28 wrz 2019

Podebrane różności



Może wygodnictwo a może skromność... w każdym razie dzisiejszą  notkę zaplanowałam jako kompilację różności podebranych z różnych miejsc.
Z ubolewaniem informuję, że MEMnews, niestety, nie jest już dostępny dla średnio rozgarniętego widza/czytelnika. Być może da się go odszukać w innym miejscu a może też "dobra zmiana" doprowadziła do zamknięcia?-nie wiem.
Poniższą odpowiedź Adama100 do @Nikodema Madziara /z bloga Daniela Passenta/ przytaczam w całości, jako że w końcówce wypowiedzi zostało umieszczone pozwolenie kolportowania tekstu.

Tak więc, czytajcie, oglądajcie i - koniecznie idźcie na wybory!!
  1. adam100
    26 września o godz. 20:54
    @
    Nikodem Madziara
    DZIŚ O WSZYSTKIM I O NICZYM…
    Afera z „działką Morawieckich”, kupioną niegdyś za marne 700.000 PLN, a obecnie wartą ok. 60-70 milionów PLN, wybuchła w czerwcu 2019 r. Szybko okazało się, że nieruchomości tej nie ma w oświadczeniach majątkowych Cepa. Musi byś więc przepisana na małżonkę Cepa, Iwonkę. PR-owcy i prawnicy PIS-u szybko zorientowali się, że najprościej skandal z olbrzymim majątkiem Morawieckich i wielką niechęć do jego ujawnienia Polakom usprawiedliwić niedoskonałością polskiego prawa! Iwonka nie jest urzędnikiem państwowym, więc nie ma obowiązku ujawniać swojego majątku. Obowiązku nie ma, ale nie ma również zakazu ujawnienia go, jeśli tylko miałaby taką wolę… Ale jej nie ma.
    Kilka dni po wybuchu afery głos w tej sprawie zabrał sam „Polak Tysiąclecia”. Zapowiedział szybki zmiany w prawie, które zobowiążą także małżonków polityków do ujawnienia swoich majątków. Potem przez mniej więcej 3 tygodnie trwały zapewnienia reszty PIS-owców, że SZYBKIE PRZYJĘCIE takiej ustawy jest konieczne. Potem o tej sprawie ucichło, bo wybuchło z 5 innych afer PIS-owskich. Było już wiadomo, że przed wyborami nie dowiemy się, jakim majątkiem dysponuje pani Iwonka-żonka Cepa. To znaczy nie dowiemy się my, Polacy! Bo wśród „wybrańców narodu” na Nowogrodzkiej nie jest to już od miesiąca żadną tajemnicą! Widać ktoś niezbyt lubiący Cepa (a takich jest tam multum) postanowił mu tuż przed wyborami nieco napsuć krwi… Cep ma majątek ok. 8,5 miliona PLN. A jego żonka – niemal 9 razy większy! 76 baniek… SŁOWNIE: SIEDEMDZIESIĄT SZEŚĆ MILIONÓW PLN.
    2 dni temu głośno zrobiło się o niejakim Banasiu, nowym szefie NIK. Zdaniem Marszałka Senatu Karczewskiego – Banaś to „człowiek krystaliczny”. Szczerze mówiąc, to nie pamiętam, aby jakiś PIS-owiec powiedział kiedykolwiek o innym PIS-owcu, że ma zastrzeżenia co do jego uczciwości lub przyzwoitości! Widać oni wszyscy są tacy „krystalicznie uczciwi”. Banaś tkwi w strukturach finansowych państwa od lat i to na najwyższych stanowiskach. Nie będę tu rozwijać tematu jego „burdelowych interesów”, powiązań z mafią i sprawy kamienic zmieniających właściciela w ciągu kilkunastu godzin. Odsyłam w tej sprawie do serwisów informacyjnych. Oczywiście serwisów niezależnych mediów, bo w TVPIS nazwisko Banaś w ogóle się nie pojawia. Sprawa na pewno przed wyborami nie zostanie wyjaśniona.
    Mnie w tej „sprawie Banasia” uderzyło coś innego. Jego dotychczasowe oświadczenia majątkowe… Nie chodzi nawet o to, że są w nich olbrzymie rozbieżności i „uchybienia”, jak to mawia kolejny PIS-owski „uczciwy inaczej” czyli minister Dworczyk. Chodzi o to, że CBA i inne PIS-owskie służby badają oświadczenia Banasie od… 3 LAT! Dokładnie od listopada 2016 roku… Od 3 lat sprawdzają prawdziwość kilku dokumentów (!) i konfrontują je z majątkiem posiadanym przez Banasia!!! I końca tego „badania” nie widać. Choć facet w międzyczasie zdążył już być ministrem i wiceministrem finansów, szefem KAS-u, szefem Służby Celnej, a teraz został szefem NIK-u. Na każdym z tych stanowisk był odpowiedzialny za UJAWNIANIE NIEPRAWIDŁOWOŚCI FINANSOWYCH…
    Wkrótce minie 5 miesięcy od premiery filmu braci Sekielskich i wybuchu największej afery w dziejach polskiego kościoła katolickiego. Afery pedofilskiej. I tu również przez pewien czas słyszeliśmy słowa oburzenia PIS-owców i ich deklaracje o konieczności szybkiego wyjaśnienia sprawy, przykładnego ukarania winnych, transparentności, zadośćuczynienia ofiarom itp. No i o konieczności powołania komisji niezależnej od rządu i episkopatu! PIS-owcy jednym głosem mówili po prostu to, co Polacy w przeddzień majowych wyborów CHCIELI USŁYSZEĆ! Było kilka takich dni, kiedy wszyscy lada moment oczekiwaliśmy wiadomości w mediach o dymisjach „pedofilskich biskupów” Jędraszewskiego, Gądeckiego i Sławoja-Głódzia. Wydawało się, że ustawa o powołaniu komisji może zostać przyjęta przez Sejm jeszcze przed wakacjami.
    Ale już po tygodniu PIS-owska narracja radykalnie się zmieniła. Częściej niż o niezależnej komisji i ściganiu pedofilów zaczęliśmy słyszeć o bezprzykładnym ataku na polski kościół katolicki, godzeniu w wartości chrześcijańskie, o lewackim spisku. A pozycja 3 „pedofilskich biskupów” w episkopacie jest dziś mocniejsza, niż kiedykolwiek.
    Dziś nikt z PIS-u już nie mówi o jakichś niezależnych komisjach badających pedofilię wśród kleru. Było, minęło… A jak już któryś zabierze głos, to okazuje się, że dopiero mgliście planują, aby w składzie 7-8 członków komisji znalazło się… 2-3 polityków! Zapewne z PIS-u. Bo politycy PIS-u świetnie znają się na zagadnieniach pedofilii, prawa, psychologii, medycyny. Jednocześnie nie planują w składzie komisji miejsca dla choćby jednego przedstawiciela ofiar pedofilów! Bo i po co?
    Na inauguracji PIS-owskiej kampanii „cysterny wstydu” Cep Morawiecki zapytany, co dalej z afera hejterską w MS, wśród sędziów SN i KRS-u, odpowiedział „…trzeba to wyjaśnić jak najszybciej!” Czyli kiedy? Ano po wyborach… Afera „Srebrnej i 2 wież” – tu nawet trudno mówić o wszczęciu śledztwa. Afera Chrzanowskiego i KNF-u – wyniki śledztwa po wyborach. Afera PCK – po wyborach. Afera GetBack – po wyborach. Afera SENSUS – po wyborach. Afera lekowa – po wyborach…
    A co usłyszymy „po wyborach”, gdy PIS te wybory wygra?
    Pewnie to, że tak naprawdę to nie było żadnych PIS-owskich afer.
    Dziękuję za uwagę.
    I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da…
Prawdopodobnie rysunek byłby sakramencko zabawny, gdyby nie to, że życie tutaj już dawno zabawne być przestało!
Prawda?...
Może popatrzmy niżej, bo takich obrazków w przyszłości może być więcej...

I jeszcze na koniec:
 PAMIĘTAJMY O TYM !!!

P.s.  Memy z MEMnews zdążyłam wyłapać wcześniej, gdy był jeszcze dostęp do tej strony... ;(

23 wrz 2019

..... ...... łba nie urwie!


Proste a prawdziwe. 
I, o dziwo, działa!!!
Czy rozliczono kogokolwiek ?- skąd! Zawsze są tylko WYJAŚNIANE  WĄTPLIWOŚCI i to na tyle długo, by pojawiła się kolejna afera a w związku z tym poprzednia przestała być aktualna, przestała budzić zainteresowanie- a jest tego na kopy!

Ktoś coś wie na temat dwóch wież? A na temat grupy hejterskiej? A może wykorzystywania samolotów do prywatnych celów? A może w hurtowych ilościach rozbijanych służbowych vip-owskich aut?... A obecne namaszczenie do NIK-u  człowieka, który- być może- ma jakieś mafijne kontakty?... I tak można długo, długo!!
Wszelkie wątpliwości są  oczywiście wyjaśniane  a osoby, które mogłyby uchylić rąbka tajemnicy skrzętnie ukrywane przed opinią publiczną /vide: Falenta/.

A życie toczy się dalej, kampania wyborcza trwa w najlepsze a słupki sondażowe o ile nawet nie rosną, to w każdym razie nie spadają!
Wesoły nam dziś dzień nastał!...;(

20 wrz 2019

Obiecałam.

Zawsze staram się dotrzymywać słowa, więc skoro obiecałam pokazać mój dywanik, gdy już cokolwiek będzie widać, to proszę- oto on:


Każdego dnia po trochu go przybywa.Pojawiły się wątpliwości, czy nie jest zbyt kolorowy, ale istnieje opcja nie łączenia wszystkich trzech elementów w jeden dywanik, tylko rzucenie każdej z trzech szmatek w różnych miejscach podłogi. Jeszcze nad tym pomyślę! ;)

19 wrz 2019

Uczciwe wybory?!

Jak mówić o uczciwych wyborach, kiedy już sama kampania uczciwa nie jest. Uczciwa kampania to taka, w której wszystkie partie mają te same warunki i takie same szanse, kiedy podlegają tym samym ograniczeniom i restrykcjom w sytuacji naruszenia zasad.
A tu?!...
Wszystkie państwowe siły rzucone w pisią kampanię celem zohydzenia przeciwnika politycznego i jednocześnie malowania idealnego wizerunku partii rządzącej, tej partii, która nie dość, że ideałem nie jest i nigdy nie była, to na swoim koncie zebrała mnóstwo złych, bardzo szkodzących krajowi posunięć. Taka jest ta kampania. I to- niestety, o dziwo!- procentuje.
W tej nieprzyzwoitej zawierusze kampanijnej drażnią mnie dziennikarze, którzy niby to chcą być w porządku i na gwałt wszędzie próbują stosować symetryzm.  Jaki u czorta symetryzm, gdy jedni usiłują  ustawić figury szachowe a inni natychmiast wykonują lewy sierpowy, by wroga znokautować i zniszczyć a figury po całej podłodze porozwalać!


I gdy obserwuję sondaże i słupki przedstawiające tych, których to wszystko nie interesuje, to czuję się trochę tak, jakbym była na pokładzie Titanica...
Nie, mimo wszystko nie przemawia przeze mnie pesymizm. Nadal wierzę, że pełna mobilizacja propaństwowego elektoratu ściągnie cugle rozhuśtanej władzy. W słupkach sondażowych do Senatu jest równowaga a niezdecydowanych całkiem sporo...


Warto zawalczyć o Senat, choć i Sejm nadal przegrany nie jest a pisowski worek obietnic wskazuje, że kandydaci prorządowi- mimo takiej sondażowej przewagi i tak gigantycznych sił rzuconych do walki wyborczej- pewien niepokój jednak czują  i nie są do końca pewni swego. 
Tak więc pamiętajmy: nie opuszczać rąk i mówić, przekonywać, dopingować, walczyć o każdy głos, robić wszystko, co możliwe, żeby powstrzymać a potem ODRZUCIĆ  WIELKĄ  OFENSYWĘ  ZŁA!
 / Kto pamięta, czyje to słowa? Tak, tak! Prezes pan też niekiedy mówi prawdę, nie podejrzewając, że mówi o sobie i swojej partii!/

15 wrz 2019

Historia kołem się toczy

Tytuł notki zdaje się sugerować, że będzie o polityce. Nie będzie. Jeszcze nie dziś.
Kilka dni temu byłam na filmie "Ból i blask". Zrobił na mnie duże wrażenie.




Początek zapowiadał się przedziwnie i trwało to dość długo, na tyle długo, że zaczęłam się zastanawiać, czy wybór filmu nie był pomyłką.
Z pełną odpowiedzialnością informuję: nie był!
Film jest piękny, wzruszający, opowiadający o meandrach ludzkiego życia, o wzlotach i upadkach, o roli tzw. przypadku w kolejach losu, o tym- że w gruncie rzeczy każde życie to gotowy scenariusz- i nic tylko kręcić!

Dowiedziałam się, że tenże film będzie ubiegał się o najwyższe filmowe wyróżnienie- o Oskara. I szczerze mu go życzę! :)
-------------------------------------------------------
Od czterech dni tłukę dywanik i... mam coraz więcej wątpliwości.
To jest taki wściekły kociokwik kolorystyczny, że oczy bolą patrzeć! Na małej powierzchni wygląda nawet dość fajnie, ale przy dużej może być masakra...
Pod koniec przyszłego tygodnia pokażę, co zrobiłam, niezależnie od tego, ile tego będzie i poproszę o pomoc w podjęciu decyzji: przeznaczyć na wierzch poduszki czy jednak trzymać się wcześniejszych planów?..
----------------------------------------------------------------
Dobrego nowego tygodnia! :))

11 wrz 2019

Popełniłam wszystkie możliwe błędy!

W życiu też popełniłam ich niemało, ale nie o tych życiowych dziś napiszę.
Wspominałam tu, że  przymierzam się do zrobienia chodniczka czy dywanika- jak zwał tak zwał- żeby wreszcie zagospodarować pozostałości po różnych wełnach kiedyś wykorzystywanych  do tkania gobelinów. Praca fajna, ale kręgosłup już nie ten i trzeba było zrezygnować. A resztki wełen zostały...

Plan jest, wiem, co chcę zrobić- no to do roboty! Rzuciłam się na szydełko i błędy waliły jeden za drugim- bez opamiętania- i to takie idiotyczne, których w żaden sposób nie powinnam była zrobić. A zrobiłam- jakby na złość sobie samej! ;(

Po pierwsze- ciągnęłam całość zamiast podzielić na części. 
Po drugie- nie wzięłam pod uwagę /no tego to już kompletnie nie rozumiem!!!/ jednakowej grubości wełny. 
Po trzecie- żeby nadrobić różnicę, zaczęłam dorabiać boki, co wyszło już kompletnie żałośnie.
Po czwarte- pomyślałam, że może jak upiorę, to da się naciągnąć, co zaowocowało jedynie sfilcowaniem części wełny!
Po piąte- trafił mnie szlag jaśnisty i co mi się udało spruć, to sprułam i zaczęłam robotę prawie od początku- już mądrzejsza o wcześniejsze doświadczenia.
No, to uwaga, bo będzie śmiesznie:


 
Na szczęście część udało się uratować i ostatecznie po wielu, wielu, wielu dniach machania szydełkiem wydziergałam takie oto 3 części:


Jasne, że nie jest to żaden dywanik a zaledwie spód do dywanika i prawdziwa robota dopiero przede mną. Żmudna, czasochłonna, ale tak naprawdę bardzo przyjemna: zabawa kolorami!
Już zaczęłam pracowicie wypełniać kolejne oczka, ale jeszcze tego nie pokazuję- jest za mało. Pokażę, jak już któraś z części będzie wypełniona.
Praca na miesiące, ale ja jestem zawziętus i mam nadzieję, że starczy mi cierpliwości... i resztek wełny, bo dużo jej będzie trzeba! ;)

4 wrz 2019

Może być obciach, czyli nowa nadzieja.

Uczciwie przyznaję, że nie znam filmów Vegi. Słyszałam jedynie, że dla dojrzałego pokolenia jest on dość niestrawny, natomiast młodzi za nim szaleją. I ostatecznie o to chodzi.
Nie przymierzam się do obejrzenia jego ostatniego filmu, bo to, co zawiera, mam na co dzień a nie jestem masochistką, by dodatkowo biczować się obecną ekipą władzy- nawet jeśli jest ona przedstawiona w absurdalnie  satyryczny sposób-  niby  to dla własnej przyjemności . "Ucha prezesa" też nie oglądałam /może jeden czy dwa odcinki/  i dałam sobie spokój, nie mogłam tego strawić.
Czemu więc wiążę pewne nadzieje z projekcją filmu "Polityka"?
Bo jest spora szansa, że młodzi odkryją dla siebie bekę /tak to się nadal jeszcze określa- chyba/ a nic tak nie deprecjonuje nadmuchanego balona jak jego przekłucie, jak ośmieszenie nadętych, zapatrzonych we własną wielkość postaci... Etykietka obciachu może być bardziej skuteczna w uświadamianiu społeczności niż długi naukowy, w pełni merytoryczny wykład. 
I przyznam, że bardzo na to liczę.
A recenzje z filmu niewątpliwie będę śledziła bardzo uważnie! ;) 
 

3 wrz 2019

Czarnuszka

Nazwa czarnuszka jest mi znana od najdawniejszych lat- to sympatyczne określenie młodej dziewuszki o ciemnym kolorze włosów. Ziół o tej nazwie nie znałam- aż do tego roku.

Otóż dostałam w prezencie buteleczkę oleju z czarnuszki z dekoracyjną etykietą, z której wyczytać mogłam, że czarnuszka jest ziołem uniwersalnym, pomaga na wszystko- od czubka głowy po koniuszki paznokci u nóg. No i fajnie!
Mój stosunek do ziół był, rzekłabym, dość sceptyczny ale prezent jest prezentem, pewnie trzeba będzie zdać relację, jak się sprawdził, więc- zaczęłam używać.  Zaczęłam używać jest określeniem daleko na wyrost, bo tego żadną miarą używać się nie dało. Czegoś tak obrzydliwego w życiu nie piłam- tran przy tym to czysta małmazja!
Jednak głupio powiedzieć, że prezent całkowicie nietrafiony, toteż gdy się dowiedziałam, że ten olej jest także w kapsułkach, spytałam w aptece i- kupiłam! 
Śmiejcie się lub nie, wierzcie lub nie, podejrzewajcie mnie o reklamowanie produktu- wszystko mi jedno: CZARNUSZKA JEST   RE-WE-LA-CYJ-NA!!!
Od dłuższego czasu puchły mi nogi w kostkach i nic nie pomagało.
Chyba nie zużyłam całego opakowania i problem zniknął sam z siebie- jakby w ogóle nigdy nie istniał!
Zaprzyjaźniłam się z czarnuszką a na temat ziół - złego słowa powiedzieć nie dam. Tak na wszelki wypadek... ;))


2 wrz 2019

Piekący wstyd!

Chętnie napisałabym : wreszcie!! Nareszcie jest czym oddychać! Jeszcze w mieszkaniu jest cieplej niż na dworze, ale już da się otworzyć okna i drzwi, i zrobić trochę przeciągu.

I właściwie nic tylko się cieszyć, gdybym nie była taka znużona psychicznie. Męczy mnie to nasze cierpiętnictwo, podniesione do potęgi n-tej, przy tym podlane buractwem, dodatkowo podkreślane pohukiwaniem prezydenta i żądaniami premiera.

Czuję się poniżona i upokorzona, widząc kolejkę zagranicznych delegatów sunących z wolna w stronę pary prezydenckiej, by chwilę z nią postać- po co? zdjęcie? Wałęsa toto nie jest!- i potem złożyć podpis- po co? lista obecności? dowód rzeczowy, że tylu ich było?... I za chwilę para prezydencka bez najmniejszej żenady sadzi w kierunku nadjeżdżającej limuzyny z wiceprezydentem USA. I ukłony, i uśmiechy... a ja czuję piekący wstyd, bo taki styl wstawania z kolan sprawia mi niemal fizyczny ból.

Nie chcę takiej "przyjaźni" za taką cenę.

Marzę, żeby już było po wyborach. Cały czas pielęgnuję w sobie wiarę, że rodacy jednak oprzytomnieją i pogonią to towarzystwo na cztery wiatry! Naprawdę zgodzimy się na taki program??! Niedoczekanie!