Wbrew tytułowi to będzie bardzo optymistyczna notka.
Wybrałam się do tutejszego GOK-u na widowisko "Księga wielkich życzeń". Widowisko oparte było na filmie o tym samym tytule /nic mi nie wiadomo, by była taka książka/.
Tematyka dotyczy spotkania dwóch światów: dzieci z domu dziecka i starych schorowanych ludzi u kresu życia , przebywających w domu opieki. Z konieczności- pożar w domu dziecka- kilka dziewczynek zostaje skierowanych na pewien czas do domu starych ludzi. Początkowa nieufność przeradza się w potrzebę bliskości i otwarcia na inność. Oczywiście inscenizacyjna jednoaktówka może jedynie zasygnalizować problem, ale w gruncie rzeczy nie o tym chciałam pisać, choć temat sam w sobie nadzwyczaj ciekawy.
Dla mnie fascynujący byli aktorzy.
Otóż w poszczególne role wcielili się panowie i panie z Klubu Seniora oraz dziewczynki ze szkoły podstawowej. I powiem, że byłam oczarowana - swobodą i naturalnością aktorskiej gry, doskonałą dykcją i wyczuciem interpretacyjnym.
Szczerze podziwiałam zdolności reżyserskie młodej kobiety, która przygotowała wieloosobowy /przypuszczam, że wystąpiło około 20 osób, może nawet ponad- nie policzyłam/ spektakl z oprawą muzyczną, prostą ale przemyślaną scenografią i nawet z wykorzystaniem efektów specjalnych.
Można? Można!
Aktywność seniorów zasługuje na wyrazy uznania i duuuże brawa!
-----------------------------------------------
Przyznam, że kilkudniowe oderwanie się od polityki dobrze mi zrobiło- reset permanentny!
Dobrego tygodnia!:)
Genialny pomysl! A nawet dwa pomysly, pierwszy to motywowanie seniorow do aktywnosci, cwiczenie ich pamieci nauka roli, wystepy - no bomba! Drugi fajny pomysl jest w tresci sztuki. Nie pojmuje dlaczego tak separuje sie osierocone dzieci z nudzacymi sie dziadkami w domu opieki, przeciez jedni potrzebuja drugich i niewazne, ze nie ma wiezow krwi, ze babcia jest "przyszywana", dobra taka, skoro nie ma innej. Dzieci tych seniorow nie maja najczesciej dla nich czasu, wiec mozna adoptowac sobie wnuka, no nie doslownie adoptowac, ale spedzac z nim czas. Korzysci obopolne.
OdpowiedzUsuńObserwuję działalność tego kółka teatralnego i z przyjemnością stwierdzam, że się bardzo rozwinęło. Na początku było kilka kobiet, teraz jest ich wiele a i zachęciło się paru mężczyzn / a panowie są wyjątkowo oporni w prezentowaniu tego typu umiejętności!/. Fajna sprawa.
UsuńA co do kontaktów starzy- dzieci masz 100% racji- korzyści obopólne!
Bardzo dobra inicjatywa, pod warunkiem, że osoby starsze lubią towarzystwo dzieci :-) ale tam chyba nie ma przymusu.
UsuńNie sądzę, żeby tu przymus w ogóle był możliwy!
UsuńNo świetnie, oby takich inicjatyw jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńCo roku zapraszamy naszych emerytów na szkolne wigilie, przed którymi oglądają jasełka w wykonaniu dzieci.
Dla obu stron to sympatyczne doświadczenie.
Ja przede wszystkim doceniam to, że przełamane zostało tabu, że starzy mają się chować po kątach i absolutnie nie ujawniać własnych potrzeb czy aspiracji.
UsuńFajny spektakl, u nas sporo dzieci i młodzieży w domach jesieni złotej daje spektakle.W jednym z tych domów prężnie działa chór, pan dyrygent gra na harmoni i powiem Ci ze pieknie śpiewają, trochę im obniżył tonacje i działa.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzieci zawsze występowały, starzy ludzie- bardzo rzadko. Dlatego- myślę- cenne są tego typu inicjatywy. Tak jak ten chór, o którym piszesz.
UsuńPozdrawiam.
Jak powiadał poeta co to i słusznie, Wieszczem zowią.
OdpowiedzUsuń"A, ja myśle, ze panowie
duza by juz mogli mieć,
ino oni nie chcom chcieć!”
Ano, dużo tracą na tym braku chcenia. Ale- szczęśliwie- to się powoli zmienia.
OdpowiedzUsuńMusisz przyznać, że kobiety są bardziej przebojowe...;)
Matyldo, na równi ze wszystkimi, czy to przegląd pieśni chóralnej czy konkurs chórów przygranicznych, wszędzie. Dodam że ładnie śpiewają.
UsuńSuper! Tylko przyklasnąć!:)
UsuńWspaniały pomysł i do tego wprowadzony w życie. Tylko - właśnie - trzeba chcieć. Właściwie chcieć to żyć... tak mi się nasunęło. Gdyby babcia D. chciała... życie byłoby o 100% znośniejsze i w sumie przyjemne...
OdpowiedzUsuńBrawo Ty! Matyldo kochana. A Ciebie na scenę nie ciągnie? Fusilka się pięknie prezentowała swego czasu 😍
Bardzo im kibicuję, Aniu! I cieszę się, że to się tak pięknie rozwija.
OdpowiedzUsuńPytasz, czy mnie na scenę nie ciągnie- to nie dla mnie. Zdecydowanie nie- trema by mnie zjadła na śniadanie!;)))
A Fusilka pokazała, co potrafi- pamietam jej występ i jej sukces!:)😘
Świetna była, nasza gwiazda prawdziwa 🌺🌺🌺
UsuńDołączam do kwiatków!😄💐💐💐
OdpowiedzUsuńDZIEWCZYNY! To był tylko jednorazowy występ, który pomógł mi przetrwać najcięższy okres w mym życiu!
OdpowiedzUsuńAle faktem jest, że współpraca z młodzieżą przy przygotowaniu ich etiudy to była sama radość!
Kwiatki piękne!
🤗😘
😘👏😘👏😘👏😘❣️
UsuńNie widziałam Fuscilii w akcji, ale wielki szacun! ������
UsuńŻartownisia!;))
UsuńUps! Ja naprawdę ogromnie podziwiam ludzi aktywnych, z pomysłem a czasem nawet z zaskakującymi pomysłami :))
UsuńTak, jak np. opisany przez Was występ Fuscilii (której przecież nie znam).
Teraz dopiero do mnie dotarło, że wstawiając tego głupiego gifa - mogłam niechcący urazić.
Nie chciałam tego, słowo harcerza!
Wiem, wiem!
UsuńA Fusilka też się o żart nie obrazi!
Odszukaj w internecie w 1991 r problem ten był juz poruszany w teatrze telewizji Wspaniali aktorzy wiec warto
OdpowiedzUsuńhttps://filmpolski.pl/fp/index.php?film=521602
Dokładniej tu https://vimeo.com/246687060
OdpowiedzUsuńDziękuję. Na pewno skorzystam. :)
UsuńDopiero dziś otworzyłam podany przez Ciebie adres. Kiedyś oglądałam ten spektakl, ale chętnie powtórzę. Tu chodzi bardziej o relacje rodzinne, w mojej notce bardziej o pokonywanie obcości i obronie przed bliskością... Ale i tu, i tam- międzypokoleniowy dramat. Film też obiecuję sobie obejrzeć, bo ma dobrą recenzję.
UsuńW ogóle uważam, że teatr tzw. amatorski to świetny pomysł zarówno dla uczestników, jak i publiczności - miejscowej, a więc tym chętniej oglądającej wyczyny znajomych 😉
OdpowiedzUsuńJasne! Jak najwięcej takich inicjatyw. :)
UsuńDobry pomysl a wyglada ze w praktyce przyniosl wiele zadowolenia tak wykonawcom jak widzom.
OdpowiedzUsuńZawsze wierzylam (i stosuje sie) do aktywnosci, tak mlodych jak starszych osob. Nie ma nic gorszego jak przyklejenie sie do kanapy.
Popatrz ile dalo sie wykrzesic z tych pensjonariuszy gdy mieli okazje popisac sie, w odmiennosci do reszty dni gdy tylko mogli istniec, nic wiecej.
Masz rację! Aktywność - to życie, brak aktywności - to wegetacja!
OdpowiedzUsuń