To było jeszcze przed Zaduszkami. Dość wcześnie. Wychodziłam po zakupy i słyszę wysoko jakieś skrobanie. Spojrzałam w górę i... po ścianie domu przemieszczała się wiewiórka!
Wielokrotnie widywałam wiewiórki na drzewach, na płotach, nawet przebiegające przez jezdnię, ale na ścianie domu?!... Nie uwierzyłabym, gdyby mi ktoś opowiadał.
U nas sporo wiewiórek i spotkanie ich to nic nadzwyczajnego, ale kiedyś widziałam dwie na pniu drzewa. Chyba to nie były zaloty, bo już jesień, raczej jedna drugiej czymś podpadła... Ależ to był spektakl- niemal balet: skoki, chowanie się za pień drzewa i ostrożne wyglądanie, czy przeciwnik jest jeszcze. Gonitwa na całego! Napatrzeć się nie mogłam, tyle było w tym wdzięku, energii, pomysłowości, zabawy nawet! Zajęte sobą w ogóle nie zwracały na mnie uwagi. Zresztą nie w głowie mi było, by im tę zabawę w jakikolwiek sposób przerywać...
Już jakiś czas nie widuję wiewiórek. Orzechów nie ma, dawno pozbierane...
Może rudzielce już się ułożyły do snu?
-------------------------------------
No i jeszcze coś rudego: po raz pierwszy od wielu, wielu lat pokazały się rydze. Wielkie, dorodne, pyszne!!!
Usmażyliśmy na masełku. Ale była wyżerka!! :)))
Wiewiórki są cudowne ♥
OdpowiedzUsuńMiłego tygodnia! ☺
To prawda! Miłego tygodnia Tobie też! :))
UsuńDziś raniutko będąc na spacerze z psiepsiołami też wiewióreczkę widziałam :) Na rydzach się nie znam ale wierzę, że były pyszne :)))
OdpowiedzUsuńCzyli jeszcze nie śpią!
OdpowiedzUsuńA odnośnie rydzów - w moim dzieciństwie smażyło się je lekko osolone bezpośrednio na płycie kuchennej. I wcale nie przeszkadzało, jak się trochę ubrudziły ! ;)))
Wiewiórki tylko w parku widywalam
OdpowiedzUsuńHmmm rydze na maselku ,pychotka. A na blacie kuchennym czego się nie piekło? I ziemniaki,chlebo, ciasto na makaron, jakieś placki a kuchnia była cała zadymiona.
Widzę, że też znasz te klimaty! ;)))
UsuńNo pewno że znam a potem był opr.od mamy za zasmrodzone mieszkanie.Gotowalismy jeszcze cukierki i moja najstarsza siostra wylewala je na pokrywki od garnków, dobre były tylko że kilka pokrywek było przez to podziurawionych i znów było larum
UsuńWszystko się dzialo pod nieobecność rodziców a potem robiliśmy przeciąg i było zimno jak w lodówce. Takie tam wspominki.
Oj, tak! Dzieciaki mają niesamowite pomysły! Potem się to fajnie wspomina... :))
UsuńJa "za dzieciaka" na wakacjach u dziadków piekłem na blasze placki z makaronowego ciasta i pychotę nad pychotami czyli kanie (grzyby) tylko natarte solą.
UsuńKanie są dobre przyrządzane jak schabowe- w jajku i bułce. Ale dużo się ich nie da zjeść. Są bardzo sycące.
UsuńTak też robimy. I w tym roku się okazało, że lepsze niż świeże są suszone - tylko trzeba je najpierw namoczyć w mleku i dopiero robić jak schabowe.
UsuńMają taki konkretniejszy smak.
Mleko też mamy przetestowane. ;)
UsuńNigdy chyba nie jadłam rydzów!
OdpowiedzUsuńRudzielców w naszym parku sporo i chyba nawet widziałam kiedyś wiewiórcze zaloty:-)
Chyba na długo nie zasypiają...
Niepowtarzalny smak!
UsuńA wiewiórki są urocze! Napatrzeć się na nie nie można! :))
Też nigdy rydza nawet na oczy nie widziałam. W naszych stronach raczej nie rosną... A wiewiórki nawet łatwo się oswajają i przychodzą do wyciągniętej ręki po coś do schrupania. Kiedy pierwszy raz do mnie podeszła poczuła się oszukana, bo tylko tak na próbę ją wabiłam.
OdpowiedzUsuńTrzeba bardzo uważać, bo rydze są bardzo podobne do trujących - mleczajów bodajże, chyba tak jakoś się nazywają.
UsuńA dzikie wiewiórki są płochliwe, nie przyjdą do ręki. W parkach ludzie dokarmiają, przynoszą orzechy, to i wiewiórki się oswajają.
...a skoro o wiewiórkach mówisz :)
OdpowiedzUsuńNa poprawę humoru - refren na nadchodzący tydzień :)
Dzięki wielkie!!:))
UsuńNa scianie wiewiórek jeszcze nie widzialam, ale myszy swietnie biegna w pionie w góre (doswiadczenie z kotem Finem, chetnie podrzucajacym mi myszki do domu).
OdpowiedzUsuńJa z kolei myszy biegających po ścianach nie widziałam. Popatrz jakie spryciule!! ;))
Usuńw Wawie rude najłatwiej spotkać w Łazienkach, ale żadnego show raczej nie prezentują, tylko przychodzą sępić i nypać po torbach spacerowiczom siedzącym na ławkach... są bezczelne i rozpaskudzone do ostatnich granic... żeby zobaczyć te dziksze, nie zdemoralizowane jeszcze przez ludzi trzeba wybrać się za miasto... ostatnio miałem takie urocze spotkanie gdy przejeżdżałem przez Podkowę Leśną... tu ruda raczej nie interesowała się moją osobą, była zajęta swoimi sprawami na drzewie...
OdpowiedzUsuńp.jzns:)
U mnie są tylko dzikie i bardzo płochliwe. Mowy nie ma, żeby któraś podeszła- choćby z ciekawości.;)
UsuńBardzo lubię wiewiórki. Nie dość, że urodziwe, to i wiele w nich wdzięku. Miałam okazję widzieć jedną bardzo zaprzyjaźnioną z ludźmi, na których działce się zadomowiła. Innego zdania jest mój piesek... denerwuje się nawet jak usłyszy słowo "wiewiórka".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mnie zachwyca ich szybkość i energia. Są jak błyskawice!
UsuńPozdrawiam.:)
Mialam ostatnio spotkanie z taka Baska, w Krakowie na cmentarzu, nic sie bestia nie bala, czekala, czy jej cos dam, a ze nie mialam, to popatrzyla, pokrecila lebkiem i poszlaaa!
OdpowiedzUsuńAle i tak miło było popatrzeć, prawda?
UsuńTak, zwłaszcza że ostatnimi laty widuję zdecydowanie mniej wiewiórek niz dawniej.
UsuńU nas wiewiórek sporo, za to ptaki poginęły. Wróbli, jaskółek właściwie nie widuję, jerzyki jeszcze ocalały, choć nie wiadomo, na jak długo... :((
UsuńBo rydze to koniecznie na masełku :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz w życiu spróbowałem jak już byłem mocno pełnoletni - z pięć może sześć lat temu i od tej pory czasem "się zdarzają". Sam nie zbieram bo jeszcze na tyle się nie znam ale na przykład w tym roku dostałem tyle, że na dwa razy starczyło. Mniam :-)
Rydze rzadko się pojawiają i to dodatkowo dodaje im smaku! A na masełku to pychota!! ;)
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsze wiewióreczki są w Łazienkach Królewskich...
OdpowiedzUsuńKażda sroczka swój ogonek chwali! ;)) Moje też urodziwe bardzo! :)
UsuńU mnie wiewiórek nie ma, choć las blisko. A grzyby susze i marynuję.
OdpowiedzUsuńSuszonych mam sporo a marynowane od trzech lat stoją i chętnych nie ma! ;(
UsuńU nas jeszcze pokazują się wiewiórki, kota mi straszą:) są odważne, głośno na niego fukaja:)
OdpowiedzUsuńNiebywałe!! Sądziłam, że kot zechce polować! ;)
OdpowiedzUsuń