Zazwyczaj przed Świętem Zmarłych staram się objechać szereg grobów moich bliskich- rodziny i przyjaciół.
I dziś był taki objazdowy dzień: trzy cmentarze i jazda. I w samochodzie rozmowa z dorosłym synem. O wieczności, o śmierci, o różnych rodzajach pochówku... I naprawdę nie były to przygnębiające rozmowy, powiedziałabym, że rodzaj filozoficznych rozważań o współgraniu z Matką-Naturą przy "zielonych" pogrzebach, o znikomości ludzkiej egzystencji - w zależności od perspektywy spojrzenia...
Ciekawie było bardzo!
Prawie codziennie przechodzę obok cmentarza, jest jak piękny park.Mieszkam tu krótko, nie mam znajomych w tym miejscu do odwiedzania, jedynie syn koleżanki i jej mąż spoczywają tutaj. Przechodząc z psami niedaleko pozdrawiam ich w duchu. Już dawno przyszła do mnie (sama) myśl, że cmentarz to też życie i nie wzbudza we mnie negatywnych emocji. Mam też takie irracjonalne poczucie, że gdziekolwiek spoczywają moi Bliscy, są przy mnie zawsze ilekroć o nich myślę i w ten sposób zaciera się granica między światami...
OdpowiedzUsuńRozmowy od serca są bardzo potrzebne, szczególnie na tematy zwykle nazywane trudnymi.
Podoba mi się określenie o zacieraniu się granic między światami... Bardzo przemawiające do istoty odczuwania...
UsuńMnie zatrważa to, że w naszej kulturze śmierć przestała być traktowana jako coś absolutnie naturalnego. A przecież jest... wszyscy umrzemy, dobrze być pogodzonym z tym faktem.
OdpowiedzUsuń"Zielony pogrzeb" to ja bardzo poproszę, jakby tak ze mnie jakieś drzewo wyrosło... Ach ♥ Ale to nie w tym kraju...
Uściski ♥
Może dlatego ja się buntuję przeciwko halloween- nie rozumiem tego świętowania, nie czuję go, jest mi całkowicie obce. A co do "zielonych pogrzebów"- może i u nas kiedyś się przyjmą?...
UsuńPozdrawiam.:)
Ja się nie buntuję, po prostu nie rozumiem idei :-) jest mi całkiem obca, co nie znaczy, że potępiam. Każdemu, co lubi, póki nikogo nie krzywdzi.
UsuńTo prawda! Nie mam zamiaru protestować na ulicach przeciwko- po prostu ten typ zabawy mi się nie podoba.
UsuńKażdy wie, że ludzkie życie kiedyś się kończy, a jednak wiele osób unika tego tematu.
OdpowiedzUsuńZielone pogrzeby chyba nie wszędzie na świecie są dopuszczane. Nie umiem sobie dziś odpowiedzieć na pytanie, czy chciałabym mieć taki pochówek.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja nie miałabym nic przeciwko temu, z jednym tylko warunkiem- mają być prochy!
UsuńPozdrawiam. :))
A wiesz, że z synem jeszcze nie rozwinęliśmy takiego tematu...na razie na tapecie ciągle są wspomnienia z wesela, bo nowe zdjęcia napływają.
OdpowiedzUsuńNa szczęście groby mam w jednym mieście, nie licząc dalszej rodziny...
Myślę, że do niektórych tematów powoli się dojrzewa i nic na siłę. A Ty jeszcze jesteś bardzo młoda, więc i tematyka dość abstrakcyjna. Ciesz się weselem- to teraz dla Ciebie ważniejsze! :)
UsuńMam już z córka obstukane, co i jak. I ona, mimo że mamy różne światopoglądy, mnie rozumie i obiecała zrobić tak, jak chcę.
OdpowiedzUsuńJa już też temat przemyślałam i przegadałam. A co zrobią, to zrobią- na to już nie będę miała wpływu...
UsuńNie wiedziałam co to 'Zielone pogrzeby", poszukałam u wujka google.Jestem jeszcze ze świata gdzie jest szacunek dla miejsca pochówku, spokój,cisza ,nie deptanie po grobach itp.Patrząc w necie że trumnę zakopują w lesie to nie dla mnie, potem dziki mnie odkopią czy inne stworzenia,podepczą, jeszcze jestem tradycjonalistką.Rozważania jak najbardziej i ciekawą rozmowę miałaś z synem,w sumie to wszystko życiowe sprawy.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń"Zielony pogrzeb" wcale nie jest oznaką braku szacunku. Ale to prawda, że pewne nowe obrządki trzeba oswoić, zanim zacznie się o nich myśleć jako o czymś normalnym czy nawet pożądanym...
UsuńPozdrawiam.
Urszulo, nikt trumny nie zakopie w lesie, bo nikt nie będzie z trumną jeździł po bezdrożach. Najpierw trzeba się poddać kremacji, a potem już z górki :-)
UsuńOld Lady ,takie fotki z trumna w lesie widziałam w necie.
UsuńKiedy przychodzę plewić trawę przy grobach gdzieś tak w okolicy sierpnia, wtedy wyraźnie widać jak bardzo próżny jest nasz sposób dbania o zmarłych. Cały cmentarz tonie pod hałdami wypalonych zniczy i dawno wyblakłych plastikowych wieńców i bukietów. Jednak przeważająca większość rodzin pilnuje tylko by nakłaść na święta, a potem tak zostaje i straszy. Zniszczony przez pogodę plastik wcale nie zdobi, nie wspominając już o tym ile z tego śmieci mamy.
OdpowiedzUsuń100% racji! I piszę to wcale nie dlatego, że idealnie dbam o groby, bo też różnie z tym bywa. Po prostu uważam, że masz rację a kręgi pamięci, czy zielone pogrzeby rozwiązałyby wiele problemów.
UsuńKręgi pamięci.- Nie wiedziałam, że istnieje u nas rozsypywanie prochów.
OdpowiedzUsuńChyba istniało ale dość krótko i zaraz tego zabroniono. Ale nie jestem tego pewna, nie sprawdzałam .
UsuńJa to jak zwykle z czterema łapami na ziemi: mają mnie spalić i rozrzucić mnie w jakimś lesie. I jeszcze żeby mi zagrali piosenkę Mamy Cass "Dream a little dream of me", może być z telefonu. I tyle. Co do zgody na rozsypywanie prochów - a kto może zabronić i w jaki sposób? Bierze się urnę i ewentualnie mówi się, że ma się grób w innej części świata.
OdpowiedzUsuńW Niemczech jest ten problem, ze ani trumny, ani urny nie dostajesz "do reki", jest póki co, obowiazek pochówku na cmentarzu wzglednie w tych cmentarnych lasach, i tego monopolu miasta i gminy nie beda chcialy sobie odmówic, bo na tym zarabiaja. Jedynym sposobem na obejscie przepisu jest wyslanie zmarlego do holenderskiego badz czeskiego krematorium i odebranie tam urny, i sklamanie w ratuszu, ze grób jest w Polsce czy gdziekolwiek.
UsuńWiadomo, kasa. Ale sąsiedzi mówili (w Krainie Deszczowców), że jest taki las niedaleko, że można tam sobie za niewielką opłatą "kupić" drzewo, pod którym można rozsypać prochy. Muszę się dokładniej dowiedzieć. A może to zależy od gminy? Pozdrawiam
Usuń@ Old Lady:
UsuńW gruncie rzeczy nie wiem, jakie są u nas przepisy w tej materii i jak się je da ewentualnie obejść...;)
@ Lucy:
Że w Niemczech są takie lasy, czytałam/słuchałam w książce niemieckiego leśnika-naukowca 'Tajemne życie drzew' czy coś w tym rodzaju- nie pamiętam dokładnie tytułu. Do tej pory nie wiedziałam, że jest taka możliwość...
A sprawy ostateczne, związane z moją osobą, wielokrotnie w różnych sytuacjach poruszałam, więc myślę, że żadnych niejasności czy niespodzianek nie powinno być...
Tak, takie lasy sa, wcale nie tak rzadko sie trafiaja, nawet na mojej prowincji. Mozna sobie kupic/ wybrac drzewo, mozna pod tym drzewem anonimowo, albo dac przytwierdzic tabliczke, to spoczywa, sa tez lasy, gdzie np raz na rok, niekoniecznie w listopadzie, urzadza sie takie jakby nabozenstwa, czy raczej spotkania krewnych zmarlych, nawet z grilem ;) zdaje mi sie, ze ludzie polubili te forme pochówku, mlodzi i starsi. Friedwald, tak to sie nazywa.
UsuńAcha, taki las tez jest gminny/ miejski, czyli miasto/ gmina kasuje za to drzewo, wiec nie ma róznicy, czy las, czy tradycyjny cmentarz. Jedynie we wlasnym ogródku nie wolno, ani na kominku ustawic urny, bo na tym wlasnie gmina nie zarobilyby, a o to przeciez chodzi.
UsuńBardzo mi się ten nowy obyczaj podoba, z wielu powodów . U nas najprawdopodobniej jeszcze długo się nie przyjmie. Niestety! :(
UsuńSzkoda, pewnie, ze nie po koscielnemu abo cus...
UsuńKregi pamieci- cos podobnego wyszykowali na cmentarzu w miescie obok, póki co jeden krag, nawet nie wiem, czy na urny, czy na trumny, ale jest opcja, ze jak sie przyjmie, to zrobia i drugi. Nawet fajnie to wygladalo na zdjeciu w gazecie.
Zdaje mi się, że prochy bezpośrednio wysypywało się na ziemię do innych wcześniej wysypanych prochów . A nazwisko dopisywało się na specjalnej tablicy pamięci. Chyba niczego nie pomyliłam .
UsuńTo sa bardzo wazne rozmowy, ogólnie dobrze jest miec ogarniete, co kto by sobie zyczyl w takiej czy innej sytuacji.
OdpowiedzUsuń