Ostatnio uczestniczyłam w ciekawej rozmowie. Otóż próbowano zdefiniować pojęcie bohaterstwa. Padały przykłady nie budzące najmniejszych wątpliwości a ja... pomyślałam sobie, że bohaterstwo niejedno ma imię i w różnej skali może występować: makro ale i mikro!
Pomyślałam też, że bohaterstwem na miarę pojedynczego człowieka jest przekroczenie siebie: pokonanie własnego lęku, niepewności, chęci schowania się w mysią dziurę- niezależnie od wagi sytuacji.
I nie jest ważne, czy to zostanie uznane przez ogół, czy tylko doda mi siły, pewności siebie, wzmocni przed kolejną trudną decyzją, zaistniałą sceną...
Jeśli sama dla siebie, choć na moment, stanę się bohaterem, to znaczy, że zadziało się coś ważnego i dobrego dla mnie. Głupoty gadam? Być może. Tak mi się jakoś pomyślało.
Nie mówisz głupot . To zależy w jakim momencie się znajdujemy . Dla kogoś nieśmiałego bohaterstwem będzie głośne wyrażenie swojego zdania a dla kogoś pewnego siebie chwycenie za kieł wieloryba czy kopię . Choć bardziej działającej na wyobraźnię jest to drugie . Dla mnie odwagą jest teraz pójść na demonstrację i skandować. Bo raczej wolałaam być zawsze tłem .I całe życie unikałam zgromadzeń publicznych.azalia17
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie rozumiesz. :)
UsuńNie każdy bohater nosi pelerynę :-)
OdpowiedzUsuńO, proszę:
https://pobierak.jeja.pl/images/9/4/9/322930_nie-kazdy-bohater-nosi-peleryne.jpg
Oj, żarty się Ciebie trzymają! ;))
UsuńIm jestem starsza, tym trudniej jest mi dawać jednoznaczne definicje, bo nic nie jest czarno-białe. Powiem tylko tyle, że bohaterstwo jest z pewnością w cenie, ale swoim życiem jednak należy dysponować z rozwagą.
OdpowiedzUsuńAbsolutna prawda, że nic nie jest czarne ani białe a życie jest pełne szarości. I rozwaga jest pewnym drogowskazem.
UsuńZgadzam się z Tobą, BBM. Też uważam, że bohaterstwo to pokonanie jakiejś wewnętrznej bariery. Zdarzają się sytuacje, w których z 2 osób dokonujących takiego samego (lub podobnego) czynu, tylko jedną można nazwać bohaterem. Uważam, że należy też brać pod uwagę motywy działania i cel.
OdpowiedzUsuńKilka dni temu i ja rozmawiałam na temat. Było to po obejrzeniu filmu "W drodze do Cordury". Główny bohater próbuje sobie odpowiedzieć na pytania z bohaterstwem związane. Film jest z 1959 r. z Garym Cooper'em i Ritą Hayworth, a więc pewnie jest dostępny on-line (gdybyś była zainteresowana).
Pozdrawiam serdecznie. :)
Dawno nie oglądałam takich starych filmów, ale skoro polecasz...
UsuńWiele tych filmów było bardzo wartościowych. /A Gary Cooper i Rita Hayworth- to już wiadomo!!/
Pozdrawiam serdecznie.
Żadne głupoty! Dla mnie bohaterstwem jest np. żyć w biedzie lub być niepełnosprawnym, a zachować pogodę ducha i jeszcze pomagać innym.
OdpowiedzUsuńJeśli w ogóle da się to stopniować, to ja w Twoim przykładzie widzę ogromny heroizm!
UsuńDobrze napisałaś. Male czyny,pokonanie małych barier czy to co napisała Jotka .
OdpowiedzUsuńChodziło mi o to, że zmaganie się z samym sobą może być bardzo trudne czasami.
UsuńPokonanie samego siebie jest bohaterstwem. Definitywnie - jak mówią w "Milionerach", plus słowa Jotki.
OdpowiedzUsuńZmaganie się z wątpliwościami nie zawsze kończy się zwycięstwem i może dlatego ma taką wartość.
UsuńBohaterstwem jest żyć w zgodzie z własnym sumieniem! Wystarczy, aby nie krzywdzić innych…
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To prawda, co piszesz, tyle że człowiek nie zawsze jest świadom, że kogoś krzywdzi. Czasem dzieje się to wbrew intencjom...
UsuńPozdrawiam.
Bohaterstwem jest często zwykłe cięzkie życie.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Życie potrafi nieźle dać w kość.
Usuńpodpisuję się obiema łapkami! przytulas wielki:)
OdpowiedzUsuńDzięki Dew! Sporo się nas tu zebrało myślących podobnie...
UsuńOdściskowuję z przyjemnością! :))
Wcale nie mówisz głupot, czasem bohaterstwem jest wstać z łóżka, czy wyjść z domu.
OdpowiedzUsuńAno! Szczególnie kiedy samopoczucie jest parszywe i pogoda wredna... ;(
UsuńA ja czasami nie mam ochoty, bywac naokolo bohaterem, chce z powrotem do mysiej dziury :P
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię. Myślę, że to całkiem naturalny a często pożądany stan.
UsuńMamy wyobrażenie bohatera iście bajkowego. Jest to strażak, który uratował z płomieni całą rodzinę, alpinista, który znosił na barkach osłabłą koleżankę... A tymczasem cała masa bohaterów jest właśnie wokół nas. To będzie matka, która śpi po 4 godziny, bo pracuje i zajmuje się dzieckiem, to będzie również lekarz, który przyjmuje pacjentów nieodpłatnie bo wie, że ich na wizytę nie stać, to będzie też seniorka, która ze skromnej emerytury kupi kasze i makaron do paczki dla bezdomnych na zbiórce w supermarkecie. Każdy z nas może być codziennym bohaterem. Trzeba tylko chcieć.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Krótko mówiąc - podzielić się sobą z drugim czlowiekiem.
UsuńŻadne głupoty. Tak samo i ja myślę.
OdpowiedzUsuńCieszę się! :))
Usuńjemu też się zdaje, że bohater?
OdpowiedzUsuńRóżne są dzisiaj odcienie bohaterstwa:(
Widziałam to zdjęcie. Brak słów!! :(((
Usuń