Dzisiejszą notkę dedykuję tym wszystkim, których intrygują teksty nieoczywiste, bardziej przemawiające do uczuć i wyobraźni niż kontaktujące się z logicznym przekazem, coś na pograniczu poezji i prozy, realności i snu...
Nigdy nie byłam wielbicielką polecania cudzych blogów. Robiłam to sporadycznie i zawsze z dużymi oporami, bo jak to: wystawię laurkę A, tymczasem X albo Z też ciekawie pisze i to tak, jak bym tamtego ich pisania nie doceniała.
Skądinąd sama chętnie korzystałam z cudzych poleceń i wyłuskiwałam te blogi, które mnie zainteresowały- z różnych zresztą powodów. Trochę to niespójne, ale tak mam.
Dziś chcę przedstawić pisanie inne niż wszystkie, dość niezwykłe a przez to interesujące:
Szczerze mówiąc, nie pamiętam, jak tam trafiłam. Na pewno był wywiad z Autorką w GW, wywiad na tyle ciekawy, że chciałam dowiedzieć się czegoś więcej. Odszukałam, zajrzałam i -wsiąkłam!
Urzekł mnie styl pisania dziewczyny: krótkie zdania, jakieś niedopowiedzenia, przerwane myśli... a jednocześnie wszystko to zmuszające do zastanowienia, do uważniejszego przyjrzenia się tematowi.
Od dłuższego czasu jestem wierną czytelniczką tego bloga i jedyny mankament, który dostrzegam, to to jedynie, że notki nie ukazują się zbyt często.
Wielokrotnie obiecywałam sobie, że zarekomenduję ten adres, ale coś mnie powstrzymywało. I rzeczywiście któregoś dnia zobaczyłam, że internet mnie nie łączy: albo strona zlikwidowana, albo blog będzie udostępniany tylko za zaproszeniem, no... różnie bywa. Jeszcze nie kasowałam adresu, zaglądałam co pewien czas, ale dostępu ciągle nie było. Wreszcie- JEST!!! Czyli była to jakaś czasowa usterka w połączeniu.
Czy Wam się blogowe pisanie spodoba czy nie, nie wiem, ale zajrzeć zawsze warto. ;))
----------------------------------------------------------------
Byłam wczoraj na spacerze. 2-3 lata temu całe połacie trawnikowe usiane były wielokolorowymi kwiatuszkami, teraz- nędzne resztki, wszędzie mech...
Ale i te kilka kwiatuchów sprawiło mi sporą przyjemność.
Może i dziś się przejdę- jest tak słonecznie, cieplutko... Trzeba korzystać, podobno od jutra znowu ochłodzenie.
Miłego a skutecznego oszukiwania!! :))) Mnie już się nie chce w to bawić! ;)
Nie wpuscili mnie na ten blog mowiac ze musze sobie najpierw zrobic update Chromu - na co nie mam czasu.
OdpowiedzUsuńU mnie wiosna cala geba a w niektore dni wrecz gorace lato. Wczesno wiosenne kwiaty, np narcyze , to juz historia, przekwitly, tulipany tez sie koncza, drzewa obliscione, wiec mamy i zielono i kolorowo bo zaczely sie azalie a mamy je na kazdym kroku. Wkrotce zaczna sie roze, juz maja spore paczki.
W moim stanie wiosna jest najpiekniejsza bo pozniej, w lecie, tylko te wytrzymale na upaly kwiaty sie trzymaja.
Zycze milych spacerow ale najwiecej zdrowia i udanych Swiat.
Dziękuję, Serpentyno!
OdpowiedzUsuńTrochę się zdziwiłam, bo blog też w Stanach pisany, czyli tuż, tuż! ale widać tak ma być. Trudno.
U nas do prawdziwej, w pełni ukwieconej wiosny jeszcze daleeeeko! Pozdrawiam.:))
Sprawdziłam, a poczytam w wolnej chwili, bo tez zawsze szukam czegoś nowego, świeżego.
OdpowiedzUsuńKrokusiki widziałam, nawet fiołki, ale na razie wszystko ostrożne, jakby w oczekiwaniu na gorszą pogodę...
Bardzo jestem ciekawa, jak ocenisz.
UsuńU mnie fiołki były w trawie. Każdej wiosny kwitły, teraz nic nie widać. Może jeszcze za wcześnie?...
Też zapisałam w linkach :)
UsuńDziewczyna ma bardzo specyficzny styl pisania, ale mnie odpowiada. :)
UsuńBez kłopotu weszłam i jaka niespodziewajka? Tekst o starych ciuchach, z którymi jak wiem z autopsji, zawsze trudno się oprzeć!
OdpowiedzUsuńA na PA Synek mnie wkręcìł zawiadamiając, że premier zrzeķł się funcji, zwalając wsxystkie kowidowe tragedie na Ministra zdrowia! Ależ dyskusję mieliśmy, a Synek z Małżonką rżeli jak zdowe konie. Pierwszy raz od wielu lat to się komuś udało!
A yeraz idę przeżywać bo jak słyszę
Cohena, to się mażę@
I sory za błędy!
OdpowiedzUsuńJakiej funkcji zrzekł się Pinokio?... coś musiałam przegapić!
UsuńCohena kocham miłością absolutną a za błędy rozgrzeszam całkowicie, bo pisząc na komórce nie sposób ich uniknąć! Znam ten ból!;))
No przecież premiera, ale to oczywiste wkręcenie mego Synka było! No tak mnie podejść!!!
UsuńKurde! Prima aprilis!! Wot skleroza! Zapomniałam!!!!
UsuńCzyli i ja dałam się nabrać! ;)))
Przez moment też się dałam wkręcić ;))) Buziaki!!!
UsuńByłaś lepsza! Ja musiałam dopytać!! ;)))
UsuńSchowalam sobie ten blog w czytelni, w wolniejszej chwili zajrze do niego, nie zginie. Weszlam bez przeszkod, choc antywirus mi zadzwonil, ale zeskanowalam i nic nie bylo.
OdpowiedzUsuńMoj slubny w dniu dzisiejszym oddal panstwu prawo jazdy na miesiac, trzeba bedzie tez jeszcze grzywne wybulic, ale tak bywa, kiedy daltonizm dotyczy czerwonego (swiatla). Jestem jedyna kierownica w domu, bede musiala go wozic. :))) Odbior 30 kwietnia.
Mam nadzieję, że podzielisz się swoją opinią.
UsuńRozumiem, że Twój mąż przejechał na czerwonym świetle? To ogromne szczęście, że nic złego się nie stało. A że Ty masz prawo jazdy, to i dolegliwość tragiczna nie będzie. Tak czy owak niemiła przygoda, współczuję przykrych doznań.
Mnie się podoba :) ze względu na słowotwórstwo, czyli poezję. Tak też można na świat patrzeć. Choćby przez chwilę. Ostatni wpis jest do mnie i o mnie . U mnie na jednym wieszaku nie wisi 10 sukienek , ale za to potykam się o książki, potykam się o magazyno-gazety , pudełka z biżuterią noszoną i tą co dopiero mam zrobić, akcesoria do roweru, wężowiska kabli i całą masę przydasiów najróżniejszych. Mam naturę sroki . Ale nie przemawiam do rzeczy . Jeszcze :):) nie! azalia17
OdpowiedzUsuńAkurat ostatni wpis niekoniecznie jest mi bliski, bo w ubrania nie obrastałam, natomiast kojarzenie ubioru z nastrojem, sytuacją- już tak.
UsuńMnie się podobały przesady słowne, oddawały emocjonalny stosunek już nawet nie do ubiorów, ale do czasów z nimi związanych. :)
jestem w trakcie czytania autorki o sobie.... popieram jej punkt widzenia na nieprawdziwe pochwały..... to czego nie cierpię w Facebooku .Zapamiętuję sobie ten fragment(...Pisanie o przeciętnym lub wyraźnie słabym artyście, że jest „wybitny” i „genialny”, sprawia, że słowa się dewaluują i dla prawdziwie znakomitych osiągnięć brakuje języka. Jeśli wszyscy są wybitni, to tak naprawdę nikt wybitnym nie jest. (....) nieraz dla wzruszającego fragmentu kocham całą książkę. Idzie burza, muszę kończyć, ale wrócę.. .
OdpowiedzUsuńDonko! Bardzo byłam ciekawa, co mi napiszesz, bo na tyle na ile można człowieka poznać przez internet , wiem, że jesteś wrażliwa na słowo.
UsuńJa nie jestem aż tak rygorystyczna w unikaniu wielkich słów, może dlatego że sama jestem dość emocjonalna i brakuje mi określeń, by wyrazić zachwyt. Ale cieszę się, że poswieciłaś swoją uwagę temu blogowi.:)
Ciekawie pisze, trochę przeczytałam.Krokusy cudowne, u mnie w ogrodzie też kwitną ale jest ich coraz mniej , najbardziej giną hijacynty.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie fiołki wyginęły. Może wymarzły? Przez lata już takiej zimy nie było, więc kto wie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Doczytałam do końca to co Weronika Kwiatkowska pisze o sobie oraz kilka wpisów dnia .i tak jak nam tu wszystkim rzuciły mi się w oczy podobieństwa, usprawiedliwiające nas, że nie tylko ja ... a to bałaganiarstwo, a to wysypywanie się ubrań z przeładowanych szaf, sposób ubierania / ja też noszę rajstopy pod spodniami / itd.
OdpowiedzUsuńPocieszyło mnie, że nie tylko ja mam wszędzie książki....od dawna myślę o ich uporządkowaniu i ciągle odkładam... a leżą wszędzie gdzie tylko jest jeszcze trochę miejsca. Ale każde miejsce jest przemyślane….te które powinnam mieć pod ręką, te do których na pewno będę wracać, te które będę prawdopodobnie czytać przed snem i muszę je mieć tuż, tuż. . jedynie nie mam książek w kuchni. I masa karteczek, zapisków, starych kalendarzy, kalendarzyków, notesów.
Ale głównie bardzo bliskie mi jest jej zamiłowanie do cytatów. Zbieram nie tylko cytaty.... ale też całe fragmenty. Lubię się nimi dzielić.... i to zaraz, natychmiast. Często wtedy dzwonię do przyjaciółki, jeśli ją zastanę dzielimy się wspólnie refleksjami Dla końcowego fragmentu książki Gary’ego "Obietnica poranka" pokochałam całą książkę. O matce, która nieświadomie wyrządziła Gary’ emu krzywdę swoją ślepą do niego miłością. Syndrom matki pozostał w nim do końca życia. Spełnił jej oczekiwania, ale nigdy nie był szczęśliwy….
Wracając do blogu –pewnie go będę odwiedzać. Autorka pisze bardzo ciekawie …. / jej opisy o zwierzątkach /, po przeczytaniu niektórych wpisów czuje się niedosyt. I te fotografie, na których widzimy wszystko to o czym opowiada.
Dzięki.
A wiesz, że to prawda, że nie lubię "szastać" wielkimi słowami. Przyjęło się na przykład u nas na modłę zachodnią używać wszędzie... kończyć każdą rozmowę telefoniczną słowem "kocham cię" wg. mnie ono teraz już nic nie znaczy, zdewaluowało się.... kiedyś gdy chłopak, mąż partner lub my powiedzieliśmy "kocham" to było najpiękniejsze, wyczekiwane przez nas słowo. Ale uwielbiam takie osoby jak Ty. pełne emocji, życia i szaleństwa. Bliscy na pewno się z Tobą nie nudzą. Ja byłam całe życie melancholijna, lubię smutną poezją, ale staram się nie ujawniać tego w blogu.
Boże, ale długi post mi się wysmażył.
UsuńDziękuję, Donko, że do lubisz mnie odwiedzać, rozmawiać , dzielić się sobą, swoimi myślami. Onieśmiela mnie Twoja wrażliwość i niebywała znajomość poezji. Dziękuję, że dzielisz się nimi ze mną/z nami.
UsuńHaiku. Jak nic - haiku! :))))
OdpowiedzUsuńNajpierw chciałam bliżej poznać Weronikę K., pomógł mi w tym wywiad w części "O Autorce". Potem przeszłam do felietonów w polonijnym Kurierze Plus. I trwam tam. Do polecanego blogu zapewne wrócę. Dobrze się czyta.
Nie wiem, czy haiku, ale fakt, że mnie się też bardzo dobrze czyta- dlatego polecałam. Ale zadziwiasz mnie nieustannie i ogromnie Ci zazdroszczę tej swobody fruwania po internecie i wyszukiwania ciekawych rzeczy. Wiedziałam, że Weronika pisze coś jeszcze, ale nie dotarłam, dlatego z przyjemnością zachomikowałam Kuriera i na pewno zapoznam się z felietonami. Dziękuję! :))
UsuńSpokojnch Świat życzę:) Na blog spojrzę w wolnej chwili:)
OdpowiedzUsuńMiło mi,że zajrzałaś. Serdecznie Cię witam i ja również zyczę Ci wszystkiego najlepszego! :)
UsuńSpokojnych i przede wszystkim zdrowych Świąt Wielkanocnych.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i wzajemnie!🐣
OdpowiedzUsuńU mnie krokusów całe pole było, nornica wszystko zeżarła :( Mam nadzieję, że ją brzuch bolał. Całuski kochana
OdpowiedzUsuńA u nas reszteczki mizerne pozostały! A też były całe pola... smutno! Przytulam. :)
OdpowiedzUsuń