Wczoraj dostałam filmik WOŚP HYMN 93 udostępniony przez Sylwianę na X. Obejrzałam i... zrobiło mi się smutno.
Smutno, bo w tym obecnym telewizyjnym natłoku barw, wrzawy i wykrzykiwania kolejnych zwiększonych kwot na orkiestrowej tablicy, chyba powoli gubi się tamten entuzjazm i spontaniczność sprzed lat.
Ja wiem, że inne czasy, inne obyczaje, inne potrzeby, inny rodzaj owsiakowego świętowania, ale niektóre "rzeczy" wystawione na licytacje przyprawiły mnie o rodzaj niechęci.
/Tu od razu zaznaczam, że kibicuję Orkiestrze od zawsze, że mam w domu kubek z orkiestrowym nadrukiem, wylicytowany przez syna ileś lat temu, że w każdym roku "gramy" z Orkiestrą, że głośno ubolewałam na brak naszej miasteczkowej aktywności na tym polu, że... itd, itd. Krótko mówiąc jestem fanką Owsiaka i Orkiestry, więc krytyczna uwaga nie jest głosem hejterki/
Przyznam, że do napisania tej notki ośmielił mnie artykuł jednej z redaktorek GW, która zwróciła uwagę, że szczytny cel zaczyna być zachwaszczany autopromocją za frajer, że tzw. celebryci cudzymi pieniędzmi robią z siebie dobroczyńców, bo na cholerę Lewandowskiej ślubna suknia a Lewemu znoszone buty /to chyba akurat w ubiegłym roku/, co za frajda wylicytować obrazek namalowany przez prezentera telewizyjnego? Pobiegać z Moniką Olejnik?! Ileż trzeba mieć w sobie samozachwytu, żeby coś takiego zaproponować??...
Być może kogoś z czytelników uraziłam tym, co napisałam. Trudno. Nie wszystko złoto, co się świeci i - być może- czasem dobrze przeczytać nawet coś przykrego, żeby nabrać trochę pokory.
Dobrego nowego tygodnia!