Na jakiś czas wstrzymuję się z kopiowaniem wybranych notek z bloxowego pisania, bo raz że to mrówcza praca a poza tym wielkiego sensu chyba jednak nie ma. Zazwyczaj liczą się głównie aktualności a archiwalia mogą mieć znaczenie wyłącznie dla mnie, bo ileś lat /nie ileś, nie ileś- tylko blisko12 !/ mojego życia zostało tam zapisane...
Ale nie mam zamiaru całkiem rezygnować i będę kontynuowała pisanie tutaj, lekko tylko przeorientowując treść, tzn. nieco ją ocieplając sprawami prywatnymi, jak: przeczytana książka, wypad do kina, awantura z mężem... żartuję! ;)) Pudelka się tu nie spodziewajcie, bo go nie będzie. ;))
To chyba tyle na początek.
---------------------------------------------------------
Przepraszam, że nie zapisałam, z czyjego bloga podebrałam komentarz /chyba Klarki, ale nie jestem pewna... :(/. Myśl przednia a do ostatnich przygód internetowych pasuje jak ulał! ;))
Takie to nasze życie jest: raz na wozie,
raz w nawozie. Ale za to mamy wybór: można ten swój życiowy wózek
pchać albo ciągnąć.
A ten żart jest od Emmy.
Dobrego dnia! Miłego nadchodzącego weekendu! Jakoś się to wszystko ułoży! ;))
Humor świetny :)
OdpowiedzUsuńKopiowanie pojedynczych wpisów po tylu latach blogowania to rzeczywiście mrówcza praca. Nie wiem czy nie zabrakłoby mi cierpliwości, gdybym musiała to zrobić.
A propo's zamieszczonych archiwalnych wpisów. Ja je czytałam z zainteresowaniem. Twoje osobiste refleksje wywołały wspomnienia. Przypomniałam sobie własne odczucia.
Pozdrawiam :)
PS
W komentarzu chyba właśnie do archiwalnego wpisu wspomniałam o mailu (dziś wysłałam)
Dzięki, Skarlet! Już odpowiedziałam. I przesłałam Ci adres gmailowy. Dziękuję za życzliwość. :)) Serdeczności.
UsuńJeżeli można wybierać to tez mogę chcieć Parkinsona :)
OdpowiedzUsuńWolałabym omijać szerokim łukiem obu panów, ale gdyby była konieczność+ możliwość wyboru, to też opowiadam się bardziej za Parkinsonem. ;)
UsuńDziekuję za odwiedziny,juz dodałam Twój adres.
OdpowiedzUsuńWitaj, Urszulo!Myślę, że powolutku wszystkie się poodnajdujemy! :))
Usuń