30 wrz 2017

Wszystko jest po coś

Nie chciałabym, żeby ta notka została przyjęta jako głos użalania się niedowartościowanej emerytki. Mam wrażenie, że dotykam rzeczy znacznie poważniejszej.
Borykam się z tym  od dłuższego czasu i usiłuję jakoś zracjonalizować, ale po wczorajszej uwadze pana Lisa w porannej audycji TOK FM-u wyraźnie mi się przelało. A rzecz dotyczy ulicznych "spacerów" i ich deprecjonowania w oczach ogółu.

Kiedy słyszę o gorszym  sorcie, komunistach i złodziejach opłacanych przez wiadome siły, kiedy docierają do mnie takie i podobne inwektywy, zupełnie mnie to negatywnie nie rusza. Mało tego - czuję coś na kształt drobnej satysfakcji, że udało się PiS i pisopodobnych doprowadzić do frustracji, bo tylko frustraci warczą i gryzą zamiast rozmawiać i rozwiązywać realne problemy. Tak więc to mnie nie obraża i w żaden sposób nie dotyka.

Ale lekceważąca uwaga, złośliwostka z "naszej" strony wbija się zadrą bardzo głęboko i długo boli. I dobrze byłoby, panie Tomku, by starał się pan o tym pamiętać.
Już kiedyś zrobiło mi się cholernie przykro, gdy od kogoś z "naszych" usłyszałam z lekceważeniem, że to spacerowanie jest g... warte. A wczoraj pan Lis zasugerował, że latem to może i ludzie wychodzili na spotkania towarzyskie, ale teraz- komu się będzie chciało?... Zimno, deszczowo...

Spróbuję odpowiedzieć  na te ironiczne uwagi "naszych". Spróbuję powiedzieć, co mnie boli, co mnie obraża, jak ja to widzę i choć nie wiem, czy mój głos będzie potraktowany serio, to przynajmniej dokonam pewnego samooczyszczenia i- mam nadzieję- będzie mi z tym lepiej... a na pewno spokojniej!

Byłam pod TK na pierwszy sygnał, kiedy KOD był jeszcze w powijakach i gdy pod gmachem TK była nas spora garstka, ale jednak tylko garstka. Starałam się jeździć na wszystkie KOD-owskie marsze i protesty. I tak blisko dwa lata. 
Jaka była moja motywacja? Tak trzeba! Ja- to zawsze o jedną osobę więcej. Robiłam frekwencję- tylko tyle. Zazwyczaj jeździłam sama. Więc nie towarzysko. I co z tego? A jeśli ktoś brał udział w marszach a jednocześnie spotykał się z przyjaciółmi- to co, to gorzej??...
Tak, dostawałam lub kupowałam znaczki na każdym wyjeździe - mam ich całą kolekcję. Przepraszam, jest w tym coś złego??!
Kto ma prawo odbierać mi poczucie dumy z tego, że uczestniczyłam w obywatelskim gniewie, w obywatelskim sprzeciwie? Na poczucie dumy rodacy łaskawie pozwolą mi dopiero wtedy, gdy flagę zanurzę we własnej krwi, bo nic innego się nie liczy??... O co tu właściwie chodzi?
Wiem, sama  dłuższy czas ubolewałam, że to marsze geriatrii a młodych jak na lekarstwo. Ale to też było wytłumaczalne- my od początku mieliśmy świadomość, czym to pachnie i w którą stronę się rozwinie.

Już nie jeżdżę na marsze i protesty. Nie, nie obraziłam się. Nie mam takiej potrzeby- jeździłam dla siebie, nie dla kogoś. A przestałam jeździć, bo biologia ma swoje prawa a ponadto ruszyło sporo młodych,więc naturalna wymiana pokoleń. I poniekąd poczułam się rozgrzeszona. Zresztą... może jeszcze kiedyś pojadę?... Zobaczymy.

W tytule napisałam- wszystko jest po coś. Bo tak jest. Mamy pewne lekcje do odrobienia.
Nasze uliczne "spacery" obejrzał świat i mam nadzieję, że zrozumiał, iż nasz naród nie składa się wyłącznie z PiS-u i propisowskich zwolenników. I w tym jest także moj maleńki symboliczny wkład.
Amen.Wywaliłam i jest mi trochę lżej!

26 wrz 2017

Gra polityczna?...

Gdy słyszę określenie "gra polityczna" na kombinacje PiS-u czy prezydenta, mające na celu wzięcie za pysk wszystkich obywateli, to słyszę zgrzyt jak noża po szkle.

Może jestem staroświecka i zupełnie nie gotowa na obowiązującą obecnie nowomowę, ale dla mnie gra ma w sobie coś szlachetnego: oparta jest na wspólnie akceptowanej umowie, polega na uczciwej rywalizacji. To samo winno dotyczyć gry politycznej- uczciwej /no, bądźmy realistami: względnie uczciwej!/ rywalizacji o poparcie wyborcy i nie po to, by tego wyborcę oszkapić bez znieczulenia ale by mu przez cztery lata, bądź dłużej, służyć jak najlepiej- dla jego dobra, nie własnego!

No to o jakiej grze politycznej może być tu mowa, gdy strona rządząca nie przestrzega żadnych umów, działa przeciw dobru obywateli, depcąc przy tym wszelkie obywatelskie prawa a jej celem jest nie dobro narodu ale tylko i wyłącznie posiadanie władzy i korzystanie z niej samemu pełnymi garściami, .
To tak jakby przy grze w szachy partner kopnął w stolik, zrzucając pionki i figury z okrzykiem - wygrałem! /Gdzieś kiedyś zasłyszałam, ale ten przykład wydaje mi się wyjątkowo trafny na zobrazowanie obecnej sytuacji politycznej w naszym kraju./

Szczególnie smutno mi się robi, gdy ludzie- którzy jeszcze mają coś do powiedzenia- sprawiają wrażenie, jakby już ugrzęźli w tym zalewie brudu i oszustwa i zaczynają dywagować, czy pAD wybija się na niepodległość, bo chce akurat wyrwać  dla siebie coś dodatkowego, bo wreszcie zaczął mu doskwierać wizerunek upokarzanego przez wszystkich Adriana, nic nie znaczącej marionetki.
Jakby przestało być ważne, że Konstytucja od początku sukcesywnie jest przez niego niszczona, choć na nią przecież przysięgał narodowi... 

I nie widzę miejsca dla siebie...
Czy naprawdę już pora wybrać się na wewnętrzną emigrację?!...

17 wrz 2017

Jasnowidz jakiś czy co??

Pozwoliłam sobie podebrać z Soku z buraka:

No i się dorwał...
Nie wiem, kiedy redaktor Pałasiński wypowiedział te prorocze słowa, ale obserwując to, co się u nas teraz dzieje - po stokroć miał rację: Polska z wyżyn szanowanego europejskiego kraju stacza się coraz niżej.

Tylu mamy mądrych i odpowiedzialnych ludzi a u władzy mamy...e! szkoda gadać!
Czym sobie na to zasłużyliśmy?! Dlaczego właśnie nas to spotkało?!

14 wrz 2017

Sorry, Winnetou!

TVN wydawał mi się względnie obiektywną stacją, bo i przedstawiciele wszystkich partii żarli się ze sobą na wizji w niby-merytorycznych debatach, i zaczepiano w Sejmie posłów różnych partii z prośbą o komentarz do takiego czy innego wydarzenia, i transmitowano konferencje prasowe rządzącej partii...itd, itd. Nie było więc tak, że dyskryminowano przedstawicieli partii rządzącej- miała prawo głosu, natomiast do tej pory na antenie nie zauważało się propagandowych reklam pisowskich.

Nie zauważałam ich aż do dziś.

Przyznam, że przetarłam oczy z niedowierzaniem, gdy pojawiła się scenka sugerująca, że koniecznie należy dokonać zmian w źle działających sądach. Ewidentna gadzinówka PiS-u!
Dawno nie byłam tak zbrzydzona.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiła mi się puenta starego, PRL-owskiego dowcipu: Sorry,Winnetou! Biznes is biznes!
Zrobiło mi się cholernie smutno!
TVN był dotąd lepszą lub gorszą ostoją neutralności przekazu, do tej pory się nie skundlił, a przynajmniej ja tego nie zauważałam... Zastraszyli?... Przekupili?...
Czego jeszcze można się spodziewać??!!!

Wygląda na to, że trzeba będzie przerzucić się na oglądanie programów przyrodniczych...

12 wrz 2017

Uchylić rąbek tajemnicy

Mąż dostał na urodziny książkę Piątka. Czekał na nią dość długo, bo zdążył się rozejść kolejny dodruk. Książka rozchodzi się jak ciepłe bułeczki. 
Cieszę się, że mamy ją w domu, bo chciałam mieć do niej dostęp, ale czy będę zagłębiać się w całą sieć powiązań szalonego ministra- nie wiem.
O Macierewiczu zdanie mam wyrobione i nawet gdyby podejrzane kontakty tego pana nie sugerowały, że ma kontakty ze Wschodem, to i tak wystarczająco dużo Polsce zaszkodził. Osłabił do granic możliwości wartość bojową naszego wojska, przyczynił się mocno do osłabienia pozycji Polski tak w Europie, jak i w NATO, wyraźnie wpycha nas w objęcia sąsiada ze Wschodu, wojsko traktując jak swoją prywatną zabawkę.
Nie było dotąd ministra, który tak bardzo  rozwaliłby obronność naszego kraju, którego tak bardzo nie obchodziłoby bezpieczeństwo własnej ojczyzny...

7 wrz 2017

Sprawdzam

Jesienna poskarżyła się, że nie może wstawić muzyki z You Tube, więc sprawdzam.

Jest! ;) Jak się zanurzać w jesieni,to z uszami...Miło  się tego słucha!

6 wrz 2017

Przyrodniczo

Dla obniżenia poziomu frustracji- temat neutralny politycznie czyli: hecna ta przyroda!
Siadłam ci ja, panie święty, z koleżanką na ławce. Gadamy o różnościach, wodzimy wzrokiem dookoła- wszystko wydaje się być jak zawsze, tymczasem...-Oooo! Zobacz!- no to popatrzyłam:



Początkowo lekko nieprzytomnie pomyślałam, że ktoś rozsypał korale jarzębiny, ale... one się ruszały! Mało tego- to była orgia w biały dzień! Tramwajarze /nie znam fachowej naukowej nazwy/ ewidentnie zabrały się do przedłużania gatunku.
Nie pozostało nam nic innego jak... zrobić zdjęcie i zostawić je w spokoju!
***
Deszczowa i względnie ciepła pogoda zaowocowała wysypem grzybów. Jest tego a jest - mnóstwo różności!
- A szmaciaka widziałaś?
- Chyba nawet takiej nazwy nie kojarzę!
- Kiedyś był pod ochroną, teraz już nie! Bardzo smaczny. Chrupki, o lekko orzechowym smaku...
Przyznam, że miałabym opory, żeby zjeść, ale- niezwykle urodziwy!


***
Co jeszcze? Widziałam wiewiórkę, jak przymierzała się do rozpracowania orzecha. W ogóle się nie bała, ale zanim zdecydowałam się na zrobienie zdjęcia, to tylko pomachała mi ogonkiem i skryła się między liśćmi.
Jesień...