29 lip 2016

Samotny wśród tłumu?...

Nie siedzę przed telewizorem godzinami, ale wyrywkowo oglądam.
                                           /zdjęcie z Onetu/
Co myślę?
Myślę, że to dobry, wrażliwy człowiek, skromny i otwarty na ludzi, towarzyszący im w wędrówce przez życie- ze wszystkimi jego progami, przeszkodami i zakrętami.
I myślę, że jest szczery, że nie ma w nim fałszu, że jest, jaki jest- i że to akceptuje.

Patrzyłam na niego w Oświęcimiu. Poprzedni papieże też samotnie przekraczali bramę obozu a przecież ich samotność odbierałam inaczej: czasowo, cząstkowo. Po chwilach samotności wtapiali się w najbliższe otoczenie i widać było, że są wśród swoich.
Papież Franciszek jest sam, choć również otoczony ludźmi chcącymi ogrzać się w jego cieple. 
Gdzie zatem różnica? W istocie rozumienia papieskiego nauczania- tak mi się przynajmniej wydaje.
Cała jego obecna otoczka- duchowieństwa i rządowych władz- klei się do papieża, choć jego słowa jakby kogo innego dotyczyły, jakby dla gospodarzy nie miały żadnego znaczenia, jakby papieża próbowano oszukać sztuczną gościnnością, fasadowością pozbawioną głębszych treści...

Na mnie Franciszek zrobił wrażenie życzliwego, uśmiechniętego, ale smutnego samotnego człowieka otoczonego jeśli nie przeciwnikami, to ludźmi całkowicie zaimpregnowanymi na sens i znaczenie jego słów. Więc nie ma nadziei?... 
Jest! Jest w tych młodych ludziach, którzy przyjechali do nas dla niego i którzy pokazali, że wiara nie musi być oparta na lęku i zakazach, że wiara może być radosna i roztańczona, łącząca a nie wykluczająca.

Papież Franciszek jest całkiem inny od poprzedników. Być może ziarno dobra i ludzkiej solidarności, zasiane jego ręką, przyjmie się na dłużej?...

22 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Oby, Leno, oby! Trzeba wierzyć. Ponoć wiara czyni cuda! ;(

      Usuń
  2. jesienna:
    Bardzo bym chciała, żeby było tak, jak piszesz, ale mam wątpliwości. Obawiam się, że nasi hierarchowie, duchowni, rządzący, a także zwykli obywatele, nie przyjmą papieskiego nauczania. Łatwiej jest swoją religijność wyrazić w rytuałach, niż w prawdziwym przeżywaniu wiary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Rytuały nie wymagają myślenia, odprawiane są niemal mechanicznie...

      Usuń
  3. Niestety, odnoszę wrażenie, że wszyscy ci najgłośniej powołujący się na Wiarę i Kościół, mają wiarę w miłościwie im panującego prezesa i w swoje racje :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało tego, usiłują modyfikować wiarę na swoją modłę, co już zakrawa na początek schizmy...

      Usuń
  4. W obecnej Polsce kościół ma "bardzo trudno". Bo jak walczyć z pokusą czerpania korzyści z tego, że obecna władza daje? Jak nie brać, jak dają?
    Papież Franciszek? Upomni i wyjedzie - nie łudzę się, że nasze władze kościelne zechcą jego słowa przerodzić w czyny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między ideologią a praktyką z reguły są różnice. U nas wyjątkowo wyraźne. Ale i kolejne rządy bardzo pomagały uzyskać ten rozdźwięk...

      Usuń
  5. Wczoraj w jakiejs transmisji z Ojcem Swietym dziennikarz zapytal komentujacych: co zostanie w ludziach z tego, co mowil papez do ogladajacych go i sluchajacych ludzi? Mysle, ze nic albo bardzo niewiele, bo popatrz BBM, JPII ciezka praca obalil komunizm, nie tylko w Polsce (dzisiaj wreszcie otwarcie sie o tym mowi) i co? Minelo 27 lat i znow znalezli sie ludzie, ktorzy zyli jak paczki w masle w tym ustroju i teraz zwawo go z powrotem w Polsce usiluja wprowadzic. Przez 26 lat swojego pontyfikatu JPII uczyl nas jak powinnismy dobrze przezyc nasze zycie? I co? Ano nic, znow znalezli sie ludzie, ktorzy klamia, oszukuja, okradaja i ponizaja spoleczenstwo, zeby nachapac sie jak najwiecej i jak najszybciej. Dzisiaj klekaja przed Franciszkiem, wiedzac, ze jutro znow beda klamac i oszukiwac swoje wlasne spoleczenstwo. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może my- ludzie tak już mamy, że niszczymy to, co uda się nam zbudować?
      A to, że JPII "ciężką pracą obalił komunizm" ,to - moim zdaniem spore przejaskrawienie. Niewątpliwie był to jeden z elementów, bardzo istotnych, ale nie wystarczających. Niemniej słowa JPII bardzo nas wtedy upewniły, że zmiana jest możliwa i że możemy jej dokonać!
      Może i teraz Franciszek trafi do młodych ludzi?...

      Usuń
  6. też rzadko zaglądam do telewizorni i w ogóle niewiele do innych medialnych źródeł, ale myślę, że nawet baczniej obserwując ŚDM mamy wszyscy dość okrojony obraz... po prostu media /nie tylko państwowe/ dość niewiele czasu poświęcają istocie sprawy, czyli samemu zlotowi młodzieży... de facto ŚDM jest jest taką samą imprezą jak Woodstock... różnica jest w detalach, czyli na Woodstocku chodziło niby o muzykę, na ŚDM o papieża /a raczej o konkretnego Franciszka/, ale wspólnym mianownikiem jest spotkanie, pobycie razem w fajnym klimacie życzliwości, przyjazności, uśmiechu... reżimowi /a także władzom "partyjnym", czyli kościelnym/ ten aspekt sprawy solą w oku, zadrą w tyłku, bo nic tak nie wkurza nadętych i zgorzkniałych, jak inni ludzie cieszący się prostą radością... stąd też wynika takie podejście mediów /szczególnie reżimowych, państwowych/...
    stąd też wrażenie owej "samotności"... rzeczywiście robi on wrażenie kogoś z Kosmosu w otoczeniu oficjeli państwowych i kościelnych, ale chętniej bym go zobaczył podczas mniej oficjalnych spotkań, tych z młodymi... no cóż, realia są takie, że raczej się to nie zdarzy...
    pomijając tą główną przesłankę /turystyczno - towarzyską/ zapewne część tych młodych pojechało z pobudek religijnych, odbyć rytuał z liderem, ale większość z nich to ludzie w fazie poszukiwań duchowych i gdy /przykładowo/ za miesiąc przyjedzie Dalajlama na podobny zlot, pojadą równie ochoczo...
    co łączy wspomnianego Dalajlamę z Franciszkiem, albo np. ze sławą muzyki typu równie charyzmatyczny Bob Dylan?... nowość i świeżość przekazu... wszyscy oni wnoszą ducha, którego katolicyzm po polsku, ten kościelny jest kompletnie pozbawiony... a że klechy nie mają pomysła, nie mają oferty tej klasy, patrzą krzywym okiem na wspomnianych... a szczególnie na Franciszka, bo jakby nie było, to jest ich szef... tak więc w tym sensie Franciszek rzeczywiście może robić wrażenie samotnego, ale nie w tłumie młodzieży, lecz wśród skostniałych struktur najbliższego otoczenia...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezależnie od tego, jak kto interpretuje i jaki jest jego stosunek do wiary, wydaje mi się, że ten pobyt Franciszka w Polsce będzie miał pozytywny efekt. Jeśli nawet nie teraz, natychmiast, to odłożony w czasie. Bo różnice w postrzeganiu "szefa" i naszych hierarchów a jego podwładnych są tak duże, że jakoś się przecież z tym trzeba będzie uporać! I nie da się tego zbyć pogardliwą i nadętą miną. Po.ba.s

      Usuń
  7. Ja taką optymistką nie jestem,przynajmniej jeśli chodzi o hierarchię kościelną!
    Fuscila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na hierarchię też specjalnie nie liczę, ale wzruszenia w pielgrzymach pozostaną. A takie były...

      Usuń
  8. Papież Franciszek juz od samego początku ma wiedzę i przekonanie,ze większość otajaczajacych go pracownikow watykańskich pieknie Mu sie kłania i uśmiecha, ale w głowie juz obmyśla i cieszy sie na koniec ajego pontyfikatu. Wydaje mi sie, ze tak jak po wizytach Jana Pawła II, tak i po tegorocznych SDM zostanie bardziej cos w rodzaju kremówek i tramwaju papieskiego, a nie piękne słowa i nauka płynąca np. z wczorajszej Drogi Krzyżowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Na zdrowy rozum wiele na to wskazuje, ale chce się wierzyć , że ten wielokulturowy festiwal jedności będzie przecież jakąś trwałą wartością... chociaż dla tych, którzy włożyli tyle wysiłku, żeby być. A zmiana zaczyna się zawsze od pierwszego kroku, więc może to akurat ten czas?...

      Usuń
  9. Pożyjemy, zobaczymy. Ja obawiam się, że jeśli chodzi o polski KK, to jednak bliżej nam do schizmy niż do czerpania z nauk Franciszka:(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, prędzej refleksji da się doszukać wśród wątpiących niż wśród tych leżących krzyżem...

      Usuń
  10. Franciszek jest w porzo, mówi konkretnie, ale czy nawet po przetlumaczeniu na polski kazdy go zrozumie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy,kto chce zrozumieć, zrozumie na pewno. Problem w tym,że tych chcących rozumieć prosty przekaz jest wciąż jakby zbyt mało... :(

      Usuń
  11. Nie wiem czy aż tak inny. Pochodzi, w gruncie rzeczy, z nieznanego nam świata. Znajomy ksiądz, który służył w Ameryce Południowej, opowiedział mi, że tamtejsi ludzie są mocno zżyci ze swoimi przewodnikami duchowymi, a przewodnicy z ludźmi, którym służą (miał na myśli i mieszkańców dużych miast, faveli czy dżungli) i że stan duchowieństwa zobowiązuje do wskazywania ścieżki wiernym nie tylko słowem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wystarczy głosić idei, trzeba wedle niej żyć- a to już jest bardzo trudne. I nawet pokora papieża nie jest decydującym argumentem "za". Smutne to trochę, ale takie są realia.

      Usuń