Szczerze mówiąc, mem powinien dotyczyć tych o 20 lat starszych a nie po 50-tce, bo tak naprawdę to dopiero ich dopadają dolegliwości ot tak- z niczego, z sufitu wzięte, z racji wieku i tzw. zmęczenia materiału.No i teraz się przyznam, że moje spotkanie z autem na pasach wcale nie zakończyło się tak idealnie, jak mi się na początku wydawało.
Faktem jest, że rzeczywiście miałam mnóstwo szczęścia, że nie było żadnego złamania, pęknięcia czy wstrząsu mózgu, niemniej kręgosłup nieco się zdeformował, o czym dowiedziałam się sporo później.
Pierwsza lekarka dała mi skierowanie na prześwietlenie nogi, którego wynik na tyle mnie uspokoił, że uznałam nieledwie, że jestem niezniszczalna.;) No jednak nie jestem i kręgosłup mnie pobolewał. Moja lekarka rodzinna, po powrocie z urlopu, natychmiast kazała mi prześwietlić kręgosłup i wyniki solidnie ją zaniepokoiły, bo choć faktycznie nie było żadnych złamań ani pęknięć, to kręgosłup nieco się zdeformował i należało coś z tym zrobić. Zaleciła wizytę u neurologa a dodatkowo u pana fizjoterapeuty, który zajmuje się wyłącznie kręgosłupami, ma dziesiątki certyfikatów poważnych uczelni, wieloletnie doświadczenie i znakomitą opinię u pacjentów. -Nie wahałabym się moich rodziców oddać w jego ręce!- powiedziała i chyba to ostatecznie pomogło mi podjąć decyzję na tak. Zapisałam się.
To, co przeżyłam przed wizytą, to tylko ja wiem. Wyobraźnia szalała a ja trzęsłam się ze strachu jak galareta. Oczywiście już widziałam siebie na wózku inwalidzkim, sparaliżowaną i udręczoną fizycznie i psychicznie.
Może przypadek, może nie przypadek, ale w międzyczasie wpadła mi w ręce książka o doktorze Paluchu /Dorota Mirska-Królikowska "Życie bez bólu kręgosłupa. Bolesław Paluch"/. Przystępna, ciekawie napisana- bardziej o życiu doktora i jego rodziny niż o metodzie leczenia, ale swoje zadanie wypełniła znakomicie- prawie opanowałam strach, choć przed samą wizytą ręce trzęsły mi się tak, że miałam trudności z wypełnieniem ankiety. ;)
Nie będę pisała, co i jak było, bo to nie ma znaczenia, w każdym razie wyszłam z sesji mocno podbudowana z obietnicą, na pograniczu pewności, że kręgosłup da się skorygować do stanu sprzed wypadku- bo całkowicie odnowić się tego, niestety, nie da!
Przede mną dwie, najwyżej trzy sesje i powinna być znaczna poprawa.
No to tyle! Trzymajcie kciuki. Przepraszam, że tyle naględziłam o sprawach zdrowotnych. Nie lubię opowiadać o swoich przypadłościach, ale ta historia mnie przerosła i gdzieś musiałam to wyrzucić. Wszystkim, którzy doczytali do końca, gratuluję cierpliwości! ;))