30 gru 2021

Warto od czasu do czasu zerknąć

 

Trafiłam na takiego mema i uznałam, że warto go rozpowszechnić, bo w naszym nabzdyczonym kraju pozytywne myślenie jest bardzo pożądane!

Uśmiech obcej osoby natychmiast sugeruje, że albo mnie ktoś błotem ochlapał, albo coś innego budzi rozbawienie, bo ze zwykłej życzliwości to raczej niemożliwe...

Zazdrościłam krajom i ludziom bezinteresownie życzliwym, spontanicznie uśmiechniętym i z żalem myślałam, czemu u nas nie da się zasiać tego ziarna?...

A może spróbujmy w tym nowym 2022 roku?... Najpierw w najbliższym otoczeniu, potem w sklepie, może na ulicy?... coraz dalej i dalej...

 

Ma to szansę? Skoro w innych krajach można... Ja wiem, że to wcale łatwe nie jest, ale WARTO OD CZASU DO CZASU ZERKNĄĆ NA TEGO MEMA- przeczytać z góry na dół i z dołu do góry... i przez chwilę się zastanowić.

 

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!-mimo wszystko!! ✨🎈🎇

I DUŻO, DUŻO ZDROWIA!!!

29 gru 2021

P jak podpisał... podsłuchiwali... prognozy...

 Przywykłam  niemal każdą notkę ożywiać memem czy zdjęciem, ale gdy pomyślałam, że mam wstawić zdjęcie Dudy na tle biało-czerwonych flag, to aż mnie zatrzęsło!

Ale jednak coś znalazłam!!


Czemu tak?

Bo nie jest!

Bo mam nieodparte przekonanie, że ledwo-ledwo wdrapał się na prezydencki fotel i to tylko dzięki tępej propagandzie i wyborczym oszustwom.

Bo nie pełni roli prezydenta uczciwie, z powagą i godnością- dla dobra kraju i WSZYSTKICH jego obywateli!

I gdy słyszę wyrazy uznania dla jego odwagi, nieomal podziwu, jaki to z niego samodzielny i niezależny prezydent, bo zawetował ustawę kneblującą prywatne media, to diabli mnie biorą, bo czuję pewną obawę, że dla tego jednostkowego gestu może pójść w niepamięć cała jego dotychczasowa szkodliwa antykonstytucyjna prezydentura!

To między innymi za jego aprobatą mamy obecną aferę podsłuchową, mamy brutalność policji, rozłożoną oświatę, ubezwłasnowolnione młode kobiety i ledwo dyszącą służbę zdrowia, ludzi umierających na granicy i tych umierających na covid, w liczbach zbliżonych do tysiąca dziennie!

A gospodarka, a inflacja, a drożyzna... A polityka zagraniczna?!... Gdzie nie dotknąć, nie spojrzeć, tam ciągnie przekręciarstwem, bylejakością, niechęcią- że nie powiem wrogością- wobec własnych obywateli.

A prognozy?...

Za cienka w uszach jestem, żeby porywać się na wróżenie z fusów. Za to "jasnowidz" Jackowski snuje katastroficzne przepowiednie, prawie że pełne ogni piekielnych. Na mój rozum gada głupoty. Sama przeżyłam już kilka końców świata, nawet nie zauważając, że były! A przecież też były szumnie zapowiadane!

Wiem, że ogólnoświatowa sytuacja nie jest wesoła i że czeka nas trudny czas, ale od nas samych zależy bardzo wiele. I tego się trzymajmy!

ZDROWIA, OPTYMIZMU  I  POGODY  DUCHA! :))

27 gru 2021

Zupełnie nietypowo.

To były niezwykłe Święta. Pojawił się przecież nowy członek rodziny- kot Bąbel i wszystko stanęło na głowie, bo chociaż w kocie wychowanie wkładam całkiem sporo wysiłku i serca, to efekty tego są- powiedzmy delikatnie- dosyć mizerne i kot co jakiś czas dostaje małpiego rozumu.  Dodajmy do tego wizytę gościa- psa Boczka i można będzie postawić kropkę.

Zastanawiałam się nawet, czy w ogóle kupować choinkę, ale córcia zaprotestowała, że co to za święta bez choinki a ponadto miałam nieciekawe ubiegłoroczne doświadczenie, gdy ubierałam choinkę skomponowaną z gałązek i blado to wyglądało, tak więc ostatecznie choinka była: niezbyt wysoka, ale zbita, przysadzista, osadzona w ciężkiej donicy wypełnionej ziemią.

 

I to już! Powiesiłam tylko kilka symbolicznych ozdób z założeniem, że jeśli nawet Bąblowi uda się dopaść którąś z nich, to nie będzie szkoda, bo tej chińszczyzny co roku jest do oporu.

 

Ale żal mi było, że tak skromnie, więc dodatkowo w jadalni do gałęzi w wazonie dodałam te cenniejsze ozdoby /dziękuję Fuscilko!/ i kilka małych bombeczek.



Drobne dekoracyjki świąteczne zostały umieszczone w różnych wyższych miejscach, z którymi kot jeszcze sobie nie radzi!

 

Cała reszta ozdób choinkowych gromadzonych latami: bombki, zabawki, łańcuchy, lampki - została na strychu.

 

Rodzina taktownie nie wpadła z okrzykiem : - Jak pięknie!, ale i uwag krytycznych co do wystroju nie było, więc uznałam, że wszystko jest w porządku.

Sama kolacja wigilijna też była cokolwiek inna niż zazwyczaj. Było nas dużo. Niemal wszyscy dopisali, byliśmy prawie w komplecie /tylko jeden z wnuków niepokoił się, że mógł mieć kontakt z covidowcem i wolał zrezygnować z przyjazdu- tak na wszelki wypadek/. A że my - dwa stare dziadki- byliśmy nieco podziębieni a i niepokój covidowy, gdzieś tam się tlił za plecami, to życzenia były ogólne. Opłatek wcześniej połamany został podzielony między biesiadników. Choć niby ten sztuczny dystans został zachowany, to spotkanie rodzinne było cudowne- serdeczne, pełne szczerego śmiechu, szczęścia, że jesteśmy razem i że razem jest nam dobrze ze sobą.

A zwierzaki?

Uatrakcyjniały atmosferę luzu tak bardzo, że Bąbel praktycznie całą sobotę odsypiał gonitwy i zabawy z Boczkiem.

20 gru 2021

Jeśli się czegoś od ręki nie zrobi, to...

...potem traci się parę i wychodzą popłuczyny.

No, cóż, na wyraźne życzenie Hani spróbuję uporać się z tematem. Jakim ? Wiadomo- najświeższym: LEX TVN.

Hania zadzwoniła z samego rana, żeby podzielić się pewną scenką. Na stacji metra dwoje młodych ludzi zastanawiało się, czy jechać na protest, czy może jednak wrócić do domu- było zimno, zaczęło padać- nawet parasolki ze sobą nie zabrali. Jednak wsiedli. Zobaczyli przed sobą dwoje starych ludzi, którzy troskliwie  przytrzymywali wymalowany na kartonie napis "WOLNE MEDIA", przyczepiony do kija od szczotki.

-W tym momencie parasolka przestała być ważna, przestała być potrzebna!- podsumowała wzruszona.

Powiedziałam jej, że - nie mogąc bezpośrednio uczestniczyć w proteście- podpisałam apel. Nawet spotkałam się z sugestią, że proszenie o cokolwiek bezwolnego pajaca mija się z celem i jest poniżej obywatelskiej godności. Trochę mnie sieknęło i aż sprawdziłam, jaka forma apelu została użyta. "Żądanie" byłoby całkowicie przeciwskuteczne, "prośba" byłaby upokarzająca, szczęśliwie było to "apelowanie"- a więc forma zupełnie neutralna.

Całkowicie się ze mną zgodziła.

Cieszę się, że podpisałam ten apel. Wczoraj wieczorem liczba podpisów zbliżyła się do dwóch milionów...wystarczył jeden dzień... 

Potem wymieniłyśmy opinie na temat zakończenia  wystąpienia Tuska, czy nie za ostro, czy nie poszedł za daleko, bo teraz ichnia szczekaczka na okrągło będzie trąbić, że Tusk namawiał do wieszania przeciwników politycznych. 

Wczorajsze komentarze dziennikarzy były bardzo różne. W mojej opinii Tusk zakończył swoją wypowiedź mocno i dobitnie, ale trafnie- do zapamiętania. Nie można było zrozumieć inaczej, jak tylko jako odwołanie się do poczucia sprawiedliwości i szacunku dla prawdy, i tego, że każde draństwo będzie zapamiętane i rozliczone. Słowa naszego noblisty są jednocześnie wielkim robotniczym krzykiem przy stoczniowych krzyżach pamięci.

Są wątpliwości, że naszym obecnym władzom może się upiec, że dojdzie do jakiegoś porozumienia stron?...Tak jak przed laty, gdy dogadywano się z ustępującą komunistyczną ekipą?... 

Nie wierzę, by mogło do tego dojść. Rachunek krzywd, nieprawości i zbrodni na narodzie jest tak wielki, że musi być sprawiedliwie osądzony.

I nie ma tu porównań z tamtą ekipą, komunistów, którzy pokojowo i dobrowolnie /choć z konieczności/ oddali władzę.  Tamci byli między młotem i kowadłem, z "przyjacielskimi"wojskami, rozlokowanymi wewnątrz kraju i na jego granicach,  gotowymi w każdej chwili do "pomocy bratniemu krajowi"...I tamta "przyjaźń" mogła być groźna dla kraju. Nie, nie usprawiedliwiam, to był zły, trudny czas, ale tym bardziej nie mogę i nie chcę usprawiedliwiać dzisiejszych władz, które- wyłącznie dla własnych korzyści- pchają naród do zguby, pozbawiając dobrych relacji z dotychczas przyjaznymi nam krajami, dzieląc naród na wrogie sobie obozy, łupiąc i niszcząc wszystko bez opamiętania, występując przeciw własnym obywatelom, wypychając nas z Zachodu i sukcesywnie przybliżając do Wschodu- w stronę witających nas z otwartymi ramionami "bratnich przyjaciół". To zdrada narodu! I ona musi być rozliczona, napiętnowana i ukarana!

Tak więc powtórzmy raz jeszcze Miłosza: " nie bądź bezpieczny, poeta pamięta!"

---------------------------------------------

Rysunek nijak się ma do tekstu, ale jak nic obrazuje polską religijność a że wigilia za pasem...

Wieczór wigilijny. Cała rodzina gotowa, stół zastawiony, czekają tylko na pierwszą gwiazdkę. Jak co roku przy stole jedno dodatkowe, puste nakrycie i wolne miejsce. Nagle pukanie do drzwi.

- Kto tam?

- Zbłąkany wędrowiec, czy jest dla mnie miejsce?

- Jest. 

- A mogę skorzystać?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo jak nakazuje tradycja, musi być puste!

                                                   / z Demotywatorów/

18 gru 2021

Świątecznie.

 Ostatnio ciężko mi się pisze.

Chwytam tematy z serii tych lżejszych, żeby nie zanurzyć się w czarnej rozpaczy na same święta a i tak, gdzieś podskórnie, czuję się nie w porządku. Tak jakbym starała się zminimalizować głębię tego bagna, w które zanurzamy się coraz bardziej- i najbardziej przykra jest bezradność: brak działania i świadomość, że do żadnego konkretnego działania już się nie nadaję, że swoim ewentualnym działaniem sprawiłabym więcej kłopotów niż przyniosła korzyści.

Może czas zrezygnować z blogowej aktywności, bo co z mojego pisania o kocie, gdy w przygranicznych lasach umierają ludzie, gdy polityczni zdrajcy niszczą i plugawią nasz kraj, gdy kładę się spać zmęczona i zdruzgotana mijającym dniem i równie zmęczona budzę się następnego dnia a i uśmiech, jeśli jest, to przez łzy?...

Garść tego smutnego uśmiechu na święta:


Choinka taka sama jak przed dwoma laty, może tylko błyskawice częstsze i bardziej ostre...










I co tu jeszcze można dodać?


Chyba tylko...


To na zaś! A teraz?

 Kochani !

Wszystkim Wam z serca życzę zdrowia i miłości. Odpoczynku fizycznego i emocjonalnego, pełnego wyciszenia i nadziei, że kolejne dni mogą przynieść dobro i psychiczną równowagę, wiarę, że zło przegra i zostanie ukarane.

Życzę Wam spokojnych, dobrych Świąt!



12 gru 2021

Warsztaty pierogarskie


 Pierogi już onegdaj na blogu pokazywałam, więc nie będę się powtarzać. Dziś początki. 

Córcia się do mnie zgłosiła, że chętnie by zobaczyła- co i jak. No, ja na to jak na lato, bo zawszeć to we dwie łatwiej i szybciej- a i kota od czasu do czasu trzeba przeganiać, żeby zbytnio swojej ciekawości nie zaspokajał i nie próbował włazić na stół.

Zaplanowane były pierogi z kapustą i z grzybami, i drugie - z soczewicą. Na wszelki wypadek, gdyby ciasta zostało, miałam także ser. 

Na warsztaty pierogarskie został także zaproszony najmłodszy wnusio, ale entuzjazmem nie pałał i po ulepieniu dwóch czy trzech pierogów ostatecznie się zniechęcił i wrócił do domu.

Przećwiczyłyśmy dwie metody sklejania: na trzy palce i ruloniki, i chociaż obie się sprawdziły, jednak wybór padł na ruloniki. 

Sporo tego wyszło, ale w ostatnim tygodniu przed świętami raz jeszcze się do pierogów przymierzę, bo z soczewicą zrobiłyśmy niewiele a sporo osób lubi. Zresztą nigdy się jeszcze nie zdarzyło, żeby się jakieś pierogi zmarnowały.

Przyznam, że ta wspólna praca była dla mnie prawdziwą przyjemnością. Dziękuję, Córciu! :))

9 gru 2021

Pan DYREKTOR.


 No, wcale nie jest  łatwo! Teoretycznie w domu rządzimy my, w praktyce... różnie to bywa.

To trochę jak z początkującym małżeństwem- niby kompromisy mile widziane, ale ster władzy każde ciągnie ku sobie.;)

Popatrzcie, jakie niewiniątko, jaki milas, jakie ma wdzięczne spojrzenie. To wszystko prawda, tyle że ma w sobie niespożyty głód wiedzy i eksploracji terenu a dodatkowo jeszcze pokłady szalonej energii. On nie chodzi, nie kroczy, nie stąpa- on daje susy, pędzi, kotłuje - nigdy nie wiadomo, w którym momencie zderzysz się z galopującym kotem.

Usilnie i konsekwentnie wcielam zasadę rosyjskiej tramwajarki: "Psik!! Kotu nie wolno!!!", ale zasady zasadami a żadne z nas nie czuwa 24 na dobę i nie dysponuje peryskopem na czubku głowy do obserwacji kota. Tymczasem kot systematycznie sprawdza, co jeszcze dodatkowo da się ugrać.

Żeby nie było- ja się nie skarżę i nawet przez minutę nie żałowałam, że Bąbel jest z nami. Jest cudny, wdzięczny i przylepny a że szalony? Jak każdy beztroski dzieciak. Wyrośnie z tego, spoważnieje i pewnie za jakiś czas będzie nam brakowało jego fantastycznych zabaw...

A wiecie, że kot aportuje piłeczkę prawie jak pies?!  Piszę "prawie", bo ta zabawa udaje się tylko wtedy, gdy to ON ma na nią ochotę! ;)))

Są takie małe piankowe piłeczki dla kotów. Rzucam piłeczkę i Bąbel sadzi po nią ogromnymi susami i albo popycha ją łapą, albo bierze w zęby i przynosi, po czym od niechcenia upuszcza na podłogę. No, cudny jest po prostu!


Podobno koty lubią się mościć  w  domkach, budkach, pudełkach. Ten kot budy na samym dole drapaka nie uznaje- nigdy tam nie spał i nawet wchodzi niechętnie, choć próbowałam zachęcić go chrupkami. Wypoczywa lub śpi najchętniej na fotelu lub na krzesełku /pod obrusem/ w jadalni.

 

 

 

 

Za jakiś czas znowu trochę o nim pogadam, tymczasem na razie wszystkich serdecznie pozdrawiamy! :)))

3 gru 2021

Różne warianty, ten sam motyw.

 Kiedyś już pisałam o snach. Miewam je tak niezwykłe, że może warto byłoby je zapisywać, bo czasem są jak dziwne, drażniące baśnie...


Motyw, który mi się bardzo często pojawia, to błądzenie, zagubienie, wędrówka w poszukiwaniu drogi.

I ten motyw się powtarza, choć zmieniają się okoliczności, bo raz w wielkim mieście poszukuję konkretnego budynku- przecież znałam ten adres na pamięć!!!- a innym razem przedzieram się przez jakieś wertepy albo szukam drogi, której w ogóle nie ma albo nie umiem jej znaleźć.

I nie są to sny, które pojawiły się w wyniku ostatnich wydarzeń na granicy- męczą mnie od lat. Czasem zastanawiam się, co może być podłożem tych sennych poszukiwań. I nie umiem znaleźć odpowiedzi...