24 lut 2022

Tematów a tematów...

...a jak siadam do komputera, to wszystko wydaje mi się miałkie i nieważne.

Dziś rano Rosja zaatakowała Ukrainę. WOJNA!!!

Nie umiem się odnaleźć w tej nowej groźnej sytuacji- na cały nasz rodzimy syf trzeba jeszcze zagrożenia ze wschodu... okrętów nie ma, samolotów nie ma, dowództwo wojskowe- szkoda gadać...a w dodatku uzależnienie od rosyjskiego gazu, prądu, węgla...

I my mamy odwagę mówić o sankcjach?!... Jak to było?- konia kują a żaba łapę podstawia?... 



Strach włączyć telewizor...

20 lut 2022

Gry polityczne

Dotąd wydawało mi się, że hasło "gra" zawiera pewien pozytywny ładunek: dwie strony przystępują do rywalizacji , przestrzegając wspólnie przyjętych zasad, reguł czy zobowiązań.

Dziś, gdy słyszę określenie "gry polityczne", ząb o ząb mi zgrzyta, bo całe moje dotychczasowe rozumienie bierze w łeb. Gry jako takiej dawno już nie ma, jest brutalne okładanie przeciwnika pałą! Nie ma mowy o przestrzeganiu jakichkolwiek wcześniejszych umów, kłamstwo goni kłamstwo i kłamstwem pogania, i cienia wstydu nie widać, gdy wcześniejsze kłamstwa na wierzch wychodzą! Odwróci się kota ogonem i po krzyku- suweren wszystko w ciemno kupuje, niespecjalnie się zastanawiając, jak bardzo robiony jest w konia i jakie baty zbierze w ostatecznym rozrachunku.

Mocno to wszystko przygnębiające, tym bardziej, że nowych zasad podatkowych tak naprawdę nikt nie rozumie- łącznie z ich twórcami, covid nadal  zbiera żniwo, wichury niszczą ludzkie domostwa a na domiar wszystkiego coraz głośniej słychać o nadciągającej wojnie Rosja- Ukraina.

Sama nie wiem, czy więcej we mnie złości i niezgody na to, co jest naszą codziennością, czy niepokoju, że wcale tak łatwo nie da się tego naprawić,  choć gołym okiem widać potyczki w tym niby monolicie prawicowym i rozpaczliwe ruchy bohaterów potyczek, by jakoś jednak utrzymać się na powierzchni tego bagna, które systematycznie w głąb zasysa.

Jedyna pociecha, że duch w narodzie nie ginie, że ludzie bez osłonek mówią, co myślą...że wolno, bo wolno, ale naród przytomnieje- a w każdym razie jest całkiem sporo oznak, że kłamstwo i pogarda nie mają szans na zwycięstwo.


 

 

 

 

 

 

 

 

 


 









Oby rysunek Sawki stał się skuteczną przestrogą, oby dotarł "pod strzechy"!


 Zdrowia! I optymizmu! I dobrego nowego tygodnia!!

17 lut 2022

Z pewnym poślizgiem...


 Z drobnym opóźnieniem dowiedziałam się, że dziś Dzień Kota. 

No to słuchać KOTY!

Obyście zawsze miały pełną miskę, ludzką życzliwość i opiekę, były wesołe, zadbane i szczęśliwe!


I mogły beztrosko ułożyć się do snu na kolanach- jak mój Bąbel. :)))

Radosnego świętowania! :))

16 lut 2022

Tracisz wszystko!


 Kiedyś przedkładałam ponad wszystko powiedzenie: tylko spokój może nas uratować.

Obecny czas wyraźnie prowokuje potrzebę powrotu do tamtego powiedzenia.

W ostatnim Newsweeku redaktor Lis w swoim artykule wstępnym wkłada na ramiona Tuska konieczność sformułowania takiej wizji przyszłości, która porwałaby cały naród, w którą cały naród by uwierzył, mało tego- zakochał się w tej wizji i w jej imię godził się na każdą zmianę.

Bardzo cenię redaktora Lisa, jego analizy są mi bliskie, podobny jest także mój sposób patrzenia na świat i politykę, ale tym razem uznałam, że to utopia, bo naród rozdarty i skłócony i boję się, że i najpiękniejsza wizja przyszłości go nie sklei a i Tusk- mimo że uważam go za prawdziwego męża stanu- Syzyfem jednak nie jest, chociaż widzę, jak bardzo się stara. Zresztą i Syzyfowi kamień się z rąk wymykał...

Szereg lat temu Janina Paradowska rzuciła hasło: Tusku, musisz!

Pamiętam tę okładkę Polityki- wysiłek zwycięzcy.  I Tusk zwyciężył a Kaczyński do dziś liże rany.  Ale obecnie to już niemożliwe- zbyt wiele zła zadziało się w międzyczasie, moralnie zdemolowano Polskę... Ale powiem tak: nie wpadłam w panikę, że nie ma już dla nas ratunku. Przywołałam stare powiedzenie- tylko spokój może nas uratować, spokój i konsekwencja. Nie pozwólmy wytrącić się z równowagi, róbmy swoje- każdy we własnym zakresie, ile da radę.  I to kiedyś na pewno zaprocentuje!

A przede wszystkim zdrowia!!

10 lut 2022

Okaleczone książki

 

Wielokrotnie już wspominałam, że na kłopoty z zasypianiem jest znana i lubiana lektura.  Przynajmniej dla mnie to dobra i sprawdzona już metoda: odtwarzacz, słuchawki w uszy, ciemność i szmer mówionego słowa...

W ten właśnie sposób chciałam wykorzystać moją ukochaną książkę, którą niemal na pamięć znam, tak często ją czytałam.  I w którymś momencie przeżyłam szok, bo nie dość, że książka była w byle jakim tłumaczeniu, to jeszcze wyrwany był i opuszczony cały wielki fragment powieści. 

Nie wierzyłam własnym uszom! To niemożliwe! To jakieś błędne nagranie. Może tak się po prostu zdarzyło? W końcu trudno rzucić na przemiał całą edycję- tak to sobie tłumaczyłam.

To było jakiś czas temu. Bolało, ale w końcu przeszłam nad tym do porządku dziennego a do tego nagrania więcej nie wróciłam. I pewnie poszłoby to w zapomnienie, gdyby nie  "Szatan z siódmej klasy". Spojrzałam w bibliotece- mój ukochany dziecięco-młodzieżowy Makuszyński, w którym rozczytywałam się bez opamiętania i do którego też wielokrotnie wracałam. 

Tak dobrze byłoby cichą nocą wrócić do czasów beztroskiego dzieciństwa i pozachwycać się niezwykłym rozumem szatańskiego Adasia...Bez chwili namysłu wypożyczyłam płytkę.

I sytuacja się powtórzyła- zabrakło całkiem sporego fragmentu książki!

Kompletnie tego nie rozumiem i nie potrafię zaakceptować! Nie obowiązuje żadne prawo autorskie?!... Może ktoś sobie - ot, tak, na chybił-trafił - wywalić jakiś fragment , bo mu się na dysku nie mieści?!!! Dla mnie to czysta zgroza.  Dla mnie chleb i książka- to niemal świętość.  Nie umiem wyrzucić kawałka chleba- i nie umiem wyrzucić na makulaturę żadnej książki... a tu...

Ktoś coś wie? To jest norma? Czy dotyczy tylko autorów, którzy zza grobu nie mogą już wystąpić w swojej obronie i w obronie własnego okaleczonego dzieła?... Co za paskudny, bezwzględny czas...

8 lut 2022

Trudny domowy czas

 

Chciałam zacząć: - No, już bez jaj!- ale zrezygnowałam, bo nie dość że zabrzmiałoby to niepotrzebnie frywolnie, to w dodatku wcale nie oddawałoby atmosfery ostatnich dni - a te były pełne napięcia.

Umówiłam się z panią weterynarz na kastrację kota. Kiedyś, w każdym razie przed sezonem, trzeba to było zrobić, bo Bąbel ma być kotem wychodzącym. Za jednym zamachem - też czipowanie.

Oczywiście warunki przed, w trakcie i po - i stres, czy temu wszystkiemu podołamy: i my, i kot. Pierwsza rzecz, to kot ma być na czczo, bo będzie usypiany. I już problem, bo dla Bąbla pełna miska to podstawowy warunek szczęśliwości i potrafi wykonanie go egzekwować całkiem skutecznie, chwytając domowników za nogi- a pazury ma ostre! Jakoś przemordowaliśmy. 

Rano- kota do torby.  Gdy był malutki, wkładałam go do torby bez problemu, teraz- to już całkiem duże kocisko i mąż jednak musiał mi pomagać, bo sama nie dałabym rady. Potem jakoś już poszło.

O 9.00 zostawiłam kota- odbiór przed 13.00.Pani weterynarz nie odda mi kota, dopóki nie sprawdzi jego kondycji po wybudzeniu. 

I kolejne warunki. Kot nie je, nie pije. Troszeczkę może się napić po 4-5 godzinach, jedzenie dopiero następnego dnia rano.  Uważać, żeby nie skakał, zanadto nie lizał operowanego miejsca, miał ciepło, ciszę i spokój. "Abażur" na głowę raczej nie będzie mu potrzebny, bo cięcie jest tak niewielkie, że nic złego nie powinno się stać. Dobre i to, bo ten klosz na łebku to fatalne utrudnienie!

Za dwa dni antybiotyk w zastrzyku- i po wszystkim. 

Nieźle się to wszystko opowiada, ale gdy się cały czas trwa w napięciu, dlaczego tak cały drży, czy nie za wysoko skoczył- bo jednak skakał, czy zbyt długo nie wylizuje sobie ranki...

No, szczęśliwie jest po wszystkim- kot jak nowy, czyli świruje po staremu. Najadł się - na raty, bo dawaliśmy mu po troszeczku, żeby się nie zabetonował po tej głodówce. Jeszcze kilka dni, żeby była pewność, że wszystko jest w porządku, ładna pogoda i- dziej się wola nieba: wypuszczamy kota na dwór.

Trzymajcie kciuki, żeby zawsze wracał! :)

2 lut 2022

O jeden most za daleko!

 Wczorajsze głosowania nad Lex konfident dały mi kupę frajdy- zastanawiałam się nawet, czy nie naruszyć alkoholu przygotowanego na ostateczną porażkę pisu, ale ostatecznie zrezygnowałam- niech nabierze mocy!

Co prawda w większości komentarzy jest prawie przekonanie, że całe to głosowanie -i oczywiście ustawa- zostały przemyślane i skrzętnie przygotowane, żeby móc covidowe porażki ponownie zwalić na PO a jednocześnie pokazać, jaką to demokratyczną partią jest pis.

A ja się nie do końca zgadzam z takim widzeniem sytuacji,  bo szczekaczka Kurskiego i tak będzie winą za wszystko obarczała PO, jak robiła to do tej pory, chociaż pis rządzi już drugą kadencję, wywalając wszystkie opozycyjne propozycje do kosza. Poza tym dałoby się tak interpretować bez zastrzeżeń, gdyby ustawa upadła 5- 7 głosami, ale tych głosów posłów, którzy odważyli się wyrazić swoje zdanie, było 77!!! No to nie jest mało. A skoro raz zerwali się z łańcucha, to nikt nie da gwarancji, że nie zrobią tego po raz kolejny. A skoro ten kamyczek z lawiny się wysunął, to kto wie?...

I to jest moja, wciąż rosnąca, nadzieja!!

-------------------------------------------------------

Znowu zebrałam kilka memów. Może nie wszystkie optymistyczne, ale na pewno do rozważenia.


Bardzo ten mem do mnie przemawia.

Często pielęgnujemy w sobie złudzenia, że strusiowe chowanie głowy w piasek da nam poczucie bezpieczeństwa. Nie da!

U kogoś na blogu / chyba u Abasi/ przeczytałam kiedyś:

Strach zapukał do drzwi. Otworzyła mu odwaga ... i za drzwiami nikogo nie było.



Może trzeba uprzytomnić pisowskim posłom, że nie tylko niewygodni dla w władzy opozycyjni ludzie byli śledzeni permanentnie przy pomocy Pegasusa?...

Może warto przypomnieć, że Stalin brał się też za swoich, jak przestawali być użyteczni?...



 

 

 

 

I niech się pan Gowin tak nie napina, niech nie robi z siebie bohatera,   bo długo i skutecznie brał udział w pogrążaniu Polski w błocie. I jest współodpowiedzialny za obecny jej stan!




 

A na koniec - promyk wiary,  że od nas jeszcze całkiem sporo zależy! Zdrowia Wam życzę! 



1 lut 2022

Lex konfident


 Już większa zaraza nam się trafić nie mogła.

Zastanawiam się, czy prezes jest aż tak do końca zły, czy może  na mózg mu się rzuciło od tego ciągłego przemyśliwania, kogo i z kim dałoby się jeszcze skłócić...

Teraz ustawowo chce zobowiązać ludzi do donosicielstwa...

A może to już demencja starcza? W końcu nie wszyscy się jednakowo starzeją... 

Potencjalny następca Barei z zadowoleniem ręce zaciera, bo takiego ogromu absurdów jeszcześmy nie doświadczali- nawet za komuny! Za parę lat na tych nowo nakręconych filmach naród będzie się tarzał ze śmiechu!!

Zabezpieczajmy się przed wszelkimi odmianami covidu- a szczególnie przed kaczyzmem- najgorszą odmianą wirusa. ;(