31 sie 2016

To jakiś ponury żart!

Szukałam jakiegoś sensownego zdjęcia, grzebałam w różnych miejscach- niczego takiego nie znalazłam. A sądziłam, że będzie zatrzęsienie.
W Gazecie newsem są torebki Ani Lewandowskiej... To jakaś kpina!
Rocznica Porozumień Sierpniowych jest zbywana albo milczeniem, albo krótkimi notkami, albo spychana w miejsca, na które już nikt nie zwraca uwagi. Ot, wiadomość jedna z wielu o średniej randze. Przyznam, że dla mnie to duże rozczarowanie. Jedynie satyryczny "Sok z buraka" stanął na wysokości zadania. I rzecz potraktował z dużym wyczuciem chwili.

Rocznica Sierpnia została w pełni zawłaszczona przez pisowskich uzurpatorów. Czy można wyobrazić sobie tę akurat uroczystość bez Wałęsy??! A- o ironio!- z Dudą??! Okazuje się, że nie tylko można, ale i trzeba, bo ikona tamtej pierwszej prawdziwej Solidarności nie jest na solidarnościowym święcie mile widzianym gościem, niestety. To, co go mogłoby tam spotkać, to gwizdy i obelgi- tak suweren wyraża wdzięczność za odzyskaną wolność w ojczyźnie... Przerażające, obrzydliwe, podłe!

Przed chwilą Śniadek raczył był powiedzieć, że po raz pierwszy mają poczucie spełnienia. Wybaczcie- to kabaret! Świętują dziś ci, którzy z zapamiętaniem dewastują to wszystko, co przez lata z trudem budowaliśmy wspólnie właśnie dzięki sierpniowej Solidarności. Sobie przypisują wszelkie zasługi i osiągnięcia. Z wytartym czołem wypinają piersi do orderów! Myślą pisać historię na nowo ze sobą w rolach głównych!

Nic z tego! Możecie świętować, możecie podszywać się pod ojców założycieli, dopisywać sobie kombatancką przeszłość. Nic z tego! Za dużo jeszcze żyje nas, naocznych świadków historii. Nie pozwolimy zakłamywać rzeczywistości. Pamiętamy, jak było naprawdę! I będziemy o tym mówili naszym dzieciom, wnukom.
Bo Polska jest nasza wspólna i nie damy sobie odebrać jej prawdziwej historii!
______________________________
Nie znalazłam odpowiedniego zdjęcia, więc sięgnęłam do swoich zbiorów:
I jeśli mi się uda- jeszcze coś!
Udało się! Tak więc- NIE DACIE RADY!!!

30 sie 2016

Honorowy dawca

Jechałam autobusem. Siedziałam blisko wyjścia, więc miałam możliwość obserwowania jezdni a jednocześnie przypadkiem usłyszałam wymianę zdań między kierowcą i jego zmiennikiem/ bądź znajomym:
-Popatrz, kolejny honorowy dawca narządów!
-Ale mu się spieszy na stół!
-Szaleniec... 
Rzeczywiście. Motocyklista z zawrotną szybkością i rykiem silnika śmigał między samochodami. Wkrótce śladu po nim nie było. Panowie wymienili jeszcze kilka zdań. Ja obserwowałam jezdnię. W oddali zauważyłam migającego koguta na policyjnym samochodzie  i już prawie widziałam wywrócony motor i zwłoki motocyklisty... Na szczęście to była tylko drobna obcierka dwóch osobowych samochodów. Wytarłam spocone dłonie.

*   *   *
Jak to się dzieje, że adrenalina tak bardzo jest młodym potrzebna, że ważniejsze staje się silne doznanie niż samo życie?...
Skąd ta potrzeba udowodnienia sobie i innym własnej niezniszczalności?...Skąd ten pęd do ryzyka?...

Na drodze ginie tysiące ludzi, latem toną setki,w skokach do wody łamane są kręgosłupy, zimą pod lodem giną kolejni... Co takiego siedzi w człowieku, co paraliżuje mu rozum i każe lekceważyć wszelkie przestrogi?... Poczucie bycia panem świata- choćby przez chwilę? Poczucie bycia niezwyciężonym, najważniejszym, godnym podziwu i uwielbienia?...
Smutne karmienie się iluzjami, budowanie własnej wartości na czymś, co jest jakiejkolwiek wartości zaprzeczeniem... Smutne i żałosne.

29 sie 2016

Czy to już polityczne zboczenie?...

Zbitka rocznic: sierpniowa, zaraz wybuch II światowej  i chwila potem- 17.IX. Patriotyzm aż kapie a ja jestem rozdarta: uczestniczyć w uroczystych apelach czy sobie darować? Z jednej strony daty są tak ważne, że należałoby im poświęcić własną uwagę i pamięć- z drugiej, jak pomyślę, że przy okazji niejako mogę być skazana na apel smoleński, to wszystko się we mnie buntuje!
Czy to się jeszcze mieści w granicach normy?...
Co za piekielne czasy nadeszły. Odbierają nam naszą historię, nasze życiorysy, nasze autorytety...
Źle się dzieje! I coraz bardziej smutno...

23 sie 2016

Gdybym wiedziała, że się przewrócę...

Jest takie powiedzonko: gdybym wiedział, że się przewrócę, to bym się położył!
Piękne, krótkie, treściwe- przyszłości nie da się przewidzieć!

Nie bardzo wiem, jaka myśl przyświeca nagłaśnianiu konieczności robienia zapasów na trudne czasy. Trochę tak jakby świat cały szykował się do wojny.

To, że czasy już są trudne i nikt nie wie, czym mogą zaowocować, może nawet wojną, tfu! tfu! oby nie!!- nie mam najmniejszej wątpliwości, natomiast rozdmuchiwanie tematu może spowodować panikę i run na sklepy. Jak to się kończy, wiem, bo mieliśmy już takie sytuacje w kraju. Latami potem opowiadano anegdoty, jak facet składował nad oborą zapasy mąki i cukru, sufit się zarwał i krowę zabiło.
Pomijam zwyczajne marnotrawstwo, bo w mące np. pojawiły się robaki albo zapleśniała a cukier się skawalił.

Mam wrażenie, że każda średnio normalna rodzina ma w zapasie produktów spożywczych na przetrwanie tygodnia, może dłużej. Popadanie w obsesję zagrożenia i noszenie ze sobą krzesiwa, zapalniczki, latarki, noża i Bóg wie, czego jeszcze, co nagle może się przydać w nadzwyczajnych okolicznościach, może tylko zwiększać psychozę i odebrać resztkę radości życia.  

A wszystkiego i tak przewidzieć się nie da.
Można mieć wielopiętrowy, znakomicie wyposażony schron i nie zdążyć do niego dojść. Można dojść i nie móc go już opuścić, bo zostanie przywalony tym, tamtym czy owym. Możliwości są tysiące!!

Czemu w ogóle o tym piszę? Bo wczoraj oglądałam w TV rozmowę z facetem, który demonstrował właśnie takie przyborniki i opowiadał, jak bardzo mogą być przydatne.  Jeden ma przy kluczykach do samochodu, drugi przy zegarku, bransoletę ma zrobioną z 5-metrowego sznura- w razie konieczności zrobienia szałasu bardzo się przyda. A przyborników ma trzy albo cztery.

Pomyślałam, że jeśli wychodząc z domu przestanę się zastanawiać, czy chałupę zamknęłam a zacznę sprawdzać, czy scyzoryk do cięcia gałęzi odpowiednio naostrzony na budowę szałasu, to świr czeka tuż za progiem.
No, cóż! Trudno! Będzie co ma być!...

Zaraz, a może to była swoista reklama survivalowego spędzania wolnego czasu... nie pomyślałam o tym. Orsonowi Wellesowi udało się pół Ameryki przerazić wojną  światów, to może i ten telewizyjny ludek w tak sugestywny sposób reklamował swoją firmę?... No, proszę! Polak potrafi! ;)

19 sie 2016

Polska krew

Nie chce mi się sprawdzać, gdzie co, ale w dwóch gazetach przeczytałam dwie różne recenzje sztuki+ wywiad z Przemysławem Wojcieszkiem- reżyserem sztuki "Polska krew".

Pierwsza recenzja była na tyle frapująca a wywiad na tyle obiecujący, że zamówiłyśmy /jak zawsze z córcią/ bilety na wczorajszy spektakl.
W tzw. międzyczasie /chyba w Polityce/ ukazała się druga recenzja mocno krytyczna. Było już za późno na weryfikację- bilety kupione. Tym samym trzeba się było zdać na własną ocenę, czego niniejszym spróbuję tu dokonać. Oczywiście nie roszczę sobie pretensji do obiektywizmu- to będą wyłącznie moje odczucia, może nieadekwatne, może niesprawiedliwe ale MOJE!

Dawne kino "Tęcza", obecnie teatr TrzyRzecze na Żoliborzu. Warunki spartańskie, ale do wybaczenia, bo to dopiero pierwsze trudne początki, więc i na troskę o estetykę wnętrza /a może tak surowo ma być tu już zawsze, nie wiem.../ a i o wygodę widza zapewne przyjdzie czas.


Wnętrze ciemne, widownia na dwie części podzielona sceną. Z prawej strony didżejka z oprawą muzyczną.

Piszę te ogólne uwagi i cały czas czuję jakieś wewnętrzne napięcie, bo nadal mam problem z oceną całości, dawno już nie byłam tak rozdarta, o takiej ambiwalencji uczuć.
Początek był gorzej niż fatalny: huk, krzyk, chaos, jakieś ogólne rozedrganie, ni to taniec, ni to gonitwa, pstryczki w kierunku KOD-u i PiS-u, ale nieoczywiste, bardziej naskórkowe, raczej dla fasonu niż z przekonania a wszystko gęsto podlane zawiesistym sosem seksu.
Kwestie aktorskie, niezależnie od płci wykonawców, tak naszpikowane bluzgami, że Masłowska by się nie powstydziła... Piątka młodych aktorów reprezentuje nasze podzielone społeczeństwo: partnerska para liberalnych demokratów, radykalna prawica- małżeńska para i singielka-Żydówka: niby razem, niby między tą czwórką a zawsze osobno. Piją, koksują, uprawiają seks a wszystko to w podszytych politycznych podtekstach i gęstych oparach furmańskiej łaciny rzucanej naturalnie i bez skrępowania- przecież tak się na co dzień komunikujemy!

Przyznam, że byłam zszokowana. To jest przybytek kultury?!! To raczej jakiś spektakl porno, zbrutalizowany, wulgarny, właściwie bezideowy. Różnice polityczne wypunktowane niby jedynie rodzaj przyprawy urozmaicającej nijakie życie.
Co ja tu właściwie robię??!! Miałam ochotę wyjść. Córka też siedziała z miną dość niewyraźną i kto wie, czy nie zrezygnowałybyśmy ze spektaklu, gdyby nie to, że musiałybyśmy przejść przez scenę a taka ostentacja raczej nie byłaby nam bliska. Zostałyśmy do końca.

I dobrze, że zostałyśmy. Dla mnie to była sztuka bardzo trudna i ciężka w odbiorze. Córka stwierdziła, że niewygodna. Uznałam, że to doskonałe określenie, bo słowa padające ze sceny- uwierały, drażniły, wytrącały ze schematyzmu myślenia...bolały!
I może właśnie na tym polegała wartość sztuki, że nie pozwalała na obojętność, że zmuszała do przyjrzenia się społecznym postawom, że zaległa gdzieś w głębi i nie daje o sobie zapomnieć...

Mam wrażenie, że spektakl kierowany był przede wszystkim do młodych- przejrzyjcie się w tym lustrze! Na pewno wam to odpowiada? Chcecie tego?...

Pytania zawisły w przestrzeni. Nie mogło być odpowiedzi! Salę teatralną zapełniali widzowie głównie w starszym i mocno starszym wieku.  Młodzi byli jedynie rodzynkami.
Pchnięcie w próżnię! :(( Szkoda!

15 sie 2016

Małe polityczne poletko

Dobrze, że nie prowadzę typowo politycznego bloga a tylko od czasu do czasu jakąś wrzutkę zrobię, bo bym się na śmierć zapracowała, pisząc regularnie notki. 
Każdego dnia coś się dzieje. Coś, co należałoby skomentować. Ostatni news to aukcja koni arabskich w Janowie  i oczywiście ogłoszony ogromny sukces. Po cichu mówi się o podbijaniu ceny w trakcie jednej licytacji, ale kto się do tego przyzna?... Licytację się powtórzyło i tyle! ;(

Macierewicz odznaczył złotym medalem swojego rzecznika prasowego i za nic sobie ma obowiązujące w tym zakresie prawo. A co z wcześniejszym  młodziutkim kanadyjskim doradcą?? W tej sytuacji jemu się medal też należy jak psu zupa! Ponadto proponuję Virtuti Militari dla JK- tak dzielnie walczy na wszystkich miesięcznicach, że drzazgi ze sztandarowych drzewców lecą. A i z przydziałem tegoż orderu problemów przecież nie będzie, bo pAD skompletował już kapitułę typu sami swoi- i po problemie. Dostanie każdy wedle zapotrzebowania, byle był ich. Obwieszą orderami wszystkich pisowskich wyznawców. Będą dzwonili jak rosyjscy wojskowi na paradzie.

No, cóż. Takie czasy, niestety, przyszły. 
Nic już nie jest ważne, nic już nie jest święte, wszystko się dewaluuje, króluje kłamstwo i zaprzaństwo. Szkoda Polski!

14 sie 2016

Czy można zarazić się internetowo?

Można z całą pewnością!

Naczytałam się notek o jesiennych porządkach i jesiennych przetworach i łyknęłam wirusa! Zadziałał tak szybko, że nawet niedziela nie stanowiła przeszkody w pracach porządkowych.
Wczoraj udzielałam się przy przecierze pomidorowym, dziś przygotowywałam miejsce na słoiki.

Przy okazji drobna segregacja różnych różności i trafiłam na zeszyt z zapiskami. Między innymi były notatki, jak obsługiwać komputer. Ale miałam frajdę, bo przecież i rysuneczki klawiatury nawet robiłam onegdaj.
Ileż to lat już minęło! Co prawda nadal piszę jednym palcem, co prawda nadal głupieję przy niektórych poleceniach, ale między moimi umiejętnościami teraz a wtedy, gdy zaczynałam poznawać komputer, potem internet- jest przepaść!

I tak mi się miło zrobiło, że te notatki są już całkiem zbędne i że mogę je uroczyście przeznaczyć na makulaturę.  Tak więc z widocznym zadowoleniem i wyraźną satysfakcją to uczyniłam. :)) Następne zapiski będą dotyczyły już czego innego, jakichś kolejnych  nowych rzeczy.

13 sie 2016

Panie majster, już skończyłem!

Anegdotka dotyczy zakładu krawieckiego. Czeladnik, któremu polecono zszycie dwóch kawałków materiału, podchodzi do mistrza i melduje: -Panie majster! Już skończyłem! Mogę spruć?...

Może nie do końca jest to zgodne z wymową żartu, ale dla mnie hasło: "panie majster, już skończyłem" jest synonimem roboty bezproduktywnej, bez sensu, przynoszącej więcej strat niż zysków.
                                                                     *   *   *
Na naszej ulicy przeprowadzano dosyć zasadniczy remont: wymiana tego, co wymienić należało, zagospodarowanie przestrzeni zielonej zgodne  z projektem. Wszystko było "ę" i "ą"-kamyczki, krzaczki i rabatki, no po prostu cud, miód , malina. Pobyło toto kilka miesięcy, po czym- nie wiem- manna z nieba, niespodziewana dodatkowa dotacja, w każdym razie pojawił się pomysł, żeby położyć nową nawierzchnię jezdni i przeorganizować chodniki.
Właściwie powinnam się cieszyć, że moja ulica będzie taka piękna, nowiutka i zadbana, tylko że:
Poprzednie wykończenie prawdopodobnie nie pasowało do nowej koncepcji, no to dawaj, zrywamy kostkę- teraz będzie inna.
Nie kwestionuję, może będzie fajniej, przecież nie znam planów, tylko tak jakoś mi żal, że marnuje się poprzednią ludzką pracę i gromadę wcześniej wydanej kasy, tak jakby nie można było pożenić jednego z drugim... Pewnie się nie znam, mądre głowy nad tym myślały. 
A może tak plotę, bo jestem już bardzo zmęczona tą przedłużającą się wielotygodniową przebudową, pyłem na ulicy, hurgotem maszyn...
Wytrzymaj, babciu! Coś za coś! Będziesz miała pięknie przed chałupą!

11 sie 2016

Braki w informacji, ale ostatecznie zlokalizowałam!

Gdyby nie obszerny artykuł prasowy, nie wiedziałabym nawet, że takie cudo istnieje! 
Wiadomości ogólne były takie, że muzeum mieści się gdzieś od strony Sali Kongresowej PKiN. Niby jest to jakaś informacja, ale  Sala zamknięta na cztery spusty, psa z kulawą nogą nie widać, nie ma kogo spytać. Dopiero facet z budki strzeżonego parkingu wytłumaczył mi, jak tam trafić. 
I trafiłam!

Nie będę zbyt dokładnie opisywać, żeby nie pozbawić nikogo nawet odrobiny przyjemności, powiem jedynie, że to naprawdę niezwykłe miejsce. Tam nie można się nie uśmiechnąć, nie zadziwić, nie zachwycić! Czarodziejskie miejsce powrotu do dziecinnych lat...
Dla przykładu tylko: także egzotyka, ale nie ona budzi największe emocje. /Język mnie świerzbi, żeby dokładniej podzielić się wrażeniami, ale byłoby to trochę tak, jakbym zdradziła zakończenie kryminału- niespodzianka to też element niebywałej frajdy!/

Ważne jest również, że prowadzone są tam warsztaty dla dzieci a najlepsze dziecięce prace eksponowane są w muzeum. Zaczarowała mnie praca ośmiolatki:
Wyklejanka z zapałek. Coś nieprawdopodobnego, ile wyobraźni ma to dziecko i jakie niezmierzone pokłady cierpliwości, dokładności i staranności!
Przyznam, że w pierwszej chwili pojawiła się podejrzliwość, że kto wie, czy tatuś albo mamusia... I przypomniałam sobie o pokoju przeznaczonym na zajęcia dla dzieci, do którego zresztą przez pomyłkę drzwi otworzyłam...musiało być to wykonane tu na miejscu.
Kochani! Kto w Warszawie a blisko Pałacu,  koniecznie musi tam zajrzeć- na resztę dnia zagwarantowany dobry humor!
_________________________________
I na koniec małe zdziwienie. W piątkowej GW zawsze można dowiedzieć się o muzeach, wystawach, spektaklach, koncertach etc.  Zawsze ten dodatek przeglądam dość uważnie, żeby ewentualnie wyczaić coś interesującego.
Nie trafiłam na informację o tym muzeum. Szkoda, że dopiero prasowego artykułu trzeba, żeby się dowiedzieć ciekawych rzeczy o kulturalnym życiu stolicy... Trzeba będzie sprawdzić w internecie, bo może to nie jedyne miejsce, o którym dowiedziałam się przez przypadek?... Popraw się Gazeto! Koniecznie się popraw! ;(

10 sie 2016

Gdzie i jakie postawimy?

Od dziś rozpoczęła się społeczna zbiórka na pomniki smoleńskie, mające stanąć w Warszawie.
Przejrzałam swoje zbiory z propozycjami projektów pomników i żaden nie znalazł mojego uznania.Nie, nie dlatego, że stare i już obśmiewane wielokrotnie. I nie dlatego, że straciły na aktualności, bo nie straciły- są aktualne cały czas.
Zrezygnowałam z publikowania, bo owładnęło mną poczucie niesmaku i przeświadczenie, że tak jak sam PiS ośmieszył wypadek smoleński, zniszczył jego wymowę i powagę, to żaden - najbardziej nawet dowcipny i złośliwy mem  mu nie dorówna.

Nie dołożę się do społecznej zbiórki, nie kupię cegiełki nawet za 10 zł., nawet za 5, nawet za złotówkę- o ile będzie taki nominał. I nie dlatego, że jestem skąpa albo nie lubię PiS-u /bo nie tylko ludzie z PiS-u wtedy zginęli, o czym większość zdaje się- niestety- dość łatwo zapominać!/. 
I nawet nie dlatego, że te pomniki, kamienie, tablice, które już powstały, to szmira pierwszej wody i wstyd byłoby mi nawet w symbolicznym stopniu finansować tego typu "pamięć".
Na żaden smoleński pomnik nie dam złamanego grosza z powodów, jak poniżej:
1.Ofiary katastrofy lotniczej  zostały uhonorowane uroczystymi państwowymi pogrzebami /prezydent znacznie ponad miarę pogrzebem na Wawelu/,
2.Na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie stoi monument poświęcony pamięci pasażerów tamtego tragicznego lotu. Jest poważny, wymowny, symboliczny, akceptowalny artystycznie. I to całkowicie załatwia sprawę- moim zdaniem.

Wpychanie zmarłego prezydenta L.K. siłą na cokoły nie tylko nie buduje jego problematycznej wielkości a wręcz przeciwnie- powoduje sprzeciw i politowanie.
Jednocześnie budowanie pomników naszej rodzimej pysze, tromtadracji, lekceważeniu przepisów i normalnego zdrowego rozsądku  byłoby zwyczajnie awychowawcze!

9 sie 2016

Handel żywym towarem

Handel żywym towarem ma wydźwięk pejoratywny, wręcz jest przestępstwem.
To jak to się ma do sprzedawania piłkarzy do innych klubów?? Całkiem oficjalnie można tylko dlatego, że w grę wchodzą kosmiczne pieniądze??!

Dziwnie jest ten świat urządzony. Coraz mniej go rozumiem. :((

7 sie 2016

Mam go!!!

Technika techniką a myślenie ma przed sobą przyszłość. Dopadłam filmik sposobem. I tylko tyle. Jestem z siebie zadowolona. Głowa jeszcze pracuje! ;)))
 

Dokąd to zmierza?...

Na swoim starym blogu ruszyłam temat niezwykłych zmian, które wkraczają w coraz to nowe dziedziny współczesnego życia.
Zamierzałam dodać filmik- tyleż fascynujący, co przerażający, ale tam za dużo "waży",więc spróbuję tutaj, bo i temat da się jeszcze ciągnąć długo.



Sztuczna inteligencja rozprzestrzenia się tak szybko, że istnieje pewna obawa, że człowiek może stracić nad nią kontrolę.

Nie jestem fanką książek czy filmów s-f, ale fakt jest faktem, że przyczyną wszelkich udoskonaleń i osiągnięć jest ludzka wyobraźnia.  Nie przeraża mnie rodzaj zmian, wydają się iść na razie w dobrym kierunku służenia człowiekowi, ułatwiania mu życia, oszczędzania czasu etc., niepokoi mnie szaleńcze tempo tychże zmian.

I chyba nie tylko mnie niepokoi. Niepokój zakrada się także w umysły młodych ludzi, bo czymże innym da się tłumaczyć ucieczki w dziką naturę, jeśli nie na stałe- bo i takie życiowe rewolucje się zdarzają- to chociaż w ramach urlopowego odpoczynku od zgiełku współczesności.
Czyli są plusy, są minusy- także zagrożenia... I chyba nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy uda się zachować obecną jeszcze równowagę a właściwie przewagę korzyści nad zagrożeniami, czy w odpowiednim czasie ktoś będzie umiał powiedzieć STOP?...

6 sie 2016

Gary

Nie byłam dziś na pikiecie pod Pałacem i gdy czytam komentarze o niewielkiej liczbie uczestników, jest mi przykro, że zawiodłam.
Wiem, że na poczekaniu mogę wymyślić setkę całkiem wiarygodnych usprawiedliwień, mało tego- większość będzie prawdziwa. Dalej- to nie jest mój obowiązek i niczego nie muszę... ale sam fakt, że robię tu publiczny rachunek sumienia, wyraźnie mówi, że nie jest mi dobrze z własną nieobecnością!

Więcej grzechów nie pamiętam...

Zmiana tematu!
Wakacyjna kultura kwitnie. Nie dziwne, kiedy na warszawskiej Starówce odbywają się koncerty jazzowe, kiedy podobne imprezy mają miejsce w Łodzi, Wałbrzychu czy Gdańsku ale gdy światowej sławy jazzman przyjeżdża na koncert do Psiej Wólki, to już jest powód do niebywale zdziwionej dumy!
Oto dowód- kwartet Gary Guthmana na koncercie pod chmurką:

Taka impreza ma swoje dobre i złe strony. O dobrych chyba nie ma co mówić- po prostu kontakt z kulturą wysoką. 
A złe? Meloman, który kupi bilet na koncert, wie, że jest w otoczeniu podobnych sobie fanów muzyki i że nikt nie będzie mu w odbiorze przeszkadzał. 
Chmurkowe koncerty mają to do siebie, że jest pełny luz. Ci bliżej sceny słuchają, ale im dalej...no, cóż? Znajomi rozmawiają, dzieciaki grają w berka, przechodnie snują się... o skupienie raczej trudno.
Ale i w tej nie do końca komfortowej atmosferze dobrze było posłuchać:
 

5 sie 2016

Skóra nosorożca

Powiadają, że polityk musi mieć grubą skórę.

I tylko tyle???
Odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach to w zupełności wystarcza. Nie trzeba mieć wrażliwego sumienia, mądrości i odpowiedzialności, uczciwości i honoru, nie trzeba być praworządnym i prawdomównym... Mało tego, powyższe cechy zaczynają przeistaczać się w przywary, zaczynają szkodzić rządzeniu.

Dzisiejszy dzień to wstępny obrachunek poczynań pADa. Mija rok. I co? I nic. Każdego dnia niżej i niżej. A są jeszcze tacy, którzy mimo wszystko nadal wierzą, że pAD może zawalczyć o samostanowienie. To już nie jest optymizm, to naiwność.

Wydawało mi się, że gorszego prezydenta niż LK już nie da się wybrać. A jednak!
Kiedy patrzę na minę pADa kaznodziei, kiedy słyszę samochwalstwo, butę i pychę w przemówieniach, przychodzi mi na myśl obrazek małego zalęknionego kotka, siedzącego przed olbrzymim lustrem i podziwiającego swoje lustrzane odbicie potężnego i groźnego lwa! 
Żałosne!!

Nie wierzę, że analizy jego poczynań do niego nie docierają, że nie czyta komentarzy, nie ogląda memów...
Trzeba mieć bardzo grubą skórę, żeby nadal widzieć w sobie lwa. Trzeba mieć skórę i wrażliwość nosorożca.