Ostatnio telefon zdjęciowy zaczął mi się buntować, że za dużo już zdjęć i w związku z tym należy wykupić dodatkowe miejsce w chmurze... Nawet bym na to poszła, bo opłaty nie są zbyt wygórowane, ale córka mi odradziła, przedstawiając ileś tam całkiem racjonalnych powodów. Uznałam je za sensowne i tym samym zbiory telefoniczne powinnam odchudzić, znaczną ich część przenosząc do komputera.
Tak też zrobiłam. Zajęło mi to ładnych kilka dni, bo segregowałam przy okazji tak, żeby łatwo je było odszukać. Wczoraj skończyłam, ale przyznam, że nie jest mi z tym najlepiej. Nie sięga się do komputera, żeby oglądać zdjęcia- one są, bo są- i tyle! Co innego w telefonie, że już nie powiem: w albumach...
No, bo proszę! Dziś już dojrzała kobieta a tu... kilkuletni maluch do zacałowania- sama słodycz!
Ale żeby znaleźć to zdjęcie, musiałam się mocno zastanowić, gdzie je właściwie umieściłam. I wbrew pozorom wcale nie było łatwo!!
I chyba głównie dlatego żal mi starych albumów, że już nie zapełniam kolejnych, że właściwie to wszystko, co wypstrykałam psu na budę się zda, bo kto będzie grzebał w starym komputerze?! I po co?...