30 kwi 2023

Warstwa ochronna


 Pogrzeb w rodzinie zawsze nastraja refleksyjnie nawet wtedy, gdy odchodzi stary człowiek. A może szczególnie wtedy?... Bo niejako samo się narzuca: kiedy ja?... Może dwa lata, może trzy, może dziesięć?... przecież nie więcej!

I niby wydaje się, że jestem nie do zdarcia, stary powojenny materiał, odporny na wszelkie przeciwności losu; sprawna fizycznie i psychicznie- chyba- a przecież mam świadomość, że cała ta sprawność może stracić na aktualności w ciągu bardzo krótkiego czasu, niemal w oczach... I jak temu przeciwdziałać, jak się przed tym bronić?...

Tylu ludzi jest już po tamtej stronie- spośród rodziny, przyjaciół, znajomych... krąg pustoszeje, zacieśnia się. Nawet bez specjalnego planowania robi się życiowy obrachunek... Jak będę wspominana? Nie wiem.  Nie miewa się tylko przyjaciół, ale jednak tych było nieporównywalnie więcej niż ludzi mi niechętnych, bo zażartych wrogów jakoś nie umiem się doliczyć. Nie było ich? A może ich tylko nie zauważałam?...

Czyli w sumie to życie wcale takie złe nie było. 

 

 

 Może to błąd, że taki tekst akurat na majówkę?! Tym bardziej, że ciepełko, słoneczko i te rzeczy! Hak w smak! Co będzie, to będzie! Trzeba dożyć do 4.VI! To ostatni marsz, w którym planuję uczestniczyć. Umówiłam się z córką. I jeśli nic nie stanie w poprzek, to na pewno wrzucę tu trochę zdjęć. 

Dziś kolejny dzień bliżej do obalenia pisu!

Miłej, ciepłej, słonecznej majówki! :)

-------------------------------------------

P.S. Skąd taki tytuł notki? Ten blog to moja warstwa ochronna, moja grupa dobrych, życzliwych znajomych, może przyjaciół... Dziękuję, że Was mam!

22 kwi 2023

Jak to w czasie wojny pomagaliśmy Żydom...

 A to było tak!

Najpierw był wywiad Moniki Olejnik z prof. Barbarą Engelking, po czym bodajże w  Polityce /sprostujcie, jeśli pomyliłam/ ukazał się krytyczny artykuł na temat tego wywiadu /w internecie/ a pod spodem mnóstwo komentarzy- obrzydliwych, opluwających, wrogich, hejt nad hejtami. Byłam zdumiona, że dopuszczono do publikacji tego typu wypowiedzi.

To nadal nie wszystko, bo zareagowała też WADZA i stwierdzenie Morawieckiego spowodowało u mnie taki wytrzeszcz oczu, że zaniepokoiłam się, czy mi nie zostanie na dłużej. Przytaczam za Agnieszką Kublik z wczorajszej GW:

"Historyczna rzetelność" jest tylko wtedy, gdy jest zgodna z naszym zbiorowym, wspólnotowym oczekiwaniem.- koniec cytatu. Włos się na głowie jeży! Rzetelność historyczna zatwierdzona przez kogoś, kto nigdy tak naprawdę rzetelny nie był. Polityk kazali, to tak jest! Orwell w czystej postaci! Panie Morawiecki! Już kiedyś wcześniej zauważono, że prawda leży tam, gdzie leży a nie tam, gdzie komuś zechce się ją ulokować.

W komentarzach czytelników zwróciłam uwagę na jedną bardzo wymowną uwagę:

caesartrayan 21.04.2023

"Przyjdzie jeszcze dzień, gdy dowiemy się, że wszyscy Polacy ratowali uchodźców na białoruskiej granicy. Taka tam prawda historyczna."

Ciekawy komentarz, co?...

Internetowa burza  i bezpardonowe ataki na prof. Engelking spowodowały wydanie oświadczenia  przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN. Przytaczam fragment  za GW:

"Twierdzenie, że ratowanie Żydów było powszechną postawą Polaków to właśnie zamazywanie prawdy przez przedstawicieli władz. Jest to również umniejszenie heroizmu Sprawiedliwych pomagających Żydom- zwłaszcza tych, którzy stracili życie z rąk Niemców."

--------------------

Obejrzałam wspomniany wywiad. Nie jestem fanką dziennikarstwa pani Olejnik, ale interesowało mnie zagadnienie. Wysłuchałam z dużą uwagą i nie wyłapałam żadnych obrazoburczych stwierdzeń. Wypowiedzi pani profesor wydawały mi się wyważone i nienapastliwe, choć niewątpliwie przykre w odbiorze. Nie od dziś wiadomo, że prawda boli, ale odżegnywanie się od niej nie sprawi, że przestanie być prawdą.

Nieliczni pomagali, większość była obojętna a trafiali się też szmalcownicy.  To takie trudne do przyjęcia?

A jak ja bym się zachowała w podobnej sytuacji?... Nie wiem. Wiem na pewno, że na nikogo bym nie doniosła, ale czy naraziłabym własne dzieci, żeby pomóc obcemu człowiekowi?... Nie wiem, ale wcale nie mam poprzedniej pewności.

"Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono."

Obym nigdy nie musiała tego sprawdzać...

19 kwi 2023

Słuchać- źle, nie słuchać- jeszcze gorzej...

Może to już objaw chorobowy, ale nie jestem w stanie spokojnie wysłuchać żadnego prezydenckiego przemówienia. Żeby było najmądrzejsze i najpiękniejsze, nie jestem w stanie go docenić, bo nie jestem w stanie w skupieniu go wysłuchać- czuję wstręt.

Nie znoszę jego wydzierania się, kaznodziejsko-teatralnych przerw dla zapewne wzmocnienia efektu, dumnego zadzierania głowy i tromtadrackich min, mających zaświadczyć, że wie, o czym mówi i że jest to prawda objawiona a on jest jej głosicielem, potwierdzającym własnym życiem głoszone prawdy.

Całość jest tak irytująca, że natychmiast zmieniamy kanał, by za jakiś czas sprawdzić tylko, czy skończył.

I zostałam srodze ukarana za swoje podejście do prezydenckich przemówień,  bo na uroczystościach pod Pomnikiem Bohaterów Getta uciekła mi część wystąpienia Mariana Turskiego.


 Wysłuchałam z uwagą znacznej części wypowiedzi, ale bardzo brakowało mi całości. Odszukałam  na komputerze w TVN24, ale były tylko poszatkowane fragmenty, na YOU TUBE też nie znalazłam całości. Wiem, że za jakiś czas będzie dostępna, tak jak dostępna jest ta z Oświęcimia, ale byłam zawiedziona, że tym razem tak wiele straciłam. No, cóż! trudno...

Wcześniej w telewizji wysłuchałam rozmowy Agaty Adamek z synem Marka Edelmana- Aleksandrem. Niesamowita rozmowa!

Wybaczcie, nie napiszę nic więcej. To wszystko we mnie siedzi, musi się jakoś ułożyć... Nikt mi nie odbierze tego, co usłyszałam , przeczytałam, co we mnie zostało...

16 kwi 2023

Pies nr 2.

 Numerowanie psów bynajmniej nie dlatego, że jeden ważniejszy od drugiego a dlatego, że pierwszy, czyli Milka, jest domownikiem a drugi, czyli Boczek jest dość regularnym- ale gościem. 

Boczek to pies córki. Przypomina jakąś rasę, ale rasowy nie jest.


Co prawda  nie jest uliczną ani schroniskową znajdą, ale nie jest też psem hodowlanym- ot, u znajomych oszczeniła się suka i trzeba było jakoś maluchy po ludziach rozprowadzić. 

Sympatyczny psiak, ale niebywale szczekaty. Nosi nieco dziwne imię, ale nie udało mi się ustalić, skąd się właściwie wzięło... może maleństwo spało wciąż na boczku?... Nazywa się, jak się nazywa- i już!


Lubi do nas przyjeżdżać. Ma tutaj dużo swobody, bo teren /niewielki bo niewielki, ale jednak.../ jest ogrodzony, więc może biegać do upadłego, ile się psiej duszy zamarzy.

Dziwne jest cokolwiek, bo bez entuzjazmu z tej swobody korzysta.  Wyjątek stanowią momenty, gdy ktoś przechodzi ulicą. Wtedy z pełnym zaangażowaniem obszczekuje przechodnia, biegając wzdłuż ogrodzenia, po czym zziajany ale szczęśliwy wraca do domu. Jego tresura super efektów nie przyniosła, ale generalnie jest dość posłusznym psem.

O psio-kocich relacjach w kolejnej notce. 

Miłej niedzieli, tym bardziej, że znowu JEDEN DZIEŃ BLIŻEJ DO OBALENIA PISU!

-------------------------------

A może zorganizujemy jakieś spotkanko blogowiczów 4.06 ?...

12 kwi 2023

Miało być kiedyś o zwierzakach...

 Zacznijmy od psa. X lat temu syn z synową znaleźli  przywiązanego w środku lasu psa. Piękny owczarek niemiecki. Dożył w naszym obejściu późnej starości, odszedł w sposób naturalny. Co prawda młodzi nie planowali starać się o drugiego psa, ale wnuk tak bardzo przeżywał śmierć psiego przyjaciela, że postanowili zaopiekować się kolejnym nieszczęściem i tak w obejściu pojawiła się Milka.


To był dziwny bardzo pies. Bezpański, dziki. Odłowiono go i dostarczono do psiego przytuliska.

Bał się wszystkiego. Nie szczekał. Chował się po najciemniejszych kątach. Jedyne, czego mogliśmy być pewni, to łagodności suki, reszta była jedną wielką niewiadomą...

Czas i opieka robią swoje. Milka po okresie +/- dwóch lat przeszła swoistą metamorfozę: stała się najzwyklejszym szczęśliwym psem! Poszczekuje, popiskuje, macha ogonem, biega z podskokami, cieszy się spontanicznie, bez wcześniejszych zahamowań! Czasem odwiedza nasz dom i wtedy pierwsze kroki są do kociej miski. Z upodobaniem wylizuje zostawione resztki i nawet woda z drugiej kociej miseczki wydaje się jej być smaczniejsza niż w jej domu, choć jest zupełnie taka sama.

Jeszcze nie przybiega na zawołanie /przynajmniej do mnie!/, jeszcze do wyciągniętej ręki podchodzi z pewną ostrożnością, jeszcze głaskanie nie jest dla niej niebywałą przyjemnością i poddaje się mu lub nie- w zależności od chwili, ale... to już zupełnie inny pies, niż ten z pierwszych dni pobytu tutaj.

To może tyle na początek.

----------------------------------------

Jak zwykle:  *****  *** ! :))

6 kwi 2023

Dedykując Beacie.

 

To wypowiedź Klaudii Jachiry.

Może jeszcze? Proszę bardzo!


 Poszperaj, proszę, w internecie.To przecież nie są jedyne wypowiedzi, to tylko przykłady. A może sama sobie coś przypomnisz?... zmarnowanie stadniny koni w Janowie, rabunkową wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej...można wyliczać, wyliczać, wyliczać...

Pracowitego a uważnego weekendu życzę!

...........................................

I znowu dzień bliżej do obalenia pisu! :)))

5 kwi 2023

Lawenda uspokaja

Mało świąteczny obrazek? Bez baranka i jajeczek? Nie szkodzi! Jest pełen ciepła, optymizmu i dobrych myśli. 

Przyjmijcie go, proszę, wraz z  życzeniami spokojnych, dobrych Świąt, pełnych zdrowia, spokoju i nadziei. Wszystkiego najlepszego! Następnych świąt już bez pisu! :))