7 kwi 2021

Siostra męża to szwagierka, czyli: poprawić Asnyka.

Jakkolwiek absurdalnie by tytuł nie zabrzmiał, to zaraz się wszystko wyjaśni.

Wczoraj zadzwoniła H.- moja szwagierka. /Kilkakrotnie o niej wspominałam- w czasach przedpandemicznych spotykałyśmy się dość często na wspólne wypady do kina, muzeum czy zwyczajne pogaduchy w kawiarni albo poszwendanie się po sklepach/.

Ilekroć się spotykamy albo rozmawiamy przez telefon, daje mi tyle akceptacji, tyle ciepła i dobra, że trudno mi to udźwignąć. Ale wczoraj przeszła samą siebie i  spłynęła na mnie taka fala uznania i komplementów, że mało nie zapadłam się pod ziemię. Przypomniała mi, że przed laty /może 20, może 30.../ napisałam jej życzenia bożenarodzeniowe w formie wiersza i nawet mi go przeczytała.

Faktycznie, był czas, kiedy wiązałam rymy jak kozie ogony a Częstochowa co i rusz się kłaniała...ale w końcu nic w tym nadzwyczajnego, bo co druga młoda kobieta ma ciągoty poetyckie i u jednych one mijają bezboleśnie, u innych zostają na dłużej. Ja należę do tej pierwszej grupy, ale...

Pomyślałam sobie, że za tyle ochów i achów należy się H jakieś wyraźne podziękowanie i wymyśliłam, że zadedykuję jej notkę i napiszę najpiękniejszy wiersz, na jaki jeszcze w ogóle mnie stać! Och, Boh ty moj! A to mi dowcip wyszedł! ;)))

Kochana moja H.! Nic z tych rzeczy! Nie dostaniesz ode mnie wierszyka z dedykacją! Albo mi mózg wyłysiał doszczętnie, albo urealnił się samokrytycyzm, w każdym razie nie odważyłabym się obdarować Cię chłamem wierszoklety-samozwańca. Zbyt wiele jesteś warta! Dlatego pozwól, że zamiast rymowanki obdaruję Cię bukietem podebranym z internetu a gdy się znowu spotkamy, w co nie wątpię, to postawię Ci kawę i ciacho! :))

-------------------------------------

Dobra, dobra! A co ma do tego Asnyk?!... Ano ma! ;)

Kiedy już dotarło do mnie, że żadnego wierszyka nie napiszę, przyszedł mi do głowy przepiękny wiersz, który figurował bodajże w każdym dziewczyńskim pamiętniku:

Najszlachetniejszy kamień jest ten, który kraje

Wszystkie inne, a sam się skaleczyć nie daje.

Najszlachetniejsze serce ludzkie jest to właśnie, 

Które raczej samo da się zranić, niż inne zadraśnie!

Do tego kilka zdań wyjaśnienia, dlaczego taki a nie inny wybór- i jest: no po prostu cacko z dziurą!

Ze wstydem przyznaję, że autora nie kojarzyłam, ale ponieważ żyjemy w czasach, gdy wujcio Google wie wszystko lub prawie wszystko, to poszukałam, znalazłam i zdziwiłam się okrutnie, bo ktoś sobie skorygował twórczość Asnyka przed puszczeniem w obieg, albowiem oryginał brzmi:

Najszlachetniejszy kamień jest ten, który kraje

Wszystkie inne- a siebie zrysować nie daje.

Najszlachetniejsze serce jest to, które właśnie

Raczej da się skaleczyć, niż samo zadraśnie.

Krótko mówiąc Asnyka uwspółcześniono na potrzeby romantycznych pensjonarskich duszyczek. 

Ale wiesz H.? Niby ten wiersz przyszedł mi do głowy, ale dziś już nie do końca się z nim zgadzam, bo nie da się /chyba/ przejść przez życie, żeby po drodze nikogo nie zranić. I nie ma co z tego powodu pielęgnować w sobie złych myśli na własny temat. Nasze dobro i nasze zło jakoś nas ukształtowało i wcale nie jest to najgorsze ukształtowanie.

Kocham Cię, podziwiam i bardzo, bardzo cenię! Jesteś wspaniałym człowiekiem! :))

---------------------------------------------

Kochani moi czytelnicy!

Przepraszam za prywatę. Musiałam. Kiedyś musiałam! H. to wspaniała kobieta i- jak powiada sołtysowa- jej się to po prostu należało!

Zresztą, powiem Wam w tajemnicy, że mam szczęście do ludzi- także i tu, na blogu. 

Zdrowia i wiosennej ciepłej pogody! :))

39 komentarzy:

  1. Tyle ciepełka i serdeczności bije z Twego wpisu do H., że... nie wypada pozostawić go bez wiersza.
    Ściągnij więc stosowne wersy z Mickiewicza (który też wcześniej zerżnął od Goethego !):
    Do H***

    Znaszli ten kraj?

    Ach, tu - o moja miła!

    Tu byłby raj,

    Gdybyś ty ze mną była!


    Jakby to było pięknie, gdyby każdy mógł mieć taką swoją, jedyną H. w pobliżu!
    Pozdrawiam obie szczęściary!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ! Proponuję utworzyć blogowy fanklub szczęściar, bo jak się dobrze rozejrzeć, to każda z nas- na swój sposób- jest szczęściarą: mamy siebie!💕

      Usuń
  2. Blog Twoj, to jesteś tu Gospodynią, i wolno Ci pisać cokolwiek uznasz za stosowne!
    A Dobrych Dusz nie jest tak łatwo spotkać, więc należą się H. wszelkie peany!
    Dla mnie taka Przyjaźń jest warta każdego wiersza!
    Serdecznosci ślę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fuscilko! Nie będę Ci kadzić, bo wiesz najlepiej, jak ważna dla mnie jesteś! 💕

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie jest miec taka fajna szwagierke, ja nie mam zadnej, bo my z mezem jedynaki, moi rodzice tez praktycznie, choc mama miala brata, ale jakos nie utrzymywali kontaktow, on byl bardzo roszczeniowy, zreszta juz nie zyje. Mam podobno dwoch braci ciotecznych, ale nie znam. Sama mam troje dzieci, przynajmniej one unikna takiej samotnosci, jakiej my doswiadczamy.
    Uklony dla H ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duża rodzina ma swoje wady, ale też całkiem sporo zalet!:) Dziękuję za ukłony- nie będę przekazywać, bo H. sama przeczyta- zagląda na mojego bloga.💕

      Usuń
  5. Nie znalam tego wiersza a taki gleboki i wymowny, mimo ze krotki - i wlasnie w tym jego caly sens. W kilku slowach wyraza to co czujesz do H , na co zasluguje.
    Ja mam odwrotnie - w zyciu realnym czyli nieblogowym, nigdy nie mialam tak szlachetnej osoby - wlasciwie te zwane "rodzina" okazaly sie bezwartosciowe.
    Twoja szwagierka jest dowodem na to iz diamenty sa bezcenne i niezniszczalne.

    OdpowiedzUsuń
  6. To prawda, Serpentyno! Żal, że nie wszyscy odnajdują te rodzinne -i nie tylko - diamenty.💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu - masz fajnego brata, który wyszukał w H. wartości, jakie oboje w ludziach cenicie! Ale miałaś farta!
      ;))))

      Usuń
    2. Gosiu! Błąd! To nie bratowa, to szwagierka, czyli siostra mojego męża. :) Ale nie da się zaprzeczyć- fart jest fartem!:)))💕

      Usuń
    3. :))))) no to teraz palnęłam!!!
      *errata:
      Po prostu - siostra Twego męża jest równie fajna, jak Twój mąż, który ma fajną żonę, która... (no, dobra - już milknę, bo się jeszcze bardziej zaplączę)

      Usuń
    4. Cudna jesteś!😂❣️

      Usuń
  7. Serdecznie pozdrawiam Szczęściary, i Ciebie, i H. 😘 😘

    OdpowiedzUsuń
  8. Pozdrawiamy równie serdecznie! 😘💕

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ prywata jak najbardziej uzasadniona, masz szczęście, mądra kobieto!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, Jotko! Mam mnóstwo szczęścia do ludzi! Podobnie jak Ty, sądząc po licznych sympatycznych wpisach na Twoim blogu! Obie jesteśmy szczęściary!:))💕

    OdpowiedzUsuń
  11. Mówisz, że to "dziewczyński" wpis, ten przekonwertowany Asnyk, ale mnie też ktoś się tak wpisał. Za to jeśli chodzi o samą treść wiersza, to uważam że z punktu widzenia rozwoju psychicznego, najpierw należy nauczyć się dbać o siebie, bo jeśli nie nauczymy się tego, to nie tylko nie będziemy w stanie nikomu pomóc, ale i sami będziemy wymagać cudzej pomocy. Tymczasem, gdy Asnyk tworzył, była druga połowa wieku XIX-go, a wiedza o rozwoju dopiero raczkowała, więc i królowała idealistyczna twórczość bardziej obecna w marzeniach, niż w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  12. A marzenia były takie piękne, idealistyczne... zresztą i teraz dobrze się słucha przypowieści o dobru, szlachetności, odwadze i innych pięknych cechach.Tylko umie się już oddzielić marzenia od realności...

    OdpowiedzUsuń
  13. Zadziwiasz mnie za każdym razem. Jak Ty się dokopujesz do takich perełek?... Jeśli dobrze przeczytałam, to 36 rok?!... Jesteś niesamowita!;))

    OdpowiedzUsuń
  14. Pozdrów swoją szwagierkę także ode mnie i życz jej wszystkiego najlepszego.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dziękuję w imieniu szwagierki! 💕

    OdpowiedzUsuń
  16. A mnie takie coś we łbie utkwiło i za chińskiego boga, nie pamiętam czyje to/Ale "do czasów mi pasi"
    "To nie są czasy dla poetów,
    którzy chcą pisać atramentem
    i piękno ballad i sonetów
    do dzisiaj darzą sentymentem.

    Którzy chcą pisać atramentem,
    natchnienie swoje przelać piórem,
    do dzisiaj darzą sentymentem
    strofy co zgodnym brzmiały chórem.

    Natchnienie swoje przelać piórem,
    najkrótszą drogą; wena - papier,
    strofy co zgodnym brzmiały chórem
    odnajdę jak swój dom na mapie.

    Najkrótszą drogą; wena - papier
    przeniosę myśl, co spływa z nieba,
    odnajdę jak swój dom na mapie
    tę garść poezji, piętkę chleba.

    Przeniosę myśl, co spływa z nieba
    i piękno ballad i sonetów,
    tę garść poezji, piętkę chleba,
    to nie są czasy - dla poetów."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Chciałeś mnie sprawdzić, dowcipasku?;)))No to Ci powiem - dziękuję, bo dzięki Tobie dowiedziałam się, jaki typ wiersza można określić mianem pantum. Wiersz przez Ciebie wybrany nosi tytuł:Pantum na czas teraźniejszy, jest autorstwa Zbyszka o nicku Litawor a swoją drogą czytało się go z dużą przyjemnością. Dziękuję i pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Ja to nazywam "słuszną bolszewicką podejrzliwością"wynikła z zaszłości gdy podejrzewaliśmy wszystko o wszystkim a i nie z każdym krewnym stać nas było na tzw szczerość.
      W geny nam to weszło czy co? Bo i ja mam tak samo !!
      A tu sprawa prosta.
      Mam zakładkę w kompie, gdzie sobie umieszczam ciekawe dla mnie "kawałki" wypowiedzi czy utwory.Zaglądam no i korzystam.
      Wkleiłem sobie, o tytule zapominając a i autora pomijając.
      "Pantum "powiadasz.
      A mnie uczono recytować wiersze pisane heksametrem
      Zaraz sprawdzę"czym się to je "i "co to zacz"
      Pozdrawiam "na czas teraźniejszy" i "trzy dni dłużej" :))
      Pozostań w zdrowiu.
      Musimy przecież przeżyć tych skrw.....by zobaczyć przynajmniej"jaka to piękna katastrofa"

      Usuń
    3. Fajnie, że wyjaśniłeś. Ja też mam swoje zakamarki, w których gromadzę interesujące mnie ciekawostki. Zdrówka też! :)

      Usuń
  17. Mój mąż był jedynakiem, nie miał więc siostry, ale gdyby miał to byłabym dla jego siostry - mojej szwagierki bratową. Będąc więc szwagierką byłabym szczęśliwa mając taką jak Ty Matyldo bratową. Mało jest takich osób, które niosą z sobą mimo złych czasów tyle życia!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam . za usunięcie, ale chciałam powiedzieć byś przypadkiem nie odpowiadała mi Matyldo jakimś rewanżem w postaci peanów na mój temat. Te sprzed kilku dni wystarczą mi do końca życia..

      Usuń
    2. Dziękuję, Donko! A niezależnie od Twojej prośby powiem Ci jedynie /o ile jeszcze nie mówiłam, bo przy sklerozie powtórzenia zdarzają się dość często;(/, ze przy Tobie czuję się malutka i onieśmielona. A resztę sobie dośpiewaj! :))
      p.s. Bez serduszek tylko dlatego, że odpowiadam na komputerze a tu nie mam dostępu do emotikonów. :(

      Usuń
  19. Haha, wspaniały wpis:) . O nas kobietach. Bo przecież szwagierki nie znam . Zdanie , że pisanie wierszy to druga natura kobiet jest boskie. Że też na to sama nie wpadłam! azalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, coś w tym jest, Azalio! ;)Szczególnie w wieku podlotkowym, kiedy wszelkie zakochania aż uszami wyłażą! :) Cieszę się, że Ci się podobało! :))

      Usuń
  20. obecnie używamy tylko dwóch słów "szwagier" i "szwagierka" /lub "bratowa"/, czasem "szwagrowa" /czyli żona szwagra/, ale nasi słowiańscy przodkowie mieli całą kolekcję określeń na wszelkie powiązania rodzinne... moje ulubione to "jątrew" /żona brata męża/, a wzięło się od (nie tak znowu rzadkiej) sytuacji małżeństw braci, gdy żona jednego "jątrzyła" przeciw żonie drugiego, co rzutowało na wszelkie konflikty w rodzinie...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. siostra męża to "zełwa"... nie znane jest pochodzenie słowa, ale skojarzenie z "zołzą" nie jest prawidłowe, co potwierdza zresztą Twój przykład: nie każda zełwa jest zołzą :

      Usuń
    2. I słynną teściową rzucasz w niepamięć??!!
      Powiem Ci, że przytoczone przez Ciebie nazwy nie są w moim użyciu, natomiast różnica między stryjem a wujkiem i stryjenką a ciocią zaznaczyła się w mojej rodzinie bardzo wyraźnie.
      Z jednej strony wygodnie, że nie trzeba zapamiętywać tylu nazw /bo wyszły z użycia/, z drugiej może trochę szkoda, bo rzucasz hasło np. świekra i Twój rozmówca już wie, o kim mowa.;)
      Po.ba.s.:))

      Usuń
    3. kiedyś rozróżniano rodziców żony i męża: rodzice żony to byli "cieść" i "cieścia", zaś męża "świekier" i "świekrew" ("świekra")...
      pamiętam, że zawsze na swojego stryja mówiłem "wujek", tak się jakoś przyjęło w rodzinie, zaś gdy poznałem słowo "stryj" i próbowałem go używać, to ten strzelał focha: "tylko nie ryj, tylko nie ryj"... tak więc obecnie, gdy nie słyszy mówię "stryj" /bo jakby nie było, stryj to stryj, brzmi dumnie/, ale gdy go czasem odwiedzam wtedy jest po staremu "wujku"... za to zabawnie jest, gdy rozmawiam o nim z jego córką /moją siostrą stryjeczną/, pozamieniało się jakoś: ona mówi "wujek", a ja "twój tata" :)

      Usuń
    4. No widzisz, ile urozmaicenia w życiu rodzinnym tylko poprzez słownictwo! ;))

      Usuń
  21. Super jest mieć taką przyjaciółkę:)
    A wierszy nigdy nie pisałam;) ani jednego. I nie spiewam:) jedno i drugie znacznie lepiej robią inni:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak! To duża wartość- nie do przecenienia, tym bardziej że w rodzinie.
    Bardzo lubię śpiewać i wcale nie zniechęca mnie fakt, że inni śpiewają lepiej, bo śpiewam TYLKO DLA SIEBIE, dla własnej przyjemności. ;))

    OdpowiedzUsuń