27 kwi 2021

Lustro


 Latami pracowałam, by choć w przybliżeniu móc przyjąć myśl obok za swoją, gdy jeden ironiczny półuśmiech wystarczył, by mozolnie wymalowany obraz rozpadł się na tysiące kawałków. 

Zrozumiałam, że nadal przeglądam się nie w obiektywnym lustrze /pod warunkiem, że zbytnio nie wykrzywia obrazu/ a w uwagach i opiniach innych ludzi.

Zrozumiałam też, że budowanie samooceny to praca na całe życie i nigdy się nie kończy. A człowiek i tak do końca nie będzie z siebie zadowolony.

Ciekawe!

Obraz ten sam a inny podpis- i już diametralnie zmienia się cała wymowa tego, co wizerunek przedstawia.

To wielka sztuka wyrobić w sobie realną samoocenę: nie kryć się po kątach, dźwigając na plecach wór kompleksów, ale i nie upajać się nadmiernie swoją urodą, wszechwiedzą i jedynie słuszną oceną rzeczywistości.

Zapewne może dać do myślenia, że górny obrazek jest sporo większy od dolnego, choć w gruncie rzeczy są identyczne. Zrobiłam to celowo, bo myślę, że dużo ważniejsze jest mieć zaufanie do siebie i oparcie w sobie samym niż ciągle mieć wątpliwości, czy nie jestem przypadkiem zbyt pewna siebie.

Reasumując: jestem, jaka jestem. Jednym będzie się to podobało, innym nie, ale nigdy nie będzie tak, że będzie podobało się wszystkim- i zawsze trzeba na to brać poprawkę.

W tym miejscu przypomniała mi się powiastka o kupcu, który wędrował z żoną, z objuczonym towarami osiołkiem- i reakcjami ludzi, mijanymi po drodze...Wyjątkowo trafna przypowieść!

Wszystkim nam życzę samozadowolenia bez zbędnej bufonady!

I oczywiście zdrowia! :)

32 komentarze:

  1. Ani trochę nie zgadzam się z tekstem na pierwszym obrazku. To skrajność. Żyjąc wśród ludzi należy się liczyć ze zdaniem innych, nie wszystkich oczywiście i nie w pełni; tak jak napisałaś trzeba mieć świadomość, że: nigdy nie będzie tak, że będzie podobało się wszystkim. Jestem jaka jestem ani trochę nie motywuje do pracy nad sobą, a przecież nikt nie jest doskonały.
    Myślę, że dźwignie wora kompleksów jest tak samo trudne jak posiadanie ambicji bycia ideałem (i jedno i drugie boli). Nie mam na szczęście takich problemów.
    Spotykam czasem memy o podobnej treści i przyznam, że dziwię się trochę; jakby w środku była pustka...
    Samozadowolenie bez zbędnej bufonady wydaje mi się właściwą postawą.
    Pozdrawiam Cię, BBM, bardzo serdecznie. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś apetyt na literki się odezwał. Miało być dźwiganie (a nie dźwignie) i właściwszą.
      😘

      Usuń
  2. Do pierwszej myśli dojrzewa się latami a bywa, że nie dojrzewa się w ogóle i żyje się spętanym cudzymi opiniami. Jesteś szczęśliwcem, jeśli takie doświadczenia Cię ominęły. Czy Ci tego zazdroszczę? Chyba jednak nie. Moje zmagania ze sobą miały także sporo plusów poza minusami i uodporniły mnie na różne przeciwności losu. Ja też Cię serdecznie pozdrawiam.😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Ales sobie temat wybrała "Rzecz o samoocenie"Z nudów to czy ....
    Moze i to Młynarskiego jest "na ścieżce i kursie"zbieżnym z Twoimi przemyśleniami

    Jeszcze w kołysce sławiąc w głos czteroletniego życia wdzięki
    Stanąłem oko w oko wprost z głównym tematem tej piosenki:
    Już moja niania cały czas wzdychała harców mych pilnując,
    “Żebym ja mogła tak robić to, na co naprawdę zasługuję!
    A tutaj tylko pieluchy prać, to znów wysadzać smarkacza co chwila, eeech!!”
    Jak mi to w głowę weszło raz, tak już spokoju nie dawało,
    Bo od tej chwili cały czas wciąż się z problemem tym stykałem.
    Tatuś na poczcie dzień i noc powtarzał listów rząd stemplując:
    “Żebym ja kiedyś mógł robić to, na co naprawdę zasługuję!
    A tutaj tylko stempluj i stempluj, to polecony to zwykły znowu, tfuuu!
    Ten refren nie opuszczał mnie, aż kiedy przyszło pójść do szkoły
    Zdziwiony zobaczyłem, że tak sądzą wszyscy dookoła!
    Wzdychałem więc nie raz, nie sto, kiedy mi belfer solił dwóje:
    ”Żebym ja kiedyś mógł robić to, na co naprawdę zasługuję!
    A już najgorzej to tych słupków nie lubiłem odrabiać,
    Co to spuszczam jeden, a dwa w rozumie, znowu to eeech!!
    ” Żeniłem się z refrenem tym, on w pracy główną był osłodą,
    Marzenia snuły się jak dym, aż przyszło, że umarłem młodo.
    Grabarz na koźle wołał “Wio!!” i mruczał trumnę zakopując:
    ”Żebym ja kiedyś mógł robić to, na co naprawdę zasługuję!
    A tutaj trumna ciężka, łopata znowuż tępa, eeech!!
    ” Jak to się stało nie wiem sam, dość, że przebywszy długą drogę
    Dostałem się do raju bram i ktoś mi wskazał Pana Boga.
    I wtedy westchnął dobry Bóg, rząd długi grzechów mych sumując:
    ”Żebym kiedyś mógł robić to, na co naprawdę zasługuję!
    A tutaj tylko…. Eeech!!!”
    Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,wojciech_mlynarski,ballada_o_zaslugiwaniu.html
    Wiosna idzie "panie sierżancie.Wiosna

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, złośliwiec, złośliwiec! ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykluczmy złośliwość !!
      Tak mi się to, krążącemu po antypodach myśli, dziwnie skojarzyło
      Jeśli odebrane jako złośliwość, to przepraszam.:))

      Usuń
    2. Ależ nie szkodzi! Powiedziałam przecież, że z latami nabrałam odporności.;)

      Usuń
  5. Dziwne, bo ja z wiekiem jestem coraz bardziej (samo)krytyczna i surowa dla siebie. Chyba bardziej sie lubilam za mlodu i bylam dla swoich dzialan bardziej tolerancyjna. Teraz to juz nawet w lustro nie chce mi sie patrzec, w takie prawdziwe. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To odwrotnie niż u mnie. Teraz jestem bardziej pogodzona ze sobą niż w młodości.
      A autentyczne lustro interesuje mnie o tyle , by sprawdzić przy czesaniu, czy mi jakiś kosmyk włosów spod gumki się nie wysunął. ;)

      Usuń
  6. Hmm... nigdy nic nie jest wyłącznie czarno-białe. Opisałaś, rzeczywiście, skrajne emocje.
    Dzisiaj, gdy człowiek zakompleksiony i z chorobliwie niską samooceną, zasuwa do terapeuty i tam razem analizują przyczyny takiej postawy. Bo z kompleksami trudno jest żyć, bardzo trudno.
    Przyklaskuję przemyśleniom Skarlet: tak, dobrze jest siebie zaakceptować, polubić, ale bez wpadania w bezkrytyczny samozachwyt (a pewnie znasz niejedną taką paniusię albo narcyza!)
    Z osobami poukładanymi i pogodnymi (a więc - żyjącymi ze sobą w zgodzie) łatwiej jest współpracować, mieszkać, współżyć, oddychać...

    ...a z drugiej strony - jakby tam, przed lustrem, zamiast kotka postawić np. emerytowanego zbawcę narodu (niejakiego Prezesa)... to jak myślisz? kogo by ten konus zobaczył? a kogo my widzimy?

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że natychmiast zobaczyłby na swoim łbie napoleońską czapkę! A co ja widzę? Wystraszonego psychopatę, który najchętniej zasłoniłyby się kotem, by nikt jego lęku nie zauważył. Myślę, że doskonale wie, jak bardzo ho ludzie nienawidzą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślisz, że wie? A jeśli wie, to czy nie jest pewny, że ludzie się mylą?

      Usuń
  8. No na Kasztankę by nie wlazł a postura Napoleona zdecydowanie mu bliższa! W ogóle nie wiem, po co się tak Wodzowi przygląda- ten numer mu nie przejdzie z powodu czystej biologii mimo że ma dyktatorskie zapędy!;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Przypowieść znam i chyba najlepiej obrazuje, co w życiu jest ważne.
    Masz także rację, że zdanie o sobie zmieniamy wraz z wiekiem i kontaktami z innymi.
    Jeśli nauczymy się dbać o siebie, bo to wcale nie egoizm, to i samoocena może wzrosnąć, najważniejsze byśmy zrozumieli, ze nie żyjemy po to, by spełniać oczekiwania innych.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, Jotko, całkowicie. Idealnie wyraziłaś to, o czym myślałam.

      Usuń
  10. A ja jestem teraz wobec siebie bardziej tolerancyjna. I bardziej siebie lubię niż kiedyś!🙂

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy temat poruszyłaś. Myślę, że każdy z nas inaczej na siebie patrzy w różnych okresach swojego życia. Ale masz rację. Ja także dziś potrafię zaakceptować u siebie to, czego nie znosiłam wtedy, gdy byłam młoda.

    OdpowiedzUsuń
  12. .........a gdyby stanąć po drugiej stronie lustra. Może lepiej nie. Lubię swoje odbicie w lustrze, ego idzie w górę a na resztę i tak nie mam wpływu. Mam sie zamartwiać, że jestem miałkotek, w życiu.......
    Tygrysek pozdrawia !

    OdpowiedzUsuń
  13. Błagam, tylko nie tygrysek!! Tygrysek jest zarezerwowany dla PSL-u!
    Pozdrawiam Cię, Lwie! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Matyldo, trochę toleracnji wobec siebie! Ja w lustro staram się nie patrzeć, a kiedy już spojrzę, to myślę, że nie jest tak źle. Śpieszmy się kochać siebie, tak szybko odchodzimy... Całuski

    OdpowiedzUsuń
  15. Cały czas się tego uczę i coraz lepiej mi wychodzi, choć bywają chwile załamań ... ale kto ich nie ma?...;)
    Buziaki też! :))

    OdpowiedzUsuń
  16. . Z wiekiem zrobiłam się bardziej tolerancyjna dla siebie i nie kieruję się zdaniem innych, choć biorę je pod uwagę….. coraz częściej wchodzę w siebie podsumowując, analizując siebie i siebie wśród ludzi.... stosunek do świata, do dobra, do zła.... Bywa, że ciężko mi z samą sobą i sama dla siebie jestem niedefiniowalna, chyba bardziej dojrzała i otwarta, łagodniejsza, ale i surowsza w ocenianiu innych. Nie patrzę w lustro. Odbicie po drugiej stronie wg, mnie jest nieprawdziwe.... to nie ja... Dobrze mieć kogoś bliskiego niekoniecznie podobnego, ale szanującego nasze poglądy, a my jego. Niestety wykruszyli się tacy prawie w całości resztki już też odchodzi. Dlatego moje antidotum to poezja.... często odnajduje w niej siebie, swoje rozterki, radości … wystarczy nieraz jeden wers, a nawet jedno zdanie poprawiające mi nastrój, pocieszające, że nie jestem sama,,,, był, lub jest ktoś przeżywający to samo.




    pozdrawia wsystkich, życzę zdrowia i zadowolenia z wizerunku w lustrze.

    /Zwierzenia dziwaczki pewnie wcale nie na temat./

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Poprawki po czasie.
      1. Ma być - resztki już też odchodzą, a nie odchodzi
      2. Ma być pozdrawiam, a nie pozdrawia
      Tak to jest jak się nie korzysta z podglądu.

      Usuń
    2. Też staram się korygować literówki a równocześnie wiem, że to bez sensu, bo nieuniknione- smartfony robią nieprzewidywalne figle i trudno to czasem wychwycić.
      A korzystanie z podglądu potrafi wywiać odpowiedź w kosmos! ;(

      Usuń
  17. Pięknie to napisałaś, Donko, pięknie i bardzo mądrze. I z dziwactwem to nie ma nic wspólnego!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja mam roznie - zostalo mi wiele zasad zrodzonych w mlodosci ale powstaly rowniez inne jako ze zycie spoleczne zmusza. Zdecydowalam wiec stosowac moje dawne regorystyczne zasady w prywatnym i rodzinnym zyciu, bedac tolerancyjna i wyrozumiala dla innych. W lustrze nie widze siebie jako lwicy lecz osobe o zdecydowanych zasadach - mysle ze kiedys, odchodzac, pozwoli mi zrobic to z poczuciem honoru a to bedzie wiecej niz falszywy obraz w lustrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się być tolerancyjna i wyrozumiała, ale nie zawsze mi to wychodzi. Jednak ewentualny krytycyzm zachowuję dla siebie, staram się nie plotkować na tematy dotyczące innych.

      Usuń