Pogoda była mało zachęcająca: wiatr, deszcz, grad, burza. Ciemno, zimno i ponuro. Jechać... nie jechać... Miałam jeszcze trochę czasu do podjęcia ostatecznej decyzji. Burza minęła, wypogodziło się, pojechałam.
Na miejsce dotarłam trochę przed 12.00.
Co prawda żale wylałam do służb porządkowych, ale powtórzę i tutaj:
1) Informacja jest niewystarczająca. Gdyby nie GW, najprawdopodobniej przegapiłabym całe wydarzenie. Mam co prawda KODUJ24.pl, ale tam układ informacji jest co najmniej dyskusyjny. Aktualności są na szarym końcu i trzeba nie lada sprytu, żeby się czegokolwiek dowiedzieć. Prawdopodobnie na FB jest inaczej, ale ja fejsbukowa nie jestem.
2)Warszawiacy są obstukani w ulicach, ale prowincjusze winni mieć nieco dokładniej wyjaśnione, jak trafić na miejsce spotkania. Paru osobom w Warszawie, łącznie z policją, głowę zawracałam pytaniami.
Ostatecznie przecież jednak dotarłam na czas i byłam świadkiem nadania imienia M.L.Kinga skwerowi w pobliżu Ronda ONZ a jednocześnie uczestniczką KOD-owskiego wiecu.
Jak było?
Tak samo jak zazwyczaj a jednocześnie całkiem inaczej. Inaczej, bo są nowe elementy. Tak samo, bo niezależnie od ilości zgromadzonych ludzi, atmosfera jest wciąż ta sama- przestąpienia progu innego świata, jakiegoś oczyszczenia od brudu codziennej, pełnej fałszu i obrzydliwych manipulacji polityki, świeżego powiewu zrozumienia, ufności, życzliwości, nadziei.
Przed odsłonięciem tablicy i po jej odsłonięciu.
Parada MotoKODu prezentowała się znakomicie a rozwinięte na wietrze flagi robiły mocne wrażenie.
Z ogromną przyjemnością patrzyłam na młodzież, której jest chyba coraz więcej. Ta dziewuszka była kolporterką GŁOSU WOLNYCH, biuletynu rozdawanego chętnym. /Kto by pomyślał, że znowu przyjdzie mi wyciągać rękę po "bibułę"?.../
Całość była zaplanowana zgrabnie. Jak zawsze wystąpienia /tym razem Kijowski, wiceprezydent Warszawy i Michnik/, piosenki solo, kodowskiego zespołu, na zakończenie hymn.
Co ja daję od siebie kodowskim spotkaniom? Niewiele- jedynie swoją obecność. Co biorę? Ogromnie dużo- ludzkie uśmiechy i optymizm, nadzieję i wiarę, że to wszystko, co teraz utytłane w błocie, da się jeszcze odzyskać i oczyścić, aby zalśniło dawnym blaskiem. Rachunek dla mnie jest prosty. Dlatego jeżdżę.:)
I jeszcze jedno. Wbrew ponurym przewidywaniom było nas całkiem sporo i naprawdę nie jest ważne, jak kto będzie oceniał liczebność wiecu i jak będzie komentował. Ważne, że wciąż jesteśmy- raz więcej, raz mniej, ale jesteśmy- ciągle jesteśmy razem i tylko to się liczy!
----------------------
p.s. Nie pytałam o zgodę- duszki były ze mną! ;)))
Dokladnie, to sie liczy, a ja trzymam kciuki za Polske demokratyczna, zeby taka sie stala.
OdpowiedzUsuńTrzymaj, proszę! Każde wsparcie jest na wagę złota!
UsuńJa akurat na tym wiecu nie mogłam być. Cieszę się, że ludzie dopisali, mimo wakacji i mimo tego, że część warszawiaków uciekła w tych dniach ze stolicy.
OdpowiedzUsuńTermin z jednej strony był bardzo niekorzystny, z drugiej- bardzo wymowny.
UsuńJa nie byłam na czarnej pikiecie pod sejmem. Zbyt późno się dowiedziałam. Czasem tak bywa! ;)
kobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńCieszę się razem z Tobą.
:)))
UsuńOjejku! Mój duszek nic nie wiedział przed, ale popatrzył w telewizorni zaraz startując do odpowiedniej kieszonki. mam nadzieję, że za bardzo sie nie spóźnił?! :-))))
OdpowiedzUsuńSuper, że tak chodzicie za nas, to naprawdę duża sprawa!
:-)))))
Na wszelki wypadek nie zaglądam do kieszonki, bo one już chyba stamtąd nie wyłażą. ;)))
UsuńAcha! Zauważyłam, że jakoś masz czas na blogu chyba źle ustawiony. Wstawiłam ten wpis parę minut po 23.00
OdpowiedzUsuńPoczekam aż się Ikroopka ujawni. Sama trochę się boję kombinować, żebym czegoś nie pokasowała. ;)
UsuńSpotkania KODu obdarowują optymizmem i tych obecnych tylko duchem :)
OdpowiedzUsuńPS.
Duszki-łobuziaczki to już kieszonkę mają za swoją. ;)
Zapomniałam za te moje 2 duszki podziękować :)
UsuńTeż mi się zdaje, że przykleiły się do kieszonki... :))) A duszkom to ja dziękuję! Z nimi weselej, przyjemniej! :))
UsuńPragnę zaoponować. Tubylcy nie dają rady bez mapy, znają tylko te rejony w których mieszkają/mieszkali chodzą/chodzili do pracy/szkoły... btw. ja dowiedziałem się dopiero teraz u Ciebie ;(
OdpowiedzUsuńNo, widzisz.To dokładniejsza informacja wcześniej podana tym bardziej jest potrzebna!:)
UsuńChcialbym tak choc raz miec mozliwosc wziecia udzialu w takim spotkaniu. Najwazniejsze, zeby sie odbywaly i zeby duch (duszki!) byl w Narodzie !
OdpowiedzUsuńMoże, jak kiedyś odwiedzisz Polskę, akurat będzie jakiś marsz? Choć przyznaję bez bicia- wolałabym, żebyś na żadne marsze już się nie załapał, żeby nie było potrzeby organizowania takich marszów...
UsuńA duch w narodzie? Jak u Młynarskiego: - Jeszcze w zielone gramy! Jeszcze nie umieramy! Jeszcze się spełnią nasze piękne sny, marzenia, plany!
a mnie to wszystko powoli zaczyna męczyć i nudzić... może to kwestia Lata, które tak na mnie działa dziwnie?... biorę na to poprawkę, ale generalnie brakuje tu czegoś radykalniejszego... bo z tych wszystkich marszy, spotkań, tego wzajemnego utwierdzania się, że grubsza chodzi o to samo, niewiele wynika... nie mam tylko na myśli akcji KOD-u, ale wszelkich innych... tymczasem podła zmiana robi co chce i niczym się zbytnio nie przejmuje... jak do tej pory, jedyne co zakonotowałem na lekki plus, to sprawa celników, gdzie chwilowo wycofano się z pomysłu... ale reszta?... pisząc "radykalniejszego" nie mam rzecz jasna na myśli jakiś zamachów stanu, czy akcji terrorystycznych, bo to też niedobrze, ale jakieś porządne "obywatelskie nieposłuszeństwo" na granicy prawa... okay, to całe "róbmy swoje" i spotkania, gdzie się radośnie bawimy, "make love not war", poklepujemy po pleckach i takie tam inne iskanie jest szalenie ważne... pora letnia też nie sprzyja innym aktywnościom... ale na jesieni?...
OdpowiedzUsuńokay, może marudzę, Lato jest w końcu...
p.jzns :)...
Trudno przewidzieć, co będzie jesienią. Słyszę o niezadowoleniu rodziców, prawdopodobnie nauczycieli. Pielęgniarki też nie do końca sprawę załatwiły. A górnicy jak długo będą zadowoleni? Rolnicy? Chyba tylko grupy zawodowe mogą jeszcze na serio tupnąć nogą. A emerytom pozostanie już tylko po pleckach się poklepać i przynajmniej podtrzymywać nadzieję. Dobre i tyle! ;)) po.ba.s :)))
Usuń