3 wrz 2025

Proszę, trzymajcie kciuki!

 

Usiłowałam przypomnieć sobie, jak długo już się zmagamy z problemami skórnymi Bąbla. Drugi rok na pewno, może dłużej.

Początkowo usiłowałam szukać pomocy u naszej lokalnej pani weterynarz. Jakiś czas to trwało, ale bez efektów, więc coraz bardziej się niepokoiłam, bo i problemy skórne zaczęły się pogłębiać: kot wyrywał sobie sierść i ocierał się o różne przedmioty- widać było, że świąd skóry bardzo mu dokucza. Odszukaliśmy najbliższą klinikę, zatrudniającą panią dermatolog zwierzęcą.

Bąbel jest już po trzeciej wizycie i dłuższych przerwach między wizytami, jako że trzeba obserwować, czy są jakieś zmiany na lepsze, a ja mam wrażenie, że nie dość że nie ma leczenia, to i diagnoza wcale nie jest ostateczna. A czas ucieka... a  Bąbel, choć dość cierpliwy, widać, że bardzo się męczy. Zdawałoby się, beznadziejna sytuacja. Zaczynałam mieć dość!

Traf chciał, zgadałam się z córką, że ma koleżankę- lekarkę weterynarii, co prawda innej specjalizacji, ale zawsze... to był strzał w dziesiątkę.Telefon czy sms, krótkie wyjaśnienie, w czym rzecz. Koleżanka podała namiary pani kocio-psiej dermatolog z dodaniem, że owa pani jest świetną, niebywale skuteczną lekarką.

Dziś jedziemy z kotem do Warszawy. Proszę, trzymajcie kciuki za trafną diagnozę a później skuteczne leczenie! Ja proszę, Bąbel prosi, wszyscy prosimy!  


1 wrz 2025

Wiesz, dlaczego dzwon głośny?...


 Mam świadomość, że przytoczony mem jest wyjątkowo złośliwy i niekoniecznie prawdziwy wizualnie, ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności umieszczenia go tutaj.

No, cóż! Mamy, co mamy, co wybraliśmy, choć moje wątpliwości, czy aby na pewno wybraliśmy, wcale nie zostały rozwiane i już rozwiane nie będą /może za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, gdy przestanie to mieć jakiekolwiek znaczenie/.

Spotkałam się z innym określeniem stanowiska tego pana a mianowicie p.rezydent i uważam je za wyjątkowo trafne. Nie będę rozwijać. Moi goście to ludzie inteligentni i nie będą mieli kłopotów z rozszyfrowaniem, jaki przymiotnik kryje się pod "p.". Wiele krajów ma swojego Dyzmę, mamy i my! 

Najciekawsze jest to, że tenże pan ma o swojej wielkości niebywałe wyobrażenie, co akcentuje przy każdej nadarzającej się okazji dumną miną i podniesionym głosem. Aż chciałoby się zadać pytanie:- Czemu on tak głośno krzyczy?...

Wiem, że ja mu jego prawdziwego obrazu - jak lustra- nie postawię przed oczy, ale chciałabym jedynie przytoczyć końcową  frazę znanej fraszki Ignacego Krasickiego: "Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz jest próżny!"

27 sie 2025

Kto się przezywa...


Proponuję skupić się na punkcie drugim.

Wróciłam do tematu hejtowania mnie i moich gości na pisowskie zamówienie, bądź z własnej inicjatywy i dla własnej przyjemności- tu akurat motywy nie są dla mnie ważne- ponieważ przydarzyła mi się rzecz mocno nieprzyjemna: kasując trollowskie wypociny, niechcący skasowałam komentarz ważny i potrzebny.

Już kilkakrotnie słyszałam o konieczności moderowania komentarzy, ale nie chcę tego robić. Ten blog ma sens tylko wtedy, gdy dyskusja w komentarzach toczy się swobodnie i każdy może się wypowiedzieć, jak chce i kiedy chce, pod warunkiem, że rozmowa nie przeistoczy się w przykrą osobistą nawalankę. Do tej pory to się całkiem dobrze sprawdzało i chciałam, aby tak było nadal. Gdybym zdecydowała się na moderowanie, komentowanie byłoby utrudnione, bo niejako musiałabym się skupić na ciągłym kontrolowaniu komputera /w komórce nie wszystkie czynności dotyczące bloga są możliwe/ a na dłuższą metę nie jest to wykonalne.

Informuję, że w prowadzeniu bloga przeze mnie zupełnie nic się nie zmienia, w związku z tym uprzejmie proszę o niezauważanie anonimowych wypowiedzi, które zawsze będę likwidowała w dogodnym dla mnie terminie.

Troll taki czy inny nie jest w stanie obrazić ani mnie, ani Was, bo jest nikim- mgła, zero, null, błoto.

Nikt poważny nie ma zamiaru obrażać się na gliniastą kałużę, w którą go wepchnięto; wyciera o trawę buty i idzie dalej!

I wiecie?... Chyba nikt mnie tak dotąd nie dowartościował, jak pisowskie trolle, bo skoro wciąż tu zaglądają, plują i warczą, to wyraźnie widać, że im ten blog przeszkadza, że ich irytuje, że podnosi im ciśnienie. I dobrze. Może kiedyś przetrą oczy i spróbują zrozumieć inny punkt widzenia?... Oby! 

--------------------------------------------------

I na koniec: w moim dzieciństwie dzieciaki nagminnie się przezywały. Asertywna odpowiedź zawsze była taka sama: - Kto się przezywa, sam się tak nazywa!- i odchodziło się z podniesioną głową. :)))

25 sie 2025

Warto

 Ostatnio psy wieszałam na Gazecie Wyborczej, bo coraz więcej tam symetrystów i młodych, jeszcze nieopierzonych redaktorków i w tym zestawie Gazeta sporo straciła na wypracowanej przez lata opinii nowoczesnego, twórczego i demokratycznego pisma. 

Nawet miałam zamiar zerwać prenumeratę, ale od czasu do czasu pojawiają się artykuły, które warto przeczytać. Dziś pisze prof. Nałęcz i zachęcam do zapoznania się z jego opinią. Nie słodzi, że kohabitacja Premiera i prezydenta będzie usłana różami- a wręcz przeciwnie, ale jednocześnie daje łyk nadziei, że Nawrocki zaplanowanej przez siebie wojny nie wygra. 

I tego się po prostu trzymajmy! :) 

15 sie 2025

Ja bajki tak lubię ogromnie!

Nastał taki dziwny czasże jeśli nie przekieruję swojej uwagi w inną stronę niż polityka, to może być źle. Druty i szydełko odpadają z uwagi na kota. Kot co prawda większość czasu spędza na dworze, ale przecież mogę się zagapić, nie pamiętać i zostawić robótkę w dostępnym dla Bąbla miejscu i rezultat tego może być opłakany. Telewizja nie wchodzi w rachubę- patrz zdanie pierwsze. Tym samym pozostają książki.

Marzyło mi się coś lekkiego, coś, co się dobrze czyta, z wartką akcją i optymistycznym zakończeniem. No i w bibliotece dostałam kilka różnych do wyboru. Oczywiście zapoznałam się z mini recenzjami  z okładki i zdecydowałam się na panią Piasecką. Po przeczytaniu jednej uznałam, że można sięgnąć po coś jeszcze i wypożyczyłam kolejne jej książki.


 Skąd tytuł notki? Bo  powieści  Wioletty Piaseckiej to takie baśnie dla dorosłych: zło zostaje ukarane, dobro nagrodzone, przyjaźń jest wierna i do grobowej deski, potwór /ktokolwiek by nim nie był/ zostaje okiełznany i ponosi zasłużoną karę. Akcja toczy się wartko, nie ma rzeczy niemożliwych a los sprzyja pokrzywdzonym przez życie i złych ludzi, ale szlachetnym do bólu bohaterkom. Wszystko jak w dobrej baśni i choć z prawdziwym życiem niewiele ma wspólnego, czyta się naprawdę dobrze. To takie książki relaksacyjne dla podtrzymania dobrego nastroju i opędzenia się od złych myśli.

Proszę nie myśleć, że ironizuję. 

Wygląda na to, że moja mini recenzja jest mocno krytyczna. Nie. Naprawdę nie! Różne książki różnym ludziom w różnych momentach życia są potrzebne. Jako odskocznię od politycznego horroru- polecam.

Ja bajki tak lubię ogromnie! ;)) 

11 sie 2025

ANONIMOWO!

 

Przed chwilą po raz trzeci wyrzuciłam do kosza idiotkę.

Trzeba przyznać, że jest konsekwentna/-y i dość wygodna/-y, bo wiedząc, że za jakiś czas znajdzie się w koszu, nie sili się na pisanie ubliżających elaboratów, wystarczy krótkie "Idiotka!"- i już! Zaliczone.

Nie rozumiem tych ludzi, którzy czerpią jakieś profity z dokuczania innym. Oczywiście anonimowo, bo po co narazić się na nieprzyjemności, ujawniając własne dane.

Skądinąd słyszałam, że prawdziwa anonimowość w internecie nie  istnieje i fachowcy nie mają większych problemów z namierzeniem złośliwego intruza.

Jak to jest na moim blogu? Szczerze mówiąc, nie wiem, ile tych niechętnych osób jest i jak często zachodzą, i prawdę mówiąc nawet mnie to nie porusza. Nie lubię dyskusji z anonimami i wchodzenia w tzw. pyskówki, bo i po co, komu to potrzebne a ja muszę segregować, co wywalać do kosza a czego nie. Proponuję ignorować ubliżające komentarze, uznać je za nieistniejące, bo rzeczywiście za jakiś czas istnieć nie będą. I żeby była jasność: komentarze podpisane a ubliżające innym komentatorom też będę usuwała.

Kochani! Jesteśmy dorosłymi ludźmi i nie musimy obrzucać się błotem jak rozkapryszone bachory, tylko dlatego żeby pozbyć się nagromadzonej własnej frustracji. I nawet jeśli coś gniewa/złości, da się to przedstawić bez stosowania obelg. Język polski jest taki bogaty!

A tak w ogóle, to spokój jest nam -szczególnie obecnie- bardzo potrzebny!

-----------------

Znalazłam sympatycznego mema, co prawda z przeznaczeniem na listopad, ale u mnie z pamięcią coraz gorzej i pewnie bym o nim we właściwym czasie zapomniała, więc niech będzie teraz! ;)

Dobrego nowego tygodnia! :))

A  PIS  TRZEBA  ZDELEGALIZOWAĆ!!!  :)))


 

5 sie 2025

Z ostatniej chwili.

 Tak sobie myślę, że głupot i nielogiczności w naszym życiu społecznym jest co niemiara, więc i nie dziwne, że naprawy wszelkie tak się ślimaczą.

Weźmy taki immunitet.

Na zdrowy rozum nie powinien obowiązywać, jeśli osoba chroniona popełni "normalne"- czytaj: "nie polityczne" przestępstwo czy wykroczenie /jazda pod wpływem, kradzież, bijatyka itp./ a tak przecież nie jest. No dobrze. Jest jak jest. To może mi ktoś wytłumaczy, dlaczego jeśli już polityk straci immunitet, to straci go tylko w jednej konkretnej sprawie. Przecież to absurdalne! Skoro nie obejmuje go już immunitet, to należałoby przetrzepać go za całe zło, którego dokonał- patrz: Braun, Macierewicz, Morawiecki i cała masa innych.

Z innej bajki- teraz prywatnie.

Mój dowód osobisty niedługo miał stracić ważność, więc poszłam do gminy wyrobić nowy. Dowód ważny jest 10 lat. Myślałam, że ten kolejny będzie już dożywotni, bo niby co jeszcze mogłoby się zmienić? Dla wyjaśnienia dodam, że był taki okres, kiedy starszym ludziom takie właśnie dożywotnie dowody wydawano i mój mąż, raptem o 3 lata ode mnie starszy, taki dowód dostał. A ja nie. Przecież to się kupy nie trzyma: po co starych ludzi narażać na stres, komu to potrzebne i do czego?...

To tyle na początek.

Jutro zaprzysiężenie nowego lokatora Pałacu. Oglądać, nie oglądać? Sama nie wiem. Ciekawe, czy zaprosi Wielkiego Bu?...

Podoba mi się decyzja Wałęsy-nie weźmie udziału w tej parodii. Przynajmniej tak deklaruje. 

4 sie 2025

Żal...

 Ja wszystko rozumiem, z wieloma rzeczami się zgadzam a żal i tak w sercu siedzi jak kłująca zadra.

Miałam swoją namiastkę "tajemniczego ogrodu": dom opleciony pnącą hortensją, zielone pnącza, zakradające się w każdą wolną przestrzeń- dzikość i zieleń. Niewiele tego było, bo i miejsca przy domu niewiele, ale było. Był swoisty lekko baśniowy klimat cieszący oczy... był, bo zapadła decyzja o zrobieniu porządku /ta zielenina na dach już wchodzi i rynny zapycha!/- i przystrzyżony został mój zielony obrazek.


 

 

 Rozum mi mówi:- Słusznie! Dom ważniejszy niż ta odrobina zieloności!

A dusza się buntuje i łzawi za tym, co było i cieszyło oczy. 

Głupi sentymentalizm? Pewnie tak, ale przynajmniej tu odreaguję swój żal za utraconym.  

 

 

 

 

 



 

28 lip 2025

W czasie deszczu dzieci się nudzą...

 Tytuł trochę przewrotny,  bo ani dzieci, ani nuda a rzecz będzie o rozrywkach umysłowych.

Staram się regularnie /niezależnie od takiej czy innej pogody/ dbać o dobrą kondycję umysłu, bo w mojej rodzinie otępienie starcze dość szybko dopadało kobiety i bardzo się bałam, żeby "za chwilę" tego stanu nie doświadczyć. Co prawda pan neurolog i wszystkie badania przez niego zlecone działały całkowicie uspokajająco, ale wychodziłam z założenia, że losowi warto byłoby jednak pomóc, toteż każdy poranek zaczynam od przeglądu blogów a potem biorę się za rozrywki umysłowe.


 Najpierw Literalnie. Mam 6 prób na odgadnięcie zaplanowanego wyrazu i całkiem nieźle sobie z tym radzę.

 

 

 

 

 


 Nie przepadam za sytuacją, gdy co prawda odgadnięte są litery, ale są na niewłaściwych miejscach i mózg rozpala się do czerwoności, żeby polokować to właściwie. Ale też daję radę!

 

 

 

 


 Żeby nie było, że się chwalę - dowód rzeczowy.

Przyznam po cichutku, że czasem się zdarza, że podarowana zostaje jeszcze jedna próba, jeśli obejrzy się reklamy. Nie jest to norma i nie wiem, od czego zależy możliwość skorzystania z takiej dodatkowej próby.

Skorzystałam dwa, może trzy razy, więc i tak niezbyt wiele.

Na dole po prawej stronie jest "Zamknij". Po naciśnięciu pojawia się następna strona a wśród napisów w lewym górnym rogu jest Słownikowo- i to dopiero jest wyzwanie!


Tu mam aż 15 prób, bo odgadnięcie wyrazu jest dużo trudniejsze. 

 

Jak widać wyraz na pewno nie zaczyna się na literę M, ale nie wiadomo, czy będzie to litera wyżej, czy niżej w alfabecie niż litera M, czyli trzeba szukać aż pojawi się kolor zielony. Uczciwie przyznaję, że na początku nic mi nie wychodziło, ale wszystko to kwestia wprawy /warto napisać sobie na kartce cały alfabet i podzielić go na części- łatwiej wtedy szukać!/.Teraz bardzo rzadko zdarza mi się nie odgadnąć wyrazu. Dla mnie nie ma znaczenia, czy odgadnę wyraz za piątym czy dopiero za piętnastym razem- ważne, że w ogóle odgadnę i bardzo się wtedy cieszę, że mózg jest wystarczająco dobrze naoliwiony. :))

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.

Jestem szczerze wdzięczna dziewczynom, które mi podpowiedziały, jakie są możliwości internetowych rozrywek umysłowych.

Zresztą z papierowymi też się nie rozstałam i Jolki, Sudoku czy wykreślanki też od czasu do czasu znajdują się w kręgu moich zainteresowań.

 Dobrego tygodnia! :))


 

22 lip 2025

Wiem, dlaczego.

 




Bąbel wyraźnie się czymś zainteresował.

Dobrze, że miałam przy sobie komórkę. To była jaszczurka.  Cyknęłam zdjęcie. Zdążyłam! W ostatniej chwili! Mignęła i już jej nie było. I teraz wiadomo, czemu nazywa się zwinka.;))