27 kwi 2019

Przyochędożyć czyli staropolszczyzna pod lupą

-Jak już się nieco przyochędożysz, to wpadnij do mnie, coś ci pokażę!- rzuciłam do swojej synowej, okrytej lekkim szlafroczkiem. I nawet nie pomyślałam, żeby to jakiś niewłaściwy strój był, tylko po prostu zimno było.
Akurat na tę scenkę napatoczył się syn i spojrzał na mnie z takim zgorszeniem, jakbym fatalny nietakt popełniła: -Czy na pewno wiesz, co powiedziałaś?!

I dopiero wtedy zrozumiałam, że mowa polska ewoluuje w takim tempie, że nie nadążysz. Jedne słowa wczoraj znaczyły coś innego a dziś mogą określać sytuację całkowicie inną. Kiedyś zaorać można było jedynie pole, dziś zaorać kogoś- to zrobić z niego idiotę, ośmieszyć go. 
Co ma piernik do wiatraka??! Nic. Ale tak to działa. Pojawia się jakieś dziwaczne określenie "od czapy" /to zdaje się już stare i nieaktualne!/, nabiera mocy, staje się modne i wtedy wszyscy lub prawie wszyscy nagminnie zaczynają tego używać.
W taki oto sposób moje ochędożenie= okrycie się, ogarnięcie się, zbiło się znaczeniowo z synowskim rozumieniem  chędożenia jako miłosnego aktu- oczywiście we współczesnej nowomowie /też zresztą nie wiem, czy w to miejsce nie weszło już kolejne przedziwne określenie/ i stąd nieporozumienie. No super po prostu! ;))

Kiedyś myślałam, że nasz język dla wszystkich obcokrajowców jest dość trudny- z racji odmiany przez przypadki, rodzaje, czasy i wiele innych zakrętów gramatycznych i tylko dla niewielu rodaków równie trudny /pozdrawiam półtorej litra!! albo półtorej roku!!!;)))/. I chyba byłam w błędzie.
Dziś myślę, że przy naszej współczesnej karuzeli znaczeniowej, język polski zaczyna być trudny dla wszystkich.







                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 

26 kwi 2019

Niepotrzebnie zaczęłam oglądać


Może pogoda ma niezbyt korzystny wpływ na ludzkie nastroje, ale mnie wyraźnie źle robi: z jednej strony czuję się jak przydeptany kapeć- rozmamłana i nijaka, z drugiej strony obserwuję u siebie jakąś sztywność, brak choćby odrobiny wyluzowania, elastyczności, lekkości... A do diabła to wszystko! 

Każdy dzień to kolejna porcja stresu, poczucia niemocy, buntu i narastającej wrogości. Chyba te emocje nie byłyby tak napięte, gdybym miała świadomość, że dzieli je ze mną coraz większa liczba rodaków, choć po odrobinie ale jednak, a tu- NIC! Ani drgnie! Widać rodacy kochają trzymanie ich za uzdy zaraz przy pysku i bynajmniej im ta uzda w codziennym życiu nie przeszkadza. Nie przeszkadzają podwyżki, nie przeszkadzają obelgi, nie przeszkadza wielkopański styl życia i korzystania z jego uroków przez pisowskich władców ani ich zarządzanie strachem i bezprawiem wobec gorszego sortu... może się to nawet wielu rodakom podoba, że rządzący tacy silni i robią, co chcą?!  Kto to może wiedzieć, co komu w duszy gra... I tylko ja się zmagam każdego dnia z narastającą frustracją.

                                                                     ***
 
Ostatnio usiłowałam oderwać się od realiów dnia codziennego i włączyłam film "Bezsenność w Seattle" z Meg Ryan i Tomem Hanksem. 
I po co mi to było?
Nie ma już we mnie tej dawnej, niewinnej czułostkowości. Drażnił mnie infantylizm Meg, naiwność filmu... przerwałam oglądanie, zła na siebie, że na własne życzenie zlinczowałam film, który kiedyś wzruszał, był sympatyczny... i sympatycznie pamiętany!
Szkoda! :(
---------------------------------------------------------

A jednak: Jeszcze w zielone gramy! Jeszcze nie umieramy!!
Obiecałam sobie dożyć do klęski PiS-u i wierzę, że mimo tych huśtawkowych nastrojów- może mi się to udać! ;)

"3"
 

19 kwi 2019

Niech się zieleni i jaśnieje!

Całkiem mi się pomysłowość życzeniowa stępiła, więc tylko zwyczajnie i po prostu wszystkim tu zaglądającym chcę powiedzieć, że dobrze Wam życzę. Niech te Święta każdemu z Was przyniosą ulgę od trudnej codzienności, odpoczynek i spokój. Niech dadzą nadzieję na lepszy czas i wiarę, że ten lepszy czas już wkrótce nadejdzie.  Spokojnych , dobrych Świąt, Kochani! :)


To zamiast karteczek. 
Wygodne takie gałązki- trwałe, ekologiczne, całoroczne... wystarczy pozmieniać zawieszki! ;))




A obok składa życzenia kurczakowy prezent. Ja, niestety, taka zdolna nie jestem! ;( 
 A zając to już podebrany z internetu. 
Wesołych Świąt! :)) 
---------------------------------------------------------------
 P.s.
Święta  świętami, ale proszę pamiętać o majowych wyborach.  Nadziei i wierze trzeba całkiem realnie pomóc. 

13 kwi 2019

Nadrabiam

Ciekawe, czy taka też będzie maturalna komisja egzaminacyjna?...

 Ale ja dziś nie o tym.
Ostatni okres obfitował u mnie w różne wydarzenia kulturalne. Całkiem sporo się tego zbiegło niemal w jednym czasie, tak więc z przyjemnością nadrabiałam wszelkie zimowe zaległości.

Wiele sobie obiecywałam po spektaklu z piosenkami Agnieszki Osieckiej , zatytułowanym  bodajże "A miał być cud".  No więc, niestety, nie dość że nie było cudu, to było moje duże rozczarowanie. Byłam całkowicie przekonana, że co jak co- ale Osieckiej schrzanić się nie da- dało się! I nawet nie była to kwestia interpretacji, ile wplecenia znanych i mało znanych piosenek w bzdurny tekst. W dodatku piosenki dobrane były też z kapelusza... No, dobrze- nie będę się znęcać! ;(


Następny był koncert zespołu Kroke-  wcześniejszy prezent urodzinowy od córki.

 Do tej pory w Łomiankach nie byłam  i nie spodziewałam się takiej frekwencji. Szczęśliwie pojechałyśmy dość wcześnie i zaklepałyśmy miejsca w trzecim rzędzie. /Miejsca numerowane nie były./
Koncert rewelacja!!

Krakowski zespół z porywającą muzyką i fantastycznym wykonaniem. Widać było, że panowie kochają to, co robią, bo wkładają w to całą duszę a przy tym mają w sobie tyle luzu, fantazji, jakby jednocześnie sami świetnie się bawili.
Do domu wróciłam zachwycona !

                                          ***
 A ostatnio byłam z H. w Centrum Sztuki Współczesnej na wystawie "Bezludzka Ziemia". Przyznam, że początkowo byłam mocno zagubiona i dopiero po jakimś czasie chwyciłam istotę ekspozycji, która nie jest do podziwiania czy kontemplowania- ona jest do myślenia, jak wiele zła człowiek może uczynić Matce-Ziemi...
I kilka zdjęć ze zwiedzania:


Nie wiem, czy największego wrażenia nie zrobiły na mnie obrazki bezbronnego pisklaka i niewinnego białego kwiatka- przedzielone obrazami zaśmieconych cieków wodnych...pływających plastikowych butelek...

Tyle krzywdy, ile człowiek robi przyrodzie- a tym samym sobie samemu- wydaje się być nie do naprawienia, budzi przerażenie. Ziemia woła o ratunek! Czy potrafimy kiedyś usłyszeć ten krzyk? czy nie będzie już za późno??!...

OBY NIE !!!

9 kwi 2019

Drugi dzień nauczycielskiego strajku

To się musiało tak zakończyć!
Kolejna grupa zawodowa lekceważona, poniżana i degradowana- także finansowo...

Ten rząd się nie uczy i uczyć się nie ma zamiaru. Wie, że chce rządzić i zrobi wszystko, żeby się przy władzy utrzymać.
Smutne to, że nie widać naszego poparcia, że nie widać akcji protestacyjnych na rzecz nauczycieli, choć przecież oświata to żywotny problem każdej /lub niemal każdej/ rodziny, to żywotny problem całego kraju, bo: "takie będą..." 
Marzyło mi się, że strajk nauczycielski będzie iskrą zapalną, która wysadzi rząd w powietrze... Może to jeszcze nie ten czas?... Może za wcześnie na powtórkę lat 80-tych?...Może nie dojrzeliśmy do aż takiej determinacji?...

Wałęsa- ale nie tylko on- domaga się, aby obecnemu związkowi zawodowemu odebrać prawo do używania nazwy i znaku Solidarności, bo- jako żywo- z prawdziwą solidarnością już nic wspólnego ten związek nie ma; więcej- jest jej zaprzeczeniem!

Pamiętam, kiedy z inicjatywy Wałęsy prawo do znaku straciła Gazeta Wyborcza . Byłam wtedy oburzona!
Dziś żałuję, że tego prawa nie stracił również związek zawodowy. Może wtedy było na to za wcześnie- nie wiem, wiem na pewno, że dziś za wcześnie nie jest, że dziś jest ten czas! Solidarność to my, nie karykaturalny związek zawodowy, sprzyjający nieudolnemu i szkodliwemu rządowi, wspomagający postępującą dewastację tak idei jak i gospodarki.
                                                                                         ***
Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że omija mnie egzaminacyjny stres: jednych wnuków już  temat nie dotyczy, drugich - jeszcze nie. Ale to wcale nie oznacza, że sprawa jest mi obojętna. Nie jest!
A to, że księża czy katechetki- zamiast nauczycieli- będą przy egzaminach, bynajmniej pocieszające nie jest. Mnie mocno przygnębia! :((

2 kwi 2019

Wczorajszy Prima


Akurat jestem w trakcie czytania artykułów na temat oszustw internetowych, ochrony dzieci przed internetowymi zagrożeniami i w ogóle- w którą stronę zmierza świat w tym zakresie. 
Przyznam, że brzmi to dość przerażająco a już dla takiego laika internetowego jak ja- to wiedza z pogranicza czarnej magii.

I czasem myślę, że nawet gdyby czas się cofnął, to ja - jako młody człowiek- nie umiałabym się odnaleźć w dzisiejszej rzeczywistości... To dla mnie zdecydowanie za trudne! :(((
 ----------------------------------------------------
P.S. zapomniałam o plakietce- ot, skleroza! ;)