12 maj 2020

A przecież mi żal...

Właściwie to rodzaj nietaktu. W łódzkim dachy pozrywało a ja boleję nad położonym bzem...

Ale nie będę fałszywa. 
I co ja na to poradzę, że jednak mi żal?... 



Powiedziałabym, że przejście wygląda nad wyraz romantycznie,  ale...




 ... z drugiej strony patrząc wygląda już znacznie gorzej. Wiatr drzewo po prostu położył.
Miałam cichą nadzieję, że uda się je uratować, bo złamane nie było. Syn orzekł, że próba stawiania do pionu byłaby bezsensowna, bo korzenie są naruszone i kolejny lada podmuch zrobiłby dokładnie to samo! :(((




Jeszcze tylko trochę zapachu w domu i... żegnaj bzie!

Kolor ten sam, tylko oświetlenie inne- to tak dla wyjaśnienia. 



Dobrego tygodnia w zdrowiu i spokoju! :)

47 komentarzy:

  1. Nie dziwię sie, wszystkich żal, zwierzat żal, roslinek też żal. Cudny jest ten bez.Może kawałek chociaz zostało i będzie rósł dalej ? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karczować nie zamierzam, więc jeśli coś odbije, to będę dbała jak o niemowlaka. Bardzo lubiłam to drzewo, bo trudno je nazwać krzakiem...
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. A ma przy korzeniach młode siewki? Jak ma to posadź i po paru latach będzie nowy, piękny, pachnący. Starego jednak bardzo żal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie ma. Obejrzałam dokładnie ze wszystkich stron. Ale może się coś pojawi, zobaczymy. Jeśli nie , trzeba się będzie postarać o nowy krzew.

      Usuń
    2. Może na wiosnę odbije z pozostałości korzenia. Szkoda tak dorodnego krzaka.

      Usuń
    3. Może... zobaczymy. Na pewno będę mu szczerze kibicować!

      Usuń
  3. Naprawdę szkoda! Każdy żałuje swojej straty, jeden dachu, drugi róż...
    Koniecznie trzeba coś wsadzić w to miejsce, ale żeby nic nie dało się uratować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba popełniliśmy duży błąd , bo trzeba było ciąć od góry , żeby rozrastał się na boki. A on sięgał dachu, taki był wielki. Teraz odrostów nie ma. Ale jeśli mu było dobrze, to może się namyśli?... ;)

      Usuń
  4. Bez ma w sobie wiele woli życia, może wypuści z korzenia nowe pędy. Bardzo go szkoda.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciała, żeby pojawiły się jakieś odrosty. Samo drzewo ładne nie było, ale kwiaty miało obłędne!! Bardzo lubiłam ten bez.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Mnie też bardziej szkoda bzu niż tych pozrywanych dachów.
    Bardzo lubię bzy i ich zapach:-)
    Może jednak coś się odbije od korzenia? Mam taką cichutką nadzieję.
    Pozdrawiam serdecznie BBM:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zerwane dachy to rodzinna katastrofa a bzu TYLKO szkoda. Liczę , że może odbije od korzenia. Bardzo bym chciała.
      Pozdrawiam serdecznie Amasjo! :)

      Usuń
  6. Rzeczywiscie zal, jak kazdego drzewa, wiec tym bardziej ukochanego, wlasnego, tak pieknego i na wlasnym lonie wyhodowanego. Roslina jest jak dziecko, jak zwierze domowe, wiec nic dziwnego, ze utrata boli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie rezygnuję. Może uda się je odzyskać. Może wypuści jakieś pędy od korzeni /choć teraz nic nie widać/. Zobaczymy...

      Usuń
  7. Wcale się nie dziwię, też byłoby mi żal!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam pecha do silnych wiatrów. To wcale nie pierwsza szkoda na mojej malutkiej działeczce... :(

      Usuń
  8. Oj, strasznie mi przykro :-( taki piękny krzew! Uściski! Mam nadzieję, że jednak się nie podda!

    OdpowiedzUsuń
  9. One są nie do zdarcia jak my - odrosną choćby spod ziemi Przywiózł je Sobieski spod Wiednia. Nie przeszkadzaj. Daj szansę Matce Naturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby Twoje słowa w złoto się zmieniły a Matka Natura była dla mnie łaskawa!

      Usuń
  10. Myślę, że odrośnie. Swojego zawsze bardziej żal.
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się niepokoję, że do tej pory żadnych odrostów nie było. Chociaż, nie- z głównego pniaka wyrastały nowe gałązki, więc... jest nadzieja! :)

      Usuń
  11. Bez przerwy czegoś żałujemy...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Życie to pasmo rozstań- ważnych i mniej ważnych a strata wpisana jest w codzienność.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Matyldo, mój bezustannie wypuszcza od korzeni nowe odrosty tak, że nie nastarczam wycinać. Może i u Ciebie odrosną. Życzę Ci tego, bo piękny. A możesz kwiaty wykorzystać susząc je na zimę do parzenia. Właśnie szukam przepisów, przyjaciółka mówiła o oleju z kwiatów. Pomyśl, żeby się tak całkiem nie zmarnował.
    Buziaki :)anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzenia. Mam nadzieję, że przy tylu ciepłych słowach mo bez zawalczy jeszcze o drugie życie. Uściski, Słonko! :))

      Usuń
  13. Nie "mo" tylko "mój". Jak się baba spieszy, to się diabeł cieszy! ;(

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja rada byłaby taka: Delikatnie poruszyłabym ziemię wokół złamanego pnia. Postarałabym się o trochę nawozu od kogoś, kto hoduje zwierzęta i podlałabym raz i drugi niewielką ilością gnojówki. Też żeby nie przedobrzyć. (To zadbanie o sprzyjające warunki wzrostu) Podobno z roślinami warto rozmawiać. Czytałam o tym w jakimś czasopiśmie. Ja swoim roślinom czasami mówię, że je lubię. Nie wiem, czy im to pomaga, ale wiem z pewnością, że nie szkodzi Ale to ja tak bym zrobiła. Ty z pewnością znajdziesz własne lepsze rozwiązanie. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno częściowo skorzystam z Twoich rad. Serdecznie dziękuję! :) Ściskam Cię mocno! :))

      Usuń
  15. Coroczna walka z bzowymi odrostami przyprawia mnie o nerwowe drżenie. Uwielbiam bez, jego zapach. Jednak to rozłażenie po moim ogrodzie doprowadza mnie do szewskiej pasji. Ponieważ bardzo lubię bez, to nieustannie narzekam, tnę ile się da i zachwycam się jego pięknem na wiosnę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszające są te wiosenne odrosty. Może i na moim bzie się pojawią?

      Usuń
  16. Szkoda, taki piękny, dorodny krzew. Może jeszcze odbije od korzenia.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na to liczę. Wysłuchuję porad fachowców i z nadzieją będę czekała.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  17. Jeśli już krzaki się kładą
    Lilak pospolity (Syringa vulgaris) to krzew (lub niewysokie drzewo) z rodziny oliwkowatych (Oleacea). Roślina
    potocznie zwana bzem pochodzi z południowo-wschodniej Europy.
    /wywracają/ pod wpływem wiatru to coś jest nie tak z jego układem korzeniowym.Albo pogorszyły się warunki glebowe albo lokalizacja "zmusiła"krzew do wysokiego wzrostu.Tak czy siak "winę" ponosi ogrodnik.
    To silne życiowo krzewy jeśli tylko będą ku temu warunki to same odrosną.To tak na pocieszenie
    A resztę poprzycinać.Licząc na kolejne nawałnice.
    Tak jak nie daje się gościom o ktorych wiesz ze się popiją kieliszków do wina na wysokiej nóżce.Ze szklanki tez można

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i znalazłeś winnego! Ale masz rację, bo taki ze mnie ogrodnik jak z koziej... trąba!
      Jeśli bez odbije, będę uważała, żeby za wysoko nie wędrował. ;)

      Usuń
    2. Od razu winna!!
      .Raczej,myślenie, dziadek tak robił, tata tak robił, a mama mówiła to ja tez.
      Ot przyzwyczajenie i niechęć do eksperymentów ogrodniczych
      Nie wiem czy widziałaś żywopłot utworzony z krzaków bzu z gałęziami wplecionymi w rzadką siatkę i to o wysokości ok 2m.Bo przecież młode gałęzie dają się formować
      A przecież ludzie robią 'żywopłoty' z gęsto posadzonych i o przycinanych wierzchołkach tui, czy sosenek.Ładne to i ciekawe
      Nie mówiąc, ze widziałem grusze/na Węgrzech/której gałęzie rozpięli na siatce długości ok 5 m z jednej i drugiej strony pnia.Tak ze rosła poziomo do wys 2 m a gruszki na wysokości oczu.
      W jednym z klasztorów, nie pomne czy Włoszech, czy Hiszpanii, gdzie produkują słynna "groszkówkę" widziałem tak uformowane drzewa grusz,a każdy owoc wsadzony i rozwijający się w butelce.
      Gdy już dojrzały zdejmowano je z drzewa zalewano alkoholem a ludzie się zastanawiali Jak oni całą gruszkę wepchali do butelki.
      A co już Japończycy wyprawiają z roślinami.
      PS
      Oczami wyobraźni widzę Cie przechodzącą ścieżką pod tym krzakiem zaraz po deszczu Prysznic murowany
      A tak miedzy nami to mi się zdaje, ze to całkowite "zaklinkierowanie"ścieżki wykończyło układ korzeniowy tego krzaka.
      A jeśliś do tego "odladzała ścieżkę" przy pomocy soli lub popiołu z kominka.Bo to szybciej i łatwiej.
      Mamy "sprawcę"
      Pozdrawiam przyszła eksperymentatorkę

      Usuń
    3. Bardzo ciekawe uwagi i z przyjemnością je przeczytałam, ale siebie- jako eksperymentatorki- nadal nie widzę. ;)
      Pozdrawiam Cię również! :)

      Usuń
    4. A jak myślisz słynne " drzewka bonsai"potrafią robić/i hodować/tylko Japończycy?
      Oni się tylko"pierwsi?"odważyli.

      Usuń
    5. Człowieku!!! Ja już mam 1000 lat i wyników swoich eksperymentów z pewnością nie doczekam! ;))

      Usuń
  18. Mnie też byłoby żal. Drzewko to drzewko, żeby osiągnąć swój rozmiar, potrzebuje wielu lat. No i ma swoich mieszkańców, którzy z dnia na dzień stali się bezdomni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptaszki się tam co prawda nie gnieździły, ale wiewiórki biegały jak po swoim... ;)

      Usuń
  19. Szkoda tego pieknego bzu, bardzo szkoda... bzy lubie, w odróznieniu od debów na sasiednich posesjach ;)
    Aktualnie mam dwa, akurat przekwitaja, a pachna jeszcze oblednie.
    Pozdrawiam Cie serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  20. Wyprostowaliśmy przechylony pniak, został podparty, podlany. Może przetrzyma?... Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń