Anegdotka dotyczy zakładu krawieckiego. Czeladnik, któremu polecono zszycie dwóch kawałków materiału, podchodzi do mistrza i melduje: -Panie majster! Już skończyłem! Mogę spruć?...
Może nie do końca jest to zgodne z wymową żartu, ale dla mnie hasło: "panie majster, już skończyłem" jest synonimem roboty bezproduktywnej, bez sensu, przynoszącej więcej strat niż zysków.
* * *
Na naszej ulicy przeprowadzano dosyć zasadniczy remont: wymiana tego, co wymienić należało, zagospodarowanie przestrzeni zielonej zgodne z projektem. Wszystko było "ę" i "ą"-kamyczki, krzaczki i rabatki, no po prostu cud, miód , malina. Pobyło toto kilka miesięcy, po czym- nie wiem- manna z nieba, niespodziewana dodatkowa dotacja, w każdym razie pojawił się pomysł, żeby położyć nową nawierzchnię jezdni i przeorganizować chodniki.
Właściwie powinnam się cieszyć, że moja ulica będzie taka piękna, nowiutka i zadbana, tylko że:
Poprzednie wykończenie prawdopodobnie nie pasowało do nowej koncepcji, no to dawaj, zrywamy kostkę- teraz będzie inna.
Nie kwestionuję, może będzie fajniej, przecież nie znam planów, tylko tak jakoś mi żal, że marnuje się poprzednią ludzką pracę i gromadę wcześniej wydanej kasy, tak jakby nie można było pożenić jednego z drugim... Pewnie się nie znam, mądre głowy nad tym myślały.
A może tak plotę, bo jestem już bardzo zmęczona tą przedłużającą się wielotygodniową przebudową, pyłem na ulicy, hurgotem maszyn...
Wytrzymaj, babciu! Coś za coś! Będziesz miała pięknie przed chałupą!
Czy ja dobrze zrozumiałam? Po kilku miesiącach kolejna zmiana ulicy? Też bym się zastanowiła czy to ma jakiś związek z rozsądnym gospodarowaniem. Ale i tak życzę cierpliwości w oczekiwaniu na piękno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Mam nadzieję, że do końca sierpnia się wyrobią... ;(
UsuńDla mnie ma to raczej związek z możliwością "dania zlecenia" jakiejś firmie, którą prowadzi jakiś pociotek tego co decyzje podejmuje. W dzisiejszych czasach nie tak łatwo wygrać przetarg na państwową robotę.A i o zlecenia nie łatwo. Chciałam zajrzeć do ilenki, ale dowiedziałam się, że nie mam uprawnień, więc tu piszę . Może mi ktoś wyjaśni co , jak i dlaczego tak jest? Parę dni mało bywałam, bo byłam "wyjechana" i bez mojego laptopa. Czajowice, Gliwice, Zubrzyca tak się trochę pzremieszczałam.
OdpowiedzUsuńNie chcę spekulować na temat pociotków, bo nie wiem. Mnie to raczej wyglądało, że ewidentnie najtańsza firma, taka, dla której wygrać przetarg to być albo nie być. Ale też mogę się mylić.
UsuńCo do Ilenki, to wiem tyle, ile się domyślam. Pewnie coś ją wkurzyło i zamknęła bloga.A czy na stałe, czy na czas urlopu- nie mam zielonego pojęcia!
U nas to se nazywa, ze finansuje sie "z innego garnka". Czyli jakby koszty nie obciazaly. Ja tam nie pojmuje.
OdpowiedzUsuńByć może, że kapnęła jakaś dodatkowa obrywka...
UsuńMysle, ze Makowka ma racje, jakis pociotek (pewnie jeszcze pisowski) musi zarobic, stad robota glupiego. Na pocieche moge dodac, ze chyba wszedzie tak jest. U mnie kilka lat temu robiono nowa ulice w zwiazku z wymianana starych torow tramwajowych na nowe, podobno lepsze, bo tramwaje mialy ciszej jezdzic. Zabawa trwala 2 lata pociagajac za soba rozne komplikacje dla okolicznej ludnosci (nie bede wszystkiego opowiadac, bo za duzo tego jest). I co? Ano nic, tramwaje jezdzily nie tylko rownie glosno jak przed robotami, ale na dodatek trzesly domami i wszystkie szkla w meblach dostarczaly nam cichej muzyki. Po 5 latach sprowadzono jakas firme ze Szwajcarii, cos tam grzebano na szynach po nocach, ale w koncu tramwaje cicho smigaja, a i szklo w kredensach domowych przestalo grac. Tak, ze BBM, cierpliwosci, moze to bedzie prawdziwa "dobra" zmiana", chociaz jedna? Teresa
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak te roboty się zakończą, to dłuuuugie lata na naszej ulicy będzie spokój! ;)
UsuńWiele się na świecie zmienia, a to jedno nie. Kiedyś w ramach czynów społecznych jedna grupa kopała rów, a druga go zasypywała. Teraz pewnie ktoś na tym zarabia. Mam nadzieje, że mieszkańcy jednak na tym zyskają.
OdpowiedzUsuńA mnie się wydawało że z tym rozchwianiem decyzyjnym już koniec... Okazuje się, że byłam w błędzie.
Usuńjesienna:
OdpowiedzUsuńNie masz wyboru. Jakoś te niedogodności musisz przetrzymać. Później będziesz miała pięknie.
Wydaje mi się, że prace zbliżają się ku końcowi... ale może się tylko tak pocieszam.
UsuńPewnie jest kasa do wydania to się wydaje. Nie lubię zimy, bo zimno, ale cenię ją za przerwę remontową i ciszę. Uwielbiam lato, ale wzmożenie remontowe ludności mnie męczy.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby w następne lato pieniędzy na kolejna przebudowę drogi pod Twoim domem nie było, może się uda?
Pozdrawiam.
Tfu, tfu, tfu!- odpukać! Moja ulica jest niewielka, więc jak teraz skończą, to chyba już latami nie będzie co robić /no, chyba że znowu zafunkcjonuje powiedzonko: Panie krawiec! ;(/. Pozdrawiam :)
Usuń