5 wrz 2020

Mała rzecz a cieszy

Ja dziś o drobiazgach.

Mody są różne. Od jakiegoś bardzo długiego czasu wszyscy piją w kubkach. No może niekoniecznie w kubkach- mogą być filiżanki i grube szklanki z uchem. Nie, broń Boże, nie wybrzydzam ani nie krytykuję- każdy pije z tego, co lubi. Napisałam tylko dlatego, że zauważam u niektórych osób zdziwienie, że kubeczków w domu mnóstwo /Córcia kolekcjonowała!/ a my pijemy z krośnieńskich szklanek- cienkich i bez ucha. 

Bo tak jest. Z takich szklanek herbata czy kawa bardziej mi smakuje- ot takie moje dziwactwo.

Cienka szklanka wymaga uchwytu a ponieważ te szklanki nie są szczególnie popularne, to i z uchwytami są problemy. Kiedyś były metalowe uchwyty, potem pojawiły się wiklinowe osłonki i ostatnio takich właśnie do szklanek używaliśmy. Ale wiadomo- wiklina to wiklina: mocna i wytrzymała, jednak niezniszczalna nie jest.

Któregoś dnia mąż zasugerował wymianę osłonek, jako że stare mocno się pokruszyły. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się w sklepie AGD, że nie ma i nie będą sprowadzali, bo "ten towar nie idzie".

I nagle przyszło olśnienie- sama zrobię!


I co? Osłonki jak malowanie! Mała rzecz a cieszy! :))

  

55 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba, wspaniała sprawa :) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez przesady, ale cieszę się, bo nie parzy a w dłonie przyjemnie ciepło. Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja przyjaciółka pije kawę i herbatę z takiej szklanki.Mam takowe dla niej i jako miarka do starych przepisów bo przepisy były na szklanki.Uchwyty metalowe jeszcze mam.Niestety do wszystkich szklanek nie pasują, są też szklanki lekko zwężane przy spodzie.Ubranka są piękne.Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie jestem odosobniona w swoich zamiłowaniach.;)
      Moje metalowe uchwyty były już brzydkie, jakby przyrdzewiały i wyrzuciłam.
      Miłego, Uleńko! :)

      Usuń
  4. O to to! Zrobić samemu to naprawdę dzika frajda!
    Ja jestem frakcja kubkowa, chociaż mój kubek do kawy to tzw. "relikt PRL-u", a herbatę piję w wysokiej szklance z IKEA.
    Gdybyś chciała, to koszyczki do szklanek w dużej obfitości na allegro :-) również wiklinowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć! Faktycznie na Allegro różne dziwności da się kupić.
      Ale teraz się wstrzymam, nie po to dłubałam, żeby nawet nie wypróbować, jak to się sprawdzi! ;)

      Usuń
  5. To teraz pozostaje jeszcze zakup samowara !!
    I oczywista oczywistość zakup dobrej liściastej herbaty.Bo ten wynalazek "torebkowy' woła o pomstę do nieba.
    Obawiam się iż sypane są do nich wszystkie zmiotki a jako "herbatę" łodygi herbacianego krzaku ,zmielone być może, łącznie, ze zbierającymi.Doprawione "smakowo"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzaj! Ale skoro o samowarze mowa, to przypomniała mi się stareńka piosenka:
      Ref: A kto czaju nie wypije
      Czaj, czaj, czaj,
      Nie wie, jak się dobrze żyje
      Czaj, czaj, czaaj,
      Bo najlepszy w świecie trunek
      Czaj, czaj, czaj,
      Na tęsknotę i frasunek-
      Czaj, czaj, czaj !
      Itd. Itd. Pamiętasz może? Głęboki PRL ! ;))

      Usuń
    2. O, kurczę! Szybka jesteś!!😄

      Usuń
    3. Przesadzam powiadasz.
      Odkąd w "renomowanej" chińskiej restauracji w czajniczku z parzoną "zieloną herbatą"/po odpowiedniej cenie/ napotkałem garść upchanych w nim łodyg i kilka tylko liści herbaty, zawsze przy zamówieniu takowej, zaglądam do czajniczka.W wiekszosci zaparzają łodygi.
      Wiec jeśli tak oni, na oczach, gdy łatwo jest sprawdzić oszukują, to co robią producenci saszetkowej "herbaty"Gdzie zysk jest najważniejszy.
      Jesteś przekonana ze nie "mielą razem z łodygami"Kto to i jak sprawdzi?
      /Kupujesz np"pierwszy sort kawy" to w paczce nie znajdziesz pokruszonych ziarenek.
      Taka zasada i taka norma.A co jest w "kawie mielonej??"/
      Kupujesz liściastą herbatę /dobrego gatunku/łodyg w niej nie uświadczysz.
      Tak miedzy nami zadziwiasz mnie swoja naiwnością patrzenia na świat nawet na tzw "producentów żywności"gdzie podróba goni podróbę.Zadziwia tez wysoka umiejętność nieprzyjmowania tzw "prawd oczywistych" Zazdroszczę Ci takiej bańki w której świat jest inny..Twój prywatny.
      Naprawdę zazdroszczę.
      Aby Ci uświadomić w dobrze pojętym interesie/ czym nas trują /podsyłam tylko jeden z takich uswiadamiaczy Zechcesz poszukasz więcej.A wtedy być może zmienisz preferencje w zakupach "herbaty"
      "https://zywienie.abczdrowie.pl/co-kryje-sie-w-torebce-herbaty.
      Jesli po tym przerzucisz sie na zakupy tzw normalnej liściastej to będzie lepiej dla zdrowia.Ze "szkodą"pozorną dla kieszeni.
      PS
      Taki to jest nasz świat
      Pozdrawiam z podziwem.

      Usuń
    4. PS
      Z głębokiego PRL Pamiętam liściastą herbatę "Madras" czy"Ulung" gdzie w torebce były liście a nie łodygi a z kaw PRL ziarnistą "Madras" reszta to chyba było w Peweksie.
      Parzenia była tzw. „kawa po turecku”, która nie miała nic wspólnego z zaparzaniem kawy w Turcji.
      Trzy łyżeczki zmielonej kawy wsypywało się do szklanki, zalewano wrzątkiem i przykrywało spodeczkiem. Po 3-5 minutach gotowa była do picia.
      I tak mi się zdaje, iż ówczesne inspekcje były bardziej restrykcyjne.Mniej było badziewia.

      Usuń
    5. Wiesiu! Powiem Ci tak- jeśli do tej pory żywność i napitki mnie nie zabiły, to już raczej nie mają szans. Kawę piję rozpuszczalną, herbatę liściastą parzoną w czajniczku /choć piłam i torebkową/, nie sprawdzam etykiet na spożywczych zakupach- poza terminem przydatności do spożycia /choć podobno i ten da się zmienić/, jem to, co zdrowe i to, co niezdrowe, z pełną świadomością i tak na coś trzeba będzie umrzeć. Krótko mówiąc, nie wiedząc, ile jaszcze życia przede mną, nie przejmuję się pierdołami i całkiem mi z tym dobrze! ;))
      Pozdrawiam Cię! :))

      Usuń
    6. Rozumiem !!Ja tez tak mam!! Ale od czasu do czasu chce sprawdzić dlaczego nagle dostałem takiej czy innej przypadłości.I goni mnie do ustępu, lub mam np.mdłości czy ....."zgagę"po spożyciu..
      Od czasu jak zwróciłem uwagę pewnej pani, ze w w tylnym kole, w jej samochodzie ,brak jest powietrza, a ona spojrzawszy powiedziała "niech pan nie przesadza"/no bo przecież nie ma, tylko na dole opony/, i odjechała z piskiem, nie staram się o zrozumienie niczyjego toku myślenia.
      By było ciekawiej po kilkuset metrach spotkałem jej stojący samochod, opona w strzępach, felga aluminiowa, za kilka tysięcy złotych, w strzępach.Ona z telefonem przy uchu Dzwoni do męża?
      A tym bardziej o zrozumienie.
      Podaje Ci "temat"do dyskusji z tym panem
      https://www.facebook.com/446683185515066/posts/479208595595858/
      Walimy łyżeczką w te "papierowe" saszetki,topimy w wrzątku nie zastanawiając się nawet dlaczego bibułka się nie rozpada" o zawartości nawet nie pomyślawszy.
      I bron mnie Boze, ze chce udowodnić ze "wyszło na moje" a raczej przestrzec przed karmieniem się świństwem kupowanym, za nasze ciężko zarobione pieniądze chwali-wszy do tego ich "wyszukany smak"
      PS
      My to jeszcze nic, swoje przeżyliśmy, ale nasze dzieci i wnuki...tez się nie przejmują, a pełno ich po szpitalach.
      Pozdrawiam życząc Duzo zdrowia

      Usuń
    7. Nie mam zamiaru nikogo przekonywać do mojej konsumenckiej lekkomyślności. Niech każdy żyje, jak mu wygodniej! ;)

      Usuń
    8. I tak trzymaj!
      Choc czasami dobrze jest wiedzieć co w danej chwili nam zaszkodziło.Bo z telefonicznych konsultacji się nie dowiemy.
      No i wiedzieć by nie dać się nabierać na "nadzwyczajne okazje"gdy nam różnej maści łobuzy i oszuści kit wciskają.
      Nie wiem jak dla Ciebie ale jak dla mnie ,strasznie ten świat "zszedł na psy"
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Pracowita z Ciebie mrówka:) Pracowita i zdolna!
    Podejrzewam, że z czasem poszalejesz w swej twórczości: na Święta stworzysz koszyczki z choinką, Mikołajem, na następne - z pisanką lub zajączkiem. Albo podpisane - dla każdego z jego imieniem:))))
    (nie chcę krakać, ale przy następnym #nie wychodź z domu - zajęcie, jak znalazł)

    ... ale, gdybyś znów zatęskniła do starych koszyczków, podsuwam Ci wybór!

    PS. moje dwie ciocie (leciwe panie) twierdzą, że kawa, zaparzona w szklance ma jedyny i niepowtarzalny smak!
    I koniecznie zalana wodą, tuż po zagotowaniu ("pierwszą wodą" - tak mówią). Specjalnie dla nich trzymam dwie szklanki, na półce. Reszta rodziny przerzuciła się na kubki, kubeczki, filiżanki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: ja tylko taką bezwysiłkową prościznę mogę.
      Po drugie: szybko odpukaj, bo drugiej kwarantanny chyba bym nie zmogła!
      Po trzecie: właśnie takie miałam kiedyś.
      Po czwarte: leciwe ciocie to okolice mojego rocznika - jak przypuszczam- bo mam dokładnie tak samo! ;)))
      😘

      Usuń
  7. A ja tu Cię rozumiem. Pamiętam te "koszyczki" do szklanek. To jest retro! Kubki duże jednak też lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kiedyś tak się piło ! A kubki są dla mnie mało poręczne.

      Usuń
  8. Nie jestem pewna, czy to dziwactwo... jeśli tak, to i ja to dziwactwo posiadam. Kawę się u nas pija w naparstkach, ale lubię jak są cienkie. A do herbatki ziołowej też mam takie szklanki (tyle, że bez ubranka).
    Pozdrawiam. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawę w naparstkach u nas też się pija, ale to tylko smakosze. Zwykli śmiertelnicy parzą w szklankach lub kubkach. Pozdrawiam.🤗

      Usuń
  9. Pamiętam, że moja Mama kawę piła tylko w szklankach ze spodeczkiem. Tata uznawał tylko duży porcelanowy kubek. Mnie było wszystko jedno, wiec najczęściej piłam herbatę w szklankach, bo tych było w kredensie najwięcej. Na starość się zdeklarowałam i herbatę piję w pięknych wysokich szklankach z uchem, a mleko, kakałko i kawusię inkę w kubkach, których mam całą kolekcję. W dostarczaniu mi kubków przodują wnuki, bo to łatwy prezent z okazji różnych okazji. Zrobione przez Ciebie osłonki mają tę zaletę, że nie tylko napój nie parzy rąk, ale też długo utrzymuje temperaturę. A tak na marginesie, to miło jest celebrować takie drobiazgi, bo dosładzają życie. Kiedy rano robię sobie herbatę, to chwilę zastanawiam się, czy dzisiaj szklanka z różyczką, czy może ta ze stokrotką albo gładka z grubego niebieskawego szkła. Bo ważne, żeby mieć jakiś wybór, a nie brać w życiu wszystko jak leci. To se wybieram, chociażby w szklankach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Matyldo, kawa w kubku, ale herbata tylko w szklance. Takich jak Twoje już nie mam, wytłukły się co do jednej. Miałam koszyczki metalowe, wiklinowe i słomkowe. Zrobiłaś bardzo pomysłowe ubranka :) Brawo Ty!!! anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie i kawa, i herbata w szklance. Ja bardzo dbam, żeby zawsze był zapas szklanek, bo byłabym bardzo nieszczęśliwa, gdyby ich zabrakło.;)
      Cieszę się , że Ci się mój pomysł podobał.😘

      Usuń
  11. Kiedyś też używałam spodeczków, ale uznałam, że to mało wygodne.
    Podoba mi się Twoje celebrowanie porannej kawy/ herbaty, ale sama nie przywiązuję do rytuałów jakiejś szczególnej wagi. Po prostu piję herbatę - kawa nieco później.

    Grzmi. Wolałabym, żeby burza przeszła bokiem. Nie lubię wichur i burz, nie czuję się wtedy bezpiecznie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam, komentarze trochę nie po kolei, ale nie umiem tego odpowiednio przyporządkować. ;(

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajny i oryginalny pomysł:-) Herbata nie parzy w dłonie ale i tak szybko nie stygnie bo takie 'koszyczki' działają jak ocieplacze:-) Pozdrawiam serdecznie! Miłej niedzieli BBM:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się , że tak to oceniasz. Ściskam i tylko dobrego życzę!🤗

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Na szydełku wydłubałam! ;))
      Pod poprzednią notką napisałam Ci, że giną u Ciebie moje komentarze. Sprawdź w koszu czy w spamie. Nie bardzo wiem, jak na to zaradzić... :(((

      Usuń
  16. Gratuluję umiejętności i cierpliwości. Ja co prawda nie jestem szklankowy, bo rozpuściły mnie herbaciarnie z ich filiżankami, najchętniej tak bym pijał czaj, ale nie zawsze są warunki, rozumiem jednak kwestię przyzwyczajenia do ulubionego naczynia, sam łatwo się przyzwyczajam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Czasem konieczność zmusza do uruchomienia inwencji twórczej! Życzę częstszej możliwości picia ulubionej herbaty w herbaciarniach. :)

      Usuń
  17. Zanim doszłam do zdjęcia zamierzałam własnie napisać, że kiedyś robiono takie osłonki na szydełku:-)
    Można zrobić dla domowników w różnych kolorach:-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Przyznam się bez bicia , że szklanek nie lubię . Od dawna-dawna piję i kawę vi herbatę w filiżankach , tyle że różnej wielkości . Mój tata jest fanem stkkanek i widzę czasem jak kręci nosem gdy mu kawę podaję w filiżance . A szklanek takich jak w PRL nie mam . Mam za kilka szklanych kubków i z cienkiego szkła i grubszego - i je lubię , także czasem ich używam , z jakiegoś nie znanego mi powodu piję w nich zieloną herbatę , może dlatego , żeby dobrze te liście zielone dobrze widzieć a nie łodygi jako wieszczy W.i.e s.i.e.k :):):) azalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Unknownniedziela, września 06, 2020
      Zyjesz na tym świecie Czytasz jak podrabiana jest żywność a o mnie powiadasz "wieszczy"
      Bo opisałem swoja przygodę w "chińskiej restauracji"I oby było śmiesznej nie zwróciłem im uwagi na te badyle, sądząc ze może tak ma być.I cholera ,do dziś nie wiem czy to było ok.Bo to być może tak w Chinach"podają "z badylami"
      Tu możesz sobie śmiało podyskutować z kolejnym "wieszczem"
      https://www.facebook.com/446683185515066/posts/479208595595858/

      Usuń
    2. Wyluzuj Wieśku! Przecież w tym określeniu nie ma nic negatywnego ani obraźliwego!😉

      Usuń
    3. W.i.e.s.i.e.k sorry - po prostu zrzędzisz. Może i kiedyś było lepiej z herbatą czy kawą ( jak to piszesz zmielonaz nie wiadomo z czym ) ale teraz jest lepiej z całą masaż innych rzeczy . Ja tam bym nie chciała być VW PRL-u nawet u porządną Ulung czy Madras.azalia ( poprzedni koment też był podpisany)

      Usuń
    4. Przywilejem dziadów/staruchów/ jest zrzędzenie.
      "Panie jak to dawno bywało"Jakie były smaki,Jaka była młodzież a jaka dziś jest itp itd.A jakie dziewczyny.
      Teraz gdy o wszystkim decyduje zysk a nie jakość, mam prawo, do większego zrzędzenia.
      I jeszcze jedno Ci powiem
      Dla mnie napój gorący, pity w szklance, ma jedna zaletę.Wiem ,dotykając ją ręką, czy mogę go bezpiecznie wypić.Ot taki przekaz, ręka mózg.
      Da się szklankę "uchwycić"pije bez obawy.
      Sprawdzone w pociągu Intercity gdzie jakiś wynalazca kiedyś wymyślił podawanie gorących napojów w kubkach zrobionych ze styropianu.Dotykasz cholerstwo zimne, wiec śmiało łykasz, a tu zonk.
      Gdyby to było w USA juz bym miał wysokie odszkodowanie bo na np ichnich gumach do żucia istnieje informacja"rozpakować przed spożyciem"
      I to na tyle "w tem temacie "
      PS
      Natomiast wódka, mimo iż schłodzona nie smakuje mi w kieliszkach metalowych, dołączanych do modnych piersiówek.Nie smakuje i już Wiec mnie nie zachęcaj.Bo z ciężkim sercem odmówię :)) Bo z zasady, wraz z pacierzem Nie odmawiam!!

      Usuń
  19. A co do osłonek : wszystko co zrobimy sami cieszy . :) I fajnie . Nie wszystko trzeba kupować. azalia

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślę, że moje pokolenie jest bardziej szklankowe, Twoje- bardziej kubkowe czy filizankowe. I dobrze. Niech każdy ma tak, jak lubi. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. BBM! ja jestem z tych, co drgawek dostają na frazę (tak popularną w 'kobiecej literaturze') "kubek gorącej kawy/herbaty/kakao", brrr:( Herbatę i kawę piło się w filiżankach, z odpowiednio cienkiej porcelany, potem ewentualnie w szklankach - wiadomo, PRL, kakao w kubku owszem. Herbata (zwłaszcza) w kubku po prostu nie ma smaku, a dobrze kojarzy mi się jedynie ze schroniskiem w górach, wiadomo dlaczego:)
    Oczywiscie, nie krytykuję nikogo, kto kubki lubi, wyrazam tylko swoje zdanie;) też na temat mody :)
    Na marginesie - odkryłam całkiem niedawno, że najlepiej smakuje mi herbata z cytryną BEZ cukru; kiedy przez pomyłkę posłodziłam, zrozumiałam, jak bardzo cukier zmienia, ba, psuje smak. Pozdrawiam serdecznie z Wrocławia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się na kubek w schronisku, ale protestuję przeciwko herbacie z cytryną i bez cukru- dlamnie tylko cienka lura z dwoma łyżeczkami cukru i bez cytryny. Ale niespodzianka, co?! Regularnie spotykam się z krytyką, ale nawet nie próbuję się usprawiedliwiać, bo i po co? Tak po prostu lubię i tyle.:)) Najserdeczniej pozdrawiam Ciebie i Wrocław!😘👋

      Usuń
  22. Odpowiedzi
    1. Dawniej, dawniej pilam tylko sypaną "siekierę", żadnej cytryny, a cukru najpierw 1 lyzeczke, potem dwie, jak widzisz, wszystko sie moze zdarzyc, ze zacytuje klasyka 😊
      P.S.na fb wrzucilam fajny tekst, zerknij, proszę. (o uczniu Wietnamczyku)

      Usuń
    2. Wiedza Wietnamczyka ogromnie mi zaimponowała!!! Szczególnie ujęła mnie wypowiedź Sarkozy'ego ! :))))😂

      Usuń
  23. Z przyjemnością przeczytam. Skomentuję po południu, bo wczesniej nie będę mogła- a na komórce nie mam dostępu do fb.👋

    OdpowiedzUsuń
  24. A ja piję z kubka, lub ze szklanki czystą gorącą wodę. Tak mi kiedyś poradził lekarz, później się przyzwyczaiłam i tak zostało. No i robię za dziwadło.

    OdpowiedzUsuń
  25. A zrobione osłonki na szklanki są śliczne.

    OdpowiedzUsuń
  26. Skoro Ci odpowiada gorąca woda, to pij na zdrowie!
    A osłonki sprułam i zrobiłam jeszcze raz- z denkiem. Pomyślałam, że z tamtych szklanka może się wysunąć. I teraz jest dobrze! Już wypróbowałam! :))

    OdpowiedzUsuń
  27. ja od lat w domu używam do herbaty swojego "ukochanego" kubana, ale pamiętam te koszyczki na szklanki i jakoś faktycznie nie widuję tego od dłuższego, pamiętam jednak, że kiedyś wolałem je od metalowych uchwytów z uchem... i faktycznie można je zrobić samemu, albo jest jeszcze wariant dziergany z włóczki, czy czegoś tam, też pamiętam takie pomysły...
    za to funkcjonuje jeszcze u mnie stara cukiernica z grubego szkła obciągnięta skórą, tylko co jakiś czas trzeba to wszystko porządnie pomyć /poprać/, a skóra schnąc kurczy się i ładnie się formuje na naczyniu...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był czas, że skóra stanowiła bogato zdobioną dekorację różnych przedmiotów, ale nie było to zbyt praktyczne zdobienie, bo wszystkie załamania to było jedno wielkie siedlisko kurzu. Na przykład zegar wkomponowany w kwiat ze skóry- jak toto uprać czy odkurzyć??! Oddałam komuś, komu się bardzo podobał, choć podobno prezentów nie powinno się oddawać.
      Po.ba.s. :)

      Usuń
  28. Zgadzam się w pełni: nie wszystko jedno z czego się pije... Mam swój ulubiony kubek do kawy i ulubioną szklankę do herbaty (przezroczystą, z uchem) Własnoręcznie zrobione koszyczki do szklanek - cudowne! Pomysł w sam raz na jesień, kiedy tak bardzo nam potrzeba, by było ciepło i miło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że do mnie zawitałaś. Ja też zajrzałam na Twojego bloga i chętnie będę Cię odwiedzała.

      Usuń