Dla obniżenia poziomu frustracji- temat neutralny politycznie czyli: hecna ta przyroda!
Siadłam ci ja, panie święty, z koleżanką na ławce. Gadamy o różnościach, wodzimy wzrokiem dookoła- wszystko wydaje się być jak zawsze, tymczasem...-Oooo! Zobacz!- no to popatrzyłam:
Początkowo lekko nieprzytomnie pomyślałam, że ktoś rozsypał korale jarzębiny, ale... one się ruszały! Mało tego- to była orgia w biały dzień! Tramwajarze /nie znam fachowej naukowej nazwy/ ewidentnie zabrały się do przedłużania gatunku.
Nie pozostało nam nic innego jak... zrobić zdjęcie i zostawić je w spokoju!
***
Deszczowa i względnie ciepła pogoda zaowocowała wysypem grzybów. Jest tego a jest - mnóstwo różności!
- A szmaciaka widziałaś?
- Chyba nawet takiej nazwy nie kojarzę!
- Kiedyś był pod ochroną, teraz już nie! Bardzo smaczny. Chrupki, o lekko orzechowym smaku...
Przyznam, że miałabym opory, żeby zjeść, ale- niezwykle urodziwy!
***
Co jeszcze? Widziałam wiewiórkę, jak przymierzała się do rozpracowania orzecha. W ogóle się nie bała, ale zanim zdecydowałam się na zrobienie zdjęcia, to tylko pomachała mi ogonkiem i skryła się między liśćmi.
Jesień...
Kocham jesień :-)
OdpowiedzUsuńJa też. Tym bardziej,im głębiej zapadam się w jesień życia...:)
Usuńmy też mówiliśmy kiedyś podobnie: "tramwaje"...
OdpowiedzUsuńtego szmaciaka kojarzę, ale nie jestem pewien, bo podobnego grzyba kiedyś jadłem z takiej egzotycznej sałatkowni, tyle że on miał jakąś dalekowschodnią nazwę...
za to słyszałem, że jest sezon na kanie, tylko znaleźć ich nie mogę... to znaczy znaleźć na mieście, bo łazić po plenerze nie mam czasu, ale zawsze je sprzedawały takie babcie, emerytki dorabiające sobie kwiatkami, sznurówkami, wkładkami do butów, etc... ale na razie coś nie widzę, by miały kanie w asortymencie...
p.jzns :)...
Kań jest całkiem sporo, ale przyznam,że już się nimi nasyciłam. Najsmaczniejsze są w jajku i w bułce- jak schabowe- ale ile można zjeść schabowych??!... ;)))
UsuńPo.ba.s.
Szmaciak kiedyś wpadł w moje ręce,ale nie wiedziałam co z nim zrobić.Skończyło się tylko na podziwianiu urody
OdpowiedzUsuńMnie też szkoda byłoby go zerwać, pomijając już fakt, że nie przypuszczałabym, że jest jadalny.
UsuńNiewyobrażalne Piękno Natury
OdpowiedzUsuń- choć niektórzy nie umieją tego dostrzegać.
Dotyk wiewiórki może nieść swoiste zagrożenie.
Wścieklizna rozpanoszyła się wśród różnych gatunków...
Wiem,wiem.Trzeba by ostrożnym. Ale skądinąd to cudne obrazki, bo wiewiórki środkiem ulicy chadzają jak po swoim. ;)) Inna rzecz, że uliczka malutka i cichutka, więc przyjazna.
UsuńOstatnio pan, który przynosi mi grzyby, dawał mi za darmo siatkę kapeluszy kani. Nie wzięłam, bo od pewnego czasu się ich boję. Były przecież wypadki, że pomylono kanie ze sromotnikiem.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem... Wydaje mi się, że kanie dość łatwo rozpoznać- ale masz rację: ostrożności nigdy za wiele!
UsuńSzmaciak piękny! Nie znałam go. Aż szkoda takiego urodziwca konsumować. :)))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)))
PS.
BBM proszę o wybaczenie, ale ponieważ wiem, ze FUSILLA do Ciebie zagląda zostawię dla niej "dwa" słówka.
Fusillo, na Twoim blogu - na blogspocie - napisałam 2 komentarze.
Ja też do tej pory nie znałam szmaciaka. I myślę, że to błąd, że nie jest już chroniony...
Usuńp.s.
O wybaczenie prosić nie musisz.Nie mam nic przeciwko, żebyś wsparła się moim blogiem w kontaktach z Fus i nie tylko.;)) Pozdrawiam.:)
Szmaciaka pokazywałam ze dwa lata temu na blogu. Ale w tym roku to u nas nie będzie grzybów. Lasy zamknięte! :-(((
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję! :((( Trochę boję się obiecywać, bo nie wiem, ile mi grzybów syn podrzuci /ja sama już do lasu nie chodzę/. Jeśli będę miała nadwyżki, to wyślę Ci torebeczkę, chociaż symbolicznie... ;)
Usuń