Myślałam, że jak się domowa sytuacja w pełni unormuje, to rzucę się na internet jak pies na śliwki- a tu... Niby zauważam ogólne rozmemłanie, wpisy na blogach pojawiające się z rzadka albo baaardzo z rzadka, ale przecież nie mogę w tym widzieć usprawiedliwienia dla siebie, dla własnego zniechęcenia i fali pesymizmu.
/Nawiasem mówiąc, dzwoniła dziś do mnie Jesienna z wyjaśnieniem, że przerwa w pisaniu na blogu spowodowana jest buntem komputera, który gwałtownie domaga się naprawy albo wymiany i brak notek w żadnym wypadku nie jest wynikiem złej woli właścicielki. I żeby to przekazać jej Czytelnikom, z wyrazami żalu. No, to przekazuję!/
Internet nasycony jest złymi wieściami- chyba niemal z każdej dziedziny życia, a i mnie brak chęci i motywacji, by poszukać czegoś, co wyrwie z tego stanu smutnego rozślimaczenia. Jedyny poprawiacz humoru to kot Bąbel, który ma w głębokim poważaniu wszystkie smutki świata i w gruncie rzeczy zajmuje się głównie własnymi przyjemnościami.
Z samego rana, po oczyszczeniu śniadaniowej miseczki, wędruje w stronę drzwi i cichym miauczeniem przypomina, że należy go wypuścić. Wypuszczam - i kota praktycznie nie ma cały dzień. Pojawia się tylko na posiłki albo... gdy jest już tak wykończony temperaturą albo penetrowaniem najbliższego otoczenia, że musi odpocząć.
Zawsze z wielką radochą i... z rozdziawioną gębą czytam relacje o Bąblu 😊
OdpowiedzUsuńNie mogę pojąć, jak udało Ci się wytłumaczyć kotu, że grzecznie jest wracać na noc do domu...
Jak jeszcze napiszesz, że wracając dzwoni (lub puka) do drzwi i wyciera łapy, to całkiem oszaleję! 😄
A jak Twoje samopoczucie po najeździe zarazy (myślę o covidzie) ? Bardzo dała się we znaki?
Zdrowiej i nabieraj sił - resztą się nie nakręcaj. Kiedyś to wszystko musi pieprznąć! I pieprznie. 😜🙄
Pozdrowieńka!
Bąbel jest najnormalniejszym w świecie kotem i przypuszczam, że gdybym go wypuściła wieczorem, to szlajałby się pół nocy a ja bym go szukała po krzakach i umierała z niepokoju, więc wzięłam go sposobem. Mniej więcej ok 18.00 wraca na kolację a potem już go nie wypuszczam. I jakoś się do tego przyzwyczaił. Koci pusty żołądek to najlepszy argument na powrót do domu o właściwej porze! ;))
UsuńA co do mojego samopoczucia- już jest wszystko w porządalu! Covid nie przeczołgał mnie zbyt mocno. Najbardziej przykre były ataki potliwości- w sekundzie mokra od góry do dołu bez wyraźnej przyczyny. O reszcie nie ma
co gadać - dało się wytrzymać!
Moc serdeczności, Gosiu! :))
Wypraszam sobie! U mnie wpisy są na bieżąco!!! :) I nawet złych wiadomości nie ma. Teraz będzie głównie o remontach.
OdpowiedzUsuńSorki! Nie zaglądałam do tej pory do Ciebie, ale teraz to nadrobię! :)) Witaj na moim blogu! :)
UsuńDzięki! Ja tu regularnie zaglądam, Ty też już u mnie byłaś i nawet raz komentarz zostawiłaś ;)
UsuńWybacz mnie starej. To musiało być dawno, bo nie pamiętam. Cieszę się, że odnalazłam nową życzliwą duszę! ;)
UsuńDobrze, że o Marysi Jesiennej wspomniałaś, niepokoiłam się i miałam Cię właśnie spytać o wieści. I proszę, pojawiły się same 🙂 Pozdrów ją przy okazji i przekaż, jeśli oczywiście możesz, że czekam z utęsknieniem na jej wpisy i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMatyldo, Bąbelek jest przecudny, jak to koty mają w genach tylko "głupie ludzie" tego nie wiedzą. Potrafią być najlepszą odtrutką na bolączki tego świata. A co ma pieprznąć to pieprznie i zgadzam się z Pimposhką, że na pewno 😀 Buziaki!
Marynia bardzo się ucieszyła i też serdecznie Cię pozdrawia, dziękując za pamięć. Komputer już poszedł do fachowca, więc jest nadzieja.
UsuńA mój kiepski nastrój minie, bo zawsze mija! Buziaki, Aniu! :)
Pewnie, że minie choćby po to, żeby się cieszyć z różnych dobrych wieści ♥️♥️♥️
UsuńJasne! Tym bardziej, że one są, trzeba je tylko umieć dostrzec. Przytulasy.
UsuńGdyby nie te nasze futra, chyba nie byloby po co zyc.
OdpowiedzUsuńU mnie regularnie jest co poczytac co drugi dzien. :)
Oj, przesadziłaś! A nasze najlepsze w świecie dzieci? A najwspanialsze wnuki?!... Ale masz też rację, bo doraźnie, na co dzień, futra są nie do zastąpienia! :)
UsuńA Twojego bloga regularnie odwiedzam, choć nie zawsze komentuję. Prawie zawsze! Serdeczności. :)
Marazm powiadasz? A mnie się przypomniały czasy dawno i słusznie minione.
OdpowiedzUsuńPrzyjaciele co rusz przynoszą z działek ,różniste produkty i owoce, co to latoś podobno obrodziły nad podziw i mnie ganiają jak nie po cukier do przetworów, to po ocet.
I jak wtedy,jak nie ma cukru, to jest ocet,nie ma octu, to jest cukier Taka to loteria.
Powiedziałem stop ! Robimy nalewki, bo co jak co ale gorzały nam jeszcze nie brakuje.
I dzięki ci o Internecie, gdzie czarno na białym wymieniono "zdrowotne zalety " nalewki np z jeżyn .
Szybkie to i przyjemne w robieniu, tańsze bo nie pasteryzuje się/wiec gazu i prądu mniej/ale gorzała droga.
W czas zimowy będzie czym zmarznięte ciała grzać i witaminizować.
A na jesieni gdy mnie zaopatrzą w świeży chrzan, machnę sobie nalewkę na chrzanie .Co z ukraińska zwie się 'chranowica'
A jak mądre pszczoły powiadają
"Nalewka chrzanowa to bardzo prosty w wykonaniu naturalny lek wzmacniający, mający działanie bakteriobójcze i grzybobójcze doskonale spisuje się także jako lek przy bólach kości i stawów, zwłaszcza przy bólach korzonkowych, rwie kulszowej, reumatyzmie.
A pszczoły tu istotne.,bo toto dosładzam miodem.
Masz rację! Dobra nalewka nigdy nie jest zła! :))
UsuńTobie humor poprawia kot, a nam wnusio, który pięknie się rozwija, no i oczywiście zwiedzanie!
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że sierpniowe upały nie będą już tak groźne:-)
twój komentarz był w spamie z wieloma innymi!
jotka
Też się cieszę wnusiami, ale już inaczej, bo nie są już na etapie dziecięcej rozkoszności. Dwaj z nich to już dorośli mężczyźni... ;)
UsuńKawał kota! A był taki malutki :-D
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, Kochana, nie dawaj!
Cały czas mi się wydaje, że Bąbel jest dużo mniejszy od typowego dachowca, ale może jeszcze urośnie a może taka jego uroda?... Serdeczności, Lenardzie! Zdrówka! :)
Usuńkot lubi się czasem wytarzać na betonie lub w piachu, potem faktycznie robi wrażenie umorusanego po uszy, ale to szybko znika, taki brud się kota nie trzyma... ciekawiej jest za to, jak sierściuch przyniesie na sobie sporą kolekcję nasion różnych traw, czy innej zieleni, kojarzy się wtedy z leniwcem, który potrafi cały porastać miniaturową dżunglą... gdy kot jest rasy EU, czy inny krótkowłosy to nadal nie stanowi żadnego problemu, ale nasz najnowszy kot systemu "maine coon" wymaga już interwencji odpowiedniej szczotki, bo inaczej grozi to dredami i kołtunami... na szczęście Hamlecik bardzo lubi ten zabieg, wręcz rozmaśla się wtedy na kolanach i emituje odgłos traktora... tylko szczotkowanie ogona jest drobnym wyjątkiem, to trzeba robić szybko, bo kocurniak humor traci, ale ogólnie jednak jest to fajna zabawa...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Hamlecik- piękne imię! Zdaje się, że kociarzem jesteś od zawsze, skoro tyle wiesz o kotach. Zawsze chętnie korzystam z Twoich wyjaśnień. Po.ba.s.:))
UsuńJAKOŚ też tak leniwie u mnie się dzieje, za dużo ludzi, za dużo rozmaitych sytuacji .Pozdrów serdecznie Marysię.Kocik prima sort.Buziaki.
OdpowiedzUsuńLeniwie a aktywnością bijesz mnie na głowę! ;)Chociaż i ja się już powoli do roboty biorę. Marysię z przyjemnością pozdrowię! Buziaki. :)
OdpowiedzUsuńMoje odwiedzanie blogowe tez jakis opieszale - jak przegladne dwa-trzy dziennie to wszystko. Na Internet strach patrzec bo takie podaje wiadomosci ze tylko wlosy z glow wyrywac.
OdpowiedzUsuńFajny Twoj Babelek - bo bardzo urodny, bardzo ulozony a to ze moze przebywac na zewnatrz jest ulatwieniem dla Cibie i niezmiernie przyjemnym dla niego. Bella tego nie ma wiec ze dwa-trzy razy dziennie wymaga bym z nia posiedziala na dywanie i bawila sie z nia zabawkami.
mnie podoba sie fakt ze Babelek jest takigo sredniego rozmiaru - Bella urosla niezmiernie, zrobilo sie z niej kocisko.
Oboje Was pozdrawiam.
Ja codziennie zaglądam na blogi, ale komentuję dopiero, gdy siądę przed komputerem, bo w komórce jest jednak dużo gorzej. Bąbel już chyba wyrósł z ganiania za piłeczką. Może wróci do tych zabaw, jak przyjdą jesienne pluchy? Zobaczymy. Serdeczności dla Was.
OdpowiedzUsuń