Mija tydzień odkąd skazaliśmy się na dobrowolną odsiadkę domową i ewidentnie nadszedł pierwszy kryzys.
Wkurza mnie wszystko, co w normalnym układzie zbyłabym machnięciem ręki.
Każdy drobiazg urasta do rangi problemu, ze wszystkim jest pod górkę: komórka się buntuje i nawet klawiatura przestaje mnie słuchać i robi błąd za błędem!
Może by tak trzasnąć jakimś talerzem o podłogę, żeby rozładować emocje??!...
----------------------------
Może jutro będzie lepszy dzień?... ;(
Człowiek źle znosi przymus. A jeszcze niedawno pisałam, że społeczeństwo nie docenia więzienia jako realnej kary.
OdpowiedzUsuń100% racji! Po raz pierwszy to do mnie dotarło bardzo dojmująco stosunkowo niedawno /patrz dwie notki w tył/. Bardzo realna kara!!!
OdpowiedzUsuńGdyby można było przespać czas zagrożenia koronawirusem, jak niedźwiedź zim ę w gawrze.
OdpowiedzUsuńGdyby było można...
UsuńRoznica miedzy wiezieniem a przyusowa kwarantanna jest taka, ze chocby najdluzszy wyrok, zawsze wiadomo, KIEDY sie skonczy, a jest nadzieja, ze jeszcze predzej za dobre sprawowanie. Tutaj nic nie wiemy, a swiatelka w tunelu nie widac. Mowi sie, ze szkoly zostana zamkniete do konca roku szkolnego, a moze nawet do konca kalendarzowego. Nie widac swiatelka w tunelu. Druga rzecz to brak kontaktow spolecznych, a czlowiek to zwierze stadne. W kryminale, jakie sa, takie sa, ale sa. W domu zas widzisz jedynie twarz slubnego albo dzieci, a wszyscy jednakowo wkurzeni zamknieciem. O wybuch nietrudno.
OdpowiedzUsuńJa ratuje sie dlugimi spacerami z psem. Zyje na skraju miasta, w pola mam rzut beretem. Obcowanie z natura bardzo uspokaja, pozwala sie wyciszyc i zebrac nowe sily. Jesli mozesz, to szczerze polecam, jesli to niemozliwe, probuj sie gimnastykowac przy otwartym oknie, taka namiastka.
Trzymyjmy sie i nie dajmy chandrze i wirusowi!
To prawda. Szczególnie rozwala ta jedna wielka niewiadoma.
UsuńJa wiem, że ten dołek jest do pokonania i że go pokonam. Potrzeba mi świadomości, że ktoś gdzieś jeszcze jest. Dziękuję!
U mnie szczegolnie dolujaca jest izolacja od 88-letniej mamy, ona w Polsce, ja tu, dzieli nas zamknieta granica i 70-kilometrowe kilkudniowe korki i przymusowa 14-dniowa kwarantanna. Jak cos, to nawet nie bede w stanie jej pochowac, jestem jedynaczka.
UsuńTo prawdziwy dramat! Ciężko to wytrzymać. W porównaniu z Tobą jestem szczęściarą i aż mi głupio, że tak się rozkleiłam - właściwie bez wyraźnego powodu. Przepraszam. :(
UsuńAch, wez... Bywaja wieksze dramaty.
UsuńMoże...
UsuńBBM, jeżeli czujesz taką potrzebę to trzaśnij tym talerzem. A nawet dwoma. Takie ostre rozładowanie negatywnych emocji naprawdę dobrze robi:-)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! I nie trać nadziei na lepsze jutro:-)
Dziękuję, Amasjo! Przytulam.
UsuńZapomniałam, że możesz pokrzyczeć sobie na stryszku!
OdpowiedzUsuńZrób to!
😉❣
Boję się, że rozwaliłabym go w drzazgi...😘♥️
UsuńTrzaśnij, jeśli to pomoże, zrób cokolwiek!
OdpowiedzUsuńŻyjemy z dnia na dzień, świeże powietrze nikomu nie zaszkodzi, gdy unika się ludzi...
Dzięki, Jotko! Wyartykułowałam własny stres i od razu mi lżej.
UsuńJa zaś twierdzę, jak powiada pewne ludowe przysłowie "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło"
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zacznie się spełniać, to co zakładał /a raczej nam wmawiał Pis, rozdając 500+ ,na kazde, ale jednak od drugiego/ tzn "dzietność."
"Suweren" zamknięty w domach, mieszkaniach ,w telewizji, albo chała, albo straszą, no to trzeba się jakoś wzajemnie, pocieszać.
Z rożnym skutkiem 9 cio miesięcznym, dla niektórych.
Dodatkowo jest to "test na empatie" nie tylko " społeczeństwa "ale naszych bliskich.
Teraz ujawnia się, stosunek do nas, naszych dzieci i naszych wnuków .
Ich pomoc, czy całkowita obojętność.
Niejednej babci czy dziadkowi, otworzy to oczy/lub nie, a powinno/ na wnuczka czy wnuczkę.
Sąsiadów, i nas!
Kim my dla nich jesteśmy.?Jak się z nimi zżyliśmy ?Jakie z nimi utrzymywaliśmy stosunki?
Mądrzy winni wyciagnac z tego, jakieś wnioski!
Głupi "ktorych nie sieją"juz nie Chyba że ich, korono-cos tam dosięgnie, mściwym a cichym lotem.
Mądrze prawisz! I powiem Ci po cichu, że ja to wszystko wiem. Mało: ani na dzieci, ani na wnuki narzekać nie mogę. A wszystko jedno cholera mnie trzepnęła i musiałam coś z tym zrobić, żeby nie eksplodować. Dzięki za życzliwość!
UsuńOjej, ale Cię przydusiło!
OdpowiedzUsuńPewnie, że izolacja - to nic przyjemnego, ale spójrz na to nie tak ponuro: masz telefon, tv, Netflix, książki, kontakt z przyjaciółmi, masz ciepły dom, zdrowych najbliższych, tysiąc talentów do zrealizowania, dwa tysiące zaległych spraw, na które dotąd mało było czasu...
Nie jest tak źle - od Ciebie zależy, czym wypełnisz czas:)
Może, jak pisze Pantera, obowiązkowo 15 min gimnastyki przy otwartym oknie? Tak , żeby trochę zmęczyć chandrę? Nie żartuję.
(ja porządkuję miliony fotografii, które leżały dotąd byle jak - w pudłach;)))
Odnośnik otworzyłam i tekst przeczytałam z uwagą. Niby nie nowości a warto się przy tym zatrzymać. Dzięki!
UsuńDziś trochę w ogródku pograbiłam starych liści i upuściłam nadmiar energii. A plany mam szeroko zakrojone;)
Ja uciekam w rzeczywistość filmową, oglądam serial za serialem, ale coraz bardziej odczuwam potrzebę przewietrzenia się. A tu jeszcze nawet połowy okresu kwarantanny nie ma...
OdpowiedzUsuńJa w serialach zatrzymałam się pewnie na "Korzeniach" albo jakichś odcinkach naszego "Rancza", bo całości na pewno nie oglądałam. Teraz dopiero przeprosiłam się z serialami i też zaczęłam oglądać.Bo czymś się zająć trzeba... szczęśliwie- tu słownik brzydkich wyrazów /dziękuję! to był znakomity pomysł!/ mi minęła!
UsuńA ja mam drugi sweter na drutach, tym razem mocno kolorowy (szary zewłok leży, gdyż rękawy to nie jest moja ulubiona część, ale skończę w tym tygodniu i dziada już upiorę).
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
(z trzaśnięciem talerzem należy wziąć pod uwagę:
1. czy nie od kompletu
2. czy nie ulubiony
3. czy będzie nam się chciało sprzątać :-P)
♥
Godne rozważenia. ;)
UsuńJedną narzutkę na fotel wykończyłam, druga leży w kwadratach i czeka na połączenie. Niedługo pokażę. Dobrego! :)
Mnie też bierze cholera.Umylam okno w kuchni.Trzasnij talerzem.
OdpowiedzUsuńDziś była dość fajna pogoda, to zagrabiłam ogródek. Malusi jest, to dałam radę a co pobyłam na powietrzu- to moje! ;)
UsuńUmyłam okno, firany uprałam i powiesiłam. Upiekłam dwa ciasta i po połowie każdego zamroziłam. Zaczęłam nowy (już nie liczę który) sweterek wnuczce - ze znajomych Ci żółtych włóczek - będzie wyglądała jak kurczaczek, gdy zdążę na święta. Poza tym ćwiczę, czytam - jeszcze nie zdążyłam się nudzić.
OdpowiedzUsuńTalerzami nigdy nie rzucałam, ale - kto wie? ;)))
To nie nuda! To wściekłość!!
UsuńAle już po. Wyrzuciłam na ogródku!
To wszystko, co nas dotyka, już kiedyś było i to niejednokrotnie, i w wersjach tysiące razy gorszych od obecnej "pandemii". To, czego bierną [oby tylko bierną]i zbiorową ofiarą jesteśmy, zostało opisane a nawet wyfantazjowane... To tak jak likwidacja WTC, "opowiedziana" przez bęcwałów z Hollywood w ponad trzydziestu filmach na wiele lat przed zbrodniczym faktem.
OdpowiedzUsuńMacie, Państwo czas? Przeczytajcie Johna Wyndhama "Dzień tryfidów", tylko nie oglądajcie filmów [3 ekranizacje], głupich w stopniu wręcz doskonałym, albo oddajcie się lekturze powieści "Ostatni brzeg" Nevila Shute`a lub obejrzyjcie którąkolwiek ekranizację tej powieści[dwie b. dobre].
Tłuczenie talerzy? - A GDZIE KUPICIE NOWE? Miłośnicy końca świata mogli je "na wszelki wypadek" już wcześniej wykupić, aby potem mieć z czego jeść należne im rajskie specjały.
W ostatecznośći pośmiejcie się z pewnego księdza-youtubera [lub przyjmijcie jego wypowiedź z pokorą], który każe dziękować za pandemię, przy pomocy której Pan poddaje tylko drobnej próbie wiernych, a sprawiedliwie wygubia [to celowy neologizm] grzeszników i niewiernych.
Wznoszę toast herbatą z rumem [mniejsza o proporcje] Za Wasze zdrowie.
- Na pohybel wszelkim koronowanym wirusom i ich prorokom!
Odpowiadam zdrowotnym likierkiem.
UsuńOstatni brzeg oglądałam bardzo dawno temu, ale pamiętam, że film zrobił na mnie ogromne wrażenie!
Też zdrowia życzę!
A kysz! wirusowi z koroną!
Ja talerzami raz rzucałam w życiu! Ślubny tak się wystraszył, ze od razu zgodził się na to, na co wcześniej nie chcial za żadne skarby. Biedaczek nie wiedzial, że wybrałam pojedyncze sztuki, ktore nie miały już kompletu tylko wegetowały w kredensie!
OdpowiedzUsuńI to jest sposób na remanenty w stolowiźnie! ;)))
Usuńproponuje jakies zajecia on-line np. zumbe czy jakis fitnes
OdpowiedzUsuńposkaczesz i sie rozladujesz
Dziecko kochane! W moim wieku??!!!, ;)) Rozsypałabym się w proch! ;)
UsuńAleż co Ty gadasz! Mam koleżankę 75 letnią którą sobie doskonale radzi.I jeszcze kijkuje! Do 20 kremów robi czasami!
UsuńKaemów! Czyli kilometrów!
UsuńKijkowałam i ja, kiedy miałam towarzystwo, ale odkąd koleżanka przestała mi w marszach towarzyszyć, kijki odmówiły mi posłuszeństwa! :((
UsuńChodzę z psami, użeram się z demencją teściowej, ruszyłam ogródek, myślę co ugotować domownikom z dostępnych w domu produktów, zaglądam na blogi i już nie mam czasu na kończenie powieści. A gdybym walnęła talerzem musiałabym potem sama sprzątać. Nie chce mi się :)
OdpowiedzUsuńAniu! Mam pełen podziw dla Ciebie! Masz tyle zajęć i obowiązków, że faktycznie szkoda byłoby dodatkowe sprzątanie sobie dokładać! Puchate dla Ciebie! :)
UsuńNie jest łatwo, nawet ja w tej swojej odległej wsi odczuwam echa epidemii, bo dzieci pracują w Warszawie i boja się o tę pracę, bo mama w szpitalu w Lublinie. Niby nie słucham za dużo wiadomości, ale w świadomości fakt istnieje i lekko uwiera. Nie da się go zupełnie ignorować.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Przecież wszystko jakoś się ze sobą zazębia...
UsuńJeszcze jest ok z moimi nerwami , choć do kompletu mam złamaną stopę . Tak czy śmak uziemionam . Bardziej mi dokucza huśtawka nastrojów : od pełni sił typu damy radę po typu no po nas . Raz tak raz tak. Azalia17
OdpowiedzUsuńCo się stało ze stopą??...Masz w gipsie czy w "rusztowaniu"? Tak czy owak serdecznie życzę szybkiego i bezbolesnego powrotu do pełni sprawności. Odzywaj się! Może nasze huśtawki nie spotkają się w tym samym dołku i będziemy się nawzajem wspierać! Zdrowia życzę i mimo wszystko optymizmu!
UsuńW rusztowaniu - będzie dobrze z nią , ale jeszcze trzy tygodnie w bezruchu . Dziś mam szwung - jakoś jest. Wydałam obiad , byłam zakwefiona na zakupach , a nawet "odbyłam "wizyte lekarską :przez telefon . Kupiłam flaszkę spirytusu , bo bimbru nie mam - na rozróbkę na płyn odkażający . Przez okno staram się nie patrzeć na rowerzystów . Bo są tacy co jeżdżą .
OdpowiedzUsuńUważaj na siebie.
UsuńU mnie powoli zapasy się wyczerpują, bo szalonych nie robiłam! I będę musiała syna prosić, żeby nas zaopatrzył...;(
A to jakiś problem, że poprosisz?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie !
Kocyk zajefajny, chyba na nauki korespondencyjne się zgłoszę, cy cóś! 😘
Ciepłe z Puchatym ślę!
Teoretycznie- nie! Ale ja zawsze starałam się być samodzielna i niezależna - i stąd pewna psychiczna blokada.
UsuńA nauka kwadratów to prościzna - jedna telefoniczna rozmowa i ćwiczysz! Robisz szydełkiem tak przecudne rzeczy, że to - to pestka !
Odpuchatowuję z dużą przyjemnością !♥️