Chodź, Tygrysie, opowiedz nam, jak ty to łączysz i jak dzielisz, że nadal bez obrzydzenia patrzysz na siebie w lustro?... To można mieć dwa różne światopoglądy? Inny dla siebie, inny dla pospólstwa?...
Jakoś cały czas widzę dumną i uszczęśliwioną minę pana Władka, gdy gratulowano mu narodzin dziecka z kolejnego związku. A jego dziecko/ dzieci z pierwszego związku na pewno są szczęśliwe? Bogoojczyźniane przekonania narzucane innym niekoniecznie stosuje się we własnym życiu.
Niekiedy mam wrażenie, że im głośniejsze deklaracje ideowego życia, tym gorzej z ich realizacją na własnym podwórku.
Jest takie powiedzenie: żyj i daj żyć innym! I jeszcze, że wolno nam żyć jak chcemy tylko dotąd, dopóki nie krzywdzimy tym drugiego człowieka.
Wszyscy powinniśmy być równi wobec prawa. To oczywistość, ale - jak widać - nie dla wszystkich. Kto i kiedy uznał, że związki partnerskie są gorsze od małżeństw? I na jakiej podstawie? Jeżeli ludzie się kochają, jeżeli szanują się nawzajem, to związek jest trwały /niezależnie od przypisanej mu nazwy/ a dzieci rosną szczęśliwe i bezpieczne. I takie związki należałoby wspierać a nie rzucać im kłody pod nogi tylko i wyłącznie dla realizacji widzimisię jakiegoś ludowca, który jest przekonany, że ma wyłączność na wskazywanie drogi życia innym ludziom, ponieważ wie lepiej. I nigdy nie pomyślał, że może nie mieć racji?...
P.s.
Popatrzcie, proszę; na pierwszym zdjęciu ONA jest uśmiechnięta, ON- nie; na drugim- odwrotnie. Nie chciałabym być złym prorokiem... ;)