Wszystko mi dziś szło w poprzek!
Z wczorajszego obiadu zostało mi trochę gotowanych kartofli, więc pomyślałam, że zrobię ruskie pierogi. Zrobiłam. Wyszły do kitu! Przepieprzyłam i zachwiały mi się proporcje ziemniaczano- serowe. Niby da się to zjeść ale zero zadowolenia.
Jak zwykle ciasta zrobiłam więcej niż trzeba, więc kolejne pierogi były z serem na słodko. Tym razem ser zrobiłam za rzadki. Ciasto musiało być grubsze, żeby cały środek nie wypłynął w cholerę przy gotowaniu. Byłam wściekła i nabuzowana na maksa!
Mąż zauważył, że miotam się po kuchni jak chmura gradowa i przezornie podkreślił, że pierogi w smaku są bardzo dobre. Nie powiem, żeby mnie to jakoś szczególnie uspokoiło!
Nienawidzę kuchni!! Nienawidzę gotowania!!! :(((
jak zostają ziemniaki, to ja robię ziemniaczane kotleciki (do utłuczonego kartofla dodaję jajko, przyprawy czasem ze 2 plasterki żółtego sera posiekane w drobną kostkę i cebulę albo pora, smażę na złoto i jest piknie :-) )
OdpowiedzUsuńpierogi robię tylko jak mam pomocników, bo stanie w garach przy pierogach jest dla mnie tak samo frustrujące i nawet jak efekt zadowalający, to człowiek tak zmęczony tym obrządkiem lepienia i napychania, że i tak go nie cieszy...
Przepis brzmi zachęcająco! :) Może nawet kiedyś wypróbuję?... ;))
UsuńA pierogi czasem robię. Nie za często, bo to faktycznie dużo roboty, za to potem można nadwyżki zamrozić i leniuchowanie kuchenne na kilka obiadów zagwarantowane! ;))
Dziś mi się ten pomysł na kotleciki ziemniaczane przypomniał. Gdyby nie ten wpis na blogu pewnie odsmażyłabym wczorajsze ziemniaki i zrobiła do tego jajko sadzone. Dzięki blogowi zrobiłam kotleciki-dodałam cebulę, czosnek, jajko, trochę mąki i obtoczyłam w bułce tartej.Z samych ziemniaków nie robiłam, ale często robię jarzynowe tzn z jarzyny np z rosołu.
UsuńCzasem tak jest w kuchni . Miewam i ja takie dni. Z ruskimi też, raz w ogóle nie posoliłam farszu , a ser był kwaśny. Czyli wielkie g. Wyszło . Z gniecionych ziemniaków z wczoraj szybciej da się zrobić leniwe pierogi :)azalia
OdpowiedzUsuńLeniwe! Leniwe z sosikiem! To jest myśl! :))
Usuń"Są takie dni w tygodniu, gdy nic mi się nie udaje". Jak mi zostają ziemniaki, a często zostają, to odsmażam ze świeżo zmielonym kolorowym pieprzem i rano na śniadanie są z jajkiem sadzonym.
OdpowiedzUsuńLubię i nie lubię gotować, zależy od dnia, moja ambicja kulinarna dawno poszła się bujać, jestem mistrzem szybkich, prostych dań. Teraz powoli berło w kuchni przejmuje najmłodszy potomek i są coraz częściej takie dni jak np. dziś, że ambitne dziecko zrobiło nadziewane podudzia z kurczaka, ale on młody jest i jeszcze mu się chce.
Pozdrawiam.
Ja generalnie nie lubię i jeśli gotuję, to wyłącznie z poczucia obowiązku.
UsuńMój mąż czasem lubi się kulinarnie pobawić, co przyjmuję z dużą wdzięcznością i nie miałabym nic przeciwko temu, żeby to robił częściej.;)
Jakoś wspólnie dajemy radę, żeby z głodu nie umrzeć! ;)
Na drugi raz ziemniaczki odsmaz na zloty kolor i podaj z kwasnym mlekiem. Mozna je wlasciwie jeszcze dostac? Lubialam niezmiernie taka potrawe, przez to kwasne mleko. Tutaj z racji braku pewnych szczepów bakterii, od prawie 30 lat pije maslanke ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam odsmażane kartofelki z zsiadłym mlekiem, ale takie danie najlepsze jest latem i oczywiście z mleka sprzedawanego na targu /od prawdziwej krowy!/ ;))
UsuńPodziwiam ludzi, którzy lubią gotować, piec, szydełkować itp Ja gotowanie traktuję na zasadzie "byle szybko". Ale przepis na kotleciki ziemniaczane mi się podoba. Kwaśne mleko sprzedają u nas w sklepach , ale to nie jest to samo co mleko postawione "na kwaśne" z przyniesionego "prosto od krowy". Stęskniłam się już za Wami i planuję wreszcie znów zacząć pisać.
OdpowiedzUsuńNo, wreszcie się odezwałaś! Bierz się do pisania, bo już za długo tego urlopu! Co i rusz zaglądam i- klops!! ;(
UsuńAleż jestem w Krakowie , bo i skoro rok szkolny się zaczął to i zaczęła się moja malutka praca. Już nawet zaczynam "dojrzewać" do pisania. Aktualnie jednak teraz leżę w łóżku i się trzęsę z zimna, mam 37.3 i teraz aż się boję co z tego wyjdzie, bo u mnie chore gardło to katastrofa w obecnej sytuacji.Postaram się dziś zrobić wpis chyba , że całkiem się rozłożę chorobowo.Zapraszam dziś -postaram się choćby dla Ciebie BBM skoro tak się dopytujesz.
UsuńSłowa dotrzymałam, choć zasadniczo jest już jutro.
OdpowiedzUsuńByłam, czytałam, zatrzymałam się nad rodzinną historią...
Usuńp.s.
Ale aż takich poświęceń się nie spodziewam, żebyś pisała, kiedy się czujesz byle jak! Dbaj o siebie. Przede wszystkim dbaj o siebie! :)
jesienna:
OdpowiedzUsuńJa mam dni, kiedy lubię gotować, ale nie ma ich dużo. Mój mąż gotuje tylko wodę na herbatę i czasami zrobi jajecznicę, więc, niestety, muszę coś gotować, nawet wtedy, gdy wracam zmęczona z Warszawy.
Mój mąż czasem realizuje się i wyżywa się w gotowaniu, ale to tylko bywa... ;(
OdpowiedzUsuń