Zauważyłam dość niepokojące zjawisko- nie jest nagminne, ale pewne objawy już się pojawiają. Otóż został zabezpieczony- chroniony blog, na który lubiłam zaglądać. Na innym blogu zaczęto używać innych słów, jeszcze gdzie indziej notki zaczęły pojawiać się rzadziej i- powiedziałabym: "z pewną taką nieśmiałością".
Spojrzałam pod tym kątem na swoje pisanie - autocenzura też się włączyła? Nie jestem tego pewna, ale wcale nie wykluczam.
Jestem już mocno leciwą kobietą i wolałabym mieć spokojną i bezpieczną resztę swoich dni... a gwarancji na to z każdym dniem coraz mniej, choć na oko niby nic mnie bezpośrednio nie dotyka.
A jednak zachwiało się poczucie bezpieczeństwa w tych nienormalnych czasach.
Najgorszy koszmar senny, który mnie czasem nawiedza /na szczęście- sporadycznie/, to sytuacja, w której spadam w przepaść a dno się jakby oddala- i wiem, że nieuchronnie zbliża się koniec. Krótki oddech, gwałtowne łomotanie serca, lęk...
Czasem mam wrażenie, że ten senny koszmar przeniósł się do realiów i to dno jakby się wciąż pogłębia, obniża.
Nasi politycy sprawiają wrażenie, że chcą popełnić widowiskowe samobójstwo na oczach świata i nie tylko zaczynają się od niego izolować, oni stają wręcz na zaczepnych, wrogich pozycjach.
Komu mam powiedzieć, że tak nie chcę, że nie daję im do tego prawa, że nie w moim imieniu?!... Kto mnie usłyszy??!... Kto usłyszał głos SZAREGO CZŁOWIEKA ??!! Jak długo ten głos był słyszalny??..
Bardzo przykre jest to o czym piszesz. I przerażające, że może się dziać to, co się dzieje. Już od dawna nie rozumiem jak to możliwe....
OdpowiedzUsuńMam świadomość,że ta władza nie będzie trwała wiecznie- bo żadna wiecznie nie trwa, ale strasznie mi żal, że w ciągu dwóch lat zostało bezmyślnie zniszczone to, na co ogromnym wysiłkiem i wyrzeczeniami pracowało tylu ludzi...całe pokolenie...
OdpowiedzUsuńZostaną ruiny- przede wszystkim moralne i mentalne. Odsłoniliśmy sami przed sobą swoją brzydką twarz- trudno to będzie wyleczyć... :((
Żal mi, że nasz język wykorzystywany jest do kłótni, manipulacji, atakowania. A za językiem idzie zmiana mentalności ludzi. Język potrafi wyzwolić to, co dobre i szlachetne, ale także to, co podłe i niszczące. Może dlatego taki jest stosunek władzy do Jurka Owsiaka, który nie tylko potrafi zbierać kasę na nowoczesne wyposażenie szpitali, ale przede wszystkim potrafi łączyć ludzi i porywać ich do szlachetnego działania.
OdpowiedzUsuńOd języka wszystko się zaczyna. Za słowami idą czyny.Język pogardy,język nienawiści zaprasza brutalność działań. :((
UsuńNajgorsze że pędzimy po równi pochyłej.... To znaczy nie my zwykli ludzie, ale na nas to się wszystko odbija...
OdpowiedzUsuńNo, niestety. A ci, którzy nam tę równię stworzyli, nic sobie z tego nie robią.:((
UsuńWyręczę się słowami kogoś lepiej składającego słowa niż ja:
OdpowiedzUsuńGDY WIEJE WIATR HISTORII,
LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM
ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST
TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM.
Cudny Gałczyński!
UsuńTo oczywiście a propos tego przymykania blogów, uważania na słowa... Nie dość portki się trzęsą, to jeszcze ktoś chyba cierpi na manię wielkości, jeśli uważa, że jego blog jest taki groxny dla władzy:)))
OdpowiedzUsuńBlog, o którym wspomniałam, był dość ostry w sformułowaniach- bo o podobnym sposobie myślenia jest jeszcze dość dużo osób. Na szczęście!;)
Usuńdziś odkryłem, że zniknęła strona "satan.pl"... od razu wyjaśniam, że z satanistami urojonymi, fikcyjnymi, którymi straszy Natanek i twórcy horrorów nie mająca nic wspólnego... po prostu portal z tekstami o wspólnym mianowniku wolnej, twórczej i racjonalnej myśli... dawno tam nie zaglądałem, więc nie wiem od jak dawna jest zablokowany/?/... ale kogoś jednak wystraszył, niewykluczone, że samą groźną nazwą i cenzura się nim zajęła...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Może to nadwrażliwość bądź zła interpretacja, niemniej pewna cenzura lub autocenzura wydaje się być zauważalna. Cieszę się z Twojego komentarza, bo po uwadze Ilenki50 zaniepokoiłam się, czy nie zaczyna dotykać mnie mania prześladowcza... ;(
OdpowiedzUsuńPo.ba.s. :))
Ja nie na temat. Przeczytałam Twój bloxowy wpis "Bieg po zdrowie?!...". Myślę, że wcale nie jesteś staroświecka w pojmowaniu zdrowia. W promowaniu biegania (i nie tylko) brakuje mi podkreślania, że to nie dla każdego zdrowe i że należy (jak we wszystkim) zachowywać zdrowy rozsądek). Mój mąż był sportowcem i po kontuzji spędził wiele miesięcy w szpitalu i w sanatorium. I w takich miejscach, gdzie leczy się sportowców z różnych dyscyplin, widać, że powiedzenie "sport to zdrowie" nie do końca odzwierciedla rzeczywistość. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCo do sportowców- chyba tak właśnie jest,że to najbardziej urazowa grupa. Ma to swoje uzasadnienie, bo nikt tak jak oni nie ryzykuje własnym zdrowiem i nie godzi się na wszelakie kontuzje za cenę medalu czy pobicia rekordu.
UsuńAle ja myślałam przede wszystkim o zwykłych śmiertelnikach, którzy ulegają presji bycia "fit"- tak to się chyba teraz nazywa-i na oślep podążają za modą, która ze zdrowiem, moim zdaniem, niekoniecznie ma wiele wspólnego. Pozdrawiam.:)
bo trzeba odróżnić sport jako wyczyn i jako rekreację... nie jest to łatwe, bo nie ma wyraźnej, ostrej granicy... nawet ćwicząc czysto rekreacyjnie odzywa się chęć rywalizacji i to niekoniecznie z kimś innym, ale z samym sobą, swoimi słabościami, ze swoim "nie mogę" i "nie chce mi się"... wtedy zaczyna się balansowanie na linie...
Usuńobecna moda na bycie "fit" ma swoje dwie strony medalu... z jednej strony ślepy pęd do nowinek /treningowych, żywieniowych, sprzętowych/, które u jednego mogą się sprawdzać, a u drugiego nie... z drugiej jednak może za tym iść zdrowe zainteresowanie swoim ciałem, jak ono działa, a jako efekt nabytej wiedzy ulepszenie siebie, poprawa zdrowia, przedłużenie sobie życia...
puenta jak zwykle jest ta sama: "droga środka" i od ca. 600 w. p.n.e. nikt lepszej recepty na życie nie wymyślił...
p.jzns :)...
Nic dodać, nic ująć! Święta prawda!
UsuńPo.ba.s. :)