Pojechaliśmy do stolicy na zakupy. Mąż myślał o nowej kurtce. Okazało się, że na to nieco za wcześnie, za to ja wypatrzyłam spodnie po bardzo atrakcyjnej cenie.
Cena ceną, ale przymierzyć trzeba. Stanęłam grzecznie w kolejce do przymierzalni. Jedno ze stanowisk się zwolniło, wyszła jakaś kobieta, zostawiając niezasuniętą kotarę.
- Wejść? Nie wchodzić? Może za chwilę wróci?...- na stołeczku przy lustrze została sterta skotłowanych ubrań.
O, święta naiwności!
Ta pani wcale nie miała zamiaru wracać. Ona jest potencjalną klientką- przez wielkie K- i nie będzie po sobie sprzątać! Od tego jest personel sklepu!!
To był w czystej formie wyraz pogardy!
Gdy przełożyłam sobie z polskiego na nasze scenkę, której niechcący byłam świadkiem, moje poczucie zdziwienia przerodziło się w przykrość, zabarwioną wstydem, choć nie ja się tak obrzydliwie zachowałam. Byłam jedynie świadkiem okazania totalnego lekceważenia drugiemu człowiekowi, ciężko pracującemu człowiekowi!
Jak można wymagać dla siebie szacunku, nie okazując go komuś innemu? Jak ma być miło i dobrze, gdy nawzajem tak właśnie się traktujemy?
-----------------
A spodnie kupiłam, były dobre. ;)
W sieciówkach, jeśli sklep jest duży, zazwyczaj są wieszaki i półki na te ubrania, które nam nie pasują. A stamtąd personel roznosi wszystko na właściwe wieszaki. Ale żeby tak wszystko rzucić w przymierzalni... Widocznie za ciężko było...
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko wierzyć w to, że karma wraca ;) I pracy tej pani też ktoś kiedyś nie uszanuje. Jeśli tak odnosi się do ludzi- to spotka ją to raczej wcześniej, niż później.
Gratulacje udanego zakupu :)
Też mam nadzieję, że karma wróci.
UsuńDziękuję i pozdrawiam. :)
Oj, można... Uwierz...
OdpowiedzUsuńLudzkość się spodliła niezmiernie.
Też to obserwuję i bardzo mi z tym źle. :(
UsuńAno, rzeczywistość coraz bardziej brzydzi :-/
UsuńI trudno to ignorować- chyba się po prostu nie da! :(
UsuńNiestety, te damy tak mają 😕
OdpowiedzUsuńPrzygnębiające. :((
UsuńWidziałam w sklepie Auchan odwieszone na wieszaczku bokserki. Były białe.... z wyraźnymi śladami używalności, widocznymi poniżej guziczków w rozporku. Działo się to w Sylwestra, zapewne klientowi zależało, aby powitać Nowy Rok w nowych majtkach. Nie tylko "damy" robią zakupy.
OdpowiedzUsuńNiemal nie do uwierzenia.:((
UsuńSpadamy coraz niżej jako ogół? Jednostki, jak Ty, Matyldo oraz wiele innych znanych nam osób, nie postąpiłyby tak. Czyżby naprawdę była nas mniejszość? Czy znów powtórzyć trzeba "czym skorupka za młodu nasiąknie..."? Skojarzenia idą dalej i docierają do deformy nauczania... No tam to już na pewno dzieci się nie nauczą dobrego zachowania i porządku!
OdpowiedzUsuńStaczamy się w dół- jako społeczeństwo. :(
UsuńNiestety, częsty obrazek. Ja trafiłam kiedyś na brudną podpaskę w przymierzalni sklepu z bielizną! Zgłosiłam ten fakt, bo przymierzalnia była tylko jedna...
OdpowiedzUsuńTo się w głowie nie mieści!! :((
UsuńTo jest bardzo często. Szczególnie w sklepach sieciowych, to już niemal jak "oczywiste", że tak będzie.
OdpowiedzUsuńNie chciałabym, żeby tak było! :(
UsuńA może tym wcześniejszym użytkowniczkom kabiny po prostu się to należało. Ręce opadają, jak się takie rzeczy słyszy.
OdpowiedzUsuńByłam bardzo zniesmaczona!
UsuńŻenujące zachowanie :( Kultura osobista, kultura bycia karłowacieją :(
OdpowiedzUsuńA spodnie niech się dobrze noszą :) Serdeczności :)
To prawda- karlejemy! :(
UsuńDziękuję i pozdrawiam. :)
Szkoda, że nie mogę nic dodać, ale nie kupuję ciuchów w sklepach. Ale mam ciekawostkę: w Anglii przeżyłam szok, kiedy w wielkim sklepie z ciuchami okazało się, że przymierzalnia to wielki pokój z lustrami bez kabin, tylko z ławkami pod ścianą. Wszystkie babeczki przymierzały "publicznie" i jakoś nie było problemu. I byłam zadowolona, bo zobaczyłam, że mój tyłek w porównaniu z innymi wcale nie jest taki wielki :-)
OdpowiedzUsuńDuże tyłki podobno są w modzie. Gorzej z dużymi brzuchami, niestety...
UsuńUlach, dzięki za pocieszenie, bo od tamtego czasu mi się poprawiło, niestety. Jeszcze napisz, gdzie ta moda panuje, żebym się załapała, hihihi.
Usuń@ Old Lady:
Usuń@ Ulach:
Każda sytuacja ma swoje plusy i minusy. A o kompleksach nic mi nie gadajcie, bo przy mojej sylwetce "napoleona" /dół rozrośnięty, góra mizerna/ miałabym sporo do opowiadania. ;(
To się nazywa "napoleona"? Ale duch i mądrość l'empereur'a też wchodzi w zestaw?
UsuńOnego czasu "napoleonem" nazywano mocno wykwintne koniaki- nie to, żebym piła, ale widziałam. ;)) Butelka miała charakterystyczny kształt i do niego porównałam swoje wymiary. A co do mądrości... to może po opróżnieniu zawartości rzeczonego napoleona?... ;)))
Usuń