Sobotę zaplanowałam trochę na wyrost, bo przed KOD-owskim marszem zaliczyłam aktualne wystawy w CSW.
Nie będę o nich pisać, bo wrażenia przekazałam na bloxowym blogu i nie ma sensu się powtarzać.
Przyznam, że byłam nieco niespokojna o liczebność marszu. Niepotrzebnie, bo ludzi znowu było mnóstwo. I chyba zaczyna się tworzyć więź międzypokoleniowa, bo młodych widziało się coraz więcej. Spotykały się całe rodziny, znajomi...
I znowu ta fajna atmosfera wzajemnego zrozumienia, życzliwości, uśmiechu. Bardzo podobało mi się hasło: KIMKOLWIEK JESTEŚ, DOBRZE CI ŻYCZĘ. Oddawało ducha marszu.
Warto zauważyć, że o ile na poprzednich marszach widać było grupki anty-, pokrzykujące i wyraźnie wrogo nastawione, o tyle wczoraj zauważyłam zaledwie jednego samotnego mężczyznę, który na kartce z bloku wypisał, jaki to KOD jest wstrętny. ;)
Prawie zaprzyjaźnieni z WOLNYM BALKONEM pozdrawialiśmy- z wzajemnością- ludzi z okien, chodników, stolików kawiarnianych.
Kilka fotek:
Takich plansz było cztery czy pięć- na szerokość ulicy.
Sporo najróżniejszych haseł, plakatów, transparentów przyciągało uwagę, ale niewątpliwym hitem był "przyjaciel dzieci". Chętnych do fotografowania było co niemiara! ;))
Przez całą drogę nam towarzyszył i budził ogólną uciechę.
A na Krakowskim Przedmieściu spotkał się z drugą swoją podobizną, smętną i mocno zrezygnowaną:
..........................................
Nie zostałam już na przemówienia na koniec marszu. Było bardzo późno a mnie czekała jeszcze droga do domu. Dotarłam dopiero koło 20.00. Zważywszy, że wyjechałam o 10.00, stwierdzam wyjątkową intensywność tego dnia.
.............................
Niepokój, który tlił się gdzieś na dnie duszy, że z czasem może być nas coraz mniej, przegoniłam myślą profesora Bartoszewskiego, przytoczoną przez młodą koderkę- Magdalenę Skorupską w DEKODERZE- biuletynie KOD-u:
Kiedy coś uparcie gaśnie- zaufaj iskierce nadziei.
I tego się będę trzymać! :))
Masz na zdjęciach nasze motylki:)))
OdpowiedzUsuńTakie motylki- ale miniaturki rozdawano na czerwcowym marszu KOD-u.
OdpowiedzUsuńPiękna myśl profesora :)
OdpowiedzUsuńPS
Za duszki - dziękuję :))
Też podobała mi się ta myśl, dlatego ją tu umieściłam.:) A duszkom to ja dziękuję, że chce im się ze mną łazić! ;))
UsuńBrawo Ty!I wszyscy, którzy jeszcze podtrzymują tę iskierkę nadzieji!
OdpowiedzUsuńBez przesady. Nie jest to jakieś gigant poświęcenie. Może byłabym bardziej aktywna, ale mam już swoje ograniczenia. A taki wyjazd każdorazowo daje mi sporo zadowolenia, taki dodatkowy haust nadziei.
UsuńLudzie dali mu władzę (nie tylko ci głosujący, lecz przede wszystkim ci gnuśni i zbyt leniwi, by głos oddać) i tylko ludzie mogą mu ją odebrać. Chyba, że wcześniej odwali kitę, czego nie wykluczam ze względu na to, że jest słabą, niezdarną fujarą, która w życiu sportu nie zaznała, więc byle katar go może rozłożyć, nie mówiąc już o kaczej grypie.
OdpowiedzUsuńLudzie dali mu władzę i nie przewidzieli tego, że może być trudno mu ją odebrać. Piszesz, że słaba i niezdarna fujara- co widać na pierwszy rzut oka, śmieszny w swojej niszczycielskiej furii/dopisek mój/- a przecież rządzi wielomilionowym krajem i wygląda na to, że wiele osób jest z tego faktu całkiem zadowolonych. No, nie mogę tego zrozumieć!! :((
OdpowiedzUsuńp.s. A przed ptasią grypą pewnie się dobrze zabezpieczył!