To, czy jestem Europejką, Azjatką czy Amerykanką nie jest bynajmniej wynikiem miejsca urodzenia czy zamieszkania, choć to niewątpliwie pewien warunek.
W gruncie rzeczy na przestrzeni lat nic się u mnie w tej materii nie zmieniło- urodziłam się w Polsce, a więc w Europie, mieszkałam i mieszkam w niej nadal, czyli formalnie rzecz biorąc zawsze Europejką byłam. Z maleńkim zastrzeżeniem- przez znaczną część życia NIE CZUŁAM SIĘ Europejką i nawet mi do głowy nie przyszło, by tak o sobie myśleć.
Żyłam zawieszona w swoim tu i teraz, zaścianku Europy - na pograniczu Azji, pogodzona ze swoimi ograniczeniami, wyprana z marzeń, zaprogramowana na przeżycie kolejnego trudnego dnia...
I taka zmiana! Szalona, nieprawdopodobna, wielka!
Ja- stara kobieta- dalej nie znająca języków, oszczędna emerytka nadal nie marząca o luksusach- jestem już kimś innym: CZUJĘ SIĘ EUROPEJKĄ! Czuję się wolnym człowiekiem z całą paletą swoich praw. Mogę z nich nie korzystać, ale je mam!! I już nikomu i nigdy nie pozwolę ich sobie odebrać.
Nic się nie zmieniło- zmieniła się moja mentalność, uwierzyłam w siebie jako człowieka, w swoją wartość, w swoje prawo do wolności.
Może się wydawać, że to tak niewiele a przecież w tym właśnie tkwi cały sens życia: żyć tak, jak chcesz to swoje życie ułożyć, mieć poczucie sprawczości, wolności wyboru, pełnego oddechu...
I właśnie teraz, gdy wreszcie odzyskałam to co najważniejsze, ktoś mi to znowu chce zabrać, ktoś chce mnie z powrotem wtłoczyć w życie pod dyktando?!!...
NIGDY!!! Nie pozwolę! WOLNOŚĆ JEST WE MNIE!
jesienna:
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze mi się czytało to, co napisałaś, bo to są i moje odczucia. Jest nas więcej. Nie pozwolimy sobie zabrać naszej wolności. Nikt nie może decydować za nas bez nas.
Cieszę się, że poruszyłam jakąś wspólną strunę. Wierzę że "NAS WIĘCEJ" będzie na tyle dużo, że staniemy się skuteczni i przywrócimy rządy prawa.
UsuńBardzo mnie podbudował widok młodych na demonstracjach w sprawie sądów. To bardzo ważne, że się ruszyli. Udział w takim sprzeciwie uczy, że można i trzeba się angażować. My to wiemy bo przeżyliśmy to w młodości dlatego na początkowych demonstracjach byli ludzie dziesiąt plus, ten nasz sprzeciw z lat młodości zaprocentował protestem teraz. Młodzi nie wiedzieli, że można i trzeba - teraz już wiedzą, to na pewno zaprocentuje, pałeczka została przekazana.
OdpowiedzUsuńMyślę, że prezes się przeliczy, Europa zobaczyła, że Polacy ta łatwo nie zrezygnują z Europy.
Te protesty są bardzo ważne chociażby dlatego, żeby Europa nie zrezygnowała z Polski.
Pozdrawiam.
Oby Twoje słowa okazały się prawdziwe. Ja też wierzę, że prezes się przeliczy i wiele na to wskazuje, ale to jeszcze nadzieja - nie pewność. Musimy się wzajemnie wspierać w tej wierze.
UsuńJa też ogromnie się cieszę z obudzonej aktywności młodych i z tego, że Europa tak pilnie a życzliwie obserwuje nasze krajowe zmagania.
Pozdrawiam.
Dokładnie to samo czuję. Przeszliśmy od czasów totalnej beznadziei i skazania na uwięzienie w socjalistycznym Grajdole do czasów wolnego wyboru. Oczywiście wolny wybór zawsze łączy się z ponoszeniem jego konsekwencji, co nie każdemu pasuje, bo suweren ewidentnie posiada naturę niewolnika i by chciał, by to pan niewolników gwarantował mu pracę, jedzenie i dach nad głową. Zdarza się!
OdpowiedzUsuńMyślę, że do pewnych błędów przyczyniło się szkolnictwo, które uczyło przyswajania wiedzy, ale z samodzielnym myśleniem było już znacznie gorzej...Ponadto poleć, proszę, po palecie dotychczasowych ministrów oświaty-ta lista mówi sama za siebie! :(( Stąd i lenistwo myślowe i tumiwisizm pełny...
UsuńTak sobie przemyślałam Twoje odczucia, faktycznie trudno było być w Polsce Europejczykiem... #system nie dawał czasu na rozmyślanie o tym nawet. Do tego miał się za ten lepszy ;)to juz tak dawno u mnie, nastolatką byłam,a wtedy wszystko wydawało mi się tez normalne, bo innego rodzaju życia nie znało sie przecież.
OdpowiedzUsuńWidzisz,dla większości z nas nasze życie też było normalne- bo innego nie znaliśmy, choć wielu podskórnie czuło, że to normalne nie jest. Dziś wierni chrześcijanie z taką uwagą nie słuchają kazania, jak w tamtych latach- z uchem przy radiu, próbując się przebić przez szumy zakłóceń- słuchało się Wolnej Europy!Jak sądzisz, dlaczego?...
UsuńHm, dlaczego... wystawie teze, ze - bo zdaje im sie, ze zjedli wszystkie rozumy i ich poglady sa najwlasciwsze, bo najichniejsze.
UsuńBardzo dobrze to ujelas, nic dodac, nic ujac. Brawo!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ikroopko! Odpowiedź jest prosta- prawdziwe odczucia zawsze znajdą sobie drogę do ludzi. :))
UsuńNo tak ! Ani grama nie dam . Nie pojmuję jak z własnej woli można iść na wschód
OdpowiedzUsuńAzalia powyżej
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem w stanie tego pojąć a jednak to się dzieje przy milczącej i ślepej aprobacie całkiem sporej części elektoratu.A jednak wierzę, że do najgorszego nie dojdzie, że ostatecznie poobijani i poranieni wrócimy do Europy i że z tej lekcji wreszcie się czegoś nauczymy!
UsuńW Europie zawsze byliśmy, wiec w pewien sposób zawsze byliśmy Europejczykami. Tyle że zawsze też inna była Zachodnia Europa i inny był Wschód. My leżymy dokładnie po środku i ulegamy z tego powodu różnym wpływom. Nie chciałabym odnosić się do wolności, gdyż tak naprawdę, to jest dość abstrakcyjne i mocno subiektywne pojęcie. Ja wiem, że jestem w Europie, gdy na wiecu słyszę jakiegoś starszego ode mnie gościa, który mówi: gdybym był kobieta, to chyba bym się załamał. Szlag mnie wtedy trafia, bo moja europejskość już dawno temu uporządkowała męsko-damskie sprawy. Czuję się Europejką, gdy zgadzam się z tym, że ktoś leci ze stołka, bo nie podał w zeznaniu zegarka. Czuję się Europejką, gdy telepie mną, jak słyszę, że przewodnicząca TK publicznie przesądza, czy coś, co może za chwilę trafić do TK, jest zgodne z Konstytucją. Mogę podać wiele podobnych przykładów. Szczerze mówiąc nigdy nie czułam się przesadnie niewolona, ale ostatnie kilkadziesiąt lat było lekcją życia w zachodniej Europie. Myslę, że sporo się nauczyłam i że dziś jednak bliżej mi do zachodu niż do wschodu.
OdpowiedzUsuńJa mówię o moim poczuciu wolności i różnicy jaką odbieram myśląc o przeszłości i ostatnich spokojnych latach. Dla mnie ta różnica jest przepaścista, ale mam świadomość, że każdy może odbierać inaczej...
Usuńnigdy nie było i wciąż nie ma we mnie potrzeby "przynależenia gdzieś", więc trudno mi określić, co to znaczy "być /lub czuć się/ Europejczykiem"...
OdpowiedzUsuńnieco inaczej jest z wolnością, która kocham, rozumiem i oddać nie umiem /kwestia rozumienia być może jest do dyskusji/ i w tym momencie pojawia mi się istotne pytanie, czy wspomniana potrzeba "przynależenia gdzieś" aby na pewno jest zgodna z byciem wolnym człowiekiem?...
natomiast jeśli rozmawiamy mniej filozoficznie, bardziej o realiach, lecz nadal metaforycznie, to faktycznie wolę być Europejczykiem, niż Polakiem w chorym rozumieniu podłej zmiany...
p.jzns :)...
To chyba nie jest kwestia przynależności a raczej postrzegania świata i marzeń- jakkolwiek nielogicznie by to nie zabrzmiało. Dla mojego pokolenia Europa Zachodnia= wolność,choć niekoniecznie ten wyidealizowany świat musiał być prawdziwy. Stąd ileś ucieczek- nie tylko za chlebem przecież, przede wszystkim za swoim miejscem na ziemi. Europa to był punkt odniesienia. Był to jakiś cel, początkowo zupełnie nierealny.
UsuńBardzo wiele młodych osób tego nie rozumie. Może dlatego tak nonszalancko pogodzono się z "dobrą zmianą", wychodząc z założenia, że nic złego stać się nie może a demokracja nie jest idealna i można przy niej trochę pomajstrować.
Dla mnie nawet ta niedoskonała zbiurokratyzowana Europa była naszym nieprawdopodobnym osiągnięciem, dlatego płakać mi się chce, gdy widzę jak widzę jak moje marzenia nurzane są w błocie! :((
Po.ba.s.