Szczęśliwie mąż w porę wrócił do domu, bo gdyby to jeszcze trochę potrwało, to miejscowe lumpy mogłyby u mnie brać korepetycje z bluzgów!!!
Nie, żadne bezeceństwa z jego strony! Mój małżonek jest już na tyle leciwy, że problemy zdrowotne wzbudziły rodzinny niepokój a lekarka rodzinna, chcąc lepiej ocenić sytuację, wystawiła skierowanie do szpitala, zaczynając od SOR. Co prawda uprzedziła, że pobyt tam może trochę potrwać, ale nie przypuszczałam, że aż tyle i aż w takich warunkach!
Oczywiście mnie do szpitalnej poczekalni nie wpuszczono wraz z mężem. Jedyny kontakt, jaki był- to telefoniczny- i też oszczędny, bo nie wiadomo, czy akurat jest jakieś badanie, czy go nie ma a ponadto niepokój, żeby nie padła bateria, bo nie byłoby już żadnego kontaktu!
9 godzin- słownie: DZIEWIĘĆ!!! godzin przetrzymano starego człowieka bez jakiejkolwiek informacji, co i kiedy, bez możliwości choć odrobiny odpoczynku- żadnego odchylanego fotela, leżanki czy łóżka, bez jedzenia i picia, bo chociaż miał pieniądze i teoretycznie mógł sobie cokolwiek w bufecie kupić, to nie chciał przegapić ewentualnego wywołania na kolejne badanie. 9 godzin napięcia, stresu, wsparcia ze strony bliskiej osoby...
Ja wiem, że to nie wina personelu medycznego, że po prostu tak działa służba zdrowia, bo jest zaniedbana a jednocześnie oblegana ponad możliwości. Ja to wszystko wiem, ale...
Z SERCA ŻYCZĘ WSZYSTKIM PISOWSKIM NOTABLOM, żeby - w razie niedyspozycji zdrowotnych - przeszli taką drogę przez mękę, jaką przeszedł mój mąż! /tu jednak 8 gwiazdek!! - nie mogłam się powstrzymać/.
---------------------------------
Zachwycają i niepokoją mnie jednocześnie takie obrazy. Mają w sobie coś niesamowitego- połączenie jasności z przedburzowym mrokiem...
Dobrego dnia wszystkim! I oczywiście zdrowia! Dużo zdrowia!
Prawie 4 lata temu przerabiałam to przez pół roku! Tego się nie da zapomnieć, odzobaczyć, odczynić uroki! Nasz rekord - cholernie smutny- to 11 godz. Najbardziej wkurza to, że Ci wszyscy odpowiedzialni za to, nie tylko obecni rządzący, ale poprzedni także, mają to głęboko gdzieś, bo przecież władza się wyżywi, uzdrowi i nic ja nie obchodzi szary lud!
OdpowiedzUsuńSiłý Wam i cierpliwości życzę!
Dzięki! Smutne, że dotyka to szczególnie ludzi starych i schorowanych!
UsuńO, Kochana, to i tak spoko. Miałem nieprzyjemność przed pandemią i to było godzin 10, a pani z problemem kardiologicznym była tam prawie dobę... Przed pandemią...
OdpowiedzUsuńTakże rozumiem, współczuję i życzę żeby zdrowie dopisywało, bo żeby się w tym kraju leczyć to trzeba być zdrowym jak koń, albo bogatym i się leczyć za granicą...
Uściski!
Dziękuję, Lenardzie.
UsuńGdyby człowiek zaczął się leczyć prywatnie, to pieniądze na tzw. czarną godzinę w mig by się rozeszly!:(
Mnie życie "rozchodzi" kasę na czarną godzinę :-/ nawet leczenia nie trzeba, wszystko tak podrożało, że serio, nie wiem co będzie...
UsuńTeż to odczuwam. Emerytury nie są wysokie a drożyzna coraz większa.
UsuńJeden pozytyw na początek.
OdpowiedzUsuńWidocznie z Twoim mężem nie było /i nie jest/ tak źle gdy "przetrzymywano go tam przez 9 godzin" a nie potraktowano"na cito"
Jako przypadek wymagający natychmiastowej, lekarskiej, interwencji.Na SOR robią "triaż" i według niego zajmują się pacjentami .A ruch tam maja straszliwy a gdy się jeszcze zdarza pacjenci przywożeni z wypadków ktorych życie "wisi na włosku" to i czekanie tych"łatwiejszych czy lżejszych"przypadków"przedłuża się niemiłosiernie.
Gdy znasz te"kuchnie"od środka, czasami długi pobyt, staje się nadzieja Nie jest z nim tak źle!!
Przecież nikt z personelu medycznego SOR nie chce by "pacjent zszedł mu na dyżurze.
A "triaz" robią.Musza ! Gdybyś wiedziała z jakimi głupimi przypadkami przychodzą tam pacjenci i jacy zdarzają się cwaniacy to byś osiwiała a nie tylko xxxxxxxxx
Tak tam było "od zawsze" I od zawsze przed, czekał ktoś z rodziny by pomoc, dowiedzieć się lub zrobić zakupy .Teraz "pandemia" więc ! Dobrze ze jeszcze ktoś ma "komórkę"A jak nie ma to co?
A teraz negatywy.Bedzie gorzej
Wśród ofiar COVID-19 do 22 kwietnia było m.in. 140 lekarzy, 136 pielęgniarek i 21 ratowników medycznych - poinformowało Ministerstwo Zdrowia
Koronawirusem zaraziło się w sumie ponad 103 tys. pracowników ochrony zdrowia.Czyli nie będzie nawet komu przyjąć na SOR -ach.
A teraz nadzieja
Lekarze jak podają dostali podwyżki cale 19 zł a pielęgniarki 54 zł Czyli jest nadzieja.
I słusznie "bo pasożyty by nam przywlekli"jak powiada sam Prezes.
Za to gdy nasz lekarz zechce gdzieś leczyć w Europie czy świecie nałoży się na niego "rygor spłacalności za studia"
I słusznie, wmówi się suwerenowi, iż to on na niego płacił nie bacząc iz gro wykształcenia i robienie rożnych specjalności i kursów lekarskich robionych jest za ich własne zarobione pieniądze.
PS
Mowi się iz "klasa średnia dziś"to ci co maja znajomego lekarza,telefon do niego itp.
Lekarz "w rodzinie"to wyższa średnia.
No i Nowy Polski Ład nie przewiduje jakiegoś masowego przyjęcia zagranicznych lekarzy czy pielęgniarek
Zdrowia wiec w Rodzinie życząc,skromnie informuje.
Mala pomyłka.Ma byc
OdpowiedzUsuńNo i Nowy Polski Ład nie przewiduje jakiegoś masowego przyjęcia zagranicznych lekarzy czy pielęgniarek
I słusznie "bo pasożyty by nam przywlekli"jak powiada sam Prezes.
Tak. Jak zawsze są plusy i minusy.
UsuńMiałam świadomość, że kiedyś przyjdzie się z tym bliżej zapoznać, ale przyznam, że ta wiedza była szokująca!
Dziękuję za życzenia zdrowia.:)
Pomyśl jaki to szok dla lekarzy,gdy musi wybrać kierując się nie tylko stanem zdrowia pacjenta ale /nie oszukujmy się pozycja społeczną człowieka jego przydatnością dorobkiem naukowym czy artystycznym itp/ gdy musi wybrać "temu dać np respirator "na cito"a temu gdy będzie wolny.
UsuńTego ratować a temu pozwolić by umierał.
Takie to dziś wybory tylko głośno nikt nie powie.
Teraz mamy wymogi wojenne a kto nie potrafi sobie tego wyobrazić niech w spokoju oglądnie film "Pearl Harbor" i zwróci uwagę jak tam przebiegali selekcja pacjentów.
Straszne to jest ale takie to jest życie.I takie nam stworzono warunki.
Koszmarne są takie wybory! Ogromnie obciążające psychikę lekarza. Piękny zawód ale jednocześnie bardzo wyniszczający!
UsuńTo byłam ja- Jarząbek!😄 BBM
UsuńNiestety! Kilkukrotna hospitalizacja, poprzedzona długimi pobytami na sorze nic nie dała! Od 3.5 roku jestem sama!
OdpowiedzUsuńOkrutny ten los! Bardzo krzywdzący!:((
UsuńO sluzbe zdrowia dla wybranych (czytaj: funkcjonariuszy pisu i ich przydupasow, rodzin i znajomkow) mozesz byc spokojna, oni maja wlasna, a do niektorych nawet lekarze do domu przychodza, a ordynatorzy im kule przynosza. Pieniadze na Wasze leczenie polyka kosciol, kler musi dostac swoje 20 miliardow rocznie, reszta niewazna. Rodzice dozebrza sobie w internetach, a jak nie zbiora na czas, to mieli pecha. Jestem tylko ciekawa, kiedy ten narod otworzy oczy.
OdpowiedzUsuńKiedy kilka lat temu moja ponad 80-letnia mama zlamala reke, tez czekala na sorze ponad 8 godzin, bez lekarstw, bez jedzenia, tyle ze wtedy mogla czekac z nia znajoma. Ja bombardowalam ich telefonami stad i wymusilam, zeby zbadal ja neurolog, bo reke zlamala przy upadku, a upadla zupelnie bez powodu. Pozniej do niej pojechalam, na drugi dzien juz bylam i razem z mama wyczekiwalam po ortopedach, gdzie okazalo sie, ze ma zle gips zalozony i musi byc operowana. Wtedy razem spedzilysmy na sorze kolejnych kilka godzin.
Na usprawiedliwienie dodam, ze sory tak maja, u nas tez czeka sie bez konca godzinami. Ja raz tylko zostalam przyjeta z biegu, kiedy mialam cisnienie 200/100 i tetno 180.
Ach, o najwazniejszym zapomnialam! Zyczenia szybkiego powrotu do zdrowia dla Malzonka.
UsuńDziękuję, Aniu! Napisałam, żeby rozładować złe emocje.
UsuńW zaawansowanym wieku takie przygody mogą u nas dotknąć każdego!:(
Makabra. Polskie lecznictwo leży i kwiczy już od wielu, wielu lat. Takie kwiatki zdarzają się na wielu SOR-ach. Mam pewność, że to przez totalny bałagan organizacyjny, zwalany przez personel medyczny na "system i procedury". Być może, że i "procedury" są winne, ale dochodzi do tego ogólny tumiwisizm i znieczulica. Przykłady mogłabym mnożyć.
OdpowiedzUsuńMoże już czas szukać miejscowej szeptuchy?
Ogłoszenia nie było , czekanie - a i owszem!
UsuńA pomysł z szeptuchą całkiem do przemyślenia! Zaszkodzić nie zaszkodzi a sama sugestia pomocy cuda może zdziałać! ;)))
Myślisz, ze każdy się do tej profesji nadaje, bo może i ja bym trochę poszeptała?... ;)))
I jeszcze masz pretensje iz Cie uczciwie zawiadomili o przyczynach i opóźnieniach ?
OdpowiedzUsuńTe procedury to wypełnianie dokumentacji medycznej i setek dupochronów mających uchronić d..lekarzy na wypadek licznych kontroli z NFZ i Prokuratury
Np w przypadku ojca Zbigniewa Z zgarnięto z Kliniki cala dokumentacje medyczna wszystkich pacjentów by udowodnić iz oskarżony lekarz, nie przestrzegał procedur.
Mało tego zabrano się za kontrole papierów zony lekarza prowadzącą aptekę,by tam coś wyszukać "obciążającego"
Nie wiem czy wiesz iż z niektórymi lekarzami przy zawarciu umowy wymagano aby swoim pacjentów nie kierowali na kosztowne rehabilitacje.A gdy przekroczą limity zapłacą za to z własnej kieszeni.
Taki mamy system takie mamy procedury a kontrolujący lekarzy czy to z NFZ czy Prokuratury zaczynają swoje kontrole właśnie od "procedur" wiec się nie dziw !
By wypełniać te stosy papierów proponowano "Sekretarki Medyczne "Nie przeszło bo!
I nie będzie lepiej Bo !
W Anglii lub Szwecji na jednego lekarza przypada 1500 mieszkańców, u nas o tysiąc więcej.
Wiem, Wieśku, wiem! O kant d....to wszystko potłuc!
OdpowiedzUsuńTrzeba starać się zdrowo żyć, żeby jak najrzadziej po lekarzach się włóczyć!;)
Nie. Nie powinniśmy z tym się godzić! Co to znaczy "zdrowo żyć"? Przychodzi czas, że każdy organizm "zaczyna ciągnąć na rezerwie", wymaga przeglądu. Profilaktyka u nas leży, zgłaszamy się po pomoc zwykle w stanie ostrym. gdy już wszystkie inne domowe środki zawiodą. I co?
UsuńZastanawiałam się, dlaczego nie ma licznych protestów na taki stan lecznictwa w Polsce? Jedyne, co mi się nasunęło z obserwacji to fakt, że... nie ma kto protestować! Młodzi, póki zdrowi - nie czują takiej potrzeby, a starzy, kiedy chorują - nie mają na protesty siły. Cieszą się, gdy dostaną odległy termin do specjalisty. Potulnie i pokornie czekają.
...że niby od tego mamy przedstawicieli w Sejmie? ...żartuję...
Rzeczywiście to zakrawa na żart. Powiadasz : protestować? Widziałaś, jak się obeszli z facetem, który stał z hasłem pod kolumną Zygmunta?! Wywlekli do suki jak zbrodniarza!:((
UsuńGłowa do góry !!
OdpowiedzUsuńIdzie Nowy Ład oczywiście Polski.Mierzeje nam przekopują,cyrk w budowie, zwany CPL już powstanie no i Palac Saski oko ucieszy, TVP dostanie miliardy a Rydzyk za kolejne "dary serca" Cie powierzy Opiece Boskiej.
I znow odbędzie sie w Krakowie łagiewnikach kolejna Msza Św. okazji Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla z udziałem Prezydent RP Andrzeja Dudy
I przypomni się jak to Minister od zdrowia cala służbę powierzał na Jasnej Gorze MB
I będzie git.
Jak to śpiewali w "Zmiennikach"
"Jedno życie, a spraw tyle ugryźć sam nie jesteś w stanie.
Któż zastąpi cię na chwilę, solidarnie da ci zmianę?
Zmniejszy trosk twych utarg dzienny lekko, łatwo i przyjemnie?
Zaufania godny zmiennik i na odwrót i wzajemnie.
Świat się kręci, czas nie stoi, czas ucieka.
Pędzi życie, nie ma ma lekko, dobrze wiemy.
A w słuchawce: "Radio Taxi, proszę czekać..." - poczekamy, przeczekamy, dojedziemy.
Rzecz nazwawszy po imieniu, wszystko swój posiada cennik.
Nie podołasz zamówieniu, to załatwi je twój zmiennik.
Prawidłowy luz ma człowiek, choć doń części brak zamiennych.
Twoje koło zapasowe to kochany, wierny zmiennik.
Te zakręty, skrzyżowania dobrze znamy.
Pamiętamy, szanujemy swe wspomnienia.
"Radio Taxi, proszę czekać..." - zaczekamy w atmosferze wzajemnego zrozumienia.
Jak na koła samochodu nawijamy życia wstęgę, gaz do dechy i do przodu ze zmiennikiem ręka w rękę.
Serpentyny i pobocza wyczuwamy.
Raz na ziemi, raz pod ziemią drogi kręte.
"Radio Taxi, proszę czekać..." - zaczekamy,
coś być musi, coś być musi, do cholery, za zakrętem.
Oooo! Tego nie znam! Piosenka czy wiersz?...
OdpowiedzUsuńZ filmu, kiedyś w TVP emitowanym w odcinkach. Tytuł "Zmiennicy"
UsuńOglądałam, ale chyba nieregularnie, bo nie zapamiętałam.
UsuńMatyldo, zdrowia dla Was obojga i 8 gwiazdek w przestrzeń...
OdpowiedzUsuńDziękuję, Aniu!♥️
OdpowiedzUsuńNo niestety, znam i ja takie opowieści, łącznie z taką, że to inni pacjenci na SORZE zmieniali rannemu opatrunki, bo pielęgniarki nie miały kiedy, a krew się lała.
OdpowiedzUsuńW mediach natomiast grzmią, że pacjenci za późno zgłaszają się do lekarza!
Koszmar!
OdpowiedzUsuńMnie to jeszcze nie spotkało, ale słyszy się takie historie, niestety.
Można się dopiero rozchorować w takich warunkach.
Zdrowia dla Was obojga!
I oby Cię to nigdy nie spotkało!
UsuńDziękuję, kochana!
Co innego realne życie, co innego propaganda. NARODOWA- żeby nie było niejasności!;))
OdpowiedzUsuńZdrowia i cierpliwości.Jakies fatum dzisiaj to 5 komentarz.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuńMnie mój własny blog zamienił na anonima! Czasami dzieją się tu dziwne rzeczy... ;(
Czytałam i przecierałam oczy ze zdumienia, choć powinnam wiedzieć, jak jest na SOR-ach. Moim bliskim też zdarzyło się takie czekanie. Strach pomyśleć, że można znaleźć się w trudnej sytuacji zdrowotnej. Dużo zdrowia dla Was wszystkich.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ostatni czas jest dla nas trudny. Jakoś to trzeba przetrwać.
UsuńJeszcze przed pandemią także czekałam godzinami z mężem na jego badanie na sorze. Tylko tyle, że wtedy mogliśmy być tam razem. Bardzo Wam współczuję takiej "przygody". Dużo zdrowia dla Małżonka i dla Ciebie - oczywiście!
OdpowiedzUsuńDzięki. Wiem, że moja obecność niewiele by pomogła, ale przynajmniej mąż nie czułby się tak bardzo zostawiony sam sobie. Mam nadzieję, że najgorsze za nami.
UsuńTo jednak jest wina personelu. Polityka zdrowotna to jedno, ale wiele od ludzi zależy. Nie jestem dobrego zdania o lekarzach, nie zdali egzaminu w ostatnich czasach, niestety.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się zdrowo, bo strach chorować:)
I tak, i nie. Jestem jak najdalsza od obciążania lekarzy czy pielęgniarek za to, co dzieje się na SOR- ach.
UsuńSą bici z każdej strony i trudno by w tej sytuacji nie wytworzyła się u nich jakaś warstwa ochronna. Pandemia jeszcze zwiększyła ciśnienie.
W gruncie rzeczy powinnam Ci przyklasnąć, bo to co się dzieje, dotyka mnie osobiście, ale jednocześnie staram się rzecz zobaczyć także od strony zmęczonych fizycznie i psychicznie lekarzy.
Rzeczywiście- strach chorować!
Dziękuję za życzenia zdrowia . Pozdrawiam serdecznie.
Najważniejsze postawić dobrą i prawdziwą diagnozę.
OdpowiedzUsuńTe łobuzy by ukryć swoją tożsamość i pospolite nieróbstwo, połączone z wrodzonym lenistwem dawno już wymyślili noszenie maseczek, przy operacjach, a ostatnio pod pozorem pandemii ubrali się w wygodne i twarzowe kombinezony kosmiczne.
I rozpoznaj pod tym taka czy takiego ze się leni i olewa pacjenta.Jak na takiego złożyć skargę kiedy oni tacy wszyscy jednakowi.I co gorsza myśl taka pociągnęli nawet i kierowcy karetek.No zgroza!
Ja bym teraz wnioskował, dla naszego ministra od sprawiedliwosci, aby ci ukryci przed opinią publiczną i występujący anonimowo, na piersiach i plecach wymalowane mieli stosowne napisy Imie Nazwisko i stanowisko.
Nie może być by ludzie tzw "służby zdrowia "sowicie przez nas opłacani byli anonimowi!!
I do tego jeszcze jakieś protesty jakieś strajki !! W dupie im się poprzewracało od dobrobytu !
Wypieprzyć takich z roboty a do szpitali posłać żołnierzy z WOT.Którzy jak widać sie sprawdzili.A kroplówkę czy respirator założy każdy !
A diagnozy znajdzie się w Google
Wieśku! Litości!!! Nawet satyra i ironia mają swoje granice!
UsuńNawet nie próbuj tak żartować, bo to aż boli!:((
Okropne! Brak slow....
OdpowiedzUsuńZycze abyscie oboje pozostali w zdrowiu i oby juz nigdy Was cos podobnego nie spotkalo.
Dziękuję Serpentyno!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że po zebraniu wszystkich wyników rozpocznie się wreszcie faktyczne leczenie.
W swoim życiu na SORze byłam dwa razy. Raz mój pobyt trwał tam jakieś 4 godziny, ale czekałam bardzo krótko, drugi raz jeszcze szybciej, bo jakoś nikogo nie było poza mną. Jedynym minusem za ten drugi raz była błędna diagnoza, na tyle że kolejnego dnia i tak wylądowałam w szpitalu (dziękuję mojemu rodzinnemu) na kilkanaście dni a później jak już zbili stan zapalny czekał mnie nóź i operacja.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Was.
To jednak miałaś sporo szczęścia. Teraz jest trochę trudniej, ale - szczęśliwie - to już poza nami. Dziękuję za sympatyczne życzenia.
OdpowiedzUsuńP.s.
Kilkakrotnie zaglądałam na Twojego bloga, ale nie zostawiłam żadnego komentarza. Nasze pasje są rozbieżne, więc i mój komentarz byłby niewiele wart. ;(
Dopiero dziś trafiłam na nowy temat w Twoim blogu.... nie zaglądałam..... po szczepieniu nie czułam się nadzwyczajnie. Myślę Matyldo, że to co spotkało Twojego Męża i Ciebie to normalka. Gdyby nie pandemia mogłabyś Mężowi towarzyszyć i łatwiej byście znieśli te dłużące się godziny. . Gdy żył mój mąż nasze spotkania z SORem nie trwały wtedy tak długo. Schorzenia kardiologiczne były załatwiane prawie natychmiast. Ale to było dość dawno, ludzie nie pędzili na SORy z byle głupstwem., bo mieli jednak nieograniczony dostęp do lekarza rodzinnego.
OdpowiedzUsuńJa z kolei miałam też to szczęście, że trafiłam dwukrotnie na SOR ale jeszcze przed pandemią. Po przywiezieniu karetką natychmiast poddano mnie badaniu i przetrzymano 2 doby z kroplówką.... nie zostawiono mnie na pastwę losu tylko naprawdę się mną interesowano. Za drugim razem z powodu nagłych zawrotów głowy oczekiwanie na badania - diagnoza też trwała ok. 9 godzin. Późnym wieczorem ok. 23.00 sami zadzwonili po taksówkę i wróciłam szczęśliwie do domu. Zajmowali się mną lekarze z pochodzenie cudzoziemcy chyba arabscy. Super grzeczni. Nie mam więc złych wspomnień...... ale to wszystko było przed pandemią. Obecny brak pozwolenia na towarzyszenie choremu , co wcale się nie dziwię, że było głównym powodem Twojego ogromnego zdenerwowania / siedząc i czekając bez żadnych wiadomości człowiek wyobraża sobie najgorsze rzeczy/ to oczywiście Covid i wymigiwanie się lekarzy rodzinnych od osobistych porad..... nagminnie kierują bez badania na SOR. Dobrze Matyldo, że macie to już za sobą, obyście nie mieli więcej takich doświadczeń.
Szczerzę życzę Mężowi zdrowia, Tobie spokoju.
Dziękuję, Donko, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem. Może nigdy w naszej służbie zdrowia nie było idealnie, ale nigdy nie było tak źle jak obecnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zrozumienie i dobre życzenia. Serdecznie Cię pozdrawiam.
Masz rację, że nigdy nie było tak źle.... boimy się wszystkiego - wszelkich wizyt w naszych przychodniach, by się nie zarazić, boimy się niechętnych nam lekarzy rodzinnych, boimy się SORów, szpitali, nasze choroby odkładamy na później, a później okazuje się za późno - moja bardzo mi bliska koleżanka, która powinna mieć wykonane coroczne badanie okresowe..... nawet się o nie, nie upomniała. Chorobę wykryto by pewnie w zarodku. . Teraz już za późno na operację.
OdpowiedzUsuńAle co dalej?
Czy to już tak ma zostać?
Może nie... ale rozsiało się już tyle zła, że ponaprawiać to wszystko będzie bardzo trudno! Nie wiem, czy słuchałaś profesora Szczylika na temat onkologii. Zapachniało grozą! :(((
UsuńZapachniało grozą - i co? Nie wierzę w poprawę.... to jest ciągle - wykorzystywanie tragicznej sytuacji by upiec własną pieczeń. Ostatnie antidotum rządowe to nacjonalizacja szpitali będących własnością samorządów...... przejmiemy i pokażemy, naprawimy. Ale to musi być nasze.
OdpowiedzUsuńTak to wygląda. Moje jest najmojsze- za wszelką cenę! Dopóki się suweren nie obudzi i noe pokaże zaciśniętej pięści, to perspektywy najciekawsze nie są! :(
OdpowiedzUsuń