kota:) W wieku dwóch lat 'poszedł na panienki' (jak mówiła moja mama), najadł sie gdzieś trutki i nie było kota:( Zawsze wiedział, z wyprzedzeniem tak ok 100 metrów, kiedy mama wracała do domu i biegł do okna lub drzwi ją witać, jesli, oczywiście, nie siedział w szafie;) Do dzis go lubię, a przecież minęło ponad pół wieku...

    OdpowiedzUsuń
  16. Po prostu, Ikroopko, pewnych ważnych dla nas spraw nigdy się nie zapomina.
    Ja też od czasu do czasu wspominam swoje koty, których już nie ma. Ale były! I były dla mnie ważne...

    OdpowiedzUsuń