Zacznę od tego, że jestem internetowy tłumok pospolity i chociaż do wszelkich klawiszy podchodzę jak pies do jeża, to jednak czasem coś mnie podkusi, bo wyobrażam sobie, że potrafię cofnąć akcję, po czym tak się zakałapućkam, że bez pomocy z zewnątrz ani rusz.
Ewuniu!! Jesteś WIELKA!!! Tyle razy ratowałaś mnie z opresji, że będę Ci wdzięczna do grobowej deski!!
Bardzo, bardzo, bardzo DZIĘKUJĘ!! jesteś wspaniałą koleżanką!🥰
A teraz ad rem: Otóż wiadomo wszem i wobec, że na starość zdrowie cokolwiek szwankuje- jednemu więcej, drugiemu mniej i każdy jakoś tam się stara powstrzymać proces degradacji organizmu.
Nie jestem przewrażliwiona na punkcie własnego zdrowia, ale gdy w internecie trafiłam na cud tabletkę oczyszczającą żyły i poprawiającą krążenie krwi, zastrzygłam uszami.
Uprzejmie proszę się nie śmiać, różne rzeczy o oszustach internetowych czytałam i mam świadomość, że kasę ludzi naiwnych chętnie przytulają, ale ta reklama wyglądała na całkiem poważną: lek nosił nazwę A-Cardin i był polecany przez profesora kardiologii Adama Torbickiego. Tak więc spisałam wszelkie dodatkowe informacje, żeby zainteresować nimi córcię, jako że sobie tak do końca jednak nie ufałam- młoda kobieta, to będzie wiedziała, jak zweryfikować prawdziwość reklamy. W ostatniej chwili coś mnie tknęło i postanowiłam wygooglować, kto zacz ten profesor. I już nie było wątpliwości. Wujcio GOOGLE poinformował:
Hi hi! To się nazywa "przytrafka", każdemu się przytrafia coś, z czego się potem może pośmiać. Poza tym "kalgon" i "kolagen" brzmią podobnie, różnicę widać wyraźnie dopiero po napisaniu... 😁
OdpowiedzUsuńA jaki ten "calgon" bierzesz, że Ci pomaga - jeśli wolno spytać oczywiście 🙂 Buziaki!
Z dodatkiem kwasu hialuronowego i wit. C a to wszystko o smaku czarnej porzeczki. Popijka jak się należy a pewnie i sugestia, że ma pomagać, robi swoje.
UsuńZaszkodzić nie powinno, więc...😘😘
Dzięki 🙂
UsuńZa-nie-ma-co! - jak powiadają.;)))
UsuńOj tam, kazdemu moze sie zdarzyc przejezyczenie i czasem takie przejezyczenia wpisuja sie do rodzinnych slownikow, glownie wtedy, kiedy przejezyczaja sie dzieciaki.
OdpowiedzUsuńDzieciaki w ogóle mają swoje słownictwo. Kiedyś nawet zapisywałam.;)
UsuńA u mnie to się pojawiło całkowicie poza kontrolą rozumu.;(
Każdemu się trafia przejęzyczenie - czym się przejmujesz?
OdpowiedzUsuńTrochę niepewności czy takie lapsusy nie będą się częściej zdarzały...
UsuńWańkowicz kiedyś opisywał /chyba w Ziele na kraterze"
OdpowiedzUsuńJak to jechał do Francji i usłyszała to sąsiadka kobiecina chuda i wyniszczona i pyta A w Lourdes pan będzie bo jeśli tak, to proszę mi przywieźć cudownej wody, z tamtejszego źródła.
Wańkowicz wrócił i oczywiście zapomniał o wodzie .Zobaczył/przez okno/ że sąsiadka właśnie do niego idzie po obiecana wodę
"Zacukal sie "jak on to powiada, ale szybko chwycił litrowa butelkę po wódce,nalał do niej wody z kranu, dodał kilka łyżek soli,wstrząsnął i już miał gotowy "podarunek"
Sąsiadka pyta. Nie zapomniał pan? Wańkowicz na to, oczywiście i podaje butelkę wraz z przepisem i sposobem zażywania i kuracji.
Po parunastu tygodniach akurat natknął się na tę sąsiadkę.Jakie było jego zdziwienie gdy ujrzał ja odmieniona,"utytą" i pełna życia.Bo stosowała się do jego zaleceń prowadzać kuracje.
Tak to "wiara" czyni cuda i niektórych ta "wiara" cudownie uzdrawia.Znany jest przecież "efekt placebo"
A zarabiają oszuści.Gdyby jeszcze sprzedawali "nieszkodliwe środki"srał ich pies.Ale.
Przedstawiając tę historyjkę zachęcam do przeczytania książek Wańkowicza.I przy okazji sprawdzenie mojej dobrej pamięci.
Wańkowicza dobrze się czyta, ale nie wiem, czy chcę do niego wracać... tyle jeszcze nowych książek do przeczytania.
UsuńA Ciebie sprawdzać nie mam potrzeby- wierzę na słowo!
Phi tam! Mniejszy obciach przerobić kolagen na kalgon niż kaganek na krużganek.
OdpowiedzUsuńWracając do apteki, często podobno zdarza się, że kupujemy stoperan do uszu (stopery), hennę (xennę), czopki nitroglcerynowe, ekshumisan, maść cyjankową (cynkową), olejek z osiołka, test przeciwciążowy*... itp.
Dobrze też, że nie uległaś tej reklamie!
*) jest to gdzieś w necie spisane przez aptekarzy
Dobreee!!! Na wszystko znajdujesz odpowiednią ripostę!👍🏻😂
UsuńBrzmi całkiem śmiesznie, ale nie takie lapsusy się zdarzają. Nie mówiąc o pomylonych kluczach, datach, ale na oszustwa internetowe i sms-owe trzeba uważać, oszuści są bardzo kreatywni!
OdpowiedzUsuńTo sprawiało wrażenie bardzo wiarygodnego! Trzeba być bardzo czujnym, żeby nie dać się oszukać.
OdpowiedzUsuńSa takie sprawy na niebie i ziemi o ktorych się nawet fizjologom nie śniło powiadał Ferdek Kiepski
OdpowiedzUsuńPowiedz mi dlaczego i jak, na oszustwo "na wnuczka"/jak donosi prasa/ dają się nawet nabierać, bezdzietne babcie !
Siła sugestii?!!...
OdpowiedzUsuńKażdemu się zdarza , faktycznie w takiej sytuacji szybciej wychodzimy z pomieszczenia niż weszliśmy.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA komu nie opowiadam, to ma radochę i to jest plus całej sytuacji. :))
UsuńPozdrawiam.
BBM, od tego są koleżanki, żeby pomagać �� no i to działa w obie strony, przyjemnie jest poczuć się potrzebną ��
OdpowiedzUsuń♥️♥️♥️❣️
UsuńPrzypomniałaś mi, jak swego czasu (tak około 5 klasy szkoły podstawowej) kupowałam ni mniej ni więcej... kiplinga w sklepie rybnym :) Nasz kot uwielbiał piklingi, dodam tylko.
OdpowiedzUsuńObecnie to chyba nie byłoby nic nadzwyczajnego, bo podobno książki czy kasety można z warzywami w markecie kupić ... albo na poczcie.:))))
OdpowiedzUsuńSugerujesz, że wyprzedziłam czasy? 😂
UsuńNa to wygląda!!😁
OdpowiedzUsuńTakie lapsusy zdarzają się. Gdy człowiek jest młody to je obśmiewa. Gdy jest starszy, zaczyna się niepokoić. Coś wiem o tym.
OdpowiedzUsuńTo taki więcej śmiech przez łzy.;(
UsuńPóźne lata 80-te ubiegłego wieku, małe miasto z dużym uniwersytetem na zachodzie Stanów Zjednoczonych. Zakupy w lokalnym markecie, zaczynałam od "przeglądu" wózka z towarami o obniżonej cenie z powodu pogniecionego opakowania, naderwanej etykiety itp. Zwykle w zakupach towarzyszyło mi dziecko w wieku przedszkolnym. Podchodzimy do "samotnie" stojacego wózka wypełnionego różnymi towarami i podnosząc kolejne opakowanie komentuję głośno po polsku: " też mi okazja, kawa za 8$", " szczyt wszystkiego - ser za 6$ małe opakowanie", " już jajka wystawili"...Podchodzi z boku "włascielka" kosza z zakupami i pyta mnie słodko: " How can I help you ?"
OdpowiedzUsuńRozumiem, że zaproponowała Ci pomoc w doborze zakupów, żebyś przestała się interesować jej zakupami. Dobrze zrozumiałam tę scenkę?
OdpowiedzUsuńTak, Amerykanka chyba [ nie rozumiejąc moich komentarzy po polsku] nie zorientowała się, że pomyliłam jej zakupy z koszem "okazji" i chciała pomóc...
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyjaśnienie.
OdpowiedzUsuńEeee tam, to nic strasznego i nie masz sie czym przejmowac.
OdpowiedzUsuńJa tez probuje ratowac moje kolana collagenem II bo podobno jest ich ok 12 roznych i tylko ten II wspomaga stawy. Moj, bedac roslinno/kurczakowy nie jest mocny gdyz te czysto chemiczne zawieraja siarczany na ktore jestem uczulona. Dawniej moglam, uzywalam Arthro7 i on byl doskonaly, nie wiedzialam za mam stawy - ale z siarczanami wiec musialam odstawic.
Drobna pomyłka językowa a człowiek czuje się jak głupek. No, trudno. Jak powiadają- w najlepszej rodzinie się zdarza! ;)))
OdpowiedzUsuńPiszesz
OdpowiedzUsuń"Zacznę od tego, że jestem internetowy tłumok pospolity"
Czy to wyraz swoistej samokrytyki znanej z minionych czasów ?
Czy TY przypadkiem nie przesadzasz?.
Zmierz się z aktualnie rządzącymi.Ci to już tłumoki internetowe
Bo gdyby było inaczej świat nie czytał by prywatno- służbowych maili Dworczyka z Morawieckim czy innymi notablami.
Swiat by nie mógł, gdyby oni potrafili korzystać z dostarczonych im narzędzi.
A oni, jak widzisz, nie skorzystali nawet nie próbowali.Bo zwyczajnie nie potrafili A co gorsza nawet nie pomyślą o sobie ze sa "tłumoki"
Co do umiejętności internetowych to po prostu stwierdzenie faktów, ale nie mam z tego tytułu wielkich kompleksów, bo w moim przedziale wiekowym i tak mieszczę się w niewielkiej grupie jako tako obznajomionych z internetem i względnie swobodnie się po nim poruszam . A że co rusz jakaś wpadka się przytrafi? Przy moich podstawowych umiejętnościach to i nie dziwne.
UsuńA z nikim z rządu mnie nie zestawiaj, bo może Cię oblecieć coś niezbyt sympatycznego!;)
No tośmy sie "zrozumieli":))
OdpowiedzUsuń😜
OdpowiedzUsuńOjtamojtam - nie ma się czym przejmować :-))
OdpowiedzUsuńJasne! :))
OdpowiedzUsuńOj w Internecie to jednak trzeba bardzo uważać!
OdpowiedzUsuńZawsze i wszędzie trzeba uważać- masz całkowitą rację. ;)
OdpowiedzUsuńMatyldo, też nabrałam się na tę reklamę, ale coś mi nie klikało, że Torbicki chciałby wziąć udział w reklamie. Sprawdziłam i trafiłam na ten sam artykuł co Ty. Historia z calgonem ubawiła mnie do łez. Wstydzić się nie masz czego, bo każdemu zdarza się przejęzyczyć. Ja w takich sytuacjach śmieję się pierwsza, bo po co czekać aż będą się śmiali ze mnie. A to przykład mojej rezolutności, żeby nie było, że śmieję się tylko z twojego przypadku. Ostatnio dostałam od przyjaciółki świetne mazidło w niewielkiej tubce, którym miałam smarować pięty. Wieczorem umościłam się w łóżku, nasmarowałam stopy, a tubkę odłożyłam na nocny stolik. Za jakiś czas stwierdziłam, że pora spać, więc zdjęłam okulary i zgasiłam światło. Oj, coś suche mam powieki - pomyślałam i czym prędzej sięgnęłam do koszyczka, w którym trzymam kremy i inne przydatne drobiazgi. Zapuściłam krople do oczu i posmarowałam powieki. Po chwili poczułam, jak prostują mi się zmarszczki w kącikach oczu. Nie zastanowiło mnie to, a nawet ucieszyło. Rano okazało się, że krem do pięt świetnie robi też za krem pod oczy. Noż taka byłam nawilżona, że aż się zdziwiłam. I teraz bije się z myślami, czy nie powtórzyć kuracji.
OdpowiedzUsuńNo, niezła pomyłka!;( Mimo fajnych rezultatów lepiej unikać, żeby sobie krzywdy nie zrobić przez przypadek.
UsuńKażdemu może się zdarzyć zabawne doświadczenie, ale im człowiek starszy, tym częściej - niestety!
nie widziałem samej reklamy, więc trudno coś mi o niej powiedzieć, zaś sam A-Cardin to po prostu wyciąg czterech dość niewinnych ziółek, które zaszkodzić nie zaszkodzą, a pomóc mogą, ale tylko pod warunkiem tzw. zdrowego tryby życia, unikania zachowań ryzykownych dla serca, etc... czyli tak, jak z większością takich quasi-leków...
OdpowiedzUsuńno, tak ale z drugiej strony mamy powszechną głupotę ludzką, uleganie ślepo reklamie, zamiast próbować dowiedzieć się czegoś więcej, a w przypadku leków, czy innych medykamentów to powinien być odruch... niestety ludzie kupują bezmyślnie wszystko, co ma "card" ma nazwie i nie zadają sobie fatygi sprawdzenia co jest w środku... np. istnieje preparat Acard, czyli nazwa dość podobna, a tymczasem jest to zwykła aspiryna /kwas acetylosalicylowy/... pozornie wszystko w porządku, bo regularne przyjmowanie aspiryny może obniżyć ryzyko zawału, niestety jeśli ktoś bierze leki obniżające krzepliwość krwi to może sobie zrobić porządne kuku...
p.jzns :)
Dzisiejsze czasy tak bardzo obfitują w najrozmaitsze przekręty i oszustwa, że z dużą nieufnością podchodzę do różnych informacji a tu - prawie się dałam nabrać...
OdpowiedzUsuńOt, jedno doświadczenie więcej na potwierdzenie, jak bardzo trzeba uważać,
Po.ba.s. :)