Zazwyczaj staram się nie pisać o planach i zamiarach, bo człowiek- istota ułomna i pomysły- swoje a ich realizacja- swoje. Z drugiej strony, jak się publicznie do czegoś zobowiążę, to głupio się wycofywać i później oczami świecić, z czym zresztą też się liczę.
No to...
Mam zamiar /tylko zamiar/ zrobić dywanik/chodniczek z resztek wełny. Jeśli uda mi się ten pomysł zrealizować, to może to być całkiem fajne. Kiedyś taką metodą zrobiłam poszewkę na jasiek i wyszła całkiem przyzwoicie, więc jest to do wykonania, tyle że więcej czasu i pracy będzie wymagało. Oczywiście zaprezentuję, jeśli już będzie cokolwiek do zaprezentowania... ;))
Pochwal się koniecznie!!!
OdpowiedzUsuńNo i przyjemnego dziergania! :-)))))
Dzięki wielgaśne! Chętnie się pochwalę, jeśli tylko będzie czym. ;)))
UsuńRób, rób! Tylko może poczekaj, aż się ochłodzi, bo taka wełniana płachta będzie wściekle dogrzewać. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńDzięki za kciuki! Nie wykluczam, że finisz zastanie mnie późną jesienią... ;))
UsuńJestem pewna, że Ci się uda. Koniecznie ją później pokaż w blogu.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie wspierasz wiarą we mnie. Pokażę, ale to potrwa...
UsuńOczywiście, że będzie, już za pracochłonność chwalić będę! zagospodarowanie resztek to drugi powód do chwały...
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Jotko. Obym zasłużyła na pochwałę, bo teraz to zbyt wcześnie- dopiero faza projektu.
UsuńProjekt to połowa sukcesu!
UsuńŻeby się Twoje słowa w złoto obróciły, Jotko!! ;))) Potrafisz człowieka zachęcić! :)
UsuńO, to bedzie ciekawe, a ja cierpliwie poczekam na fotke, i byc moze inspiracje.
OdpowiedzUsuńMoże być problem z inspiracją, bo to robota na szydełku a Ty jesteś specjalistką od drutów.
UsuńZaczęłam robić chodniczek ze szmatek. Uzbierałam następną partię, pocięłam, zeszyłam, zwinęłam w kłębki i pomyślałam, że dam teściowej do roboty, będzie miała zajęcie a posługiwać się szydełkiem potrafiła. Pokazałam jak ma robić...
OdpowiedzUsuńOkazało się, że zamiast robić wzdłuż, obrobiła w kółko i powstało coś nie nadające się do niczego, założyła sobie na szyję wielce zadowolona. Zgubiła grube szydełko przy okazji. Rzuciłam robótkę i odechciało mi się na amen.
Ale Ty rób, kochana, nie masz przy sobie teściowej z demencją, nikt Ci nie przeszkodzi. Buziaki, Matyldo :)))
A wiesz, Aniu, ze moja mama tez kiedys drutowala zawziecie i pieknie, a jak jej dalam w okolicy Bozego Narodzenia welne i druty do ręki i musialam nabrac oczka, to nie umiala juz ich przerabiac. I tyle na temat pamieci dlugometrazowej przy demencji, ponoć 😲
UsuńNiestety, tak to wygląda :(
Usuń@Anka: Powiem, że jak diabeł święconej wody, boję się przerwania roboty- bo wtedy baaardzo trudno wrócić. Coś już wiem na ten temat.;) Na razie jestem dobrej myśli.
UsuńMasz rację, że jak się przerwie to trudno do robótki potem wrócić. Mnie się szmatki wtedy skończyły, musiałam uzbierać następne. No i tak to... A dywanik gdzie ma docelowo spocząć?
UsuńJeśli się będzie dobrze prezentował, to w pokoju telewizyjnym a jeśli będzie byle co, to psiak córki dostanie jako gościnne legowisko. :))
UsuńNa pewno powstanie coś ładnego.
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemności z pracy i czekam na zdjęcie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Mam nadzieję, chociaż nie mam pewności. Dziękuję za miłe słowa. Serdeczności podsyłam. :))
UsuńJuż jestem ciekawa. Ja, niestety, nie posiadam takiej umiejętności, ale bardzo podobają mi się takie rzeczy. Życzę miłej pracy. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, co z tego wyjdzie ale spróbować można!
UsuńPozdrawiam. :)
O,brawo Ty, powolutku a wydziergasz i ja powoli dziergam z resztek te derki dla zwierzatek , koniecznie pokaz.
OdpowiedzUsuńOczami wyobraźni już widzę ten dywanik, ale czy uda mi się sfinalizować- zobaczymy. Na pewno będę chciała!
Usuń