28 sie 2017

Zgodnie z instrukcją

Dziecięce klocki przez lata przeszły wiele zmian. Początkowo były to proste drewniane bryły geometryczne najpierw w kolorze surowego drewna, potem barwione. Najbardziej udziwnione były te w kształcie łuków. I- o dziwo- przy takiej skromności budulca powstawały niezwykłe pałace, mosty, zagrody- wszystko, co się chciało.
W drugim etapie pojawiły się klocki lego /Lego?/. W gruncie rzeczy takie jak drewniane, tyle że z wypustkami do łączenia a więc wygodniejsze i bardziej stabilne w montowaniu.
Takie też pozostały dla maluchów- wygodne, w dużym formacie, żeby brzdąc nie połknął, ale już dla nieco starszych dzieci... Jezderkusie! Włos się na głowie podnosi!! Kupuje się zestawami i może to być "legowa" łódź podwodna a może też być tropikalna puszcza. Do wyboru, do koloru- jest wszystko! A niektóre elementy takie maleńkie, że nietrudno zgubić. Jasne, że po pewnym czasie klocki z łodzi lekkomyślnie mieszają się z klockami z puszczy i robi się jeden wielki bałagan. Jaka na to rada? Kupić zestaw- ulica w mieście! ;)))




No to przechodzę do meritum. Mój najmłodszy 5-letni wnusio szczęśliwie przeszedł epokę dinozaurów i obecnie siedzi po uszy w Legolandii. Ma tego towaru do oporu, bo całe starsze jego rodzeństwo a również wszyscy pozostali Krewni-i-Znajomi-Królika, pozbywając się niepotrzebnych już klocków, dostarczali je tutaj- jako że na pewno będzie się nimi bawił.
I rzeczywiście tak jest, ale niestety najwięcej radości przynosi nowy zestaw z instruktażową książeczką, w której krok po kroku, rysunek po rysunku pokazane jest jak owo coś montować.

Wczoraj właśnie byłam świadkiem takiego montażu zgodnie z instrukcją i powiem, że byłam oszołomiona. Montaż mniej więcej wyglądał jak w instrukcji, ale jednak niedokładnie, więc co jakiś czas któryś element odpadał a wnuczek cierpliwie umieszczał go z powrotem w zaplanowanym przez siebie miejscu. Powtórzę: 5-letni szkrab!!!
Przyznam, że byłam mocno spięta, bo ja już 15razy pirzgnęłabym te klocki w kąt i zajęła się czymś innym /choć podobno jestem cierpliwa.../ a on nic! Łączył klocek z klockiem i był z siebie całkiem zadowolony! ;)))

I teraz myślę, że gdybym ja wychowywała się na zabawkach z instrukcją, to może teraz nie przerażałyby mnie instrukcje do różnych mechanizmów technicznych czy elektrycznych?...

12 komentarzy:

  1. Hi,hi,hi! Ostatni fragment wpisu bardzo, ale to bardzo, też do mnie przemawia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak ja masz obawę przed instrukcjami?... Według mnie- umiesz wszystko!! ;))

      Usuń
  2. Może i tak, ale... Takie montowanie z instrukcją nie uczy kreatywności, dzieciak nie musi zaplanować swojej pracy, zastanowić się jak ma wyglądać, co zrobić, żeby była stabilna. Też mam wnyka, teraz ma 6 lat, przeżywał podobną fascynację zestawami lego, ale znudziło mu się. Ma ogromne pudło z takimi klockami (podobnie jak Pani wnuk dostawał od wszystkoch w około), kiedy mu proponuję, to wymyśl coś sam, klocków wystarczy na wszystko co zechcesz - kręci nosem. Nie wiem czy z lenistwa, czy z wygodnictwa, czy nie nauczył się, że projektowanie budowli też może być interesujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lego- podobnie jak wszystkie poprzednie- to też pewien etap. Stąd te wszystkie darowizny. Ale nie do końca się zgodzę, że nie uczy kreatywności, bo dziecko do "czytania" instrukcji dodaje własną fantazję i kombinuje po swojemu, nie wspominając, że po stworzeniu jakiejś formy, wykorzystuje ją do zabaw, nazwijmy to teatralnych czy dramatycznych. Każda zabawka spełnia swoje wielorakie funkcje. Pozdrawiam Cię serdecznie, Babciu! :)
      p.s.Na blogach- generalnie rzecz biorąc- mówimy sobie 'ty'. Internet, szczęśliwie, lat nam nie liczy!;))

      Usuń
  3. firma Lego rozwinęła koncepcję "klocków plastikowych" /takimi ja jeszcze się bawiłem/ do zczepiania ze sobą... trochę poszli w kierunku podobnym do modeli /np. samolotów/ do montowania z gotowych detali wg. instrukcji, ale daje też dziecku swobodę własnej twórczej inwencji, a nie tylko kopiowania gotowego...
    ...
    natomiast co do składania według instrukcji np. mebli, to wszystko zależy z jakiej firmy... tu już wtedy nie chodzi o ćwiczenie kreatywności, tylko trening cierpliwości, są firmy meblowe, których produkty bywają zgoła upiorne, jeśli chodzi o wyzwania stawiane klientowi...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy bym się nie zdecydowała na składanie mebli z elementów. Z prostszymi rzeczami miewam kłopoty! ;))
      Po.ba.s.

      Usuń
  4. Hm, tak jakby spelnialo si eprzyslowie, czego Jas sie nie nauczy itd... ale Jan ma szanse na douczenie sie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niby tak, tylko że aby przełamać opory trzeba ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć a przedmioty wymagające czytania instrukcji kupuje się dość rzadko.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wstyd się przyznać, ale ja mam ogromne kłopoty ze zrozumieniem każdej instrukcji i to niezależnie od tego, czy to jest instrukcja, jak złożyć zabawkę, czy np. jak obsłużyć dopiero co zakupione urządzenie kuchenne, czy inne. Raz mało nie spaliłam nowo zakupionej sokowirówki. Zwykle proszę wnuka, żeby mnie przeprowadził przez pierwsze próby, a on się nadziwić nie może, że babcia jest taka niekumata w tych sprawach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już się tego przestałam wstydzić.Instrukcje pisane są tak hermetycznym językiem, że czuję się usprawiedliwiona.;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podziwiam :) do tak precyzyjnych budowli, niestety, nie mam cierpliwości. A co do instrukcji - zgadzam się - bardzo specjalna lektura ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Do czasów minionych wracam z pewnym rozrzewnieniem- nie wymagały aż tak otwartej głowy jak obecnie. ;(

    OdpowiedzUsuń