To były niezwykłe Święta. Pojawił się przecież nowy członek rodziny- kot Bąbel i wszystko stanęło na głowie, bo chociaż w kocie wychowanie wkładam całkiem sporo wysiłku i serca, to efekty tego są- powiedzmy delikatnie- dosyć mizerne i kot co jakiś czas dostaje małpiego rozumu. Dodajmy do tego wizytę gościa- psa Boczka i można będzie postawić kropkę.
Zastanawiałam się nawet, czy w ogóle kupować choinkę, ale córcia zaprotestowała, że co to za święta bez choinki a ponadto miałam nieciekawe ubiegłoroczne doświadczenie, gdy ubierałam choinkę skomponowaną z gałązek i blado to wyglądało, tak więc ostatecznie choinka była: niezbyt wysoka, ale zbita, przysadzista, osadzona w ciężkiej donicy wypełnionej ziemią.
I to już! Powiesiłam tylko kilka symbolicznych ozdób z założeniem, że jeśli nawet Bąblowi uda się dopaść którąś z nich, to nie będzie szkoda, bo tej chińszczyzny co roku jest do oporu.
Ale żal mi było, że tak skromnie, więc dodatkowo w jadalni do gałęzi w wazonie dodałam te cenniejsze ozdoby /dziękuję Fuscilko!/ i kilka małych bombeczek.
Drobne dekoracyjki świąteczne zostały umieszczone w różnych wyższych miejscach, z którymi kot jeszcze sobie nie radzi!
Cała reszta ozdób choinkowych gromadzonych latami: bombki, zabawki, łańcuchy, lampki - została na strychu.
Rodzina taktownie nie wpadła z okrzykiem : - Jak pięknie!, ale i uwag krytycznych co do wystroju nie było, więc uznałam, że wszystko jest w porządku.
Sama kolacja wigilijna też była cokolwiek inna niż zazwyczaj. Było nas dużo. Niemal wszyscy dopisali, byliśmy prawie w komplecie /tylko jeden z wnuków niepokoił się, że mógł mieć kontakt z covidowcem i wolał zrezygnować z przyjazdu- tak na wszelki wypadek/. A że my - dwa stare dziadki- byliśmy nieco podziębieni a i niepokój covidowy, gdzieś tam się tlił za plecami, to życzenia były ogólne. Opłatek wcześniej połamany został podzielony między biesiadników. Choć niby ten sztuczny dystans został zachowany, to spotkanie rodzinne było cudowne- serdeczne, pełne szczerego śmiechu, szczęścia, że jesteśmy razem i że razem jest nam dobrze ze sobą.
A zwierzaki?
Uatrakcyjniały atmosferę luzu tak bardzo, że Bąbel praktycznie całą sobotę odsypiał gonitwy i zabawy z Boczkiem.
A ja wczoraj, czyli poniewczasie, znalazłam bardzo ciekawe podpowiedzi przeróżnych wariacji na temat choinki i chyba spróbuję coś z tego wykorzystać w następnym roku. Pozdrawiam poświątecznie:)
OdpowiedzUsuńJa trafiłam na choinkę dentystyczną z protez zębowych, ale uznałam, że jednak jest zbyt ekstrawagancka! ;)))Niskie ukłony i życzenia zdrówka! :)
UsuńW sieci gdzieś te wariacje? Podziel się 😀
UsuńPoszukaj w Googlach: Świąteczna choinka-10 najciekawszych pomysłów na...
UsuńChętnie bym Ci pokazała tę z protez, ale nie umiem umieścić jej w komentarzach a w notce już trochę nijak. Może Ikroopka pokaże swoje znalezisko?
hmmm... :)))
UsuńGosiu! To jest to! ;) Ja to znalazłam w Demotywatorach jak o choinkę dentystów.
Usuń@Gosia - piękne fujstwo 😉
Usuń@BBM - tu masz, voila: https://www.facebook.com/boschdiypoland/posts/276110654484190
Dawno, dawno temu, jeszcze na Bloxie miałam taką notkę o najróżniejszych wariacjach choinkowych. Niektóre były cudne, bardzo pomysłowe. Niestety, nie do odtworzenia, choć pewnie wiszą gdzieś w internetowych przestworzach... ;(
Usuń=> Gosia
UsuńŁał. I bez tego było mi niedobrze 😁
U mnie nie ma choinki. Mnie samej wystarcza parę gałązek świerku lub jodły. I tak wybywam do Progenitury, to nikt się nie połapie, że coś jest nie teges!
OdpowiedzUsuńPoświąteczne uśmiechy posyłam! :-))))
Na dobrą sprawę w ogóle bym choinki nie ubierała, ale nie chciałam się upierać przy swoim.
UsuńBuziaczki z uśmiechami razem! :))
Matyldo, jakas Ty naiwna! Kota chcesz wychowywac??? Predzej on sobie Ciebie wychowa, jak to kot, bedziesz pilnie otwierac puszki z jedzeniem i sprzatac kuwete, no i KOCHAC i miachac. Porzuc utopijne marzenia o zrobieniu z kota czlowieka, to niemozliwe :)))
OdpowiedzUsuńO to, to....:D Właśnie o tym samym chciałem.
UsuńMoja kuzynka też miała swego czasu takie zapędy wychowawcze i wiadomo jak się skończyło :D
Ja nawet nie próbowałem i wszystkie nasze koty łaziły po stole, po meblach..... :)
Pantera:
UsuńMiałam- co prawda przed laty- dwa koty i nie pamiętam, żeby tak rozrabiały jak Bąbel. Może dlatego, że były dwa, to kocica kociaka wychowywała. Nie chcę zrobić z kota człowieka, ale wolałabym, żeby mi się po stole czy po doniczkach z ziemią nie pętał. Cały czas mam złudzenie, że uda mi się jakąś pokojową współpracę nawiązać. ;))
PshemQ:
Tamte moje koty były spokojne i po stołach nie łaziły. Może i z tym się uda... ;))
Bąbel to przecież uliczny łobuziak, a poprzednie może na żoliborskim podwórku się wychowywały?
UsuńNie kwestionuję, że Bąbel to uliczny łobuziak, ale tamte to były ewidentnie wiejskie dachowce a zapamiętałam je jako bardziej zrównoważone i zdecydowanie spokojniejsze. ;)
UsuńJuż widzę Bąbelka z Boczkiem 😁 Musiało być wspaniale 😀 Matyldo, poświątecznie ściskam serdecznie i humoru oraz zdrowia życzę 🐕💗😻
OdpowiedzUsuńW ogóle atmosfera była fajna a zwierzyna co rusz z oczu ginęła i tylko ja się trochę niepokoiłam, żeby mały na dwór nie wyszedł za którymś domownikiem. Aniu! Tobie też zdrowia, siły i optymizmu poświątecznie życzę!
Usuń🎄😀🎄💗💗💗 Dziękuję!
Usuń😘😘😘
UsuńTo w wazonie jest piękne!! Azalia17
OdpowiedzUsuńTakie trochę mydło i powidło, bo do uniwersalnych ozdóbek dodałam świąteczne- tamtych nie chciało mi się zdejmować . ;) Ale bardzo się cieszę, że Ci się podoba! :)
UsuńNo tak, u Was zwierzaki, u nas wnuk był w centrum uwagi, nawet na tyle, ze jeść zapominaliśmy i barszcz wystygł na talerzach...
OdpowiedzUsuńOzdoby akurat, jaki czas taki nastrój i wystrój:-)
Prawie to widzę! Takie maleństwo potrafi zająć sobą całą rodzinę! To musiały być wspaniałe święta! :))
OdpowiedzUsuńMatyldo cieszę się że radowalas się ze świąt.Zagospodarowalam już świąteczne jedzenie, ugotowałam jak dla pułku , efektem tego są 4 sloiki pomidorowej z makaronem , stos krokietow, pomrozone co się da i rozdane sporo.Jak kotka była u nas to sobie kilka razy skoczyła na choinkę a u syna choinka ją nie interesuje, też woli ganiać z psami , jak jej chłodno to siedzi w domu tylko za potrzebą wychodzi ,miauczy przed drzwiami więc wiedzą.Pozdrawiam poswiatecznie.Moja choinka też z chinszczyzna że względu na małych urwisow.
OdpowiedzUsuńNo to rozumiesz moje rozterki. U nas jedzenie było dość sensownie zaplanowane, tylko karpia jem kolejny dzień z rzędu! ;))) Serdeczności poświąteczne! :))
OdpowiedzUsuńU nas z ryb był szczupak i sandacz.
OdpowiedzUsuńSandacz- rewelacyjna ryba, bardzo smaczna; szczupak zresztą też. U mnie bywa karp- głównie z racji łusek, które przechowywane w portfelu mają zagwarantować bezpieczeństwo finansowe. Różnie z tym bywa, ale symbolika sympatyczna, więc czemu nie?
UsuńMam takie nieśmiałe pytanie: co w Twoim domu BBM, ma oznaczać opłatek ? Czytam i nie rozumiem...
OdpowiedzUsuńA musisz wszystko rozumieć? Pozostawiam Ci pole do Twojej własnej interpretacji, bo - jak przypuszczam- Twoja własna odpowiada Ci najbardziej. :)
OdpowiedzUsuńNawet tak jakoś głupio było życzyć spotkanych znajomym "Wesołych Świat".
OdpowiedzUsuńBo jak się dowiedziałeś, iż kilka dni temu ktoś z bliskich akurat zmarł na covid , że państwo nie zadziałało, że rządzący mogli coś zrobić, a nie zrobili.I jak to wyglądało "przyjecie do szpitala"Miałeś dość
A jeśli jeszcze usłyszawszy o drożyźnie co i dlaczego nie kupili.Od jakiego stoiska z "tradycyjnymi rybami"odeszli bo sprzedawcy w łbie się poprzewracało i np od zabicia i wypatroszenia ryby pobiera dodatkowo zapłatę.Strach było składać życzenia.
A i na czas świat nie wszyscy zapraszani dojechali"bo wiesz rozumiesz tu gorączka tam kaszel a tam testy dodatnie.
I słyszałeś pytanie gdzie tu energooszczędne żarówki na choinkę można kupić.Miałeś dość.
Co wrażliwsi powiadali iz w tym roku, z dziećmi, szopek po kościołach, nie będą oglądać.
Bo według nich i życzeniu suwerena w prawdziwie polskiej narodowej szopce winne być tylko zwierzęta.
Bo "Sw Rodzina to uchodźcy a na dodatek Żydzi a i Trzej Królowie to podejrzani ciapaci.Nawet na pastuszków trzeba uważać bo mogą zgwałcić, któreś ze zwierząt.
No to po co iść i oglądać?
Takie to były moje zupełne nietypowe święta.Dobrze ze się skończyły i rzeczywistość skrzeczy.
PS
Ciekawe iz o uchodźcach u granic ani słowa.Widać, ze katolickie sumienie jednak coś gryzie.
Słowo "wesołe" tym razem w ramach składanych życzeń nie chciało mi przejść przez gardło. Ale przyznaję się, że w pełni oddałam się egoizmowi i zajęłam wyłącznie własną rodziną- i miałam naprawdę przesympatyczne święta! I nawet nie czuję z tego tytułu wyrzutów sumienia. Przykro mi, że Twoje- o ile dobrze zrozumiałam- do najprzyjemniejszych nie należały.
OdpowiedzUsuńW rodzinie jakoś tam choć frekwencja nie była pełna.A i zgon sie w tym roku zdarzył
Usuńbardziej dotyczyło to.cyt.
"Nawet tak jakoś głupio było życzyć spotkanych znajomym "Wesołych Świat".
PS
A znasz Ty zwyczaj wieszania choinki czubkiem w dół pod sufitem ?
I to nie tylko pomysł 'antykoci"ale taki zwyczaj, gdy na choince wisiały cukierki pierniczki,orzechy jabłka i inne smakowitości
Po świętach, nie pamiętam już kiedy, uroczyście ja odcinano no i dzieci miały używanie.
Domownicy bacznie obserwowali choinkę, gdyż wierzono, że jest prognozą na najbliższy rok. Jeśli gałązki szybko żółkły i traciły igły, spodziewano się nieszczęść, chorób a nawet nieurodzaju. Jeśli dłużej się utrzymywały - nadchodzące dni miały być pomyślne i szczęśliwe.
Pierwsze słyszę! Przy tej wysokości mieszkań, to czubek nawet małej choinki sięgałby stołu, czyli- kompletnie nierealne! A wróżb jest sporo, tylko kto by je tak całkiem serio traktował? Może kiedyś tak...
Usuń(...ja na marginesie: ten piękny zegar pamiętam z dzieciństwa! wisiał u moich Dziadków na ścianie, głośno tykał i wydzwaniał godziny, był (zdaje się?) niemiecki i miał otwieraną szklaną witrynkę. Za tą witrynką Dziadek trzymał... "zaskórniaki"! :))))) )
OdpowiedzUsuńTo rodzinna pamiątka. Ale zaskórniaków tam nie ma:((( Żeby było zabawniej- nie chodzi i nie wydzwania godzin a zegarmistrzowie to zawód niemal wymarły i nie ma kto go nareperować. ;( Ale i tak sobie wisi! :))
OdpowiedzUsuńPrzesylam pozdrowienia dla Bebelka - ode mnie i Belli.
OdpowiedzUsuńJa tez, oprocz glownej choinki, mam mala w jadalni i kilka bukietow jedlinowych rozrzuconych po domu. O dziwo chociaz Bella czesto przesiaduje pod choinka i najnizsze ozdoby dotyka to nigdy nie wdrapywala sie na nia czy stracala banki. Bukiety zaczepiala a jeden kwiatek tak obgryzla ze go musialam wyrzucic. Ale to nic, martwi mnie jej unikanie nas chociaz ogolnie lubi nasz obszerny dom i hasanie po nim, ogladanie przez okna ptakow i wiewiorek.
Dobrego i zdrowego N. Roku zycze.
Bąbel bardzo lubi zabawy z niewielką miękką piłeczką. Szaleje przy tym na całego! Może spróbuj i Ty tego typu zabawy?... A kwiaty mój też niszczy, niestety.
UsuńDobrego i zdrowego roku Wam wszystkim! :))