Pilnie poszukuję małych radości, żeby choć trochę zniwelować wczorajszą gorycz, rozpacz, rozczarowanie...
Zabrano mi moją ojczyznę, zrobiono z niej jedynie kawałek ziemi do rozdrapania, pozwolono rządzić tym, którzy patriotyzm mają w gębie a nienawiść i pogardę w sercu.
I smutno mi.
I smutno mi podwójnie, bo nie umiem dla siebie znaleźć tego kawałka, który dałby mi cień radości w tych skundlonych czasach.
Nie umiem być obojętna, ale i do wojowania już się niezbyt nadaję.
Zamknąć się w swoim świecie- i mieć do siebie żal, że może jednak do czegoś bym się przydała?...
Pora umierać!...
Wiem, sama muszę przetrawić poczucie klęski, rozczarowania, zdumienia, że ta zgnilizna moralna tak łatwo i szybko szeroko się rozlewa, że ci, którzy kiedyś deklarowali przywiązanie do wolności, dziś- w sejmie- tą wolnością handlują bez krzty zażenowania, na oczach Polaków, na oczach świata... źle mi bardzo! :(
Ludzie! Co się z nami stało?!!...
Czy naprawdę zawsze tacy byliśmy-potulne pańskie pieski, czekające na ogryzioną kość?... NO PRZECIEŻ NIE!!!! Przecież to u nas był początek wolnościowego zrywu, lata 80-te... I ta piękniejąca, nowoczesna Polska... i duma, że było można, że daliśmy radę!
Zapomnieliśmy?!! Tak szybko?!!
Przepraszam, starczy na dziś. :(