3 paź 2019

Kto ma pecha...

...czyli: jak jest coraz lepiej w naszej służbie zdrowia.

 Najpierw "streszczenie" mema /niestety, nie umiem ściągnąć z FB/. 
Pielęgniarka do pacjenta: - Mam dla pana dwie wiadomości, dobrą i złą. Którą chciałby pan usłyszeć pierwszą?
- Dobrą.
- Dobra jest taka, że polska publiczna służba zdrowia jest jedną z najlepszych w Europie.
- O, to dobrze.  A jaka jest zła?
- To jest opinia marszałka Terleckiego. 
                                      ***
Zgłosiłam się wczoraj na wyznaczoną wizytę i... klops. System kręci nosem i pani rejestratorka podejrzewa, że opuściłam wizytę, wcześniej nie zgłaszając tego faktu. Pokazuję stosowną karteczkę z wyznaczoną datą i pani zaczyna być lekko zmieszana. Prosi, bym poczekała a ona spróbuje to wyjaśnić. Wychodzi i wraca po pięciu minutach. Bardzo mnie przeprasza, że koleżanka pomyliła się i "przydzieliła " mnie innej lekarce, tym samym system mnie wyrzuca i trzeba ustalić inny termin już do właściwej osoby.
- No, cóż! Dziej się wola nieba! Mylić się jest rzeczą ludzką!- stwierdzam filozoficznie. I uśmiecham przyjaźnie.
- Jak to dobrze, że pani to rozumie! - oddycha z ulgą pani rejestratorka- bo są pacjenci gotowi awanturę wywołać...
- Gdyby pani jakoś szczególnie zależało, to ja też mogę! - żartuję.
Ale mina mi lekko zrzedła, gdy dostałam nowy termin. Za pomyłkę tamtej pani zapłaciłam blisko pięcioma miesiącami poślizgu. Ale awantury jednak nie zrobiłam. ;)
Może gdyby to była sprawa życia lub śmierci, to bym walczyła jak lwica, ale tak? Tyle już czekałam , to i te dodatkowe pięć miesięcy poczekam- życie nauczyło mnie cierpliwości.
- A służba zdrowia, panie Terlecki, jest znakomita! Tylko kolejki cokolwiek przydługie... ;(

36 komentarzy:

  1. Och, pomyliłam się i usunęłam komentarz, a wiec jeszcze raz to samo: Bardzo przykre :( I pewnie nic się nie zmieni dopóki urzędy, placówki służby zdrowia itp będą mogły mylić się bezkarnie. Trochę trudno mi uwierzyć, że w tej sytuacji rejestratorka nie mogła znaleźć terminu za kilka dni, tydzień czy dwa albo umówić się na telefon, żeby zaproponować coś wcześniej.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, to nasze polskie realia. Niczego nie przejaskrawiłam.
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
    2. Nie mam wątpliwości, że było dokładnie tak jak napisałaś, ale mam wrażenie, że w wielu sytuacjach (także w tej) pojawia się brak dobrej woli (a może brak wyobraźni?) ze strony urzędników czy rejestratorów.

      Usuń
  2. Być może masz rację, ale że ludzie miesiącami a nawet latami czekają na wizytę - to fakt. U nas,żeby dostać numerek do lekarza pierwszego kontaktu, trzeba albo stanąć w kolejce od 6.00 rano, albo żebrać na kolanach, żeby lekarka przyjęła dodatkowo poza limitem. Parszywie to wszystko wygląda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Skarlet:
      Odpowiedź dla Ciebie jest wyżej. Nie wiem, co się dzieje, ale czasem komentarz nie ukazuje się we właściwym miejscu. Przepraszam, ale to nie moja wina /chyba że mojej nieumiejętności obsługi bloga/

      Usuń
  3. W dzień wizyty lekarskiej, w połowie września, usłyszałam, że pani "doktór" jest dziś nieobecna. Jestem przepisana na najbliższy wolny termin, czyli 7 stycznia. Pozdrawiam pana Terleckiego i życzę mu wizyty u specjalisty. Za rok.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pan Terlecki nie czeka raczej w kolejkach,co on tam może wiedzieć o publicznej służbie zdrowia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością nie czeka! Ani on, ani nikt inny z tej ekipy.

      Usuń
    2. Sądząc po durnej gadaninie, p. Terlecki wymaga innych specjalistów. Kto wie - może nie tylko on jeden z ekipy rządzącej?

      Usuń
    3. Też miewam podobne myśli...

      Usuń
    4. Niektórym to i specjaliści nie będą w stanie pomóc

      Usuń
  5. Znam ten "ból" jak nie wiem co! U nas otworzyli nowy ośrodek zdrowia, ale co chwilę zamkniety, bo lekarzy dwóch na krzyż! O wizycie na SOR to już wolę nie pamiętać, bo to o pomstę do nieba woła! Póki co tracę oszczędności, chociaż w prywatnych gabinetach tez już kolejki i najmarniej miesiąc się czeka na wizytę! Wrrrr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem po prostu nie ma wyjścia i wtedy szuka się ratunku, gdzie się tylko da. Ja- szczęśliwie- mogłam sobie na czekanie jeszcze pozwolić.

      Usuń
  6. Miałam mieć wizytę u pulmonologa, wcześniej rtg. Zapisałam się dawno temu, grzecznie czekałam i w przeddzień zadzwoniła pani, że jest remont i mam zadzwonić do innej przychodni w sprawie prześwietlenia. Zrobiłam tak, zapisano mnie i znów pani zadzwoniła, ze aparat się zepsuł i mam dzwonić... dzwoniłam już trzy razy a naprawiony nie jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aparatura się psuje a Owsiak wszystkim placówkom kupić nie da rady, niestety. Nieudolność tego rządu jest porażająca! :(

      Usuń
  7. z Terleckim to tak już jest, że jak coś powie, to na pewno nie jest tak, jak mówi...
    no, ale jeszcze jakoś wytrzymamy te dziesięć dni...
    tylko gorsze jest to, że kandyduje znów, w Krakowie i pewnie się załapie, ale jak to będzie z (wice)marszałkowaniem to sprawa jest otwarta...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko Terlecki! Tam co jeden- to kłamczuch. Oni chyba oddychają kłamstwem! Tak bym chciała, żebyśmy za te kilka dni zgotowali tej ekipie lodowaty prysznic!!
      Po.ba.s. :)

      Usuń
  8. Czasami nie wiemy czy to sprawa życia lub śmierci. Gdy stałam przed rejestracja jakaś pani chciała do lekarza szybko, bo źle się czuła. Rejestratorka pyta czy to coś pilnego? a skąd to można wiedzieć, może to spadek ciśnienia, a może serce?
    Gdyby chodziło o 5 dni, ale 5 miesięcy? czyli zwolniłaś komuś miejsce do innego lekarza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo skorzystał ktoś inny, albo pani doktor mogła odpocząć...;)

      Usuń
  9. 5 miesięcy ? O kurczę . U nas ponoć tyle czeka się na endokrynologa . Azalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nowego. Na wysokie specjalizacje czeka się baaaardzo długo! :(((

      Usuń
  10. Tjaa, i ten odwieczny ping-pong: od internisty do specjalisty do internisty i znowu...
    I człowiek coraz gorzej, a przecież miało być tylko lepiej ;-)
    Uściski! ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Takie życie, Leny, takie życie!...
    Serdeczności. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet nie jestem w stanie wymyślić czegoś sensownego w komentarzu. Żyjemy w jakiejś alternatywnej rzeczywistości niż reszta Europy :-( Trzymaj się dziewczyno te 5 miesięcy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu bym polemizowala... ;)

      Usuń
    2. @ Old Lady:
      Spokojnie! To nie katastrofa! To tylko stomatolog! ;)

      @ Lucy:
      Myślisz, że i u Was służba zdrowia szwankuje. Wydawało mi się, że w Niemczech to już niemal wzorcowo, ale sądząc po Twojej ostatniej notce, ideałów nigdzie nie ma...

      Usuń
  13. Masakra, a ja bym poprosiła o bliższy termin,zawsze tam mają jakieś rezerwowe miejsca, mnie już nerwy biorą.Lekarz rodzinny u mnie się sprawdza i neurolog, rodzinny do ogarnięcia w danym dniu a neurolog wyznacza kolejny termin i tak pani rejestruje( to są te dodatkowe miejsca dla osób leczących się na stałe).
    Niestety do innych specjalistów muszę prywatnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, ze rezerwowe miejsca to dla "swoich" a cóż ja? - szara mysz z prowincji...;(

      Usuń
  14. Zawsze jakoś dawałam sobie radę ze służbą zdrowia, ale to co mnie spotkało przez ostatnie dwa lata to połączenie Kafki z matrixem. Nawet nie wiem ja się do tego odnieść. Dostałam wyrok- rak trzustki w rozpoznaniu dwa lata temu, w zasadzie z tym co mi napisano powinnam żyć góra kilka miesięcy. Na moje pytanie po wyroku co dalej, usłyszałam proszę się zgłosić do kontroli za dwa lata, żyć i myślec pozytywnie UFF.
    Dobra żyję już dwa lata, zgłaszam się do kontroli, a pani w rejestracji mówi mi, że i owszem, ale termin za pół roku.
    Dobra idę więc ze swoim rakiem trzustki, prywatnie na usg i pani doktor na moje pytanie co z moim rakiem trzustki - mówi mi, cytuję "oni tak każdemu piszą, bo teraz są za dokładne badania ja bym się nie przejmowała, nic się w obrazie nie zmienia może pani spokojnie czekac na wizytę". I tak staram sie nie przejmowac raz mi to idzie lepiej, raz gorzej, czy to nie Kafka?
    Przepraszam za słowotok, ale mi sie ulało.
    Pozdrawiam.
    Jeśli chodzi o obecna słuzbę zdrowia nic mnie nie jest w stanie zdziwić

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam, ale zupełnie nie wiem, co Ci napisać, żeby nie zabrzmiało jak trywialne pocieszenie. Bardzo, bardzo Ci współczuję. Jesteś niezwykle silną i dzielną kobietą. Życie na bombie zegarowej to heroizm.
    Jeśli będę mogła w czymś Ci pomóc- pisz! Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby choć trochę Ci ulżyć . Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń