31 sie 2020

Ocalmy to, co się da!

Tak sobie pomyślałam, że im dłużej pisowskiej władzy, tym bardziej człowiek topornieje, tym więcej w nim goryczy, smutku, złych myśli...

I pomyślałam też, że warto ocalić wszystko, co się da: wspomnienia, dobrą pamięć, prawdę tamtych ideałów, ludzką życzliwość, własne człowieczeństwo...

A może po prostu spróbujmy ocalić siebie- dla siebie samych, dla własnych rodzin, dla przyjaciół, dla innych ludzi.  Jeśli kiedyś zostanie po nas ziarnko dobrych wspomnień, to znaczy, że jednak nie wszystko poszło na marne, że udało się nam ocalić coś bardzo ważnego- wiarę w niezniszczalność dobra, może w sens życia?...

 


Posłuchajcie, proszę.

30 sie 2020

A jeżeli to...

A jeżeli to sabotaż?...

Znowu awaria w Czajce. Jakaś zupełnie niezwykła,  bo akurat po dokonaniu wszelkich przeglądów i ekspertyz, które NICZEGO nie wykazały- żadnych usterek, żadnych nieprawidłowości, żadnego zagrożenia. I ni z tego, ni z owego- bum!!! ścieki znowu popłynęły do Wisły. Dziwne! I to akurat wtedy, gdy szykują się same głośne rocznice- Westerplatte, Solidarność...przypadek?...

Gdyby w kraju wszystko działało zgodnie z konstytucją, to sprawa prędzej czy później byłaby wyjaśniona- w dzisiejszej sytuacji szanse są zerowe. Założenie, które przyświeca obecnym władzom, to wyeliminować z gry Trzaskowskiego i odebrać mu Warszawę.Widzą w nim poważne zagrożenie. Wróg numer 1!

Żal mi człowieka, bo fajny, uczciwy facet. Uszarpie się jak mało kto  a jeszcze zrobią wszystko, żeby go zniszczyć. Jeżeli warszawiacy nie staną za nim murem,  to czarno to widzę- ludzka wytrzymałość nie jest nieograniczona.

--------------------------------------------------------- 

W gruncie rzeczy dzisiejsza notka miała być o kryminałach.

Niby nie lubię i unikam przemocy w książkach i filmach a przecież od czasu do czasu przychodzi do mnie fala zainteresowania kryminałami- chyba trochę na zasadzie rozładowania własnych frustracji, trochę na zasadzie rozwiązywania zadanej łamigłówki  a trochę na zasadzie wypełnienia czasu i oderwania się od realiów codzienności, bez konieczności intelektualnych dociekań lektur z górnej półki- ot, taka, powiedzmy, lekka w czytaniu zapchajdziura.

I właśnie dopadł mnie taki okres.

Wzięłam się za naszych rodzimych pisarzy, o których nie wiedziałam kompletnie nic. I przyznam, że przeczytałam ze sporym zainteresowaniem. Miało to wszystko jakiś sens. Przepraszam, nie podaję autorów i tytułów, bo nie chodzi mi o polecanie konkretnych pozycji a raczej o uwagi ogólne.

Ale są przecież twórcy zagraniczni o ustalonej renomie. Camillę Lackberg przewertowałam podczas wcześniejszej fali zainteresowania kryminałami i w którymś momencie się przesyciłam. Co jest? Jedna powieść jest całkiem sensowna a im dalej w las, tym historie w kolejnych książkach stają się coraz mniej prawdopodobne i niektóre już tak udziwnione, że zęby bolą!

Tym razem wzięłam na tapetę Lee Childa i jego super detektywa Jacka Reachera. Swojego czasu czytałam jego "Jednym strzałem" i pomyślałam, że może warto prześledzić inne historie z udziałem tego bohatera. Wzięłam z biblioteki cztery książki tego autora i zabrałam się do czytania. 

Przeczytałam jedną. Mity o niezwyciężonych herosach dobre są w mitologiach, nie w kryminałach a każde przegięcie zatrąca o kpinę z czytelnika. Czytając, miałam jednocześnie przed oczami różne memy, wykpiwające bezlitośnie Chucka Norrisa jako niepokonanego super bohatera.

To jednak wrócę do naszych rodzimych pisarzy. Poza Mrozem! Tego nie trawię! Zaczęłam kiedyś którąś jego książkę i miałam dość już po kilkunastu stronach. Zniechęciłam się na amen.

-----------------------------------------------------------------

I to by było na tyle.

Mam jeszcze jakieś memy na temat covidu i chyba je tu wrzucę, bo nie wiem, czy jeszcze po ten temat sięgnę. Pewnie tak, ale przyznam, że już mi się uszami wylewa! 

Spokojnej niedzieli i dobrego zdrowego nowego tygodnia! 




 

28 sie 2020

Ktoś coś rozumie?...

Najpierw o sposobie i formach nauczania mieli decydować dyrektorzy szkół, jako że najlepiej znają specyfikę zarządzanej przez siebie placówki, po czym okazało się, że dyrektor nie może niczego, ma się zastosować do zalecenia - i tyle!

Nie ma żadnego szarogęszenia się: wszyscy do szkół 1.IX! W maseczkach, no, może nie... może bez maseczek, a może jednak w maseczkach?...

A jak dziecko źle się poczuje? Zawiadomić rodziców. A jak rodzice pracują i nikogo nie ma w domu? A co z klasą tego dziecka... kwarantanna? A może nie?...Z kim to konsultować?... Pytań - tysiące! Miarodajnych i jednoznacznych odpowiedzi czy oficjalnych wytycznych czy strategii- brak.

Kurczę! Kilka dni do rozpoczęcia roku szkolnego a nikt niczego tak na pewno nie wie... Ktoś coś z tego rozumie??!

Bo ja wiem tylko jedno:

  

Miłego i zdrowego weekendu! ;)

26 sie 2020

Przyglądam się

Nie ufam Hołowni, nie mogę się przełamać.

Dziwne to trochę, bo swojego czasu bardzo go lubiłam: jako piszącego dziennikarza + prowadzącego program telewizyjny "Mam talent" . Mało tego, gdy go słucham, w gruncie rzeczy nie mam zastrzeżeń - mówi rzeczy, z którymi trudno się nie zgodzić. A jednak...

Może to babska intuicja a może ostra kampania wyborcza sprawiły, że spojrzałam inaczej, że dostrzegłam cechy, które nie budzą mojej sympatii?... I może dlatego nie mogę się do niego teraz przekonać, nie mogę mu zaufać?...

Czekam na pomysł Trzaskowskiego. I tak sobie myślę, że gdyby podebrał z KO tych aktywnych, którym się ciągle jeszcze chce- i to nie brylować po telewizyjnych studiach a ciężko pracować i wypełniać swoje poselskie obowiązki- to może dałoby się coś z tego skleić?...

Trochę się niepokoję, że cały wyborczy entuzjazm, cała nagromadzona energia powoli rozlezie się jak ból po kościach i zostaniemy z piaskiem w dłoniach i goryczą w gębie... 

23 sie 2020

Szczęściara!

Po przeczytaniu notki /powinnam napisać posta, ale jakoś nie przepadam za tą nazwą/ na jednym z blogów, zrobiłam uczciwy rachunek sumienia i pomyślałam, że zazwyczaj na coś narzekam, coś krytykuję, zauważam i oceniam- na ogół szukając dziury w całym. Tymczasem, jakby się tak uważnie przyjrzeć, to jestem niebywałą szczęściarą: mam mądre i zdrowe dzieci i wnuki, my też- mimo zaawansowanego wieku- choroby mamy średnio uciążliwe i dające się lepiej czy gorzej ogarnąć garścią tabletek. Żyjemy skromnie, więc dwie emerytury starczają nam na życie- przynajmniej jak do tej pory. Sąsiadów mamy niewielu i nieuciążliwych...

I czego chcieć jeszcze?...

I tu mi się przypomina ...

Zawsze na czasie, zawsze aktualny, choć lata już minęły a i Krzysztof Tyniec pewnie zdążył posiwieć...

Ale ponieważ człowiek to taka istota, której w pełni uszczęśliwić się nie da, pomyślałam, że gdyby jeszcze...

... to już na pewno byłoby to! :))

 Dobrego nowego tygodnia i zdrówka wszystkim!! 

---------------------------------------------

Jotko! Dziękuję za zgodę na powielenie plakatu! :)

18 sie 2020

Migawki z moich zbiorów

Po rozlicznych politycznych emocjach , typu -pensja dla pierwszej milczącej /ciekawe za co?/ czy gigantyczne podwyżki dla całej wierchuszki /posłów nie omijając/, planowanie rozpoczęcia roku szkolnego /w końcu ma się te wnuki/ czy odejście wiceministra zdrowia /wywalonych pieniędzy pewnie się i tak nie odzyska/- postanowiłam nieco wyluzować i zaczęłam śmigać po swoich nagromadzonych skarbach, by tam poszukać inspiracji do nowej notki. Takiej relaksacyjnej, trochę dla oderwania się od ponurej rzeczywistości...

I znalazłam!

Nie pytajcie mnie proszę, jak się który ptaszek nazywa, bo nie wszystkie umiem nazwać. Zauroczyły mnie ptaszydła, rozczuliły, więc chętnie na nie raz jeszcze popatrzę a i Was zapraszam.

Tu wiadomo- czapla w szuwarach.

Podpis "fabryczny"...

Zaczyna się problem, bo pierwsze skojarzenie to 'zmokła kura', ale to przecież pisklak żółtodziób, tylko czyje to dziecko?...

Przypomina mi młodego perkoza, ale bez czubka? Tak sobie ględzę...

Ten jest cudny! Niewątpliwie jakiś egzotyczny...może koliber, bo taki maleńki i kolorowy?...

Nawet nie próbuję się domyślać... Nie mam pojęcia!

Ten przypomina sówkę.

Wolałabym nie spotkać go na swej drodze!

I zbliżamy się do końca zdjęciowej ptasiej wycieczki.  A koniec- wiadomo: jesienny ptasi odlot!

Już niedługo naprawdę będą się zbierały do odlotu. Życzmy im szczęśliwej, bezpiecznej podróży!

/Zdjęcia wzięte z internetu/

15 sie 2020

Smutno...

Na dworze słońce i zieleń... a przygnębienie hula pod kopułą...

Zmarł Henryk Wujec- jedna z najpiękniejszych postaci epoki solidarnościowej:ciepły, życzliwy, przyzwoity, pogodny człowiek. Uczciwy do szpiku kości, przyjazny, otwarty na innych.

Dlaczego opuszczają nas ci najlepsi, najbardziej wartościowi?...

--------------------------------------------

Wygląda na to, że na Białorusi przełom.

I jestem bardzo szczęśliwa a jednocześnie czuję gorycz, że u nas zabrakło tej jedności, tej determinacji, by  - w końcu pokojowo, bez przelewu krwi, bez represji-rozpocząć autentyczną naprawę państwa...

I gdy patrzę na te dwa zdjęcia, to czuję podziw i ogromny szacunek dla Białorusinów a jednocześnie... zazdrość. Tak, zwykłą zazdrość, że nie dorośliśmy do ich woli bycia praworządnym i demokratycznym krajem, że u nas kunktatorstwo i tumiwisizm biją patriotyzm na głowę, choć to ten ostatni odmieniany jest przez wszystkie przypadki. Może dla zagłuszenia głosu sumienia?...

------------------------------------------------------------

Posłowie przyznali sobie niebagatelne podwyżki. Sobie, rządowi, prezydentowi, nawet prezydentowa się załapała, jakby i tak nie funkcjonowała do tej pory na koszt podatnika.

Nawet nie chce mi się tego komentować. Jest mi gorzko, przykro i źle. Czuję się, jakby mi plunięto w twarz!

Jest jeszcze senat. Ale, niezależnie od tego, jak będą wyglądały senackie głosowania, sejmowych nie da się zbyć machnięciem ręki. Potworny zawód!! :((

13 sie 2020

Zabawa zapałkami...

Zabawa zapałkami może zakończyć się pożarem. Oby nasi rządzący oprzytomnieli, oby u nas nie powtórzyła się białoruska rozpacz i determinacja...

 

11 sie 2020

Piękny, mocny plakat.

Odwiedzając różne blogi, natrafiłam u Lenarda na nieprawdopodobny plakat, który mnie bardzo poruszył. Tak bardzo, że chciałam go też tu pokazać. Autorem jest Paweł Pawlak. 

A w ogóle polecam wpis Lenarda na jego blogu, bo to ogromnie ważny wpis: wstrząsające zdjęcia, mocny tekst i... ten plakat! 

https://hahahats.blogspot.com/ 

 

I jeszcze jedno. Chcę przypomnieć słowa bardzo dawne i wciąż aktualne, słowa, które trzeba przypominać zawsze i ciągle, bo nie wolno o nich zapomnieć! 

Tylko międzyludzka solidarność nie pozwoli nam zatracić w sobie człowieczeństwa.

 

/Dziękuję,  Szarabajko i przepraszam, że wzięłam bez Twojej zgody. Rzadko mi się to zdarza a dziś tak wyszło. Liczę na Twoją wspaniałomyślność i wielkoduszność. Serdecznie pozdrawiam./

------------------------------------------------------------

A teraz, żeby trochę zmienić nastrój, opowiem historię jednego kwiatka.

Kilka lat temu na imieniny dostałam od siostry krzaczek róży w doniczce. Róża prześliczna, z mnóstwem kwiatów i pąków, ale doniczka typowa- taka, w jakich kupuje się w kwiaciarniach kwiaty. 

Nie wiem, dlaczego od razu jej nie przesadziłam a gdy już to zrobiłam i mimo wszystko zorientowałam się, że róża wyraźnie cierpi, zdawało mi się, że jest już za późno na ratunek i jednak pisane jej zniszczenie...

Pomyślałam, że skoro tak, to jeszcze jedna próba nie będzie już miała żadnego znaczenia. Zrobiłam dołek na rabatce przed domem, zaprawiłam wzbogaconą ogrodniczą ziemią i wsadziłam różę.

Minął rok, drugi, róża ciągle dzielnie zmagała się z losem. Ale żyła! 

W tym roku po raz pierwszy zakwitła! :)) To dobry znak, prawda?...

 

9 sie 2020

Jeśli...

Dziś wrzucę kilka zebranych memów. Zobaczymy, czy mi się ten zamiar powiedzie...

 To jeszcze jeden:

I chyba nic już nie trzeba wyjaśniać. Po prostu- zaakceptuj rzeczywistość, bo ona zwyczajnie taka jest!!

 

I nikt tu nie obraża niczyich uczuć, choć tak się wielu wydaje.

Jest takie powiedzenie, że żeby zrozumieć drugiego człowieka, trzeba pochodzić trochę w jego butach...

Tyle, że to nie jest łatwe a stwierdzenie, że moje jest zawsze NAJMOJSZE jest dużo łatwiejsze do wzięcia na sztandary.

A interpretacja zawsze zależy od interpretatora, nieprawdaż?...

Da się jakoś poniższe zdjęcia sensownie skomentować?... Bo, niestety, mam z tym problem!

To może podsumujmy:

I jeszcze poeta:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W poprzedniej notce zauważyłam, jak bardzo nasza władza dba o własne bezpieczeństwo, więc tym razem- już tak na zakończenie- czego czy kogo boi się prawica:

 

 

Spokojnego i dobrego nowego tygodnia!

Dobrej niedzieli! 

--------------------------------------------------------------

P.s. Już odnalazłam, jak się zdjęcia zmniejsza, zwiększa i przesuwa, czyli... dobrze jest! ;)

8 sie 2020

Zarządzanie strachem

Dziennikarze i komentatorzy polityczni z uporem maniaka powtarzają, że mamy w kraju demokrację.  Można usłyszeć "jeszcze", można usłyszeć inny wyraz, jakoś ją określający, będący ozdobnikiem, ale czystej demokracji nie ma.

Usiłowałam odszukać i przytoczyć definicję demokracji, ale nie jest to proste zadanie, toteż pozwolę sobie po prostu powiedzieć, jak ja pojmuję demokrację. Otóż uważam, że jest to taki ustrój państwa, w którym rządy sprawowane są zgodnie z konstytucją i obowiązującym prawem przez przedstawicieli wyłonionych w powszechnych, równych i sprawiedliwych wyborach przez większość obywateli- dla dobra wszystkich i przy zachowaniu praw mniejszości.

Czy tak rozumianą demokrację mamy? Nie sądzę. Była niszczona i rozdeptywana przez ostatnich 5 lat.

Zastąpiła ją- zgodnie z określeniem nieodżałowanego Stefana Kisielewskiego- dyktatura ciemniaków. Zarządzanie przez podział i zarządzanie przez strach. Przy czym to nie jest tylko powolne wprowadzanie terroru i sukcesywne skracanie smyczy, powodowanie, że przeciętny Kowalski zaczyna się zastanawiać, czy nie lepsza tzw. emigracja wewnętrzna ot tak- dla zachowania świętego spokoju.

To napięcie i poczucie zagrożenia dotyczy także rządzących, bo gdyby nie- to po co byłby prezesowi wianuszek ochroniarzy i nocne warty policji przed domkiem na Żoliborzu? Po co byłyby zasieki przed sejmem i tabuny policjantów bynajmniej nie chroniących pokojowych demonstracji? Po co kary i zatrzymania jako podstawowy środek przymusu? I w końcu dlaczego przymus i narzucanie swojej woli jako jedyny sposób zarządzania państwem? To niby ma być demokracja?!...

---------------------------------------------------------------

Dziś będzie bez memów. Już wiem, jak je wstawiać, nie wiem, jak zmniejszać, czy przesuwać w lewo, w prawo. Poprzednio jakimś cudem na to trafiłam, teraz się zaparło a na starego nie chcę wracać. Jeszcze nie!

I kolor mi się zmienił a nie chciałam- sam wlazł!!! Cholery można dostać! :((

Na dzisiaj dosyć.

Spokojnej niedzieli!

 

6 sie 2020

Jednak nie!

Telewizor był włączony a ja średnio zainteresowana sejmowymi przygotowaniami, ale gdy któraś z prawicowych dziennikarek głosem pełnym oburzenia zaczęła krytykować decyzje braku uczestnictwa w zaprzysiężeniu Dudy i w dodatku zasugerowała, że wyborcom takie decyzje mogą się nie spodobać, nie dałam rady i wyłączyłam telewizor!

Nie wiem, kto był, kogo nie było i w gruncie rzeczy wcale mi ta niewiedza nie przeszkadza. Zresztą komentarzy z pewnością będzie mnóstwo, więc wszystkiego się w swoim czasie dowiem.

Nie mam złudzeń co do tej kadencji. Będzie, jak było, może nawet gorzej- przynajmniej na to się zanosi... Jakoś trzeba będzie z tym garbem żyć...

Popatrzyłam na ostatnią satyrę Remka Dąbrowskiego i pomyślałam,
że Polskę na kolana usiłuje rzucić tenże dziś przysięgający prezydent i wątpliwość budzi jedynie- przed kim: przed jakimś wyimaginowanym zewnętrznym wrogiem, przed rodzimym klerem, czy może przed prezesem?....

I pomyślałam też, że przy takim pół na pół, może to być mało realistyczny pomysł.

-----------------------------------------------
Próbuję poradzić sobie z nowym Bloggerem, więc jeśli w ramach ćwiczeń opublikuję coś głupiego i nie będę umiała / chwilowo- mam nadzieję/ tego wykasować, to- proszę- bądźcie wyrozumiali. ;(

Już widzę, że nie mogę sprawdzić na podglądzie. Dlaczego- nie mam zielonego pojęcia!! :((

4 sie 2020

Tak, tak...nie, nie

Pojutrze zaprzysiężenie prezydenta na następne 5 lat.

Słucham różnych wypowiedzi na temat: brać czy nie brać udziału w tej "uroczystości" i w większości słyszę- tak! przez szacunek dla urzędu, przez szacunek dla wyborców, wybierających tego właśnie kandydata.
Słucham i diametralnie się z taką opinią nie zgadzam. Może inaczej: rozumiem, że są politycy, którzy niejako muszą, bo są skazani na lepszą czy gorszą ale jednak współpracę dla dobra całych wielkich społeczności /prezydent miasta, marszałek senatu.../.To trudna decyzja, ale jakby nie dająca możliwości wyboru.
A poza tym?
No, cóż- każda  z zaproszonych osób zdecyduje sama we własnym sumieniu, jaki krok uważa za słuszny.

Zastanawiam się czasem, czy dotychczasowy prezydent wczytywał się  w zapisy konstytucyjne, czy je w ogóle zna?...
Dotychczasowe 5 lat nie wskazywało, by specjalnie się nimi przejmował.
Dlaczego teraz ma niby być inaczej?



I jak to ślubowanie będzie wyglądało?
Na tę samą Konstytucję, którą się tak lekceważyło przez poprzednie lata??!...

Rozmawialiśmy, że może bardziej adekwatne do sytuacji byłoby ślubowanie na biblię, którą podtrzymywałby Kurski... przynajmniej nie byłoby aż takiego rozziewu między deklaracją i rzeczywistością...

I wracam do pierwszych sformułowań- tak, przez szacunek... Jaki szacunek?? Do urzędu??... Już wagę i powagę tylu urzędów zdyskredytowano, nie bacząc, że w ten sposób odbiera się im społeczne zaufanie tak bardzo, że samo ich istnienie staje się czysto formalne.
Szacunek do wyborców?
Przepraszam, daruję sobie odpowiedź na tę wątpliwość.
Wyssałam z mlekiem matki, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć: mądrością, rozwagą, dobrocią...
I co tu jeszcze można dodać? Nic. 
Nie będę oglądać relacji z zaprzysiężenia, może początek-żeby odnotować, kto uświetnił swoją obecnością tę żałosną sytuację pogardy dla demokratycznego ładu. Widać na normalność funkcjonowania państwa ciągle jeszcze nie zasłużyliśmy, więc mamy, co mamy, co ogólnie szanowany Suweren wybrał...