Moją niechęć do kuchni i kucharzenia chyba już wszyscy znają, więc nie będę się nad tym rozwodzić, ponieważ jednak co i rusz na zaprzyjaźnionych blogach natykam się na takie czy siakie przepisy, to trochę pozazdrościłam i pomyślałam, że ja też nie od macochy i kuchenne eksperymenty czasem mi się trafiają . A co!
Zaczęło się od tego, że robiłam pierogi z kapustą i z grzybami /tu akurat nikt nie narzeka! ;)) / . Z reguły mam problem z dopasowaniem ilości ciasta do farszu, więc na wszelki wypadek kupiłam ser, gdyby się okazało, że ciasta jest za dużo.
Okazało się, że za dużo jest... sera- już po zrobieniu pierogów także z serem. I co zrobić z tą nadwyżką?
Niewiele myśląc, dosypałam mąki, rozmieszałam z pozostałym farszem serowym i najzwyczajniej w świecie posmażyłam na patelni. I całkiem to było zjadliwe! ;)))
Te ciemne kropki to rodzynki. ;)
___________________________________
I jeszcze komputerowe nowiny z ostatniej chwili.
Akurat pisałam tę notkę, gdy nagle... fik! i obraz z pionowego zrobił się poziomy. Normalnie mnie zamurowało, bo nigdy dotąd takie cudo mi się nie przytrafiło.
W przypływie rozpaczy zaczęłam kombinować, ale nic to nie dało- obraz leżał! I gdyby nie synowski ratunek, nie byłoby babci-blogerki, bo w takiej pozycji prowadzić bloga nie dałabym rady.
Nie pytajcie mnie, co syn zrobił, żeby obraz wrócił do normalności, bo dalej nie wiem. Ważne, że wszystko znowu działa! :))
Myślę, że ctrl alt i strzałka naciśnięte jednocześnie.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że tak właśnie jest, ale wolę nie sprawdzać! ;(
Usuńprowadzić bloga na leżąco? dla mnie to zachęcające :-)
UsuńJak ja leżę, to i owszem, ale jak leży obraz na ekranie komputera, to już nieco gorzej! ;(
UsuńNajlepsze potrawy wychodzą przez przypadek, a i elektronika niezłe niespodzianki potrafi wyczyniać!
OdpowiedzUsuńSłyszałam podobną opinię.
UsuńA z elektroniką jestem cokolwiek na bakier i podchodzę do niej jak pies do jeża. Staję się całkowicie bezradna, gdy mnie coś nieoczekiwanego zaskakuje. Zresztą nigdy "techniczna" nie byłam. ;))
U mnie podobnie, gdyby nie mąż, już dawno mój laptop leżałby na śmietniku...
UsuńJa odwołuję się do wiedzy syna, bo mąż nie jest ekspertem w tej dziedzinie. ;)
UsuńGratuluję, że w ogóle ci się chciało!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję!!! I powiem, że trochę sama się sobie dziwię! ;)
UsuńA dziś jest Międzynarodowy Dzień Osób Leworęcznych. Nie uwierzysz, co 16-ego: Dzień Zagrychy.
A wczoraj był światowy dzień słonia... biedne, coraz ich mniej...
UsuńA w świętach państwowych nic się teraz nie dzieje. 15-go będę się szykować na Dzień Zagrychy, mniam
Domyślałam się, że zaakceptujesz, bo dość nieoczekiwane święto! ;)))
UsuńZ kuchnią mi zupełnie nie po drodze - zostawiam to mężowi. Jeszcze czasem coś oryginalnego sama upichciłam czasem "z okazji", ale ostatnio i tych okazji coraz mniej.
OdpowiedzUsuńJest tyle innych, ciekawszych zajęć!!! ;)))
Bardzo bym sobie życzyła, żeby mąż po całości przejął gotowanie, ale na takie miody, niestety , nie mogę liczyć. Czasem- tak, ale czasem... ;(
UsuńGdy robię pierogi to zawsze zrobię za dużo farszu. Smażę więc naleśniki żeby go wykorzystać i zostaję...z nadmiarem naleśników:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem jedyna taka "niezaprogramowana na kuchnię"! ;)))
UsuńHmm... wszystko wokół pada, to i obraz się położył...
OdpowiedzUsuń:)))
Popatrz, popatrz!! Tak może być! A to mi do głowy nie przyszło! ;)))
UsuńWyobrażam sobie, że musiało być bardzo smacznie. My serowe kulki panierowane, smażone na patelni jadamy często. Serwuje je też niemalże każda restauracja, tyle że robi się je z sera typu feta lub z sera żółtego, a nazywają się "hapki", co w dosłownym tłumaczeniu znaczy "kęsy". Stworzyłaś popularne bałkańskie danie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Nie wiem, dlaczego- zniknęła mi odpowiedź.
UsuńPrzypuszczam, że "hapki" są pikantne, moje placuszki były na słodko /ale też niezłe!/. Pozdrawiam i życzę dobrego tygodnia! :)
Bardzo lubię wszelkie serowe wariacje. Już zaczęłam uśmiechać się do męża, żeby zrobił mi "hapki" na słodko (te w oryginale nie są zbyt pikantne) :))
UsuńSmacznego! :))) Tylko pamiętaj, co złego- to nie ja! ;))
UsuńKażda dobra kucharka niczego nie zmarnuje, placuszki na pewno były smakowite.
OdpowiedzUsuńDały się zjeść! ;))
UsuńA wyrzucać jedzenia nie lubię i staram się tego nie robić. Czasem oddaję - dla zwierząt.
U nas czego my nie zjemy zjedzą psy lub wydziobią ptaki.
OdpowiedzUsuńI to jest prawidłowe gospodarowanie. :)
UsuńO, ten farsz jest bardzo dobry, mozna go jesc lyzkami na zimno ;)
OdpowiedzUsuńWiem, ale nie sparzyłam jajek i bałam się, że złapię salmonellę.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że gotowanie staje się zaraźliwe - to mi się podoba, to lubię. Gdyby mnie ktoś zaraził chęcią do zrobienia gruntownych porządków! Byłabym nieskończenie wdzięczna, wszystkie chęci odleciały, mimo łykanych witamin. Tak by było fajnie, "gdyby mi się tak chciało jak mi się nie chce".
OdpowiedzUsuńDzień Zagrychy brzmi nęcąco, a kiedy Dzień Leniwej Baby?
Proponuję malowanie mieszkania albo przeprowadzkę- wtedy porządki robi się niejako z konieczności! ;)))
OdpowiedzUsuńA w ogóle to się nie przejmuj! Stryszek czeka na mnie już któryś kolejny rok i zawsze jakąś wymówkę sobie znajduję! ;)
A Dzień Leniwej Baby? Na emeryturze- KAŻDY DOWOLNIE WYBRANY!!! :))) I w dowolnej ilości , oczywiście! :))
Nie strasz mnie przeprowadzką ;)Na stryszku mam jeszcze pudła pełne rzeczy, które zabrałam, bo jakbym tego mogła nie zrobić, i jeszcze nie ma dla nich miejsca, nie wiem co z nimi zrobić i pewnie się kiedyś pozbędę... Tylko kiedy? Jak się zmobilizować? Oj dolo, dolo! Gdyby był taki dzień, Święto Leniwej Baby znaczy, to z założenia mogłabym nic nie robić. I najważniejsze - nie miałabym wyrzutów sumienia, że nic nie robię i nie musiałabym myśleć, że nie muszę myśleć czemu nic nie robię... hi hi ...raj na ziemi :)
UsuńZ innej beczki - udławiłam się prawie na śmierć przy obiedzie gdy usłyszałam o "umiłowaniu praworządności", a te słowa padły z ust panapremieramateusza!
Normalni ludzie to albo się zaczerwienią przy kłamaniu, albo spuszczą oczy, albo zachowują się jakoś niepewnie a ten- nic!!! I nawet mu się nos nie wydłuża...
UsuńCiekawe co im się wydłuża? Wiem, lista grzechów i lat do ...spędzenia w warunkach sprzyjających rozmyślaniom...
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńO matko, skasuj, bo dwa razy poszło nie wiem czemu.
Usuń@ Anka:
UsuńZabieg kasowania bez sensu, bo sugeruje, że treści w nim zawarte były nieakceptowalne /czytaj: niecenzuralne, judzące, obraźliwe etc./, co w tej sytuacji prawdą nie jest. Ale spróbowałam i teraz już wiem, kiedy kasować. :)
Bardzo do mnie przemawiają "warunki sprzyjające rozmyślaniom"- to takie subtelne określenie miejsca, którego im szczerze życzę! ;)
Pomysł z malowaniem mieszkania bardzo dobry, ale przy moim braku ruchliwości trudny do wykonania.
OdpowiedzUsuńZa bardzo serio to odczytałaś, to był tylko żart! ;)
Usuńjak mawiał Wielki Szu: "najprostsze farmazony najlepiej się sprawdzają", dotyczy to też tematów gastronomicznych...
OdpowiedzUsuńza to nie za bardzo rozumiem tego fika horyzontalno - vertykalnego, o jakim sprzęcie jest mowa?... jakiś tablet macano - miziany, czy co?... bo na laptłoku to pojęcia nie mam, quo modo tak się mogło stać...
p.jzns :)...
Ja też tego fika nie rozumiem, ale to kolejna komputerowa możliwość, która nigdy i do niczego nie była mi potrzebna. Wystarczyło naciskać jakieś klawisze, żeby obraz na pulpicie- podobnie jak zdjęcie- obracał się w lewo lub w prawo.
UsuńWidocznie niechcący to właśnie nacisnęłam. ;) Po.ba.s. :)