30 gru 2020

Narodowa cisza nocna

 

 

Zastanawiam się, jak trudne byłoby to dla mnie zadanie.

Z pewnością znalazłyby się rodzinne pozytywy, o których warto pamiętać, jednak ta mgła niepewności i niepokoju bardzo skutecznie zabijała radość codzienności mniejszych czy większych... 

Nie będę robiła podsumowań minionego roku. Zbyt wiele złych rzeczy się zadziało, zbyt wiele rozczarowań, by chcieć ponownie się w tym zanurzyć... 

Jutro Sylwester- ostatni dzień tego przestępczego /nie poprawiać!/ roku. I nawet na jego temat nie da się powiedzieć nic pewnego, bo nic pewnego nie wiadomo. Niby godziny policyjnej nie ma, ale policja z bloczkami mandatowymi będzie przemierzała ulice, żeby obywatelom za wesoło się przypadkiem nie robiło. Nie ma zakazów i są zakazy- jak kto sobie zinterpretuje...ale naturalnie nie zwykły obywatel, bo ten w gruncie rzeczy nie ma nic do gadania- z policją nie wygra, czego dowody już wielokrotnie oglądaliśmy na ekranach telewizorów. Krótko mówiąc: organizujcie domówki i to najlepiej we dwójkę a wtedy ani covid, ani rządowa zaraza nie będą się miały do czego przyczepić!


 

 

 

 

 

 

 

Bo przecież ważne jest to, co będziemy robić a nie jakimi określeniami nazwą czas wspólnej zabawy, nieprawdaż?...


 

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 


I to jest to!!! Wszyscy pogodzeni a seniorom i tak wszystko jedno, bo będą balować na białej sali z lekka tylko pochrapując! ;)))

----------------------------------------------------------------------

Kochani!

Jutro Sylwester! Uśmiechnijcie się! Stary rok wreszcie odejdzie a Nowy będzie miał wystarczająco dużo sił, by wziąć się za porządki! :)) 


 

29 gru 2020

Bez umiaru!

Najlepszym sposobem odcięcia się od telewizji na dłuższy okres czasu jest ... obejrzenie programów, jak lecą, od początku do końca! Można nabawić się awersji na bardzo długo!

Ostatnio na tapecie szczepionki. W każdej konfiguracji: czym przyjechały, po ile w opakowaniu, kogo zaszczepili- transmisja z zaszczepienia pierwszej pielęgniarki, oczywiście wywiad a poza tym rozmowy, rozmowy, rozmowy!! Z lekarzami, z dziennikarzami, z politykami, z  wirusologami, ale i z ozdrowieńcami! Z kim się da, bo każdy teraz ma misję przekonywania do szczepień . Ludzie!!! Ile można??! I końca tego nie widać.

Ja wiem, że to ważne, ale odnoszę wrażenie, że nadmiar propagandy może zadziałać całkiem inaczej niż zakładano.

Ale może nie mam racji?...

21 gru 2020

Jeszcze tylko przygotować łuski... i można świętować!


Drodzy moi Goście! Już wkrótce zabłyśnie pierwsza gwiazdka. Złożymy życzenia naszym najbliższym...  Czego mogę życzyć Wam, moim blogowym Przyjaciołom, moim Czytelnikom i Dyskutantom?
Najpierw życzę Wam zdrowia i powrotu do normalności, do życia w takim kraju, w jakim chce się żyć: bezpiecznym, otwartym, przyjaznym dla wszystkich ludzi! 
Życzę, żeby wszystkie wirusy- te z koroną i te, którym się korona marzy, odpłynęły w siną dal i nigdy już nie wracały!
A nam -blogerom życzę, żebyśmy się o prostu lubili, żebyśmy z naszych zapisków czerpali siłę i nadzieję na kolejne dni, żebyśmy się często uśmiechali... Miłych, pogodnych Świąt!
----------------------------------------
A aniołek i mikołajowe rodzeństwo to wytwór pracy mojej dobrej znajomej Pani, która ma ręce ze złota!
Z przyjemnością prezentuję jej prace- będą ozdobą moich Świąt! A że Święta bez śniegu  to jakby niepełne Święta, to proszę bardzo- chociaż na fotce, bo tylko tyle mogę...:))

ZDROWIA!
            ZDROWIA!         
                        ZDROWIA!!! :))

20 gru 2020

Szczepić?... Nie szczepić?...

Właściwie odpowiedź na to pytanie jest krótka:- Nie wiem!

Nie należę do antyszczepionkowców. Wszystkie dziecinne odry, ospy czy gruźlice miałam zaszczepione a później wedle potrzeby: jak uczciwie rozwaliłam nogę, to zaszczepiono mi tężca; przed operacją- szczepienie na żółtaczkę i okiem nie mrugnęłam, żeby stanąć okoniem.

Do tej pory nie szczepiłam się na grypę-i nawet nie dlatego, żebym jakoś szczególnie nie ufała szczepionce- zwyczajnie nie przyszło mi to do głowy. Zresztą  generalnie choroby mnie omijały, poza drobnymi przeziębieniami, które likwidowałam w zarodku, więc po co?

A teraz? Zacznę od żartu:


 Mówię, że zaczynam od żartu, bo do jakości szczepionki nic nie mam. Pracowali nad nią znawcy tematu i w  jej skuteczność, i jej jakość mogłabym zaufać bez większych dylematów.

Niepokoi mnie całkiem co innego: permanentny  bajzel krajowy, gdzie jeśli nie oszukają, to ukradną, a jeśli nie ukradną , to zlekceważą.Niepokoi mnie kompletny brak planów i konsekwencji w działaniu, niepokoją akcje zasadzające się na strachu i terrorze a nie rzetelnej informacji. Mam zero zaufania do tego rządu, który słania się od lewa do prawa i z powrotem, do rządu, w którym jeden kacyk mówi co innego niż drugi... jak można temu zaufać?!


Memy -jedne starsze, drugie jeszcze cieplutkie- wszystkie mówią o tym samym: o braku pewności, o szarpaninie nie popartej logiką, gdzie jednego dnia stoki się zamyka, drugiego dnia otwiera, by po kolejnych dwóch ponownie je zamknąć! 

Jedno przeczy drugiemu! Trudno cokolwiek zaplanować, bo nic się kupy nie trzyma!



 

Te same 8 osób przy wigilijnym stole raz zgromadziło się legalnie a raz -nielegalnie, w zależności jedynie od tego, kto kogo zaprosił!! 

No, nie wiadomo: śmiać się czy płakać!!

 

Powiedzcie mi, proszę, na czym mam oprzeć zaufanie do tego rządu? Jak wzbudzić w sobie wiarę, że cały proces szczepień zaplanowany będzie i przeprowadzony w pełni profesjonalnie? Bo powiem, że nie dość, że nie mam co do tego pewności, to nie mam większych złudzeń i myślę, że będzie jak zawsze: byle jak, byle szybko! A tak się zaufania nie buduje... nieprawdaż?...



 

Niech Was wirusy nie atakują! ŻADNE  WIRUSY !!

Zdrowia życzę! I dobrego nowego tygodnia z nadzieją na sympatyczne i spokojne święta! :))

19 gru 2020

Inwentaryzację robisz?...

Chodziłam i pstrykałam: fotka tego, tamtego i jeszcze ta...

-Inwentaryzację  robisz?- zdziwił się mąż.

A ja, zainspirowana notką Jotki, postanowiłam pokazać swoje kwiatki. Kochane są, cierpliwe i wytrzymałe, bo ze mnie przyrodnik żaden: zapomnę podlać albo podleję za dużo... Moje kwiatki wiele mi wybaczają, tylko jeden się zbuntował i kwitnąć nie chce a wszystko przez to, że za dobrze dla niego chciałam.

Siedział sobie grudnik w małej doniczce i kwitł jak głupi. Pomyślałam, że w większej doniczce bardziej się rozrośnie i będzie mu wygodniej. Jak pomyślałam, tak  zrobiłam, tyle że wsadziłam go do donicy wielkiej jak dla palmy. To się  obraził i przestał kwitnąć. Nie chce, to nie, prosić go nie będę!

 

 

 

 

 

 

To pokażę teraz inne, te grzeczniejsze:

 

Dostałam odnóżkę. Podobno nazywa się pieniążek, bo listki ma podobne do monet. Czy kwitnie, nie wiem, ale nie wygląda na kwitnący kwiat. Zobaczymy...


Też grudnik , ostatni nabytek. Mam nadzieję, że ten się nie zbuntuje...








Jakiś gruboszowaty, nie wiem, jak się nazywa. Wypuścił trzy nowe odnóżki, ale nie chcę rozsadzać, bo już miejsca nie mam na parapetach.

Niżej też kaktusowate. Nie wiem , czym się żywią, bo ziemi tam prawie nie ma a gwiazdeczki rosną bez opamiętania!

 


 
Jeśli dobrze zapamiętałam, to oregano. Rośnie nieprzyzwoicie. Ma nieprawdopodobny zapach. Wystarczy potrącić listek... 

Rodzaj zioła, można  niewielkie ilości dodać do mięsa. 

 

Niżej coś bambusowatego. Niby nic a wygląda dość dekoracyjnie.

 


 

Hoja. Mój kolejny zbuntowany kwiat, który nie chce kwitnąć, choć kiedyś kwitł. Zdaje się, że zaszkodziła mu zmiana miejsca.

Ale specjalnie się nie przejmuję brakiem kwitnienia- i tak jest ładny!

 

 


Aloes. Bardzo go lubię.

Kiedyś w moim rodzinnym domu było dużo aloesów. Mama je ciągle rozsadzała.Traktowała je jak lekarstwo. Faktycznie ich miąższ działał leczniczo.

 

 


 

Storczyki. 

Zawsze piękne, naturalnie eleganckie. 

Te - wyjątkowo okazałe, z wielkimi pięknymi kwiatami.

 

 

 

To może starczy. Jest ich więcej , ale wybrałam te, moim zdaniem, najciekawsze. 

Tak jak powiedziałam, opiekuję się kwiatami raczej intuicyjnie, ale bardzo je lubię. Mieszkanie z zielenią jest bardziej domowe, przyjazne.

Miłej niedzieli i nowego tygodnia. Zdrowia- jak zawsze! :))

16 gru 2020

Lewandowscy w lodówce

Nie kwestionuję, że Lewandowski jest świetnym piłkarzem a jego żona atrakcyjną kobietą ale przyznam, że momentami mam już serdecznie dosyć, bo co tylko w telewizji  przerwa na reklamę, to albo on, albo ona. Ile można?!...

Szczerze mówiąc nie znam zasad skuteczności prezentowanych reklam, ale wydaje mi, że przesada może działać zniechęcająco- jak każda przesada zresztą.

A tu- strach lodówkę otworzyć, żeby któreś z Lewandowskich z niej nie wypadło. 

No to sobie pokrytykowałam. A co? Nie wolno mi?... ;)

------------------------------------------

ZDRÓWEŃKA WSZYSTKIM! :))) 

15 gru 2020

Przed Świętami to ostatni wpis taki... postaram się już być grzeczna

Postaram się, to jeszcze wcale nie ma gwarancji, że mi się uda.

Następnego dnia nie da się przewidzieć a już na pewno nie da się zaplanować, więc ja też mogę jedynie zadeklarować dobre chęci. A dziś jeszcze świątecznie i na ostro a pikantnie:


 Uważam, że choinka zarówno pod względem przekazu, jak i plastycznie,  jest perfekcyjnie
zaprojektowana: prosta a do głębi duszy przemawia. Nie wiem, czy nie będę jej w załączniku do życzeń dokładała dla pozablogowych przyjaciół...

 

 

 

 


 A i tegoroczna kolęda wpada w ucho...

 

 

 

 

 

 Szybkie pytanie:

 


 

 

 

 

 

 

I wreszcie szczere wprost z serca płynące życzenia przy wigilijnym stole:

 

Może ktoś bardziej znający się na rzeczy ewentualnie mnie poprawi, bo mam wrażenie,  że napis na tekturowym  haśle jest zaczerpnięty z ewangelii- częściowo oczywiście:

"CHOCIAŻBYM  SZŁA  NOWOGRODZKĄ,  ZŁA  SIĘ  NIE  ULĘKNĘ! "
______________________________________

Wszystkich, którzy poczuli się zgorszeni bądź oburzeni: SERDECZNIE  PRZEPRASZAM!

 

WESOŁYCH ŚWIĄT!! :)) 

I  NATURALNIE-  CAŁY WÓR  ZDROWIA!! :) 

13 gru 2020

Aż się prosi...

13. XII.

Aż się prosi, żeby rzecz potraktować rocznicowo i wspominkowo, ale powiem, że wszystko się we mnie buntuje, gdy pomyślę, że choć w minimalnym stopniu przyczyniłabym się do debatowania na temat roli prezesa wtedy i dziś. Mamusia nie obudziła, to spał a dziś, gdy nie ma już mamusi, która by pierzyną otuliła, ucieka w popłochu przed dziewczynami, bo taka ich ilość- zdesperowanych i gniewnych- jest zbyt straszna dla rozdygotanej prezesowej duszy.

Dziś jest jak jest, ale wierzę głęboko, że prędzej czy później cała ta wroga narodowi ekipa, z prezesem na czele, doczeka się na pewno i prawa, i sprawiedliwości!

 Zamiast moich wspominek- kilka podebranych memów. Zawsze to jest się wtedy nad czym zastanowić.


 Smutne to, prawda?

Umiemy się jednoczyć, umiemy być solidarni, gdy mamy wspólnego wroga. Gdy go nie mamy, musimy go sobie najpierw stworzyć... chyba bez tego prawdziwego czy wyimaginowanego wroga tak naprawdę nie umiemy żyć pełną piersią i nie umiemy cieszyć się życiem i tym, co ono nam daje...


 Czasem się zastanawiam, czy więcej w nas wolnościowego ducha, czy potrzeby ciągłego słyszenia świstu bata nad głową...

Może dopiero wtedy czujemy się prowadzeni i zaopiekowani?...

 

Nie ma problemu, rzecz do załatwienia, bo oto- już od nowego roku...

 

Przepraszam, że dziś tak smęcę, ale jest we mnie sporo niepokoju i martwię się, jak przebiegnie ten dzisiejszy dzień... ciężki rocznicowy dzień.

Bądźmy dziś razem. Choćby tylko myślami. Wiem, zawsze bądźmy razem! Ale dziś szczególnie!
 

12 gru 2020

Grudniowe winogrona

 Poszłam ci ja do warzywniaka /już nie pamiętam, po co/ i... zobaczyłam winogrona! Oczy mi się zaśmiały, jako że w tym roku nie zdołałam się nasycić tymi owocami. A co sobie będę na stare lata żałować- kupiłam!

Dziwne były. Jakieś takie lepkie... Ani smaku, ani soczystości... bez sensu! Ale wyrzucić szkoda! No to do gara!


Myślałam, że puszczą sok. A skąd! Dolałam wody, jak mi się garnek zaczął przypalać. A winogrona jak twarde były, tak twarde pozostały do samego końca!

Dodałam trochę cukru i do słoików.



Tę końcówkę od razu poddaliśmy degustacji. Jakaś szczególna małmazja to to nie była, ale dało się wypić jako kompot a i owoce jakoś się zjadło, choć niewiele zmiękły w gotowaniu.

Najważniejsze, że nic się nie zmarnowało. A plusem jest kolejna życiowa lekcja: NIGDY WIĘCEJ WINOGRON ZIMĄ!! ;)))

11 gru 2020

Miękiszony

 CAŁA  POLSKA  Z  WAS   SIĘ  ŚMIEJE-

MIĘKISZONY  I  .....!

Chyba nie cała, choć kpin masa. Mnie tym razem nie stać na śmiech. Czuję się upokorzona, zawstydzona i wściekła! I wcale pociechą nie będą ocalone miliardy... ani to, że ostatecznie zgodzono się na "kompromis", który kompromisem został jedynie z nazwy...

Na forum europejskim pokazano prawdziwą twarz naszej władzy -brutalnej, niedouczonej i zapyziałej, ale zawziętej i zajadłej- bezwstydnej.

Ostatecznie nie było veta dla praworządności.

Czy słyszycie, jak brzmi to określanie?!! Veto dla praworządności!- pod ziemię się można zapaść ze wstydu i upokorzenia: moi rodacy, przedstawiciele polskich władz nie chcieli powiązania praworządności  z budżetem unijnym...

---------------------------------

Tylu mamy wspaniałych, mądrych, zdolnych ludzi- inteligentnych i błyskotliwych, takich , którymi możemy się szczycić nie tylko w Europie ale i na świecie, więc dlaczego nie oni są naszymi reprezentantami na międzynarodowych forach, ale takie ciastokluchy bez polotu i kręgosłupa...eee! szkoda języka strzępić.

Polexit chwilowo odsunięty w czasie. Na jak długo? A któż to może przewidzieć? Przy takiej polityce krajowej i zagranicznej może to się zdarzyć całkiem niedługo... :((



9 gru 2020

Próba rekonstrukcji.

 Z pewną taką nieśmiałością, bo to zawsze trudniej przypominać sobie o czym się pisało, ale dziej się wola... Otóż:

W gruncie rzeczy aż się prosiło, żeby wspomnieć o urodzinach toruńskiego radia, ale- po pierwsze: trudno pisać ciągle pokonując odruch wymiotny, po drugie: notka byłaby trudna do zapisania głównie przy pomocy gwiazdek /***** **** *******!/ a wreszcie po trzecie: chciałam się oderwać od przykrego tu i teraz, które i tak bez przerwy daje
się we znaki. 

I poszłam w skojarzenia: Rydzyk-to rydz, rydz-to grzyb a chociaż sezon grzybowy już za nami i głównie na suszone można popatrzeć, o przecież o grzybach sporo da się pogadać.

Mój syn jest zapalonym grzybiarzem. Umie zbierać grzyby i zna się na nich niebywale. Zresztą synowa też kocha las i lubi zbierać grzyby, więc jeśli tylko są, to nie ma cudów, żeby pełnych  koszy nie przynieśli.

 

Kilkakrotnie już przynosił taki oto grzyb, którego - przyznam- nigdy w życiu w lesie nie widziałam, bo z pewnością zwróciłabym uwagę, choć nie przyszłoby mi do głowy, żeby dołączyć go do leśnych zbiorów. Grzyb nosi mało wdzięczną nazwę - szmaciak, ale jest bardzo smaczny. Syn dodaje go do jajecznicy. Podobno bardzo podnosi walory smakowe. Piszę "podobno", bo jakoś nie mogłam się przełamać, żeby spróbować, mimo że syn dawał gwarancję, że szmaciak jest grzybem jadalnym. Ostatnio usłyszałam od niego mini wykład na temat podziału grzybów na: jadalne, niejadalne i trujące. Trujące- to wiadomo: grób, mogiła, niejadalne- przeżyjesz, ale miło nie będzie, no i jadalne, czyli te, które na pewno nie zaszkodzą i w dodatku są smaczne.


Kolejnym okazem był lejkowiec dęty - też grzyb jadalny!

Przyznam, że byłam przerażona, bo bardziej mi to kwiaty niż grzyby przypominało!

A skoro już zainteresowałam się tymi leśnymi dziwami przyniesionymi do domu, to dodatkowo poszperałam w internecie, by przekonać się, jakie cuda natury oferują nam nasze polskie lasy.

Wybierałam pod kątem kształtu i kolorystyki, nie skupiając się nad ich użytecznością w polskiej kuchni i tym, czy mogą nam zaszkodzić.

Są tak niezwykłe i tak piękne, że napatrzeć się nie można. Zapraszam na przegląd:

goździeniec fioletowy,




dzieżka pomarańczowa


soplówka.

 

 

Wierzyć się nie chce, że to wszystko grzyby.

Nie miałam szczęścia napotkania takich okazów w lesie. Z leśnych niezwykłości odnotowałam tylko hubę- całą rodzinę mocno do siebie przytuloną, ale czy huba też jest grzybem, czy jakimś innym typem narośli- nie dociekałam.

 

 

I żeby się w pełni nasycić urodą leśnych cudów- światowe dziwy!






Prawda, że piękne?

To już się chyba nie dziwicie, że tak mnie sieknęło, gdy mi wywiało w kosmos tyle grzybów przecudnej urody?...

Dobrego, spokojnego dnia życzę! :))

A dziad wiedział, nie powiedział.

Zdaję sobie sprawę, że jestem u Bloggera takim z lekka nieproszonym gościem, który wdarł się tutaj niemal prawem kaduka, zaanektował cząstkę miejsca dla siebie i jeszcze ma wymagania. Ano, ma- bo skoro nikt mnie do tej pory stąd nie wyrzucił, to znaczy, że moja obecność jest akceptowana. A skoro jest akceptowana, to mam takie same prawa i obowiązki jak wszyscy pozostali uczestnicy blogosfery.

Obowiązki- fajnie! Gorzej z prawami.

Marzy mi się na przykład, żeby gdzieś był punkt kontaktowy, w którym dałoby się wyjaśniać wątpliwości czy szukać pomocy. A tu gucio! Siądź se babo na środku i płacz!!! :(((

Mam świadomość, że internet to królestwo ludzi młodych i bardzo młodych, którzy poruszają się po nim z całkowitą swobodą i nawet pewną nonszalancją. Może to nieładnie wytykać nowemu gospodarzowi, że stary był lepszy, ale trudno- będę szczera: na Bloxie brano pod uwagę potrzeby użytkowników, także starych i gamoniowatych, którym zdarzyło się zrobić coś nie tak i nie wiedzą, jak się z tego wycofać. W każdym razie ja z takiej pomocy kilkakrotnie korzystałam a tu- choć wbij zęby w podłogę!! I gdyby nie życzliwość mądrzejszych ode mnie użytkowników blogosfery,  to w ogóle nie umiałabym się tu poruszać...

Nie wiem, czy mój apel coś da /wielkich złudzeń nie mam- pewnie nie!/, ale jednak będę wołać o możliwość kontaktu z administratorem Bloggera.

Tyle się mówi o samowykluczeniu starszego pokolenia a gdy się starzy ludzie nie mają zamiaru samowykluczać, to macie ich tam, gdzie się kręgosłup kończy! Amen.

-------------------------------------------------

Krzynę pary z siebie spuściłam i mogę zacząć przymierzać się do lepszego czy gorszego odtworzenia zaginionej notki. No to do! ;)

8 gru 2020

Skojarzenia

Szlag mnie za chwilę trafi!!!

Taką miałam sympatyczną notkę i tak mi się dobrze pisało. Już, już  miałam publikować i w coś kliknęłam- sama nie wiem, w co i poszłooooo! Został tylko tytuł. Ciekawe, czemu akurat tytuł został?...

Na Bloxie była opcja odzyskiwania tekstu, tu  nigdzie nie mogłam  czegoś takiego znaleźć... Może ktoś z Was wie, jak odzyskać przypadkiem wykasowaną notkę?...

7 gru 2020

Narodowe szczepienie+

 Tytuł właściwie będzie tylko umowny, bo bardziej trafny byłby chyba "Chaos". Myśli galopują i skaczą z tematu na temat...


Będzie veto czy nie będzie... Veto jako element negocjacji... Kompromis w sprawie praworządności... Pieniądze czy wartości...

Po co nam była Unia?... Wydoić i wystąpić?...

A co ze szczepieniami? Jak opanować epidemię, gdy wszystko to ruchome piaski?...

To poczucie niepewności i nieufności jest trudne do pokonania. Nie rozumiem ludzi cokolwiek znaczących w społecznym życiu. Nie rozumiem tego unikania nazywania rzeczy po imieniu, mówienia jasno i wprost, że demokracja pisowska to nie jest żadna demokracja, podobnie jak demokracja socjalistyczna z prawdziwą demokracją nic wspólnego nie miała.

Nie rozumiem, jak można veto traktować jako element przetargowy, negocjacyjny, skoro to najzwyklejszy prymitywny szantaż i- o ile wiem- w normalnym prawodawstwie szantaż jest karalny a tu oczekuje się, że wymusi kompromis. Kompromis??!! W sprawie praworządności mogą być kompromisy?! Albo się prawa przestrzega, albo nie! Gdzie tu miejsce na kompromis?!

Kradzież goni kradzież, kłamstwo goni kłamstwo a oszustwo- oszustwo! Tak się nie da normalnie żyć.

Jak można uwierzyć w cudowne działanie szczepionek, gdy służba zdrowia ledwo dyszy a bałagan na każdym polu- nie tylko zdrowotnym- jest taki, że nie wie lewica, co czyni prawica albo bardziej dosadnie: każdy wuj na swój strój!! I nawet jeśli te szczepionki dotrą, to wyznaczeni ludzie odpowiedzialni za dany odcinek działania albo nie dopilnują temperatury przewozu i składowania, albo pogubią papiery, kto już był raz zaszczepiony i ma termin doszczepienia a kto dopiero szczepienną operację zaczyna...

No chyba że opiekę nad szczepieniami przejmie Sasin...


Smutny się ten nasz kraj zrobił!

Ludzie ludziom nie ufają, ale jak mają zaufać, jak wszystko się rozjeżdża i tak naprawdę dzień za dniem toczy się tylko siłą rozpędu...


Może przygnębiająca fotka na zakończenie, ale wydaje mi się tak jakoś boleśnie prawdziwa...


Mimo wszystko- dobrego tygodnia!

I bądźcie zdrowi!

2 gru 2020

Różnie się ludzie starzeją...

Zawsze zazdrościłam mądrym ludziom trzeźwości umysłu w końcówce długiego, aktywnego i twórczego życia.

Zawsze z podziwem patrzę na prof.Ewę Łętowską i z uwagą słucham tego, co ma do powiedzenia. Elegancka starsza pani z ogromną wiedzą prawniczą i umiejętnością jej przekazania. I wciąż na bieżąco! Współczesna w poglądach i odbiorze świata!

Ale nie każdy dostał taki dar od Matki Natury. Kilka dni temu po dłuższej nieobecności pojawiła się  prof. Staniszkis. Niby nie mnie laikowi oceniać zasób wiedzy tej pani, ale mój krytycyzm był silniejszy od mojego obiektywizmu i pomyślałam sobie, że pani profesor niekoniecznie prawidłowo odbiera i ocenia obecną rzeczywistość. Miałam wrażenie, że tak przywiązała się do własnej teorii straszliwej traumy prezesa, której nie może on pokonać do dziś, że nie zauważyła, jak skrzętnie i szybko ta straszliwa trauma pozwoliła mu przechwycić władzę w kraju i bezwzględnie ją wykorzystywać do własnych celów i dla własnej satysfakcji- bez oglądania się na dobro państwa i jego obywateli.

Pani profesor wybaczy, ale pozwolę sobie nie zgodzić się z jej konsekwentnie propagowaną teorią i bynajmniej nie uważam, że obecny wicepremier- od prześladowania protestujących na ulicach kobiet- jest świetnym, ale wrażliwym i straumatyzowanym strategiem  a wręcz przeciwnie- uważam, że jest cynicznym i bezwzględnym politycznym graczem, któremu się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadał, gdy tymczasem jedyne, co mu wychodzi niemal idealnie to totalna demolka. Jak do tej pory niczego pozytywnego nie stworzył i nadal się na to nie zanosi! A zniszczył już prawie wszystko!! I to ma ma być strateg? I to ma być patriota?

Pani profesor! Proszę to sobie jeszcze raz przemyśleć! Bo mam wrażenie, że zupełnie niepotrzebnie pielęgnuje pani w sobie złudzenia sprzed wielu lat, które z rzeczywistością już nic wspólnego nie mają. Zresztą wcale nie jestem pewna, czy kiedykolwiek miały...