Nie powiem, żebym codziennie sprawdzała stan mojego poranionego bzu. Dopóki sytuacja była "na dwoje babcia", to nawet kilka razy zaglądałam, podlewałam i w ogóle kibicowałam dzielnie, /co zresztą z dumą utrwaliłam w notce z 4.VII/ natomiast gdy uznałam, że drzewokrzak sam sobie poradzi, to moje zainteresowanie nim mocno osłabło. Do wczoraj!
Wczoraj przypadkiem rzuciłam okiem, przechodząc- i zdrętwiałam: liście mojego bzu były oklapnięte, nieco pozwijane, wyraźnie uchodziło z nich życie...
Oczywiście natychmiast podlałam i wróciłam do poprzedniej dbałości. Czy to coś da, nie mam pojęcia, ale przynajmniej spróbuję.
Zupełnie nie rozumiem, co się właściwie stało.
Ten poprzedni rozwój był tak wyrazisty, że nie miałam najmniejszych wątpliwości, że wszystko jest w porządku, krzak funkcjonuje genialnie i czas, żeby się usamodzielnił... Może moja opieka trwała zbyt krótko... a może to pielęgnowanie złudzeń, że krzak da sobie radę?...
Tak czy owak- trzymajcie kciuki. ;)
Dobrego tygodnia! :))
Zapomniałaś, fal energii nie dostał i smutno mu się zrobiło!
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze trzymam kciuki!
Spróbuję go rozweselić! ;))
UsuńMoże go myszy podryły? Wierzę, że się opamięta. Już jeden zryw mu się udał.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Frajer byłby, gdyby teraz zrezygnował!
UsuńDa sobie radę. Pragnienie mu dokuczyło i upomniał się o uwagę. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :))
Taką mam nadzieję. A uwagi poświęcę mu więcej- może da się przekonać. ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie :))
A popatrz na liscie, może go jakieś robactwo podjada!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że tam nic nie ma. Tymczasem ograniczę się do podlewania, bo może spragniony...
UsuńNo właśnie, zobacz w lisciach czy cos nie siedzi, sprawdź czy może gdzieś nornica nie grasuje.Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńŻadnych dziur w ziemi nie widzę, więc chyba nie nornice.
UsuńDzięki za kciuki.
Teraz wiesz co to znaczy uschnąć z tęsknoty !.
OdpowiedzUsuńOoo! Popatrz, nie skojarzyłam. ;(
UsuńNo właśnie, codziennej Twojej uwagi mu zabrakło 🙂 Trzymam kciuki ❤ anka
OdpowiedzUsuńNo to się poprawię , nie ma wyjścia!
UsuńDzięki za kciuki, może pomogą!💋
Da sobie radę, spokojnie. Było tak gorąco przez kilka dni, że mi też wszystko oklapło :-P
OdpowiedzUsuńDzięki za pocieszenie. Obyś miał rację ! :)
OdpowiedzUsuńZwykle mam ;-) (ale w sumie to nie jest powód do radości, gdyż również zwykle czarnowidzę :-P, tym razem zielonowidzę!).
UsuńI to zielonowidztwo bardzo mi się podoba! :))
UsuńJasne, że trzymamy kciuki. My również z niepokojem patrzymy na nasze roślinki, gdy coś im nie służy i na razie dzielnie przechodzą przez wszystkie próby.
OdpowiedzUsuńMoże i mój bez jakoś się wykaraska z tego dołka?
Usuńojojoj... to na pewno depresja powyborcza!
OdpowiedzUsuńWcale nie dziwię się lilakowi;)
(zajrzyj może na jakieś forum ogrodnicze?)
Kpij sobie, kpij!;(
UsuńDziękuję za adres. Przeczytałam bardzo dokładnie, ale niewiele mi to powiedziało, bo mój bez ma stabilny stary system korzeniowy i skoro młode pędy ruszyły, to wszystko wskazywało na sukces. Dziś, poza moim podlewaniem, trochę popadało. Jutro zobaczę, jaki będzie tego efekt.❤️
Ojej...Zasmuciła mnie ta wiadomość. Mam nadzieję, że to nic poważnego i bez przetrwa. Trzymam za niego kciuki:-)
OdpowiedzUsuńSerdeczności BBM:-)
Nie martw się, Amasjo. Nie. Takimi stratami trzeba się czasem godzić.
UsuńSerdeczności, Słonko! :)
A nie ma tam z boku jakiego ukorzenionego w ziemi pędu, żeby go wykopać i przesadzić ? Bo tak patrzę i wydaje mi się, że te wszystkie zieloności czerpały z pnia, a co jeśli pień usechł ? Nie chcę krakać... Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńSyn mi to samo powiedział. Co ma być, to będzie- trudno. Trzeba się będzie pogodzić.
UsuńZłym zawistnym ludziom rośliny marnieją .
OdpowiedzUsuńRaczej bym powiedziała, że uratował Cię Matyldo przed złą ludzką energią, po prostu ją wyłapywał, kiedy jakieś typy paskudne Ci złorzeczyły i tyle. Buziaki! anka
OdpowiedzUsuń❤️❤️❤️
Usuń