...potem traci się parę i wychodzą popłuczyny.
No, cóż, na wyraźne życzenie Hani spróbuję uporać się z tematem. Jakim ? Wiadomo- najświeższym: LEX TVN.
Hania zadzwoniła z samego rana, żeby podzielić się pewną scenką. Na stacji metra dwoje młodych ludzi zastanawiało się, czy jechać na protest, czy może jednak wrócić do domu- było zimno, zaczęło padać- nawet parasolki ze sobą nie zabrali. Jednak wsiedli. Zobaczyli przed sobą dwoje starych ludzi, którzy troskliwie przytrzymywali wymalowany na kartonie napis "WOLNE MEDIA", przyczepiony do kija od szczotki.
-W tym momencie parasolka przestała być ważna, przestała być potrzebna!- podsumowała wzruszona.
Powiedziałam jej, że - nie mogąc bezpośrednio uczestniczyć w proteście- podpisałam apel. Nawet spotkałam się z sugestią, że proszenie o cokolwiek bezwolnego pajaca mija się z celem i jest poniżej obywatelskiej godności. Trochę mnie sieknęło i aż sprawdziłam, jaka forma apelu została użyta. "Żądanie" byłoby całkowicie przeciwskuteczne, "prośba" byłaby upokarzająca, szczęśliwie było to "apelowanie"- a więc forma zupełnie neutralna.
Całkowicie się ze mną zgodziła.
Cieszę się, że podpisałam ten apel. Wczoraj wieczorem liczba podpisów zbliżyła się do dwóch milionów...wystarczył jeden dzień...
Potem wymieniłyśmy opinie na temat zakończenia wystąpienia Tuska, czy nie za ostro, czy nie poszedł za daleko, bo teraz ichnia szczekaczka na okrągło będzie trąbić, że Tusk namawiał do wieszania przeciwników politycznych.
Wczorajsze komentarze dziennikarzy były bardzo różne. W mojej opinii Tusk zakończył swoją wypowiedź mocno i dobitnie, ale trafnie- do zapamiętania. Nie można było zrozumieć inaczej, jak tylko jako odwołanie się do poczucia sprawiedliwości i szacunku dla prawdy, i tego, że każde draństwo będzie zapamiętane i rozliczone. Słowa naszego noblisty są jednocześnie wielkim robotniczym krzykiem przy stoczniowych krzyżach pamięci.
Są wątpliwości, że naszym obecnym władzom może się upiec, że dojdzie do jakiegoś porozumienia stron?...Tak jak przed laty, gdy dogadywano się z ustępującą komunistyczną ekipą?...
Nie wierzę, by mogło do tego dojść. Rachunek krzywd, nieprawości i zbrodni na narodzie jest tak wielki, że musi być sprawiedliwie osądzony.
I nie ma tu porównań z tamtą ekipą, komunistów, którzy pokojowo i dobrowolnie /choć z konieczności/ oddali władzę. Tamci byli między młotem i kowadłem, z "przyjacielskimi"wojskami, rozlokowanymi wewnątrz kraju i na jego granicach, gotowymi w każdej chwili do "pomocy bratniemu krajowi"...I tamta "przyjaźń" mogła być groźna dla kraju. Nie, nie usprawiedliwiam, to był zły, trudny czas, ale tym bardziej nie mogę i nie chcę usprawiedliwiać dzisiejszych władz, które- wyłącznie dla własnych korzyści- pchają naród do zguby, pozbawiając dobrych relacji z dotychczas przyjaznymi nam krajami, dzieląc naród na wrogie sobie obozy, łupiąc i niszcząc wszystko bez opamiętania, występując przeciw własnym obywatelom, wypychając nas z Zachodu i sukcesywnie przybliżając do Wschodu- w stronę witających nas z otwartymi ramionami "bratnich przyjaciół". To zdrada narodu! I ona musi być rozliczona, napiętnowana i ukarana!
Tak więc powtórzmy raz jeszcze Miłosza: " nie bądź bezpieczny, poeta pamięta!"
---------------------------------------------
Rysunek nijak się ma do tekstu, ale jak nic obrazuje polską religijność a że wigilia za pasem...
Wieczór wigilijny. Cała rodzina gotowa, stół zastawiony, czekają tylko na pierwszą gwiazdkę. Jak co roku przy stole jedno dodatkowe, puste nakrycie i wolne miejsce. Nagle pukanie do drzwi.- Kto tam?
- Zbłąkany wędrowiec, czy jest dla mnie miejsce?
- Jest.
- A mogę skorzystać?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jak nakazuje tradycja, musi być puste!
/ z Demotywatorów/