5 sie 2018

Nasz niepowtarzalny polski patriotyzm


Tytuł notki żywcem wzięłam z artykułu autorstwa STUDIO OPINII, zamieszczonego w Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie. 
Dwa słowa wyjaśnienia:
Od jakiegoś czasu okazjonalnie otrzymuję e-mailowo tę Gazetę i bywa, że wyłapuję prawdziwe perełki, którymi chętnie się dzielę.
Ponieważ otrzymuję to bezpłatnie, uznałam, że podając wszelkie namiary nie naruszam niczyich dóbr a propaguję tekst, który uznaję za wart rozpropagowania.
Fragment przepisałam dla zachęty /całość jest niestety zbyt długa a skopiować mi się nie udało/.
Wszystko, co poniżej, jest cytatem:

"Pośpiewajmy
Tę prześliczną piosenkę śpiewamy od przynajmniej trzech, a może i czterech pokoleń. Jest łagodnie wzruszająca, łatwa, przyjemna i nie ma potrzeby zastanawiania się nad jej przesłaniem i sensem. Mimo to spróbujmy- ale nie nućmy, tylko czytajmy.
   Jak to na wojence ładnie,
   Kiedy ułan z konia spadnie,
   Koledzygo nie żałują,
   Jeszcze końmi go tratują.
Uroda i wdzięk tej piosenki nie polega tylko na zlekceważeniu zasad języka polskiego, w którym- poza wyjątkami- akcent pada na przedostatnią sylabę.Tu zawsze pada na ostatnią. Koledzygo- tak to słyszymy- nie jest nazwą egzotycznego zwierzęcia, to taka niefortunna zbitka: koledzy go...itd. Ale to tylko filologiczne czepiactwo,chodzi o coś ważniejszego, o wymowę utworu.
Jest w nim nie wojna ze wszystkimi jej okropnościami, a wojenka, zabawa, w której ochotnie uczestniczymy. I przykład braterstwa na polu walki. Wypływa z tego wniosek: prawdopodobnie pod Samosierrą mniej szwoleżerów zginęło od hiszpańskich dział, niż pod kopytami końskimi towarzyszy broni.
Skoro wojenka była zabawą, to i Powstanie Warszawskie było wesołą przygodą, bo:
   Pałacyk Muchla, Żytnia, Wola,
   Bronią się chłopcy spod Parasola,
   A na Tygrysy mają VIS-y,
   To warszawiacy, dzielne urwisy...
Dla starszego pokolenia są to sprawy oczywiste, młodszemu trzeba dawne teksty tłumaczyć na język przystępny. Tygrysy to jedne z najgroźniejszych czołgów II wojny światowej, VIS-y to pistolety. Proporcje w uzbrojeniu wywodzą się z legendy, sławiącej ułanów szablami atakujących czołgi. We współczesnym języku słowo 'urwis' już nie występuje, wyjaśniam więc, że to po prostu łobuz /jeśli to słowo nie wymaga tłumaczenia/. W tym przypadku nie ma ono znaczenia pejoratywnego, chodzi raczej o łobuziaka, który zaraz jakąś psotę wrogowi wyprawi. Wesoły obrazek: z pistoletem na czołg. A jeśli w tej zabawie odniesiesz ranę, to ci się to opłaci, bo: 'sanitariuszka, morowa panna da ci buziaka'. Może ci się przytrafić coś gorszego, ale przynajmniej potomni powiedzą: - jak pięknie ginęliśmy. Westchnienie wydadzą z siebie ci, co nie zginęli. Przygoda. Nic tylko w pogodny sierpniowy dzień budować barykadę w Alejach Ujazdowskich, przebierać młodych ludzi w hełmy i opaski i rekonstruować. Ale rekonstruować tak, żebyśmy wygrali, ku pokrzepieniu serc.
Krzepi pomnik małego powstańca na warszawskim Podwalu, ale oburzają nas dzieci afrykańskie czy arabskie uzbrojone w kałachy."

Mocne, prawda?
Kogo tekst zainteresował, wystarczy kliknąć niżej /mam nadzieję, że się otworzy/. Od siebie dodam tylko, że po raz pierwszy dotarło do mnie, jak trudne miał życie gen. Ścibor-Rylski /i wszyscy z tamtego czasu/, walcząc nieustannie w Powstaniu Warszawskim 70, 70 kilka lat?... Przerażające! :(((
  

http://www.gazetagazeta.com/2018/08/nasz-niepowtarzalny-polski-patriotyzm/?utm_source=Gazeta&utm_campaign=c9e652cab4-Gazeta_Nov_111_1_2015_COPY_01&utm_medium=email&utm_term=0_9081e3f14e-c9e652cab4-5816301

6 komentarzy:

  1. Przeslanie tych piosenek mialo byc pewnie ironiczne, ale cos nie wyszlo. Ale jak sie spiewa, to sie nie mysli, ladnie sie rymuje i pewnie dobrze sie maszerowalo… :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę o tym inaczej. Inaczej patrzy się na życie w środku zawieruchy. Trzeba wtedy minimalizować niebezpieczeństwo, żeby dodawać sobie ducha, żeby podołać, żeby nie zwariować ze strachu i rozpaczy- tak to sobie wyobrażam. To jest psychologiczne oswajanie niebezpieczeństwa. Ale jak pomyślę, że tamta perspektywa przetrwała do współczesności, choć wiemy, jak umierało Miasto, jego mieszkańcy i jego obrońcy, to wszystko się we mnie buntuje.

      Usuń
  2. Czasem dobrze młodym ludziom wyłożyć"kawę na ławę"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, Fuscilko, że nie tylko młodym. Nam, starszym, też się przyda popatrzenie na problem z innego, niż obecnie obowiązujący, punktu widzenia. Uważam ten artykuł za ważny i bardzo potrzebny, bo wojna jest straszna i nigdy dość o tym mówić!

      Usuń
  3. Świetny tekst. Też myślę, że o okrucieństwach wojny trzeba mówić, przypominać.
    PS
    Wymieniłam Cię dziś na swojej stronie. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Gdyby jednak... napisz. Serdecznie pozdrawiam :) Zapraszam, tu jest ten wpis: http://po50ce.blogspot.com/2018/08/inspiruja-rozsmieszaja-podpowiadaja.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję! Miło mi, że tak mnie uhonorowałaś!Pozdrawiam również serdecznie.:))

    OdpowiedzUsuń