Właściwie to rodzaj nietaktu. W łódzkim dachy pozrywało a ja boleję nad położonym bzem...
Ale nie będę fałszywa.
I co ja na to poradzę, że jednak mi żal?...
Powiedziałabym, że przejście wygląda nad wyraz romantycznie, ale...
... z drugiej strony patrząc wygląda już znacznie gorzej. Wiatr drzewo po prostu położył.
Miałam cichą nadzieję, że uda się je uratować, bo złamane nie było. Syn orzekł, że próba stawiania do pionu byłaby bezsensowna, bo korzenie są naruszone i kolejny lada podmuch zrobiłby dokładnie to samo! :(((
Jeszcze tylko trochę zapachu w domu i... żegnaj bzie!
Kolor ten sam, tylko oświetlenie inne- to tak dla wyjaśnienia.
Dobrego tygodnia w zdrowiu i spokoju! :)
Nie dziwię sie, wszystkich żal, zwierzat żal, roslinek też żal. Cudny jest ten bez.Może kawałek chociaz zostało i będzie rósł dalej ? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKarczować nie zamierzam, więc jeśli coś odbije, to będę dbała jak o niemowlaka. Bardzo lubiłam to drzewo, bo trudno je nazwać krzakiem...
UsuńPozdrawiam.
A ma przy korzeniach młode siewki? Jak ma to posadź i po paru latach będzie nowy, piękny, pachnący. Starego jednak bardzo żal.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie ma. Obejrzałam dokładnie ze wszystkich stron. Ale może się coś pojawi, zobaczymy. Jeśli nie , trzeba się będzie postarać o nowy krzew.
UsuńMoże na wiosnę odbije z pozostałości korzenia. Szkoda tak dorodnego krzaka.
UsuńMoże... zobaczymy. Na pewno będę mu szczerze kibicować!
UsuńNaprawdę szkoda! Każdy żałuje swojej straty, jeden dachu, drugi róż...
OdpowiedzUsuńKoniecznie trzeba coś wsadzić w to miejsce, ale żeby nic nie dało się uratować?
Chyba popełniliśmy duży błąd , bo trzeba było ciąć od góry , żeby rozrastał się na boki. A on sięgał dachu, taki był wielki. Teraz odrostów nie ma. Ale jeśli mu było dobrze, to może się namyśli?... ;)
UsuńBez ma w sobie wiele woli życia, może wypuści z korzenia nowe pędy. Bardzo go szkoda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo bym chciała, żeby pojawiły się jakieś odrosty. Samo drzewo ładne nie było, ale kwiaty miało obłędne!! Bardzo lubiłam ten bez.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Mnie też bardziej szkoda bzu niż tych pozrywanych dachów.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię bzy i ich zapach:-)
Może jednak coś się odbije od korzenia? Mam taką cichutką nadzieję.
Pozdrawiam serdecznie BBM:-)
Zerwane dachy to rodzinna katastrofa a bzu TYLKO szkoda. Liczę , że może odbije od korzenia. Bardzo bym chciała.
UsuńPozdrawiam serdecznie Amasjo! :)
Rzeczywiscie zal, jak kazdego drzewa, wiec tym bardziej ukochanego, wlasnego, tak pieknego i na wlasnym lonie wyhodowanego. Roslina jest jak dziecko, jak zwierze domowe, wiec nic dziwnego, ze utrata boli.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie rezygnuję. Może uda się je odzyskać. Może wypuści jakieś pędy od korzeni /choć teraz nic nie widać/. Zobaczymy...
UsuńTrzymam zatem kciuki!
UsuńDzięki! :))
UsuńWcale się nie dziwię, też byłoby mi żal!
OdpowiedzUsuńMam pecha do silnych wiatrów. To wcale nie pierwsza szkoda na mojej malutkiej działeczce... :(
UsuńOj, strasznie mi przykro :-( taki piękny krzew! Uściski! Mam nadzieję, że jednak się nie podda!
OdpowiedzUsuńTeż mam taką cichą nadzieję...
UsuńOne są nie do zdarcia jak my - odrosną choćby spod ziemi Przywiózł je Sobieski spod Wiednia. Nie przeszkadzaj. Daj szansę Matce Naturze.
OdpowiedzUsuńOby Twoje słowa w złoto się zmieniły a Matka Natura była dla mnie łaskawa!
UsuńMyślę, że odrośnie. Swojego zawsze bardziej żal.
OdpowiedzUsuńBuziaczki!
Trochę się niepokoję, że do tej pory żadnych odrostów nie było. Chociaż, nie- z głównego pniaka wyrastały nowe gałązki, więc... jest nadzieja! :)
UsuńBez przerwy czegoś żałujemy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To prawda. Życie to pasmo rozstań- ważnych i mniej ważnych a strata wpisana jest w codzienność.
UsuńPozdrawiam.
Matyldo, mój bezustannie wypuszcza od korzeni nowe odrosty tak, że nie nastarczam wycinać. Może i u Ciebie odrosną. Życzę Ci tego, bo piękny. A możesz kwiaty wykorzystać susząc je na zimę do parzenia. Właśnie szukam przepisów, przyjaciółka mówiła o oleju z kwiatów. Pomyśl, żeby się tak całkiem nie zmarnował.
OdpowiedzUsuńBuziaki :)anka
Dzięki za życzenia. Mam nadzieję, że przy tylu ciepłych słowach mo bez zawalczy jeszcze o drugie życie. Uściski, Słonko! :))
UsuńNie "mo" tylko "mój". Jak się baba spieszy, to się diabeł cieszy! ;(
OdpowiedzUsuń:)))) Przytulam :))))
UsuńMoja rada byłaby taka: Delikatnie poruszyłabym ziemię wokół złamanego pnia. Postarałabym się o trochę nawozu od kogoś, kto hoduje zwierzęta i podlałabym raz i drugi niewielką ilością gnojówki. Też żeby nie przedobrzyć. (To zadbanie o sprzyjające warunki wzrostu) Podobno z roślinami warto rozmawiać. Czytałam o tym w jakimś czasopiśmie. Ja swoim roślinom czasami mówię, że je lubię. Nie wiem, czy im to pomaga, ale wiem z pewnością, że nie szkodzi Ale to ja tak bym zrobiła. Ty z pewnością znajdziesz własne lepsze rozwiązanie. Buziaki.
OdpowiedzUsuńNa pewno częściowo skorzystam z Twoich rad. Serdecznie dziękuję! :) Ściskam Cię mocno! :))
UsuńCoroczna walka z bzowymi odrostami przyprawia mnie o nerwowe drżenie. Uwielbiam bez, jego zapach. Jednak to rozłażenie po moim ogrodzie doprowadza mnie do szewskiej pasji. Ponieważ bardzo lubię bez, to nieustannie narzekam, tnę ile się da i zachwycam się jego pięknem na wiosnę:)))
OdpowiedzUsuńPocieszające są te wiosenne odrosty. Może i na moim bzie się pojawią?
UsuńSzkoda, taki piękny, dorodny krzew. Może jeszcze odbije od korzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Też na to liczę. Wysłuchuję porad fachowców i z nadzieją będę czekała.
UsuńPozdrawiam.
Jeśli już krzaki się kładą
OdpowiedzUsuńLilak pospolity (Syringa vulgaris) to krzew (lub niewysokie drzewo) z rodziny oliwkowatych (Oleacea). Roślina
potocznie zwana bzem pochodzi z południowo-wschodniej Europy.
/wywracają/ pod wpływem wiatru to coś jest nie tak z jego układem korzeniowym.Albo pogorszyły się warunki glebowe albo lokalizacja "zmusiła"krzew do wysokiego wzrostu.Tak czy siak "winę" ponosi ogrodnik.
To silne życiowo krzewy jeśli tylko będą ku temu warunki to same odrosną.To tak na pocieszenie
A resztę poprzycinać.Licząc na kolejne nawałnice.
Tak jak nie daje się gościom o ktorych wiesz ze się popiją kieliszków do wina na wysokiej nóżce.Ze szklanki tez można
No i znalazłeś winnego! Ale masz rację, bo taki ze mnie ogrodnik jak z koziej... trąba!
UsuńJeśli bez odbije, będę uważała, żeby za wysoko nie wędrował. ;)
Od razu winna!!
Usuń.Raczej,myślenie, dziadek tak robił, tata tak robił, a mama mówiła to ja tez.
Ot przyzwyczajenie i niechęć do eksperymentów ogrodniczych
Nie wiem czy widziałaś żywopłot utworzony z krzaków bzu z gałęziami wplecionymi w rzadką siatkę i to o wysokości ok 2m.Bo przecież młode gałęzie dają się formować
A przecież ludzie robią 'żywopłoty' z gęsto posadzonych i o przycinanych wierzchołkach tui, czy sosenek.Ładne to i ciekawe
Nie mówiąc, ze widziałem grusze/na Węgrzech/której gałęzie rozpięli na siatce długości ok 5 m z jednej i drugiej strony pnia.Tak ze rosła poziomo do wys 2 m a gruszki na wysokości oczu.
W jednym z klasztorów, nie pomne czy Włoszech, czy Hiszpanii, gdzie produkują słynna "groszkówkę" widziałem tak uformowane drzewa grusz,a każdy owoc wsadzony i rozwijający się w butelce.
Gdy już dojrzały zdejmowano je z drzewa zalewano alkoholem a ludzie się zastanawiali Jak oni całą gruszkę wepchali do butelki.
A co już Japończycy wyprawiają z roślinami.
PS
Oczami wyobraźni widzę Cie przechodzącą ścieżką pod tym krzakiem zaraz po deszczu Prysznic murowany
A tak miedzy nami to mi się zdaje, ze to całkowite "zaklinkierowanie"ścieżki wykończyło układ korzeniowy tego krzaka.
A jeśliś do tego "odladzała ścieżkę" przy pomocy soli lub popiołu z kominka.Bo to szybciej i łatwiej.
Mamy "sprawcę"
Pozdrawiam przyszła eksperymentatorkę
Bardzo ciekawe uwagi i z przyjemnością je przeczytałam, ale siebie- jako eksperymentatorki- nadal nie widzę. ;)
UsuńPozdrawiam Cię również! :)
A jak myślisz słynne " drzewka bonsai"potrafią robić/i hodować/tylko Japończycy?
UsuńOni się tylko"pierwsi?"odważyli.
Człowieku!!! Ja już mam 1000 lat i wyników swoich eksperymentów z pewnością nie doczekam! ;))
UsuńMnie też byłoby żal. Drzewko to drzewko, żeby osiągnąć swój rozmiar, potrzebuje wielu lat. No i ma swoich mieszkańców, którzy z dnia na dzień stali się bezdomni.
OdpowiedzUsuńPtaszki się tam co prawda nie gnieździły, ale wiewiórki biegały jak po swoim... ;)
UsuńSzkoda tego pieknego bzu, bardzo szkoda... bzy lubie, w odróznieniu od debów na sasiednich posesjach ;)
OdpowiedzUsuńAktualnie mam dwa, akurat przekwitaja, a pachna jeszcze oblednie.
Pozdrawiam Cie serdecznie!
Wyprostowaliśmy przechylony pniak, został podparty, podlany. Może przetrzyma?... Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń