Polityka mocno podlana bogoojczyźnianym sosem przyprawia mnie o mdłości. Im więcej pazerności, nieuczciwości, czy zwykłego draństwa, tym bardziej jest to przykrywane dmuchanym patriotyzmem, przejawiającym się głównie w nazwach /Dumni z Lublina, Pcimia Dolnego czy jakiejś innej miejscowości- albo Wszystko Dla Polski- czy coś w tym rodzaju- nie, Polska Wielki Projekt, czyli inaczej Willa+/ Krótko mówiąc: im więcej za uszami, tym bardziej płomienne nazwy i deklaracje.To wszystko jest trudne do strawienia. A gdy jeszcze dołoży się do tego niekłamany entuzjazm pisowskich zwolenników- żyć się odechciewa i jednym ratunkiem na utrzymanie jako takiej emocjonalnej równowagi jest - mój kot Bąbel!
W gruncie rzeczy powinnam napisać "nasz", ale... on jest po prostu mój! Odprowadza mnie do sklepu i czeka na mnie w bezpiecznym miejscu, by wrócić ze mną do domu.
Kocha pozadomowe wędrówki i nie przeszkadza mu żadna pogoda: ani deszcz, ani śnieg, ani mróz...Wpada do domu tylko na przekąskę i przy okazji trochę się ogrzać, czasem dodatkowo zaliczy poobiednią drzemkę...
Lubi spać na moich kolanach.Zazwyczaj wskakuje mi na kolana, potem na ramię i przytula się do szyi...
Ale- nie jest już maleńkim koteczkiem i te ponad 4 kilogramy za jakiś czas jednak zaczynają ciążyć zbyt mocno, więc delikatnie daję mu do zrozumienia, że warto byłoby zmienić pozycję...i wtedy albo rezygnuje i mości się na kolanach, albo obrażony zeskakuje na podłogę i rusza w kierunku drugiego fotela.
Kiedyś mu się przypomniało przysypianie za babciną pazuchą i postanowił choć na trochę wrócić do dzieciństwa...Ależ nam obojgu było cieplutko!
Lubię tego szarego polara. Jest już bardzo zniszczony, ale obszerny, ciepły i wygodny, więc czasem go zakładam. Bąbel w dzieciństwie wygryzł jeden ząbek suwaka, ale przecież nie mogę o to mieć do kota pretensji... musiał poznawać świat!
No i co? Czy to nie rozkosz czuć taką zwierzęcą ufność? Bardzo jest łasy na pieszczoty a gładzić mięciutkie, cieplutkie futerko- to po prostu inny świat!Ale kot jest kotem i swoje muchy w nosie też czasem miewa. A gdy jest wściekły- to ratuj się, kto może! Zawsze zauważam, gdy coś go wkurza, bo wtedy robią mu się takie duże złe oczy i za chwilę skacze z pazurami. I wtedy koniec z przyjaźnią, bo kot jest zły!
Ale to tylko bardzo rzadkie, chwilowe incydenty. Z reguły wyszumi się na dworze i w domu jest taki jak na zdjęciach.
Był wścieklakiem, gdy był jeszcze mały i w ogóle nie wychodził na dwór. Patrzył przez okno na świat i mieszkanie było dla niego zdecydowanie za ciasne... Rzucał się wtedy na każdego, kto mu stanął na drodze. Trochę się bałam, żeby mu to rządzenie domownikami na dłużej nie zostało, ale szczęśliwie-nie! Jest spokojnym łagodnym kotem- i dobrze nam ze sobą!
Następnym razem napiszę o jego relacjach z suką Milką i może nawet uda mi się oba zwierzaki sfotografować...
Tymczasem: dobrego nowego tygodnia!
Dziś kolejny dzień bliżej do obalenia pisu!! :))