1 kwi 2017

Nie lubię Prima Aprilis /-a ?/

Gramatyka mnie dopadła- odmienia się toto czy nie? Raczej nie, ale lenistwo zarządziło, żeby nie sprawdzać. W końcu i tak wiadomo, o co chodzi!

Kiedy byłam jeszcze dzieckiem żarty primaaprilisowe były jak spod sztancy: plamę masz na nosie, na uchu, gdziekolwiek indziej... Małym bajtlom to nie przeszkadzało- i tak miały uciechę, bo choć wyczulone na propagowanie kłamstwa w tym jednym dniu, to często gęsto dawały się jednak oszukiwać.
Podlotki z reguły miały "pogubione oczka". Było to w czasach, kiedy jeszcze "podnosiło się oczka" albo upuszczało kropelkę lakieru, żeby oczko w pończosze nie leciało dalej. O rajstopach niewiele osób słyszało a i jedwabne pończochy były na wagę złota /moi rówieśnicy zapewne pamiętają fildekosy- to te już przyzwoitsze, albo bure prążkowane- gorsze, najczęściej noszone/, tak więc hasło: - Oczko ci poszło!- powodowało niemal automatyczne spojrzenie na własne nogi. I o to chodziło!

Gdzie te czasy topornych żartów i oszukiwanek, kiedy to wystarczył błysk zastanowienia, żeby odróżnić kłamstwo od prawdy i zwyczajnie roześmiać się z żartu dowcipnisia?...
Teraz to już nie jest takie proste.

Czasem mam wrażenie, że każdego dnia króluje u nas Prima Aprilis, bo kłamstwo goni kłamstwo. Cała trudność polega na tym, że mało kto je prostuje- tak tego dużo. A żeby urozmaicić zabawę i utrudnić rozpoznanie, wprowadzono nową terminologię i mówi się teraz o post-prawdzie. Kochani! Nie ma post-prawdy: jest albo prawda albo kłamstwo. I już! 

I chyba dlatego przestałam lubić Prima Aprilis... 


p.s. Nawiasem mówiąc czy szef MON-u osobiście sprawił sobie kota, czy wypożyczył na czas określony od prezesa?...

16 komentarzy:

  1. styl z szeroko rozumianego gatunku "punk" /czyli miedzy innymi np. opadające oczko w rajstopach, czy pończochach/ bywa nader sexy, ale to "trza umić" zharmonizować z całokształtem... tak to widzę z pozycji konesera kobiet, więc także ich wizażu...
    natomiast co do "Prima Aprilis", to chwilę myślałem, by to uczcić jakimś postem okolicznościowym na blogu, ale odpuściłem... raz, że byłem nieco zajęty w realu i na blogową twórczość nie było zbytnio czasu, a dwa, to każdy dzień codzienny to jest jeden wielki Prima Aprilis... nie trzeba wymyślać żartów, wystarczy to, co się dzieje dookoła... dziś /a raczej wczoraj wieczorem/ na przykład pewien kierowca autobusu miejskiego uparł się, by mnie rozjechać, gdy przejeżdżałem na rowerze na pasach na ZIELONYM świetle... zapewne wróg medycznej marihuany, albo wyznawca ministra Szyszki i jego wrogiej temu krajowi polityki... tego, co ode mnie usłyszał na koniec owego "primaaprilisowego" incydentu nie da się opublikować na forum Twojego bloga, wspomnę tylko, że zbyt żartobliwego tonu w tym nie było...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przykre, o czym piszesz.I rozumiem Twój gniew. Mogło się przecież źle skończyć- rower w pojedynku z autobusem nie ma szans. Cieszę się, że wszystko, jak rozumiem, skończyło się bezpiecznie dla Ciebie. A kierowca na bluzgi zasłużył!
      Pozdrawiam bardzo serdecznie! :)

      Usuń
  2. Witaj!

    Coś w tym jest, bo takie żarty i opowieści jak na Prima Aprilis pojawiają się coraz częściej w mediach. Czasem faktycznie trzeba się nagimnastykować, by poznać co jest prawdą, a co nie.

    Dzięki za miłe słowa dotyczące mojego tekstu na blogu Andrzeja. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Mozaiko!
      Mnie milo z kolei, że sprawiłam Ci drobną przyjemność. Pozdrawiam.:))

      Usuń
  3. A ja odwrotnie, jak nie lubiłam PA przez lata, to w tym roku nawet mi się podobało. Ale nie oglądałam telewizji, tylko na facebooku czytałam żartobliwe wpisy znajomych, od razu wiedząc że to żarty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja facebooka nie założyłam- zupełnie siebie nie widzę w tego typu kontaktach społecznych. A żarty prywatne z pewnością są bardziej zabawne od dziennikarskich.

      Usuń
  4. kobietawbarwachjesieni:
    Moi prawnusiowie dali się nabrać na zawołanie. O! Śnieg za oknem pada! I tyle było Prima Aprilisu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli niezależnie od czasów- dzieci są zawsze dziećmi! :)

      Usuń
  5. W prima aprilis wymieniałam opony na letnie. Podeszła do mnie pani, która była w kolejce przede mną i powiedziała, że przykro jej, ale będziemy musiały czekać przynajmniej półtorej godziny. Gdy z przerażeniem zapytałam o powód, odpowiedziała: prima aprilis! Było to bardzo miłe. Przyznam, że od dawna nikt mi nie robi tego dnia żartów, ani ja nikomu nie robię. Powodem jest zbyt wysoko zawieszona poprzeczka. Chciałoby się zrobić jakiś żart spektakularny, a pomysłu nie ma. Rzeczywistość w Polsce faktycznie ostatnio jest primaaprilisowa, więc to też studzi zapał do robienia żartów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie, żart niby prosty a trafiony! ;))
    A w całości komentarza podsumowałaś istotę- obecnych rządowych posunięć żaden primaaprilisowy żart nie przebije! ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. wszyscy jesteśmy już zmęczeni głupotą, ignorancją, arogancją i indolencją. ciekawe, czy frekwencja wyborcza będzie większa... chociaż już nawet nie wierzę w to, że coś się może poprawić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda.Ja to zmęczenie też czuję. Ale nie tracę nadziei, że ta ekipa w końcu straci władzę i dopiero wtedy uda się coś poprawić. Nie mam złudzeń , że będzie łatwo, ale człowiek uczy się skutecznie dopiero wtedy, gdy mocno zaboli... I wtedy uszanuje to, co uda się poprawić. Tyle że znowu czasowo dostaniemy w plecy, bo rujnowanie leci szybko, odbudowa i poprawianie- bardzo powoli!:(

      Usuń
  8. Trochę spóźnione, ale:)
    http://aszdziennik.pl/119771,pis-wystapilo-o-sadowy-zakaz-dla-ucha-prezesa-chce-pozostac-jedynym-serialem-komediowym-w-kraju
    Pozdrawiam z Krakowa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci,Ikroopko,że nawet Ucho prezesa nie ma na mnie zbawiennego, oczyszczającego wpływu- zbyt mocno przypomina rzeczywistość. Zresztą nie powinnam się wymądrzać- obejrzałam zaledwie dwa odcinki... i miałam dosyć.
      Realność jest wystarczająco koszmarnie zabawna:
      - zacietrzewiony prezes na mównicy sejmowej,
      - post komunistyczna Konstytucja,
      - święto państwowe- 7-lecie Smoleńska,
      - początki rozwalenia idei Muzeum II Wojny Światowej,
      - problematyczna rekonstrukcja rządu,
      - setna rocznica objawień fatimskich...
      Pisać dalej?! Że o Macierewiczu już nie wspomnę! Każdego dnia kanonada nowości... i wszystko to zaczynamy przyjmować wzruszeniem ramion, i nawet spadające sondaże nie dodają energii...
      Jestem bardzo zmęczona. Psychicznie bardzo zmęczona...

      Usuń
  9. Mój tata uwielbiał święto nabierania ludzi i jeszcze polewania wodą.
    Ja nigdy nie przepadałam, teraz nie lubię jeszcze bardziej.
    Zawsze zastanawiam się co z codziennych informacji jest prawdą w tym dniu, a co oszukaństwem.
    W tym roku się nabrałam. Myślałam, że informacja o tym, że władze Warszawy nie wydały zgody na 17 demonstracji 10 kwietnia to żart, a to jednak okazało się prawdą.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym się podpisać pod Twoim komentarzem w całości. Ja też nie uwierzyłam, że Warszawa nie wydała zgody...
      Nowe idzie! :((

      Usuń