Kociak rośnie jak na drożdżach. Żarcie wciąga jak odkurzacz śmieci i ciągle mu mało. Staram się trzymać wytycznych Whiskasa, bo nie chcę zrobić z niego bambaryły, ale wygląda na to, że dzienna porcja mu nie wystarcza. Niedługo znowu idę do weta- tym razem szczepienie na wściekliznę- to wypytam o wszystko.
A oto i nasz bohater- Bąbel na kilku fotkach:
Umaszczenie ma przedziwne: białe, ciemne, prawie czarne, pręgowane, beżowe... Rozczula mnie biel jego futerka, wydaje się być taka nieskazitelna.
Nie, to nie atak i agresja- Bąbel właśnie się obudził i ziewa.
Teraz zabawa na drapaku. Uczepioną na gumce mysz już tak sponiewierał, że niemal sama skóra została, ale nadal lubi się nią bawić.
Wreszcie ostatnie- na oknie. Potrzeba oglądania świata na zewnątrz okazała się tak silna, że moje regularne przepędzanie nic nie dało. Przegrałam z kotem. Musiałam zabrać kwiatek, bo niszczył. Następne zostawił w spokoju, bo po co ma dalej wojować, skoro już wywalczył sobie miejsce obserwacyjne... :))
Dobrej niedzieli!
Dobrego nowego tygodnia! :))
Słodziak prawdziwy! Poprawiły mi humor te zdjęcia. Ma charakter :-)
OdpowiedzUsuńDostałam od koleżanki zdjęcia psa jej córki, może pokażę wkrótce?
Z przyjemnością obejrzę! A z Bąbla jest prawdziwy przytulak. ;))
OdpowiedzUsuńRanyyy, Bąbelek jest kwintesencją słodkości, "słodziakowości" 🙂 Te ślepka niewinne, ten cudny pyszczek, te uszeczka sterczące - normalnie do zjedzenia 🙂 Kiedy się patrzy na taką istotkę to jest najlepszy relaks, właściwie medytacja - zapominasz o całym świecie i gębusia się sama uśmiecha 😘🙂🙂
OdpowiedzUsuńTo prawda! A jeszcze jak się wtuli w szyję i zaczyna mruczeć... poezja!
OdpowiedzUsuńPrawdziwy odstresowywacz! Co prawda płacę za to zadrapaniami na rękach i nogach, bo pazurki ostre i jak skoczy to niechcący zadrapie, ale coś za coś. ;)))
Buziaki!:)))
Raz miałyśmy w domu kota na przechowanie na chwilkę. Kompletnie nieprzespana noc - cały czas szurał wśród kwiatków właśnie 😁
OdpowiedzUsuńBo kwiatki są baaaardzo interesujące!;)))
OdpowiedzUsuńJest śliczny! Mam nadzieję, że udzielisz konsultacji, gdy przygarnę swojego drapieżnika?
OdpowiedzUsuńTrochę mam pietra, bo do tej pory mieszkał z nami piesek, a natury kotów jeszcze nie znam.
A myślisz, że ja znam, chociaż już kiedyś koty miałam?... Kocham i karmię- i to mu jakoś wystarcza.😉 Reszta w internecie, to i owo uzupełnia weterynarz - i leci do przodu. A jakiego kota chcesz przygarnąć- malucha czy dorosłego? Maluch jest do wychowania, ale drapajło straszliwe; dorosły na pewno jest spokojniejszy, ale ma już swoje przyzwyczajenia...
OdpowiedzUsuńGosiu! Nie jestem specjalistką od kotów. Sama się uczę. A Bąbel trafił mi się z przypadku- to był odruch, niejako poza moją decyzją. Ale co by nie gadał- koty są cudne!!!😘
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWłaśnie dlatego, że też się uczysz, będę śledziła Twoje zmagania z Bąbelkiem; wrzucaj raz po raz relacje, ok?
UsuńTak mi się wydaje, że domy ze "stworkami" są jakieś cieplejsze... U mnie, po stracie psiny, zrobiło się dziwnie pusto.
Z przyjemnością skorzystam z kociego przerywnika, choćby jako rodzaj odskoczni od dzisiejszego zwariowanego świata. Gosiu! Zanim podejmiesz decyzję, poczytaj o kotach, bo koty to nie tylko miód-malina,podobno bywają złośliwe i humorzaste, choć ja na takiego nie trafiłam.
OdpowiedzUsuńJest powiedzenie: chcesz, by ktoś cię pokochał- zaopiekuj się psem; chcesz kogoś pokochać- zaopiekuj się kotem. To trudna decyzja, bo sporo jest plusów i sporo minusów, ale zwierzak w domu to nowe życie i nowa energia. Trzymam kciuki! :))
Slicznosci, każdy kot inny, moj był dorosły , nie stracił kwiatów, sprytnie sobie znalazł miejsce na parapecie i oglądał swiat z 7 piętra.Bąbelek wygląda na niewiniatko.Buziaki.
OdpowiedzUsuńTo taki sympatyczny łobuziak! :))
OdpowiedzUsuńSerdeczności dla Ciebie!
Zadziorny słodziak 😊
OdpowiedzUsuńTaki właśnie jest!😘
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie Babelek rosnie, wkrotce nie zmiesci sie w lozeczku.
OdpowiedzUsuńI jest przesliczny - najbardziej rozkosznie wyglada lezac na drapaku.
Te kolory dobrze mu sie rozlozyly, na buzi ma przewaznie biale a kubraczek kolorowy.
Bardzo kocham Twojego Babelka i zycze mu jak najlepiej co juz ma bo dostal sie w najlepsze rece i dom.
Akurat nie zaakceptował ani koszyczka, ani "domku" na dole drapaka- woli spać na fotelu albo na krzesełku. Skoro tak lubi, to niech mu będzie.;))
UsuńBardzo Ci dziękuje za ciepłe życzenia.😻
Gosiu! Jeszcze jedno mi się przypomniało. Jeśli kot nie jest wychodzący, to można mu obcinać pazurki i wtedy chyba aż tak bardzo by nie drapał. Koty wolnościowe muszą mieć pazury do obrony albo do ucieczki a ponieważ ja chcę, żeby Bąbel wiosną mógł biegać także po dworze, to mu pazurków nie obcinam.
OdpowiedzUsuńjesssu... nie boisz się, że Ci zwieje...? :))))
UsuńMam nadzieję, że do wiosny zorientuje się, gdzie ma swój dom. Poza tym wykastruję go, więc za dziewczynami nie będzie musiał ganiać. I wreszcie chcę, żeby to był wolny, szczęśliwy kot. Tamte koty, które miałam, zawsze wracały do domu.
UsuńAle masz rację- trochę się boję, tyle że mam sporo czasu, żeby ten lęk oswoić. Będzie dobrze!;)
Ja tez musialam polec w walce o miejsce na parapecie, kwiatki przestawilam, kocyk polozylam, a na swierku od balkonem powiesilam kulki i karmnik dla ptakow, wiec koty maja telewizje. Szkoda tylko, ze nie ma opcji, zeby obie naraz obserwowaly ptaszki, jak jedna lezakuje na parapecie, druga spi w lupince. Nadal sie nie lubia i juz chyba tak zostanie po 7 latach prob ich zaprzyjaznienia.
OdpowiedzUsuńA Twoj maluch jest przeuroczy, ten ryjek do zacalowania.
Podobno w domu powinny być dwa koty- że lepiej się chowają- ale ja nie chcę już drugiego kota. Ten mnie wystarczająco absorbuje, pomijając wydatki, które też są odczuwalne przy niezbyt wysokiej emeryturze.
OdpowiedzUsuńBąbel dziękuje za komplementy.:))
U mnie dokocenie spalilo na panewce, zrobilam blad, ale byl nie do odkrecenia, bo pokochalam obie. Bylo nielatwo, bo Bulka wyrazala swoj bunt sikaniem gdziepopadnie. Dlugo trwalo, ale prawie przestala, wywalczyla rownouprawnienie. :)))
UsuńDziękuję, że o tym napisałaś. To dla mnie dodatkowa przestroga przed drugim kotem. Jeden wystarczy!:)
OdpowiedzUsuńBąbelek jest prześliczny i wygląda na małego łobuziaka.
OdpowiedzUsuńGeneralnie jest milas i przytulak, ale jak coś mu się nie podoba, to umie to przekazać , czyli łobuziak.;)))
OdpowiedzUsuńNo to kociak miał wyjątkowe szczęście!
OdpowiedzUsuńKolega ma działkę, a na działce, jak to na działce, jakieś komórki budy itp.I w tych przybudówkach zagnieździły się koty.Pewno parka, bo co rusz rodziło się potomstwo.Cośmy się nabiedzili, by te starsze odłowić,by je zawieść do weterynarza.Nic nie dało.Nie podeszły.Co gorsza potomstwo przejęło ich cechy i nawet mały kociak wiał na gest wyciągniętej reki.Co śmieszniejsze były regularnie dokarmiane i wszystkie jak jeden gdy zbliżała się godzina karmienia, czekały.Ale oswoić się nie dały.Mimo licznych prób.Nie i nie.
Ostatnio kolega mówi mi. Coś ich jakoś mniej.Z każdym dniem.Ostatnio przyszedł i powiada Nie ma już kotów.
I podejrzewam ze bezdomni, którzy się zadomowili w tzw"pustostanie"działkowym odłowili je i po prostu zjedli.
Takie to mamy ludzkie egzemplarze.
Sądzisz, że bezdomni mogli się kotami żywić? Aż nieprawdopodobne...
OdpowiedzUsuńNieprawdopodobne powiadasz
OdpowiedzUsuńGdy do dziś mięso z psów i kotów spożywa się np w Szwajcarii.
Niektóry źródła mówią jedynie o czterech kantonach: Lucerna, Appenzell, Jura i Berno. Inne zaś podają, że jest to tradycja żywieniowa na terenie całego kraju. Bogaci Szwajcarzy obalają przekonanie, że jedzenie domowych pupilów to domena jedynie biedoty. Według francuskiego dziennika "Le Figaro", psinę i kocinę jada 3 proc. mieszkańców tego kraju.
Z psów robi się dziś w Szwajcarii kiełbasę, a koty przyrządzane są podobnie jak króliki i trafiają na bożonarodzeniowe stoły. Robi się z nich bitki lub pasztety.
Do niedawna w tym kraju można było handlować kocimi skórami, ale za sprawą obrońców praw zwierząt, jest to już zabronione. Skóry te mają podobno działać podobnie jak psi smalec, czyli leczyć. Szczególnie skutecznie mają zwalczać reumatyzm. Szwajcarzy cenią jednak przede wszystkim walory smakowe kociny i psiny.
A u nas, myślisz ze nie kupisz, szczególnie na Podhalu "kocia skórkę" czy psi smalec?
Kupisz tylko trzeba wiedzieć gdzie i od kogo.
Moje dwa koty zginęły, bo prawdopodobnie je odłowiono. W tym czasie w mojej miejscowości poginęły niemal wszystkie koty...:(
UsuńNie sądziłam, że na mięso tych zwierząt w ogóle są amatorzy.
To masz teraz zabawę!
OdpowiedzUsuńOj tak! Dostarcza mi rozrywki jak się patrzy! :)))
OdpowiedzUsuńwytyczne firm sprzedających kocią karmę są bardzo orientacyjne, a w szczególności, gdy dotyczą karmienia młodych kotów... z drugiej zaś strony zapaść kota niewychodzącego jest bardzo łatwo, ale skoro planujesz, żeby Bąbel na wiosnę, jak podrośnie, zaczął wychodzić, to on to wszystko spali w trymiga na dworze... na razie (moim zdaniem), niech je ile chce, niech rośnie i niech się rozwija... dopiero potem /zwłaszcza, gdy go ewentualnie wysterylizujesz/ trzeba będzie bardziej uważać na jego dietę...
OdpowiedzUsuńteraz wygląda na wspaniałego kota, ale wszystkie koty są wspaniałe, więc tego rozwijał nie będę...
p.jzns :)
Dzięki! Bardzo cenna wskazówka.
OdpowiedzUsuńPo.ba.s.:))
Cudny jest. Od samego patrzenia endorfiny strzelają pod sufit. Moja koleżanka kociara mówi, że każdy kot ma swojego człowieka i trafia do niego wtedy gdy jest najbardziej potrzebny.
OdpowiedzUsuńAbasiu! Być może zaopiekowałyby się nim ktoś inny a może nie i kociątko zginęłoby z głodu, zimna albo pod kołami samochodu- nie wiem, ale wiem, że jest dla mnie bardzo ważny i daje mi ogromnie dużo ciepła i zwykłej radości. Jego ufność jest rozbrajająca!
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i zacznę ględzić. Serdeczności cały wór Ci podsyłam! ;))